polkowelove

domowe HITY 2019 – 10 rzeczy do domu, które zmieniły naszą jakość życia w ubiegłym roku

Ubiegły rok był u nas chyba rekordowy pod kątem domowych zmian! Metamorfoz, przemian i nowych sprzętów. Z pewnością w dużej mierze to zasługa mojego zawodu i propozycji od marek, które kuszą, by przemalować, przemeblować, wymienić na nowsze. Inna sprawa, że nie muszą zanadto kusić, bo i bez nich by się działo 😉 Trafiają na podatny grunt, bo i my oboje z kolegą Polkowskim wciąż wpadamy na różne pomysły albo na trop jakichś nowości, ja – bardziej wnętrzarskich, małż – częściej tych sprzętowych albo jakieś męskie DIY.

W związku z tym, że jednym z najczęściej zadawanych mi pytań jest: „Polko, a jak Ci się sprawdza…?”, to pomyślałam, że może tego trochę brakuje – takiej refleksji po czasie, po gruntownym przetestowaniu mebla czy innego artykułu gospodarstwa domowego. Mnie osobiście czasem trochę brakuje też takiego posta, do którego mogłabym przekierować choć część pytających, pewne wątki powtarzają się bowiem i okresowo występują nadel obficie w dm-ach. No i świetnie w sumie, bo to znaczy, że mi ufacie, a zatem – duma milion. Czuję, że już jakiś czas temu skończyły się czasy poddawania w wątpliwość każdej rekomendacji, co do której istnieje choć cień wątpliwości, że mógł pójść za nią jakiś przelew. To chyba już przestało bulwersować, wzbudzać takie emocje, jak jeszcze kilka lat temu. I to naprawdę cieszy, bo może i w tych pełnych nadziei początkach podejmowało się jakieś nietrafione decyzje odnośnie współprac, może i czasem człowieka echo w portfelu potrafiło skłonić do lekkiego nagięcia standardów, ale dziś wszystko się zgadza, wiem to na pewno. Wiem, bo mam od jakiegoś czasu komfort wyboru i przywilej odmawiania. Możliwość prezentowania tu tylko takich produktów, których używam, które przetestowałam i polecania marek, którym ufam. I powiem Wam, że miałam trochę problem z wybraniem kilku produktów, które się u nas za sprawą współprac pojawiły, bo jak się tak rozglądam po blogu i chałupie – wszystkie są świetne. Dodatkowo, sami kupiliśmy kilka rzeczy, za którymi przepadam i chciałabym Wam polecić. Zatem dziś nieważne – współpraca komercyjna czy własne zakupy – przedstawiam zestawienie dziesięciu rzeczy do domu, które najbardziej podniosły nasz komfort życia w ubiegłym roku. Najbardziej zachwycające, najwygodniejsze, najmocniej ułatwiające i umilające codzienność sprzęty i urządzenia, jakie trafiły pod nasz dach, rozgościły się i nie zamieniłabym ich na nic innego.

KOLOROWY SALON + NAROŻNA SOFA SÖDERHAMN

Myślę, że ta sofa okazała się najbardziej „życiezmieniającym” nowym sprzętem w naszym domu. Cała reszta zmian w salonie też była świetną decyzją, niezmiennie kocham naszą kolorową galerię plakatów, a szafka rtv, zbudowana według mężowskiego projektu, sprawdza się genialnie. W ogóle uwielbiamy klimat całego pokoju w obecnej odsłonie, ale narożnik wygrywa! Zamiana dwóch, dość płytkich sof, które były raczej z tych do siedzenia, na jedną dużą, głęboką, stworzoną do tego, by całą rodziną się na niej relaksować, była genialnym posunięciem. Często o nią pytacie, więc muszę powiedzieć to głośno wszem i wobec po ośmiu miesiącach użytkowania: sofa Ikea Söderhamn jest super! Jest mega wygodna, uwielbiamy na niej przesiadywać i wylegiwać się, przyjmować gości, drzemać i co tylko nam przyjdzie do głowy. Przepadam za jej kolorem i wciąż niezmiernie mi się podoba. Wszystkie jej funkcjonalne zalety opisałam w tym poście, powiem więc tylko, że nadal czujemy, że to był strzał w dziesiątkę.

Muszę też wspomnieć tu o naszym cudownym, wełnianym dywanie, który pojawił się tu na początku roku, a bez którego nasz salon nie byłby tym samym miejscem. Cudownie go dopełnia, ociepla, jest bardzo mięsisty i naprawdę świetny w użytkowaniu. Niezmiennie sobie cenię jego boho urok i nieregularny wzór, który sprawia, że nie widać w ogóle brudu 😉

RZUTNIK + EKRAN

Dopiero jesienią dorobiliśmy się sprzętu, który od początku był tu w planach – podczas wiosennej metamorfozy pozbyliśmy się telewizora, a pod koniec roku zamontowaliśmy w plecach szafki wyciągany ekran i kupiliśmy rzutnik, dzięki czemu zamieniamy ten pokój w prywatne kino, kiedy tylko mamy na to ochotę. Zwykle w weekendy, bo taką mamy z dziećmi umowę – w tygodniu nie ma u nas bajek ani gier, za to celebrujemy filmowe piątki czy leniwe, zimowe niedziele. Dokładne nazwy obu urządzeń znajdziecie w tym wpisie.

KUCHNIA

Kolejna duża zmiana i wielki krok w stronę większej wygody codziennego życia i w stronę kolorów. Szczegóły metamorfozy kuchni opisałam drobiazgowo w tym wpisie, dziś więc powiem tylko, że nie ma dnia, żebym nie cieszyła się, zarówno z tego widoku, jak i z odzyskanego blatu, oświetlenia pod szafkami i wysokiej spiżarki – sprawdza się nam to wszystko genialnie. Ten remont, zmiana frontów i układu szafek, to z pewnością jedna z lepszych rzeczy, jakie dla siebie zrobiliśmy w ubiegłym roku. Teraz absolutnie kocham to miejsce, już bez żadnego „ale”!

SPRZĘTY KUCHENNE ELECTROLUX

Nasza kuchnia nie byłaby tym samym, wygodnym miejscem, w którym codzienne gotowanie odbywa się sprawnie i intuicyjnie, bez tych nowości: piekarnika, płyty i lodówki. Nie tylko wpisały się swoim designem w ogólny zamysł uproszenia i unowocześnienia kuchni, ale i w ten, by żyć komfortowo i korzystać z mieszkania z przyjemnością. Każdemu, kto planuje kuchnię, będę polecać intuicyjną linię Electrolux (opisałam ją szczegółowo tutaj) bo z nią gotowanie jest wielką frajdą. Największą sympatią darzę chyba nasz rewelacyjny piekarnik parowy z łatwym w obsłudze wyświetlaczem oraz lodówkę z obrotową półką i ruchomymi pojemnikami w drzwiach – to są małe rzeczy, a naprawdę potrafią niesamowicie ułatwić codzienność!

EKSPRES DO KAWY NIVONA CAFE ROMANTICA

Kolejne kuchenne urządzenie, za które jestem wdzięczna każdego dnia, to nasz ekspres do kawy. Sprawiliśmy go sobie rok temu na Święta i jesteśmy zachwyceni do dziś, przede wszystkim smakiem kawy, ale i ogólną wygodą użytkowania. Wielokrotnie byłam pytana w mijającym roku o ten sprzęt, jeśli więc wahacie się – zdecydowanie polecam. Za nami rok z najlepszą kawą w życiu – mocną, aromatyczną, z gęstą cremą. W ubiegłym roku testowałam też inny ekspres do kawy – Philips Latte Go i wiele osób prosiło mnie o porównanie tych dwóch urządzeń. Powiem tak: jeśli zależy Wam na prostym i skutecznym spienianiu mleka, wybrałabym Latte Go, on ma tę kwestię rozwiązaną mega wygodnie. Kawa była z niego również przepyszna (mój mąż twierdzi, że lepsza z Nivony, ale ja nie czułam dużej różnicy), na plus jest też moim zdaniem wygląd. Ekspres Philipsa bardziej mi się podoba wizualnie, jest bardziej stylowy, wizualnie lżejszy i trochę retro, świetnie prezentował się w naszej kuchni. Generalnie oba uważam za bardzo udane, jeśli jednak nie interesuje Was specjalnie przygotowywanie cappucino czy latte, to jednak stawiałabym na markę typowo kawową, specjalizującą się w ekspresach, czyli Nivonę. Nasz model to Cafe Romantica 660.

SYSTEM EKET I ŁÓŻKO Z SZUFLADAMI U ZOSI

Może i jej pokój stał się nieco mniej Instagramowy, nad czym niektórzy ubolewali, jednocześnie jednak skończyły się w nim czasy wiecznego bałaganu, a to dla mnie o wiele ważniejsze. Wakacyjny remont u Zośki, połączony z wymianą mebli na pojemne regały z szafkami i szufladami z serii Ikea Eket, autentycznie dały kres wiecznemu chaosowi. Dwa regały plus dodatkowe przechowywanie w szufladach wysokiego łóżka i skończyło się wieczne Zosine tonięcie w natłoku dupereli i przydasiów. Kilka miesięcy użytkowania pokazało, że to trwała tendencja, a nie tylko poremontowy szał, zatem – sukces! 😉

SUSZARKA AUTOMATYCZNA ELECTROLUX PERFECTCARE

Ta jest u nas wprawdzie dłużej niż rok, ale wciąż jest na szczycie mojej osobistej listy ułatwiających życie urządzeń. To jest hit nad hity i niemal zapomniałam już, jak to jest rozwieszać pranie i potykać się w salonie o druciak z przeglądem gaci całej rodziny. Polecam i będę polecać ją gorąco każdemu, bo autentycznie wprowadza nową jakość obowiązków domowych. U nas pozwala ograniczyć pranie do dwóch dni w tygodniu, kiedy to puszczam dwa cykle pod rząd, a potem suszę jeden ładunek po drugim i składam prosto do szafy. Wielokrotnie uratowała nas w chwilach, gdy jakiś ciuch był potrzebny i inaczej nie wysechłby na czas. W ogóle czuję, że ratuje mnie przed całkowitym osiwieniem z nadmiaru obowiązków, jakie generują moje dzieci 😉 Nasz model to Electrolux PerfectCare 800 – dokładnie opisałam ją tutaj. Kochamy ją na tyle, że kiedy parę miesięcy temu zepsuła nam się pralka, dokupiliśmy jej do towarzystwa także Electrolux PerfectCare, bardzo zgrany z nich duet.

GENERATOR PARY PHILIPS

Tu mamy chyba najmniejsze doświadczenie z wszystkich opisywanych produktów, ale nie sposób nie wspomnieć tego sprzętu, bo autentycznie zachwyca. Tak jak sądziłam pisząc o nim tekst, nie zaczęłam prasować wszystkiego od bluzek po gacie, ale znacznie częściej zdarza mi się wyjąć z szafy jakąś wymagającą prasowania bluzkę czy kieckę i raz-dwa ogarnąć ją generatorem. Nadal sprawia mi to przyjemność, może nie na tyle, by stać godzinami przy desce, ale wystarczającą, by nie ograniczać się do swetrów 😉 Philips PerfectCare Elite Plus rewelacyjnie radzi sobie z zagnieceniami na wszystkich tkaninach i jest u nas w regularnym użyciu, za każdym razem potwierdzając swoją klasę. Serio świetna rzecz!

SODASTREAM

To jedno z tych urządzeń, o które dostaję wciąż masę pytań. Bo też nigdy nie opisywałam go dokładnie na blogu, a jedynie pokazywałam na Instagramie, pora więc nadrobić zaległości. Dostałam ten saturator w prezencie od męża niemal rok po tym, jak ostatecznie przestaliśmy kupować butelkowaną wodę, a ja byłam bliska odwodnienia z powodu braku dostępu do wody, jaką kocham najbardziej – delikatnie gazowanej. Nie mogłam się nigdy tak do końca napić zwykłą kranówką, zresztą nie tylko nią – niegazowana mineralna też jakoś nigdy nie dawała pełnej satysfakcji. SodaStream pozwala błyskawicznie nagazować wodę z kranu (lub inne napoje) z różną intensywnością – w zależności od preferencji. U mnie są to trzy trzysekundowe przyciski i jestem w niebie, serio, tylko tak mogę się napić. Naboje wymieniam mniej więcej co dwa miesiące w Media Expert (koszt to niecałe 50 zł), lecz warto dodać, że jestem główną użytkowniczką naszego gazowacza, moja rodzina korzysta sporadycznie. Uwielbiam to urządzenie i szczerze polecam je każdemu, kto jak ja – lubi wodę gazowaną, a ogranicza plastik i nie chce jej kupować w butelkach.

LAMPA DO MANICURE HYBRYDOWEGO NEONAIL

To nieco inna kategoria, ale jednak urządzenie do użytku domowego, postanowiłam więc i o nim wspomnieć, bo zdecydowanie zalicza się do hitów. Od kilku lat robię sobie sama hybrydy w domu, jednak dopiero w ubiegłym roku przerzuciłam się na sprzęt, który jest arcywygodny w użyciu, a wykonany nim manicure nieskazitelny i trwały. Momentalnie poczułam różnicę, już od pierwszego użycia całego zestawu Neonail – od a do z wszystkich płynów i lakierów tej marki, wraz z rewelacyjną, lekką lampą LED. Wcześniej bowiem miksowałam preparaty, lampę miałam za małą, co sprawiało, że efekty nie zawsze były trwałe i po kilku dniach musiałam powtarzać zabawę. Miewałam też kłopoty z trwałością ciemnych kolorów, które bardzo lubię – moja stara lampa była zbyt słaba, by porządnie je utrwalić. Wiem, że wiele z Was za moją namową (po tym wpisie) kupiło swój zestaw startowy i zaczęło swoją przygodę z hybrydą. Dostałam wiele wiadomości i podziękowań, co niezmiernie mnie cieszy, bo to naprawdę świetne produkty i wiem, że będzie zadowolone jak ja. Dodatkowo współpraca z marką sprawiła, że testuję wciąż nowe kolory i otworzyłam się na znacznie więcej odcieni, niż miałam odwagę użyć kiedykolwiek wcześniej. To jest serio super sprawa, +100 do pewności siebie z tak zadbanymi dłońmi i jednocześnie + 100 do wygody, kiedy można to zrobić samemu, o dowolnej porze, bez umawiania się w salonie.