A po Świętach to mi się już bardzo chciało w zielone, wiecie? Nie, że na dietę jakąś srogą od razu, czy coś. Tylko, żeby się lżej zrobiło wreszcie na żołądku, i na sumieniu. I żeby doświadczyć na powrót tego uczucia, że jem coś, co jest dla mnie dobre. Nie dlatego, że ma pięć kalorii, tylko, że mi dobrze robi w ciało, odżywia czyli. Bo Święta, i cała ta okołoświąteczna przerwa w ogóle, to jakaś orgia istna była, i ja się nie mogę nadziwić – co jest w tej tradycji, kurka siwa, że my to sobie robimy rok rocznie? Kończymy grudzień napęczniali bigosami, ze stężeniem cukru we krwi, które powinno być prawnie zabronione. I mimo składania sobie pierwszego stycznia obietnic – że niby w kolejne Święta upiekę dwa razy mniej – to spożywcze szaleństwo jakoś nie chce trwać krócej niż dwa tygodnie bite. Bo goście jedni, a po nich drudzy i trzeci, później jeszcze Sylwester, a kto by się w Sylwestra sałatą odżywiał? W sumie to nie wiem kto, ale nie ufałabym mu. Sobie już niestety także nie ufam, że umiar zachowam na widok świątecznego stołu z choinką w tle, a to złe jest, totalnie.
I teraz już serio nie wiem, jak nie obudzić się w styczniu 2021 napęczniała od bigosu, z trzema promilami makowca we krwi, bo, że nie chcę się tak obudzić, to już pewne. A przynajmniej – nie mam innego niż taki, żeby tegoroczne Święta spędzić, jedząc owoce tropikalne na plażach Sri Lanki. Ale mniejsza o kolejną Gwiazdkę, mam jeszcze parę miesięcy na myślenie, skupmy się lepiej na „tu i teraz”! Czyli na tej chęci mej na zielone. I to jest w tym gorzkim wywodzie jedna pozytywna wiadomość! Że żadna tam nowa ja, tylko stara właśnie. Przedświąteczna, przedgrudniowa, przedpierogowa i przedpierniczkowa. Ja, lubiąca kasze i zupy, ja, która niemal nie je mięsa. I tak od początku roku znakomicie wchodzą mi soczki, sałatki – jak złoto. W weekendy zaś, kiedy obiady jadamy we czworo, najłatwiej bezmięsnie oblecieć kotletami jakimiś, bo to i dzieciom wchodzi, w przeciwieństwie do sałatek. Znów jestem na zielonej fali, i to jest dobre uczucie. A przy tym jakoś łatwiej człowiekowi w lustro spojrzeć od razu.
ZIELONE KOTLETY WEGETARIAŃSKIE Z KASZY QUINOA Z BROKUŁEM I SZPINAKIEM
Cudownie udany wege – eksperyment! Chrupiące na zewnątrz, miękkie w środku, z delikatnie pstrykającymi w ustach ziarenkami komosy. Wyraźnie brokułowe, z fajnym serowo – czosnkowym posmakiem, zielone, zdrowe i sycące. Pyszne zarówno na ciepło, jak i na drugi dzień, zapakowane do lunchboxa z jakąś sałatką czy hummusem.
Składniki (na ok.13-15 sztuk):
- 250 g quinoa (komosy ryżowej)
- 500 g (1 szt.) brokuła
- 2 garście świeżego szpinaku
- 3 łyżki kaszy manny (lub bułki tartej)
- 3-4 łyżki tartego parmezanu (lub ok. 2 łyżek płatków drożdżowych w wersji wegańskiej czy bezmlecznej)
- 1 ząbek czosnku
- sól, pieprz
- bułka tarta do obtoczenia
- olej do smażenia
Przygotowanie:
- ugotować komosę zgodnie z przepisem na opakowaniu
- brokuła umyć, podzielić na różyczki, wrzucić do osolonego wrzątku i gotować około 15 minut (aż zmięknie, lecz nie zanadto, zachowując żywozielony kolor)
- szpinak posiekać drobno i dodać do ugotowanej komosy
- ugotowane cząstki brokuła rozgnieść widelcem na papkę, dodać ją do kaszy i szpinaku
- do miski dodać tarty ser (lub płatki drożdżowe), przeciśnięty przez praskę czosnek, dużą szczyptę soli i odrobinę pieprzu, wymieszać wszystko dokładnie, a następnie przełożyć połowę masy do innego naczynia
- jedną część kaszy z warzywami zmiksować blenderem ręcznym na papkę, po czym z powrotem połączyć z resztą masy
- dodać kaszę mannę (lub bułkę tartą), wymieszać i odstawić na co najmniej kwadrans, by masa zgęstniała
- po tym czasie formować z masy spore kule, rozpłaszczać je na talerzu z bułką tartą, tak powstałe kotlety obtaczać z obu stron w bułce, a następnie smażyć na sporej ilości bardzo gorącego oleju na złoty kolor
- podawać z sałatkami, surówkami, gotowanymi warzywami oraz z ryżem lub ziemniakami
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Tak się składa że mam wszystkie składniki i nie sądzę że jest to przypadek! Jutro robię 🙂
Musze zrobić ciekawe co mój syn ,,fan warzyw,,na zielone kotlety 😁
Robiłam je dziś są proste i Przepyszne 😊 Bardzo Dziękuję za przepis
Dzis zjedlismy z wielkim smakuem! Bardzo dziekuje za wspaniale przepisy!
Czy można w tym przepisie zamienić komodę ryżową na jakąś kaszę ?
Na pewno, choć mogę dać gwarancji, że z każdą wyjdzie, bo nie próbowałam jeszcze. Może jakaś drobna – jęczmienna albo jaglana?
Najlepsze kotleciki warzywne jakie jedliśmy a sporo tego było, bo lubimy takie klimaty. To jest prawdziwy sztos! 🙂