Moja córka Zofia, lat dziesięć, metr pięćdziesiąt wzrostu – ma cudne chochliki w ciemnych oczach, karmelową opaleniznę, rzęsy niczym lama, nogi aż do nieba i zaraźliwy rechot. Robi gwiazdy na każdym trawniku, na jednej ręce, ona po prostu przemieszcza się gwiazdami i saltami. Nauczyła się na akrobatyce, którą uwielbia. Lubi też lepienie z gliny i plasteliny, maczanie chrupiącej bagietki w pieczonym camembercie, lody mango i kolor turkusowy. Właśnie takie gumki zakłada najczęściej w aparacie, a ja kocham ten jej kolorowy, druciany uśmiech. Moja dziewczyna z gumy, dziewczyna – energia, co wchodzi na sam czubek największej czereśni u dziadków, przejdzie każdy park linowy, ma nogi całe w bliznach i siniakach, co więcej – lubi je. Mówi, że są jej, a ja potwierdzam – to Twoja historia i to, jaka jesteś, Twoje doświadczenia, wytatuowane na kolanach i łydkach.
Chce ściąć włosy na krótko, uczyć się japońskiego i przestać jeść mięso. Lubi mangę, rysowanie komiksowych postaci, jazdę na rolkach, hulajnodze i rowerze. Lubi programy o cukiernictwie, nocowanki z koleżankami i zabawy z młodszą siostrą. Lubi słuchać Organka i Zalewa, czytać Harrego Pottera. Marzy o psie i o podróżach. Nie może doczekać się, żeby zobaczyć Wenecję, to ona zainspirowała mnie do zaklepania biletów do Londynu – lecimy tam we wrześniu razem, tylko ona i ja. Moja córka Zofia, lat dziesięć, metr pięćdziesiąt wzrostu. Za moment nastolatka. Już prawie młodzież. Dziewczyna w dechę.
Dziewczyna, która już nie zapisuje się na lekcje tańca, bo tak robią dziewczynki z klasy. Ona jeździ na obóz survivalowy z podobną sobie rozchichraną akrobatką. Nie nosi sukienek, tylko dziurawe boyfriendy i czarne rurki. Dziewczyna, która szuka swojej tożsamości i stylu, a ja staram się jej w tym pomagać. Wybieram z nią ciuchy, meble i kolor ścian w pokoju, kiedy wyrasta z romantycznych dodatków i złotych naklejek.
Chce ulubioną miętę, bo w niebieskościach czuje się najlepiej. Jest i mięta więc, skoro pokój i tak wymagał odświeżenia, a ja przecież chcę, żeby czuła się jak najlepiej. I do tego fryzjera też ją chyba zabiorę, z trwogą, ale zabiorę 😉
W POSZUKIWANIU MIĘTY IDEALNEJ – DOBÓR ODPOWIEDNIEGO ODCIENIA FARBY
Że mamy wśród farb swojego faworyta, i że jest nim Magnat, to już wiecie. Było dla mnie więc oczywiste, że będziemy szukać tej idealnej mięty wśród ich produktów, bo jakość jest po prostu wspaniała. Pisałam już, zarówno po remoncie sypialni, jak i salonu, jak proste i przyjemne jest malowanie ceramiczną, plamoodporną farbą Ceramic Care. Bo kryje jak złoto, ma cudne, nasycone kolory, nie pryska, nie śmierdzi, a potem wspaniale wygląda na ścianach. Nie blaknie i daje się łatwo czyścić, słowem: ma wszystko, czego można oczekiwać od farby i więcej, bo dodatkowo pochłaniają zanieczyszczenia, dbając o jakość powietrza w mieszkaniu.
Ta farba – Magnat Ceramic Care – jest szczególnie polecana do pomieszczeń, w których spędzamy najwięcej czasu, jak sypialnie czy pokoje dziecięce właśnie, bo tam szczególnie ważne jest czyste powietrze. A Ceramic Care nie tylko oczyszcza je z formaldehydu i ogranicza przywieranie kurzu do ścian, ale też tworzy powłokę odporną na rozwój bakterii.
O ile z szarościami przy poprzednich remontach poszło mi łatwo na podstawie palety kolorów, dostępnej w sklepie internetowym, tak tym razem miałyśmy trochę wątpliwości przy doborze odcienia. Mięta jest jednak troszkę trudniejszym kolorem, gdzie niuanse mają znaczenie, bo trzeba znaleźć swoje ulubione proporcje niebieskości i zieleni. My lubimy miętę czystą i świeżą, jasną, nie przesadnie błękitną, ale i nie wpadającą zbyt mocno w pistację. Szczegóły, ale ważne i robią różnicę.
Tym razem postanowiłam więc przetestować kilka odcieni z trzech różnych linii produktowych: Ceramic, Ceramic Care i Magnat Creative, w każdej bowiem wypatrzyłam po 1-2 odcienie, które wstępnie nam się spodobały. Skorzystaliśmy z mega wygodnej opcji, jaką jest zamówienie kart z kolorami i próbek farb w sklepie internetowym Magnat.
PRÓBNIKI KOLORÓW MAGNAT
Nie do końca ufałam tym karteczkom, bałam się, że odcień na ścianie będzie ostatecznie po wyschnięciu inny od tego papierowego testera, ale nic z tych rzeczy – plamy koloru, namalowane na ścianie okazały się naprawdę identyczne! Możecie więc spokojnie przyczepić je do ściany i na tej podstawie podjąć decyzję, a cena takiej karteczki to niecała złotówka! Jeśli jednak nie chcecie czekać na zamówienie ze sklepu online, małe opakowania testerów farb znajdziecie też stacjonarnie w marketach budowlanych, w których dostępne są farby Magnat.
NASZ KOLOR – TURKUSOWY AKWAMARYN MAGNAT CERAMIC CARE
Choć początkowo obstawiałam, że numerem jeden zostanie Szmaragdowa Toń z linii Ceramic, to po testach wyszło nam inaczej – ostatecznie najbardziej nam się spodobał Turkusowy Akwamaryn Magnat Ceramic Care. Jasny, świeży, idealnie pastelowy, pięknie komponuje się z bielą, drewnem i dodatkami w ciemniejszym odcieniu brudnawego turkusu. Nie przyciemnia pokoju, a mimo niskiej intensywności, dodaje mu barwnego klimatu.
Czuję, że udało nam się stworzyć czystą, ale jednak ciekawszą niż biel, bazę do dalszych eksperymentów i pomysłów naszej prawie-nastolatki. Mojej dziewczyny z gumy, dziewczyny z turkusowym uśmiechem i chochlikiem w ciemnych oczach. Mojej dziewczyny w dechę ♥ .
…
Wpis powstał we współpracy z marką Magnat.
(Informacje o meblach, dekoracjach i sprzętach podam w kolejnym wpisie.)
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Ale Zosia jest podobna do Ciebie Polko!
Fajnie mieć takie wsparcie w mamie 😉👌🏻 Fajna mama i fajna dziewczyna
Fantastycznie wyszła ta metamorfoza. Witać, że Zosia dobrze się czuje w swoim nowym pokoju 🙂 Sama dobrze bym się w nim czuła. Fajne jesteście dziewczyny 🙂
Fajna Zosia, fajny pokój i ten kolor … 😊, czekam na drugą ścianę z mebelkiem 👌😉
dziewczyna w dychę 🙂
jak to mowia: be yourself everyone else is already taken 🙂
Piekny kolor, ale zawsze sie zastanawiałam czemu wszyscy mówia na to mieta?:) utarło sie aby na turkus czy jasny seledyn mówic mieta, a to przeciez ani troche miętowy kolor::)
u nas malowanie pokoju za 2 tygodnie, nigdy tego nie robilam, ale myslę ze poradzimy sobie z 10m pomieszczeniem;)
Świetna metamorfoza wnętrza. Jak zawsze działasz inspirująco.
Sama nie wierze w to co widzę w pokoju rówieśnicy Hani, ale u niej róż i zieleń. A to wszystko po urodzeniu syna (dziwne).
Świetne jesteście! Duma i ścisk w sercu zarazem:) (bipolar heart😆🤷♀️) U naszych dziewuszek w pokoju wisi obrazek: the best way to be special is a to be yourself. Jeszcze niedawno starsza córka sama nie rozumiała „o co loto”, teraz słyszę jak tłumaczy to młodszej siostrze. Dziewczyny są super! Pozdrowienia
Cześć,
Jak się nazywa ta niebieska farba ze zdjęcia z wałeczkiem? Bardzo ładnie wygląda 🙂
Pozdrawiam,
Kasia
Ta z lewej to Lazurowy Tanzanit, a z prawej – Szmaragdowa Toń.
Moja 10 latka uwolnia sukienki i ma tylko 135 wiec twoja to na nogi do nieba super dziewczynka i super pokój 😍😍😍
Polko, pięknie opisujesz Zosię, musi być świetną dziewczynką. Co do jej urody, zachwycam się nią od dawna. Pokój wyszedł obłędny. A co do fryzury, myślę, że Zosia wyglądała by super w takiej fryzurce jak Matylda z Leona Zawodowca 😉
Pokój wygląda rewelacyjnie…świetnie, że Zosia brała udział w jego urządzaniu….a zdjęcia pokazyją jak wygląda szczęśliwe dziecko 🤗
Jakbym czytała o mojej Tosce. Gwiazdy na trawniku, siniaki itp . Byłam taka sama . A ty też ? Córka po Tobie?
Witam.pokój wyszedł super.. skąd te świetne obrazki?? 🤩😊
A mnie jeszcze interesuje skąd Zosia ma takie właśnie modne boyfriendy 🙂
Metamorfoza super. Turkusowy akwamaryn kupujemy i będzie i u mojej 10 latki 🙂 jaki kolor jest na pozostałych ścianach?
A ten trzeci kolor z ptóbek na karteczkach, jak się nazywa? Ten na dole:)
[…] Jest taki nurt w ogóle bez mówienia o urodzie. Niestety jest bardzo ciężki do wykonania, bo jak takiemu słodziasznemu maluchowi nie powiedzieć, że jest piękny i cudowny i aż by się go zjadło ;). Wiem, wiem.. jestem matką. Ale róbcie to mądrze. Twoje dziecko jest idealne takie jakie jest. Moje dziecko również. Szczególnie małe dziewczynki – bez jednego, słusznego kanonu piękna z ‘odlewu’. Piękną pracę wykonuje tu moja blogowa koleżanka – Polka Dot. Obserwując jej córkę, mam świadomość, że ona robi to co ja – wychowuje kobietę która ma największą wartość w swoich oczach i robi to dla świata, a nie dla siebie (przeczytajcie TU). […]
Oj rozumiem Zośkę, tez uwielbiam miętę 😀 Nie sposób zaspać w takim pokoju, energia bije od każdego centymetra. U mnie aż tak bardzo ten kolor nie dominuje (mąz jest za szarymi i niebieskim), ale w salonie mam sporo akcentów! Sofa miętowa na zamówienie, Solo od Puszmana, robi wrażenie od progu, znajomi pytają skąd ja wzięłam. Miętowe zasłony samodzielnie szyte + białe proste firanki, no i jedna ściana miętowa a reszta biała. Świeżutko, elegancko, na pewno Zośce by się spodobało 😀