Sierpniowy upał, popołudniowe słońce przenikające malowniczo przez gęstą zieleń magicznego ogrodu. I wszystko, co kochają dziewczyny: kwiaty, wino, ciastka z kremem. Perliste śmiechy rozbrzmiewające w ciszy willowej dzielnicy. Kobiecy rytuał przejścia w scenerii, która zachwycała – konsekwentnej i przemyślanej, dopracowanej w każdym szczególe, urokliwej jak nie wiem co. Wieczór panieński – jedyna taka noc w życiu, trochę chyba sprawdzian relacji i więzi z innymi kobietami. Noc, kiedy okazuje się, jak bardzo się chce innym dać nam coś wyjątkowego. Czy będzie tylko wódka i papierowe penisy, czy może ktoś bliski planował i spiskował za plecami, wkładał serce i czas w niespodziankę, która zostanie w pamięci na zawsze.
Magda to szczęściara, jej sprawdzian relacji i więzi wypadł tak, że nie posiadam się ze wzruszenia. Jeszcze nie widziałam, żeby komuś kiedykolwiek TAK się chciało. Żeby ktoś TAK przygotował wieczór panieński. A wierzcie mi – mam ich na koncie kilka, sądziłam, że były zaplanowane z dbałością o szczegół. Wszystko, co kiedykolwiek w życiu w temacie panieńskich widziałam lub zrobiłam, mogło się schować w obliczu urody tej sytuacji. Wzrusza mnie to tym bardziej, że cały ten wysiłek napędzała siostrzana miłość. Przez cały wieczór nie mogłam od siebie odpędzić myśli, żeby moje dziewczyny się tak kochały jak one – Beata i Magda. Żeby im się tak kiedyś chciało – marzenie każdej matki.
O imprezach w stylu boho pisałam niedawno. Palety, poduszki, kwiaty i świece – to jedna z najpiękniejszych konwencji letniego przyjęcia, bardzo dziewczęca i malownicza. Swobodna i pełna uroku. Te klimaty zainspirowały organizatorkę i postanowiła wykorzystać ją na wieczorze panieńskim swojej siostry. Jedna pani drugiej pani i tak wieść o imprezie doszła do mnie, koleżanka poprosiła mnie o pomoc. Początkowo sądziłam, że stylistyczną, myślałam, że dziewczyny szukają dekoratorki, która skoordynuje ich wysiłki w spójną całość. Okazało się, że nie musiałam się wcale wymądrzać, niepotrzebny był mój długaśny mail z wielką listą wskazówek i zakupów, bo Beata – siostra panny młodej, siedzi „w branży” i dobrze wiedziała, jak uzyskać wymarzony efekt. Dekoratorka wnętrz z własnym studio, równie szurnięta na punkcie pięknych stylizacji co ja, raczej widziała mnie w roli fotografa, ale było już za późno. Wkręciłam się w wizję realizacji mojej wakacyjnej fantazji i dorzuciłam swoje trzy grosze do wyglądu przyjęcia. Pomogłam wybrać dekoracje i przystroić ogród, a poza tym całość uwieczniłam, miód i wino piłam 😉
Beata zrobiła wszystko perfekcyjnie – idealnie dobrała pledy, poduszki, kupiła szkło, kwiaty, zamówiła wianki. Każdy szczegół grał ze sobą idealnie i był w najlepszym guście, z jedzeniem włącznie (Czy wy widzicie te tarty i tartaletki? Te bagietki i bezy? Te sałatki i ciastka?! #foodporn!). W połączeniu z tłem magicznego ogrodu, moją szczyptą pasteli i z dodatkiem wieczornego światła powstała sceneria niezwykła. Zaleci patosem, ale tak właśnie było – sceneria oddająca siłę kobiecej przyjaźni i miłości.
No i ta przyszła panna młoda – ach! Wyglądała, jakby urodziła się w wianku z różowych kwiatów, promieniała tak pięknie, że nie mogłam oderwać wzroku. Taka uroda wymaga odpowiedniego tła 😉
Oprócz najprostszych, ikeowskich kieliszków, pledów i poduszek, do dekoracji przyjęcia wykorzystałyśmy gadżety z niezastąpionego sklepu Pan Talerzyk. Wybrałyśmy delikatne i dziewczęce pastele z dodatkiem złota – jak mi ktoś kiedyś jeszcze raz powie, że papierowe talerze i kubki są tandetne, to nie wytrzymam 😉 Zobaczcie, jak elegancko i odświętnie prezentują się te kwiatki i łączki, świetnie komponują się ze szkłem, świecami i kwiatami. Nastrój robią też jak zwykle girlandy i kule honeycomb – to jedne z moich ulubionych dekoracji na przyjęcia, zawsze pasują i dodają aranżacji mnóstwo odświętnego uroku. Wykorzystałyśmy ich w ogrodzie sporo, efekt był moim zdaniem ekstra!
Użyłyśmy następujących dekoracji od Pan Talerzyk:
1 – pastelowy zestaw dekoracji z rozetami, girlandą i kulami – tutaj
2 – kule honeycomb (kremowe, beżowe i szare, małe i duże) – tutaj
3 – talerzyki w pastelową łączkę ze złotym wykończeniem – tutaj
4 – talerzyki w żółte paski ze złotym wykończeniem – tutaj
5 – talerzyki w złote gwiazdki – tutaj
6 – małe złote talerzyki – tutaj
7 – kubeczki w złote gwiazdki – tutaj
8 – złote słomki – tutaj
9 – słomki w złote paski – tutaj
10 – serwetki w pastelową łączkę – tutaj
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Wyszło cudownie! Ach, jak ktoś mi będzie robił panieński na pewno wyślę mu ten wpis 🙂
Pieknie! Jedyny zgrzyt to to paskudne carlo rossi bleee. Polko jakies przeszkolenie wuniarskie jest wam potrsebne 🙂
przepiękne przyjęcie
cuda wianki <3
Dokładnie o tym samym pomyślałam! Tyle dbałości o szczegóły, a wino najtańsze, tfu do wina mu daleko 😉
Najtańsza to jest Arizona 😉 Zawsze coś sobie trzeba znaleźć, co? Dziewczyny nie były najwyraźniej koneserkami, wina były symboliczne ilości, raczej drinki i tequilla szły.
hehe mi tam zawsze po pierwszej lampce juz wszystko jedno:) Piekna oprawa!
O Jezusie, ja z tych co zawsze mówiły, że im śluby niepotrzebne, a nawet jeśli, to bez wesel, bez wieczorów panieńskich, bez tych szopek całych. Bez wydawania kasy i marnowania czasu na planowanie, szukanie, wybieranie i organizowanie. Że po co to wszystko, tyle zamieszania o jeden dzień – podpisać papierek i z głowy. A teraz patrzę na te zdjęcia i kurde też bym tak chciała. I mogłabym być nawet w tym centrum uwagi, czego nienawidzę, ale żeby się komuś tak dla mnie chciało, żebym mogła spędzić jeden wieczór w tak pięknej scenerii i cudnej atmosferze – myślę sobie teraz, że warto.
Też tak myślałam, od dziś zmieniam zdanie 😉
Piękna impreza, a Twój wpis to wspaniałe źródło inspiracji. Sama lubię organizować imprezy, ale do takiej perfekcji mi daleko. Najważniejsze jednak są relacje, siostrzana przyjaźń, o której piszesz. Często nawet relacje w rodzinie są bardzo powierzchowne…
Jedno słowo: zjawiskowo! Naprawdę, tak chyba wyobrażam sobie bajki. Choć nigdy ze mną w roli głównej to tym bardziej stanowczo trzeba stwierdzić, że sceneria ma w sobie zdecydowanie coś z magii skoro bez trudu mogłabym się w niej odnaleźć 🙂
Juz wiem w jakim stylu zrobię swoją 30tkę! Coś pięknego ❤
Przepiekne, nie moge nacieszyc wzroku… Wspaniale, ze mialas okazje uczestniczyc w takim wieczorze i przezyc to wszystko na zywo. Moc serdecznosci
Przecudnie i oczywiście przepiękne zdjęcia i jeszcze do tego wszystkiego ciacha z UMAM!!! Dziewczyny opanujcie sie z tym wytykaniem pierdół, Carlo Rossi jest jakie jest, jak ktoś lubi to pije, nie wszyscy muszą być koneserami win. Sama od lat prowadzę bloga winarskiego, jestem wielkim fanem zacnych win, ale co mnie obchodzi, ze ktoś nie jest, ludzie żyjcie i dajcie żyć innym!!! Polko wymarzyłam sobie taką imprezę babską, nawet tak bez okazji, może na pożegnanie lata:) pozdrawiam serdecznie. Marta
PRZEPIĘKNIE. Odebrała mi mowę. Już wiem w jaki sposób urządzę drugie urodziny mojej córki latem przyszłego roku; chce taki sam stół, tak pięknie udekorowany :))) https://codziennik-kobiety.blogspot.com/
Jak pięknie. A przyszła panna młoda prześliczna.
Jak pięknie! Po prostu prześlicznie :>
A zdjęcia cudne 🙂 Zwłaszcza te ze złapanym słońcem <3
No i jednak mozna bez hałasu i gwaru dyskoteki gdzie pijani „panowie” obijają sie o Ciebie i próbują wysyczec cos przez zeby co bardziej przypomina gwarę bobasa niż monolog dorosłego.
Jesli miałabym wybierać to wlasnie taki wieczór panieński to by był strzał w dziesiątke.Takiego wieczoru życzyłabym sobie i moim towarzyszkom.
Nie zawiodłas Polko doborem dekoracji 🙂
Pieknie wyszło. Widać ile wysiłku zostalo wlozone w przygotowanie tego przyjecia. Już sie widzę na takim przyjęciu (byle mi wianka nie kazano wkladac na głowę ☺).
Cudne, ale komentarze dały mi do myślenia, wszystko dopracowane w najdrobniejszym szczególe, a jednak znalazły się koneserki win, które pewnie poniżej 150zł za butelkę nie schodzą i stwierdziły że carlo rossi pić nie można, notabene gdyby nie komentarze nawet bym nie zauważyła co było pite;) faktycznie zawsze można coś znaleźć jak się chce, skrytykować, wcisnąć szpileczkę, pokazać jakim się jest bacznym obserwatorem:(. Ja miałam dwie myśli: 1. cudnie 2. szkoda że nie mam tyle kasy na wydanie na jeden wieczór;) po prostu pięknie, wspomnienie na całe życie!
Ja myślę, że to zależy od tego, na co kto zwraca uwagę. Jeśli ktoś zna się na winach, lubi dobre i smak wina ma dla niego duże znaczenie, to zwróci uwagę na taki szczegół. To niekoniecznie musi być zaraz czepialstwo czy zła wola.
A samo przyjęcie, dekoracje i cała oprawa wyglądają przecudnie. I te ciasta, o mamuniu…
Wow, wyszło cudownie, tak sielsko, spokojnie. Ale największe wrażenie zrobiła na mnie przyszła panna młoda, jest prześliczna!!
o cholera do wczoraj lubiłam się napić różowego carlo rossi… teraz będę musiała go „znielubić”. Smuteczek jest…
a tak na marginesie- przyjęcie bajka!!!
Pięknie było z całą pewnością. A gdzie kupowałyście wianki? Bo są wspaniałe 🙂
Podbijam pytanie, bo sama organizuję panieński 🙂
Wow, pięknie. Zainspirowałaś mnie do tego żeby zorganizować mojej siostrze taki wieczór. Wyszło cudownie.
Trochę się boję, że nie uda mi się osiągnąć takiego efektu ale warto spróbować. Chciałabym się dowiedzieć
z jakiego materiału jest ten obrus i o jakiej kwocie muszę się liczyć ? I najważniejsze czy wygodnie się siedziało na tych poduszkach ? 🙂 🙂
Pięknie to wszystko wyszło. Aktualnie jestem na etapie planowania swoich trzydziestych urodzin, które marzą mi się w bardzo podobnym stylu.
Panna młoda na pewno była zachwycona <3
Jeśli wieczór panieński to tylko w stylu boho 🙂
A co to za piękne miejsce? Szukam czegoś w stylu nogi na panieński przyjaciolki w Warszawie…
To ogród w prywatnym domu do wynajęcia w Gdańsku.
Cudownie patrzy sie na Twoje zdjecia! Rowniez bede miala wieczor panienski w stylu boho 😀 juz nie moge sie doczekac!