Jestem mamą. Tęsknię czasem za dniami tylko dla siebie, za tym, żeby sobie po prostu poleżeć w samotności i nic nie musieć. Tęsknię za tym, żeby się rano wyspać, żeby mnie nikt nie szarpał za włosy o siódmej rano. Tęsknię za kąpielą bez intruzów. Tęsknię za tym, żeby nic nie mieć w garnku ani w lodówce, nie musieć wiecznie odnawiać zapasów, które szarańcza wymiata w tempie, za którym zdarza mi się nie nadążać. Tęsknię za tym, żeby włożyć trampki i wyjść na miasto, ot tak, bo ktoś rzucił hasło, żeby się spotkać. Tak, tęsknię za imprezami.
Takimi do białego rana – epickimi, jak się dziś mawia, choć mi one kojarzą się raczej z poezją. Bo nie mówię o głośnych klubach dla młodzieży, o stroboskopach ani o blasku fluorescencyjnych tipsów. Nie chodzi mi o dyskę, nie o taki zryw sobotniej nocy jak w Sopocie na szlaku gofrowo-lodowym. Nie o krótkie spódniczki, za wysokie szpilki, za głębokie dekolty, nie o pawie na trawniku pod klubem ani o zgony pod stołem. W nosie mam brokat, duszny aromat słodkich perfum, rozpylanych obficie na obfite biusty i głośne zaznaczanie swojej obecności wrzaskiem wraz z bluzgiem, przy akompaniamencie rechotu.
Ja myślę: ciepła, letnia noc, grupa znajomych i jakaś biesiada na dworze. Nieważne – plaża, ogród czy taras, byle powietrze pachniało latem i świerszcze grały. Myślę o takiej imprezie, kiedy gadacie o absolucie, żeby chwilę później posikać się ze śmiechu. Mówię o głupawie i tekstach, które przechodzą później do Waszego słownika na lata. O takie imprezy mi chodzi, kiedy się wstaje od stołu nad ranem i kładzie na szosie oglądać gwiazdy albo idzie na górkę patrzeć na wschód słońca, nucąc przy tym co lepsze kawałki z młodości. Mówię o nocy pełnej anegdot, salw śmiechu, muzyki i wyznań (te następują zazwyczaj w połowie imprezy, w tzw. fazie „kocham Cię”, która dopada często przyjaciółki). O kłótniach o politykę i wspominaniu wykładów z etyki, z najśmieszniejszym profesorem na wydziale. O makijażu rozmazanym od łez, które pojawiają się w kącikach oczu po każdym kawale, o włosach w nieładzie i brudnych stopach – to po dzikich tańcach na bosaka. O pomysłach tak durnych, że aż nie chce się wierzyć, że wpadają na nie dorośli ludzie. Ja myślę o polnych kwiatach, świecach, zwiewnych sukienkach i sandałach, o starych drzwiach od stodoły, drewnianych paletach, o drinkach w słoiku i koszach pełnych chleba.
Jestem mamą, moja codzienność niestety więcej ma z dramatu niż liryki. Obiecuję sobie wciąż wyrwać się z tego na noc lub dwie i zorganizować taką imprezę. A jak już ją zrobię, to z przytupem i z całym tym boho-pakietem, który mnie tak uwodzi: z wiankami na głowie i stosem poduszek, dziesiątkami świec i morzem różowego wina. Oj, rozmarzyłam się ja przy piątku (dlatego jadę pić piwo na Hel 😉 )
fot. inspired by this
źródło: camillestyles.com
źródło: domino.com
fot. style me pretty
źródło: confettidaydreams
źródło: tastefully tattered
źródło: the fresh exchange
źródło: bread & olives
fot. society bride
źródło: classyinthecity.com
źródło: classyinthecity.com
Do przygotowania takiej imprezy pod chmurką potrzebny będzie stół lub jego bardziej urokliwy substytut: palety, drzwi czy inne dechy. W tej wersji siedziska tworzy się bezpośrednio na ziemi, na pledach i poduszkach. Niezbędne będą polne kwiaty w wazonach lub słoikach i dużo świec. Klimatu dodadzą lampiony, girlandy, obrusy, piękne naczynia i tkaniny, ale nie są warunkiem koniecznym – surowość drewna i zieleni sprawi, że klimat będzie bardziej rustykalny.
2 – zestaw wiszących dekoracji, Pan Talerzyk
3 – papierowe talerzyki, Pan Talerzyk
4 – szklany słój z kranem, Ib Laursen, Vanillemynte
5 – kubeczki papierowe, Pan Talerzyk
6 – forma do zapiekania, Rice, Ahoj Home
7 – talerze z melaminy Rice, Livebeautifully
8 – ceramiczny półmisek ryba, Rice, Livebeautifully
1 – lampion, Ikea
2 – świeca, Ikea
3 – lampa wisząca na energię słoneczną, Ikea
4 – koc House of Rym, Livebeautifully
5 – hamak Bloomingville, Amazing Decor
6 – latarenka Madam Stolz, Smukke
7 – słoik na napoje, Scandimania
8 – konfitura z czerwonej cebuli z czarną porzeczką, Nicolas Vahe, Scandimania
9 – kolorowy pieprz, Nicolas Vahe, Scandimania
10 – drewniane łyżki do sałaty, House Doctor, Scandimania
11 – taca Bloomingville, Scandimania
12 – sznur żarówek na kablu, House Doctor, Scandimania
Na takie boho-przyjęcie najbardziej pasuje zimne wino: białe i różowe, chłodne piwo, lemoniada (można trzymać butelki w rustykalnej balii koło stołu), a jedzenie powinno być proste i łatwe do dzielenia – tarty i quiche, kosze świeżych bagietek czy dobrego chleba, do tego oliwa i balsamico, hummus i wielkie zielone, nadziewane oliwki, deski serów, wszelkie możliwe sałaty i sałatki, na przykład takie:
Z MANGO I KARMELIZOWANĄ MARCHWIĄ
BURACZANY KUSKUS Z KOZIM SEREM
SAŁATKA Z BOBU Z PROSCIUTTO, MIĘTĄ I FETĄ
SAŁATKA ZIEMNIACZANA ZE SZPINAKOWYM PESTO I BÓB Z GRILLOWANĄ CUKINIĄ I PIECZONĄ RZODKIEWKĄ
SAŁATKA Z RUKOLI I PIECZONYCH WARZYW KORZENIOWYCH
SAŁATKA Z KASZY PĘCZAK Z PIECZONĄ DYNIĄ, BAKŁAŻANEM I FETĄ
SAŁATKA Z GRUSZKĄ, WINOGRONAMI I PLEŚNIAKIEM
GRZANKI Z MARNOWANYM BAKŁAŻANEM I KOZIM TWAROŻKIEM
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Wspaniały post. To prawda ,co piszesz . A jednak , kiedy nie było się matką to czuć taką nieodpartą chęć , aby mieć na świecie kogoś, kto kocha Cię bezwarunkowo. Mimo swobody , wolnego czasu , braku odpowiedzialności za kogoś innego jest jakiś rodzaj pustki. Zgodzisz się?
Ale chyba każda matka czasem zazdrości bezdzietnym 🙂
Boże jak Cię kocham.
Zapisuję Twój post w pamięci, aby odgrzebać go za rok. A za rok dlatego, że mój mąż planuje (od co najmniej trzech lat 🙂 ) swoją 40, na którą chce zaprosić wszystkich dobrych znajomych.
Warunki mamy, bo mieszkamy w starym domu na wsi, nad rzeką. Przed domem fajne patio i spory trawnik. Hamak również 🙂 Jednak przy takim natłoku gości roboczy stój z palet lub starych drzwi (również posiadamy) będzie idealnym pomysłem. Oczyma wyobraźni widzę już te piękne siedziska, balie z zimnym browarem i napojami, wszędzie palące się świece (muszę zrobić spory zapas, bo małżonek planuje zabawę przynajmniej przez 3 dni 🙂 ). A nocą wspólny spacer nad rzekę … Ech też się rozmarzyłam 🙂
Pozdrawiam i życzę zrealizowania planów.
Za 3 godziny urywam się z pracy , jadę przez pół Polski żeby moja przyjaciółka mogła mieć taką właśnie imprezę – niespodziankę na swoje 30 urodziny… Data okrutna, jest trochę dół i trochę sama nie wiem czego…Przecież ludzie w tym wieku są tacy starzy. Tak żeśmy zawsze powtarzały… No więc sprosilśmy znajomych z czasów lat nastu, organizujemy stoły, ognisko, furę jedzenia, zdjęcia z solenizantką , która niczego się nie spodziewa. Boże niechże już miną te 3 godziny! Będzie pięknie! Ściskam pozdrawiam i życzę aby Tobie ktoś kiedyś zorganizował taką imprezę bo…będzie epicko 😉
Jesteś Boska Polko!!!! Właśnie tego mi trzeba żeby zrobić mężowi imprezę niespodziewajkę w sierpniu na podwórku tzn. pomijając pewne babskie elementy ale super- menu mam, pomysły na dekoracje są! No także tak… tylko trawę niech skosi 😀
Piękne inspiracje <3 Taka imprezka na wrześniowej, pustej już plaży też mogłaby być… cudo <3
Ja dzieci nie mam choć trzydziestka na karku to jakoś wcale nie planuję 🙂 Tak mi dobrze! :-)))))
Nooooo takie posty to ja lubię. Znowu inspirujesz i czynisz świat bardziej przyjaznym. Czekamy na więcej.????????
Oj ale piękne marzenia i piekna ich oprawa. Marzę tak samo…. Miłego weekendu☺
Jesteś wspaniała ???? uwielbiam Twoje posty!!!
Boze, Polka wrocila z dalekiej podrozy. I takich postow chcemy a nawet pragniemy. Czekamy na wiecej????
Ahhh, wpisuje sie w Twoje marzenie cala soba!
uwielbiam ten styl!! rewelacyjne inspiracje 🙂
No, to witam w klubie mam pełnych tęsknot, marzeń i zachcianek na bosą noc na plaży, koniecznie z tym winem różowym. Zachcianki jak mgiełka mnie otulają i marzenia szepcą do ucha kusząc błogim w ciszy wieczorem. Samotnym. Babskim. Lub Mężowym. Byle moim. I po mojemu spędzonym…
…
„Tęsknię za tym, żeby włożyć trampki i wyjść na miasto, ot tak, bo ktoś rzucił hasło, żeby się spotkać. Tak, tęsknię za imprezami.”
Polko załamałas mnie… jestem mamą dopiero od 1.5 roku. Tęsknię za tym o czym piszesz tak strasznie ze aż mi łzy w oczach czasem stają, ale pocieszam sie, ze pewnie za jakis czas zapomnę o tym i przestanę tęsknić. A Ty mi tu nagle piszesz, ze nawet po 6 latach macierzyństwa ta tęsknota gdzieś jest w nas…! 🙁
I żeby nie było – kocham swoją córkę najmocniej na świecie, ale czemu tak się za tym wszystkim teskni czasem?
Ale fajny post. Dawno takiego nie było(w sensie o takiej tematyce, bo wszystkie są fajne-ufff wytłumaczyłam )Zachciało też mi się wyrwać od codzienności.
Polko jesteś wspaniała!!
Dzisiejszego wieczora, kiedy moja mała Zośka będzie już smacznie spała, miałam usiąść i przygotować wstępny plan na zorganizowanie wieczoru panieńskiego mojej przyjaciółki. Dokładnie w takim stylu 😉
Więc zasiadam…w pierwszej kolejności sprawdzam co dzieje się u Zośki i Hani ( i tak od 1,5 roku ;)) a tu masz!!!! ;D Wielkie dzięki Kobieto!
Właśnie pomachałam na pożegnanie mojej najlepszej przyjaciółce. .. zawsze żal ją żegnać. Znamy się od zawsze, wspólna podstawówka, liceum, studia. A teraz los nas rzucił do odległych miast i tęsknota za nią, to też tęsknota za tym, o czym piszesz. Wczoraj polozylysmy dzieci spać i przegadalysmy pół nocy. A na wrzesień jest plan spotkania na cały weekend i wtedy zorganizuję to tak jak opisałaś! Miłego weekendu! 🙂
Ja szybko wskoczyłam w pieluchy i mimo swoich 24 lat to nie miałam jeszcze takiej prawdziwej epickiej imprezy. Szczerze to nawet mnie nie ciągnie, ale… dla uroku takich dekoracji chętnie wybrałabym się, aby chociażby uwiecznić je na zdjęciach 😉
mi nie brakuje.. ale to moze dlatego,że posiadając własny kawałek trawy takie imprezy sobie organizujemy w sezonie.. może nie są boho, no i dzieciaki biegają do późna..ale jest zawsze stół pysznosci, kwiaty, swiece, alkohol, dużo smiechu.. tylko z wiekiem już się nie chce siedzieć do rana, bo jednak bardzo się ceni komfort przespanej nocy:)
No proszę ,też w piątek piłam piwo na Helu A taka okazja zdarza mi się średnio raz na 8 lat:):)
Ha! Bosko! Pięknie i malowniczo napisane! Doskonałe i dające się wczuć.
Ja dziś marzę nie o imprezie, tylko o niani, takiej, która przejmie wszystkie moje obowiązki. Zabawi, nakarmi, wyedukuje. I żebym miała wreszcie na parę dni święty spokój, ciszę absolutną i chęć na książkę, bo jak nigdy dotąd, ostatnio to u mnie towar deficytowy. Dzieci mi się zmieniają- dorastanie jednego i dojrzewanie do bycia (powoli) uczniem, najmłodszego, jakoś tak zmienia układ sił, pragnień i potrzeb. Robi się niespokojnie (między nimi), a i ja ostatnio nie grzeszę dobrą miną. Z linii frontu matki zamatczonej, bez cienia oddechu- pozdrawiam.