60 pomysłów na prezent dla faceta

Kupowanie prezentów dla mężczyzn jawi mi się niezmiennie jako jedno z najbardziej karkołomnych przedsięwzięć przedświątecznych. Osobiście większą przyjemność odczuwam, kupując bakalie w Biedrze aniżeli buszując w działach z konfekcją męską, próbując dostrzec różnice w nutach wód kolońskich, dwudziestą minutę wysilając wyobraźnię i próbując ocenić, czy te rękawiczki będą dobre na dłoń w rozmiarze „bochen chleba”, czy też nie. Niczym dziecko we mgle czuję się wśród wszystkich tych golarek, zegarków, gier na konsolę, a nawet – bez kitu – swetrów męskich. Czy aby nie będzie za ciasny na tatę? Czy czasem nie ma za krótkich rękawów dla małżonka? A co jeśli gryzie? Jak gryzie, to nie przejdzie u jednego, u drugiego dyskwalifikujący będzie dekolt w serek, trzeci nie włoży, jak z poliestru. 

Już nawet bielizna męska to zagadkowy rewir, co dopiero – narzędzia do majsterkowania, kosmetyki do brody, akcesoria motocyklowe, wędkarskie artefakty, kolekcjonerskie zestawy Lego czy inne tam – survivalowe niezbędniki. Męskie pasje to są dla mnie odległe mikroświaty. Nie utożsamiam się z nimi, nie rozumiem ich. Staram się, od lat próbuję zapoznać się z kryteriami wyboru scyzoryków, kawiarek oraz piżam wszystkich facetów w rodzinie, notując na tym polu pewne sukcesy. Ale tylko pewne, nie będę tu zatem rżnąć autorytetu. Żadna ze mnie znawczyni upodobań płci przeciwnej – jestem tylko skromną estetką, która przypadkiem ma także męża, ojca, brata, dwóch bratanków oraz szwagra. 

I która co roku o tej porze wysila wyobraźnię i przekopuje internety, by trafić na rzeczy, które mają szansę wstrzelić się w gusta obdarowywanych i jednocześnie dać mi choć trochę więcej frajdy z kupowania aniżeli odczuwam przy bakaliach w Biedrze. Wyszło mi sześćdziesiąt sztuk, co w kontekście wyżej opisanych doznań uważam za całkiem niezły wynik.