To nie będzie zwyczajny rok szkolny, wszyscy to wiemy. I większość prawdopodobnie zastanawia się, jak ja – nie „czy”, ale „kiedy” przejdziemy znów na zdalne nauczanie. Nie ma się co czarować, prędzej czy później pewnie każdy będzie musiał swoje odsiedzieć. Czy się martwię? Oczywiście, wciąż dobrze pamiętam te mroczne tygodnie lockdown’u, ten koszmar pogodzenia wszystkich ról i obowiązków, Zosiną dezorientację, frustrację, samotność. Nie chcę tego ani dla moich córek, ani dla nas – pracujących z domu rodziców, którzy mimo usilnych starań nie umieliśmy się rozdwoić, sklonować, być jednocześnie przy biurku własnym i dziecka.
Czy spędza mi to sen z powiek? Bynajmniej. Od dawna bowiem trenujemy nie tylko samodzielność i organizację pracy, ale też konsekwentnie wpajamy Zosi naszą wizję tego, gdzie szkolna nauka lokuje się w hierarchii wartości. Bo choć angażuje przez lata większość dziecięcego życia, to nie chcemy by nim zawładnęła, by presja, walka o piątki i konieczność przyswajania tysięcy niepotrzebnych faktów odbierała czas na to, co znacznie ważniejsze. I ja nawet nie mówię, że ważniejsza jest rodzina i równowaga między pracą a zabawą, bo to oczywiste, ale o tym, co moim zdaniem ważniejsze w perspektywie przyszłości. Czyli o pasji, to o tym chcę dziś napisać. Bo choć oczywiście wierzę w konieczność posiadania wiedzy ogólnej, matematycznej sprawności, znajomości języków czy kanonu literatury, to jeszcze mocniej w to, że w życiu bardziej przydadzą się wyklarowane, od dziecka pieszczone zainteresowania. I mówię to jako blogerka, autorka książek, która po socjologii i latach pracy w firmie badawczej, zarabia na życie dzięki pisaniu, gotowaniu i poczuciu estetyki, które wyniosła z domu pełnego książek i dobrego jedzenia, z dzieciństwa i młodości spędzonej wśród kredek i farb, na kolejnych zajęciach rysunku. Mówię to jako żona mechanika samochodowego, który dodatkowo jest także socjologiem, a który zęby zjadł na produkowaniu największych imprez i festiwali.
Nie gadamy więc tylko dla samego gadania, ale swoją pracą pokazujemy Zośce, że można z pasji uczynić zawód. I choć to z pewnością nie droga dla każdego, to jestem pewna, że odrobina naszego podejścia będzie służyć nie tylko dzieciakom jak Zośka, marzącym o byciu grafikiem i posiadaniu pięknej cukierni, ale także przyszłym lekarkom, bankowcom czy inżynierom.
INWESTYCJA W DZIECIĘCE PASJE
Mogą być krótkotrwałymi zajawkami, ale też stać się hobby na resztę życia, nigdy więc nie należy ich ignorować. Nawet te, które przemijają, zostawiają po sobie wartościowy ślad, nie są stratą czasu, tylko krokiem ku zrozumieniu, co lubi się robić w życiu, gdzie są ulokowane dziecięce talenty. U Zosi od dawna widać artystyczne zacięcie, wielką wyobraźnię, zdolności manualne, precyzję, umiejętność tworzenia w skupieniu. Ona od zawsze umiała sobie znaleźć zajęcie, jeśli tylko miała kawałek plasteliny, sznurka czy pusty karton i kredki, to wciąga ją na długie godziny, bardziej niż cokolwiek innego. Dziś, oprócz rysunku, bardzo często robi mikroskopijne elementy z modeliny, z których chce tworzyć biżuterię. Co drugi weekend doskonali te umiejętności na zajęciach z ceramiki, na których lepi, maluje i szkliwi przeróżne figurki, wazoniki i ozdoby. W wolnych chwilach wciąż coś zszywa, obkleja, wytwarza z resztek materiałów, zaplata japońskie bransoletki z muliny, do biurkowego organizera z rolek po papierze toaletowym zasiada jak do misji i robi z nich prawdziwe cudo. Origami, portfeliki z filcu, trójwymiarowe laurki, misterne pakowanie prezentów, pieczenie ciast, dekorowanie ciasteczek – to są zajawki mojego dziecka i ja nigdy nie żałuję jej na nie czasu. Nawet, jeśli czasem konsekwencją jest trójka z biologii.
KOMPUTER DLA MŁODEGO ARTYSTY
Jak skomponować bento box, jak zrobić slime bez boraxu, puszyste pompony, psi tort, świecę? Co wyczarować z kamieni, ze sznurka, ze starej koszulki? Oprócz własnej wyobraźni, największą skarbnicą kreatywnych pomysłów jest oczywiście internet. Dziś z wielką przyjemnością patrzę, jak Zośka po nim sprawnie buszuje, zachwycając się co chwila oglądanymi w sieci szkicami, projektami DIY czy wypasionymi tortami. To w tej chwili jej główna aktywność na komputerze, a że ostatecznie służy spędzaniu czasu offline, to ja nie mam absolutnie nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie – pomagam jej odkrywać inspirujące strony, kanały, profile, zapisuję i podsyłam co fajniejsze pomysły. Nie boję się o jej czas z komputerem, bo widzę jak chłonie ten klimat, jak nabiera apetytu na kolejne prace. Jej artystyczno – kulinarne poszukiwania odbywają się głównie na Pintereście i YouTube, ale czasem przegląda też Instagram, Tic Toc albo cukiernicze programy na Netflixie (Słodkie Szaleństwo, Zumbo’s Just Desserts)
Pinterest: tu dobrze działają algorytmy, portal sam podpowiada i wyświetla adekwatne treści, podobne do tych, których się poszukiwało i główna strona szybko zapełnia się ciekawymi profilami. Uważam, że to bezpieczne miejsce dla starszych dzieci, kipiące od kreatywnych pomysłów, tutoriali i inspiracji do tworzenia dekoracji, ozdób, urządzania wnętrz czy przepisów. Można wyszukiwać obrazki i filmy po ogólnych hasłach, takich jak np.
albo używać bardziej szczegółowych określeń jak:
YouTube: tu należy zachować większą ostrożność i pomagać dzieciom znajdować bezpieczne kanały, przyglądać się temu, co tam oglądają. Nie zalecam zostawiać ich samopas z tym portalem, bo jego pokrętne ścieżki mogą zaprowadzić w mroczne rewiry. Nie mniej jednak, wiele jest wartościowych, kreatywnych kanałów o tematyce kulinarnej czy DIY, które spokojnie nadają się dla młodych artystów, polecam m.in.:
Instagram, Tic Toc: tu też bywa różnie, ja generalnie ufam Zośce i nie zaglądam co chwila przez ramię, bo widzę, że ogląda tam głównie artystyczne profile – szkice, grafiki, komiksy rysowane na żywo, kaligrafię, DIY.
Dodatkową zaletą kontaktu z takimi treściami jest osłuchiwanie się z angielskim, widzę, że podczas tych poszukiwań inspiracji wpada jej masa słówek, bo często o nie pyta, ale też zupełnie nieświadomie przyswaja się od takich filmików poprawny akcent, potoczne zwroty czy konstrukcje zdań. Zauważyłam u Zosi taką rosnącą intuicję językową od czasu, kiedy ma własny komputer i zaczęła swoje internetowe poszukiwania inspiracji.
MŁODZIEŻOWY LAPTOP ASUS VIVOBOOK S14 DLA KREATYWNYCH
Asus VivoBook S14 nie tylko stał się niezawodnym narzędziem Zosi na czas zdalnego nauczania, ale też otworzył jej masę możliwości szukania inspirujących, artystycznych treści. Od kiedy ma własny laptop, dużo sprawniej i bardziej świadomie porusza się po sieci – zarówno po filmikach i tutorialach, jak i np. serwisach aukcyjnych czy sklepach internetowych z materiałami plastycznymi czy podzespołami do tworzenia biżuterii. Oprócz wszystkich swoich wewnętrznych funkcjonalności, które za moment przypomnę, VivoBook to jest po prostu taki sprzęt, który bardzo pasuje do kreatywnych zajawkowiczów pokroju mojej Zośki. To stylowy, kolorowy laptop z zestawem naklejek, którymi można spersonalizować go i nadać mu indywidualny charakter. Nie tylko dla nastolatek, ale dla każdego, kto ceni sobie oryginalny wygląd urządzeń, lubi kolory i ma potrzebę wyrażania siebie. VivoBook jest inspirowany kulturą ulicy, a przez to jest nowoczesny i niekonwencjonalny, metaliczny, kolorowy, oryginalny – to jest taka rzecz, która staje się przedłużeniem własnego stylu.
Oprócz stylowego zewnętrza, Asus VivoBook ma też szereg cech i funkcjonalności, które sprawiają, że praca i rozrywka z nim jest przyjemna, prosta i intuicyjna:
INTELIGENTNY TOUCHPAD – DODATKOWY, DOTYKOWY EKRAN
- VivoBook S14 jest wyposażony w innowacyjny Screen Pad 2.0., który rewolucjonizuje sposób pracy z laptopem. Przede wszystkim zwiększa produktywność i zapewnia nowe możliwości pracy dzięki szerokiej gamie aplikacji narzędziowych ASUS. Pozwala na też po prostu ogarniać dwie rzeczy na raz np. jednocześnie przeglądać internet czy edytować plik i włączać muzykę na Spotify
- Intuicyjny interfejs dodatkowego ekranu VivoBook’a, przypominający te smartfonowe, umożliwia łatwe zarządzanie zadaniami i stwarza nowe możliwości pracy na znanych programach. To narzędzie jest bardzo intuicyjne – dla naszych dzieci zwykle pierwszym urządzeniem, z którym mają styczność, jest tablet lub smartfon, a ten Screen Pad to nic innego jak dodanie takiego ekranu do laptopa, by ułatwić pracę i uczynić ją bardziej intuicyjną dla młodych ludzi, którzy już wychowali się na takich technologiach.
BEZRAMKOWY EKRAN NANOEDGE
- Czyli rozwiązanie, które niesamowicie podnosi jakość korzystania z laptopa podczas odtwarzania treści video i podnosi przyjemność z wykorzystywania go do celów rozrywkowych. Ekran laptopa VivoBook S14 jest praktycznie bezramkowy i zapewnia ogromną powierzchnię ekranową, a przez to bardzo wciągające wrażenia wizualne.
- Wąziutka ramka, szeroki kąt oglądania i ekran full HD sprawiają, że wszystkie treści video robią większe wrażenie i świetnie ogląda się tu zarówno tutoriale na YouTube, jak i bogate w efekty filmy.
Więcej o laptopie ASUS VivoBook S14 możecie dowiedzieć się na www.asus.com.
Jestem przeciwna demonizowaniu technologii w rękach dzieci i młodzieży, bo nie tylko wierzę, ale i widzę, że z powodzeniem można jej używać do rozwijających, mądrych celów. I nie przestanę Was nigdy przekonywać do tego, że życie naszych dzieci to znacznie więcej niż szkoła – trzymajcie zdrowy dystans do ocen, wspierajcie ich w szukaniu swojej drogi. Jestem pewna, że to popłaci bardziej niż zakuwanie do sprawdzianów 🙂
…
Wpis powstał we współpracy z marką ASUS.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Lubię Twoje sponsorowane wpisy:) jak zaczynam czytać staram się domyślić co będzie reklamowane ale wstęp jest przeważnie taki ciekawy I (czasem) inspirujący, że zapominam że chodzi o reklamę. Przyjemnie się to czyta, naprawdę. Pozdrawiam
A ja nie lubię, lecz ten komentarz nie zostanie opublikowany
Fajny, wartościowy post. Umiesz w sponsorowane. Naprawdę.
Tak jak napisałam ostatnio czytam wszystkie Twoje teksty, nawet jak mam przeczucie, że jakiś może mi się nie przydać. Ale czytam, bo masz świetny styl i już.
Ten tekst jak wszystkie sponsorowane to sztos 🙂 A już najlepsze jest to, że ten zaczęłam czytać z myślą, że czytam dla frajdy, bo komputer nam absolutnie nie jest potrzebny a teraz kminię, że może zamiast tableta dla młodego lepiej takie cudeńko..? 😉
Kupiliśmy asusa córce dzięki Twojej wcześniejszej rekomendacji ( jeszcze w trakcie ubiegłego roku szkolnego) . Jest świetny. Podkradam, żeby komfortowo popracować. Zakup w 10!
Jestem zdania, że warto pozwolić dzieciakom odkrywać pasję, aby samodzielnie próbowali, uczyli się na własnych błędach. To bardzo kształci i buduje ich charakter, gromadzi sporo doświadczenia, rozwija i uczy.