Nie lubię słowa „salon”. Do samego wyrazu w sumie nic nie mam, ale już w odniesieniu do naszej przestrzeni – czuję zgrzyt. W zasadzie to odczuwam go w stosunku do większości przestrzeni typowego mieszkalnictwa w Polsce. No ale jakie są alternatywy – „pokój gościnny”? Bywa, że i gościmy tutaj, ale umówmy się – to własnymi tyłkami znacznie częściej wysiadujemy kanapy. Tworzenie osobnego pomieszczenia do goszczenia jest jednak w naszym kraju wciąż pewną nonszalancją. To może „duży pokój”? Pachnie komuną. Jak również – to, że największy w mieszkaniu, nie znaczy wcale, że duży. Mój jest co najwyżej średni.
Niespecjalnie mamy zatem trafne to nazewnictwo. Co nam pozostaje – czy tylko nieszczęsny „salon”? To nadużycie, totalnie. Aspiracyjna nomenklatura, wprowadzona przez deweloperów do słownika klasy średniej, żeby się lepiej ludzie czuli z tymi swoimi kilkunastoma metrami (w porywach do dwudziestu paru), na których, umówmy się – częściej się ogląda seriale w piżamie niż grywa w brydża przy popołudniowej herbatce. „Salon” usztywnia, za wysoko unosi głowy, pompuje ego. Za blisko mu do ceremoniałów, konwencji i etykiet. Za daleko jest od prawdziwego życia: gnicia pod kocem z talerzem kanapek, skakania po sofach w li tylko gaciach, od kina familijnego z za dużą miską popcornu. „Salon” to nie jest ten pokój w którym się tarzamy, przytulamy, w którym rytmicznie podrygujemy do „Jammin”. Nie ten, w którym czytamy książki, słuchamy muzyki, gramy w „scrabble”, oglądamy filmy, bajki i seriale.
Mam swoją propozycję – nostalgiczną, trochę retro. Zamiast nabzdyczonych salonów – swojska świetlica! To wszak nic innego jak „wspólna sala” czy też „sala, w której się wspólnie spędza czas”, nie tylko przestrzeń szkolna czy gminna. Taki kameralny dom kultury. Przede wszystkim oryginalnie „izba główna w domu, nazwana tak od tego, że bywała najwidniejsza”. Nie siląc się zatem na żadne salony czy inne bawialnie, zapraszam Was do naszej izby najwidniejszej, w której wspólnie spędzamy czas na zajęciach kulturalno – rozrywkowych. Do świetlicy chodźcie, ino chyżo!
lampa podłogowa – IKEA HEKTAR
Pokazuję Wam tę świetlicę naszą, bo znów narozrabiałam. Jak zwykle – nosiło mnie, zaczęło się od sprzątania, przestawiania koszy i kwiatów, skończyło na zamianie miejsc mniejszej sofy i fotela. Jak za każdym razem po przemeblowaniu, tak i teraz czuję, że to układ najdoskonalszy i najprzytulniejszy. Oraz, że go nie przestawię aż do śmierci. Czyli – spodziewajcie się kolejnej odsłony w przeciągu trzech miesięcy 😉
NATURALNE DODATKI – RATTANOWY STOLIK
Przybyło nam też obiektów z kategorii naturalnych ocieplaczy – jednym z nich jest rattanowy stolik. Leciutki i ustawny, można z nim skakać po pokoju bez problemu, a o to nam chodzi. Przy dwóch sofach i fotelu nie ma mowy o jednym stoliku kawowym na środku salonu – nie potrafię sobie wyobrazić takiego, do którego można by dosięgnąć z każdego miejsca siedzącego. Super nam się sprawdza właśnie taki układ – dwa lekkie, mobilne stoliki, które krążą po centrum pokoju w zależności od tego, gdzie są potrzebne. Ten będzie pewnie także krążył i po tarasie – jest wprawdzie z letniej kolekcji IKEA, ale bałabym się go trzymać na stałe pod chmurką. Będziemy go sobie wystawiać w razie potrzeby, a przez resztę roku będzie swoim boho-klimatem ocieplał naszą świetlicę.
STOLIK MASTHOLMEN – IKEA
talerzyk – IKEA SOMMAR 2018
BAMBUSOWA LAMPA
Wzdychałam do niej od dawna, ale wciąż miałam w głowie przeszkodę – ubzdurałam sobie, że zanim ją kupię, muszę zorganizować przekłucie sufitu, żeby lampa mogła wreszcie wisieć centralnie nad tym kącikiem wypoczynkowym, a nie jakoś tak od czapy, z boku. Po dwóch miesiącach z kablowym pajączkiem na suficie i wizją pokrycia wszystkich przedmiotów w mieszkaniu pyłem, postanowiłam, że lampa zawiśnie na haczyku, ze zwisającym po skandynawsku kablem. Zastanawiamy się jeszcze, czy nie wymienić go na jakiś bardziej ozdobny, żelazkowy taki, ale to się jeszcze zobaczy. Póki co cieszę się jak głupia z tego bambusowego klosza 🙂
LAMPA SINNERLIG – IKEA
PRZECHOWYWANIE W SALONIE
Po niemal dwóch latach od przeprowadzki, po tylu metamorfozach, jakie przechodził ten pokój, nareszcie wydaje mi się skończony. Niczego już nam tu nie brakuje – ani miejsc siedzących, ani oświetlenia, jest dość stolików, podnóżków i siedzisk, wystarczająco dużo roślin, lamp i dekoracji. O ile tym „środkiem” żonglowałam nie raz, zmieniałam dekoracje, wymieniałam poduszki, dokupowałam kosze czy rośliny, tak baza została niezmieniona. I to chyba lubię najbardziej w naszych wnętrzach – że dobre decyzje z czasu urządzania się pozwalają na różne zabawy aranżacyjne, bez konieczności wymiany podstawowych sprzętów. Świadomie stawiałam na meble proste, minimalistyczne wręcz, które początkowo mogły wydawać się nudne. Dziś są doskonałą bazą do wnętrza pełnego zieleni, dodatków, pełnego życia po prostu. Ten pokój to dziś ciepła świetlica, czyli centrum życia rodzinnego i towarzyskiego familii Polkowskich 🙂
ZAMKNIĘTE SZAFKI
Co musi się zmieścić w rasowej świetlicy? U nas przede wszystkim masa książek, mnóstwo płyt, gazety, magazyny, gry planszowe. Trzymamy tu także różne drobne urządzenia, cały telewizyjny osprzęt i drobną elektronikę. O ile książki lubię mieć wyeksponowane, tak sporo jest rzeczy, które niekoniecznie muszą być na widoku. Jak być może pamiętacie, od początku planowania tego pokoju chcieliśmy, żeby stał tu rząd niskich szafek. Jestem nadal ogromnie zadowolona z tego rozwiązania – nie przytłoczyliśmy pokoju ciężką meblościanką, jest lekko, a miejsca do przechowywania jest naprawdę sporo. Sześć szafek mieści u nas całą elektronikę i kablozę – rooter, drukarkę, Play Station, aparaty, laptopy, ładowarki i inne cuda. Dodatkowo także papierologię – teczki i segregatory z dokumentami, kolekcję płyt dvd oraz pokaźną ilość albumów ze zdjęciami.
SZAFKI Z SERII BESTÅ – IKEA
(u nas trzy podwójne, w tym jedna typowa szafka rtv – z otworami na kable)
Tu możecie zobaczyć inne meble, wchodzące w skład systemu BESTÅ, stworzonego właśnie do wygodnego przechowywania w salonie – to masa kolorów, rozmiarów i kombinacji, z których można tworzyć dowolne kompozycje – niskie i wysokie, otwarte, zamknięte, stojące i wiszące. Moim zdaniem to jedna z lepszych serii IKEA.
DOMOWA BIBLIOTECZKA – BIAŁE REGAŁY
Poświęciłam tym regałom cały, osobny wpis, kiedy powstały. Przypomnę więc tylko, że nasza biblioteczka powstała z kombinacji regałów z Ikei, seria Billy – taniej i prostej, a dającej ogromne możliwości aranżacyjne, dzięki możliwości ustawiania półek na dowolnych wysokościach, dodawania drzwi (przeszklonych lub pełnych), co diametralnie odmienia charakter tych mebli. My zdecydowaliśmy się regały wysokie na 237 cm (z nadstawkami), szerokie kolejno od lewej: 20, 80, 40 i 80 cm. Jak widać, zmieścił się tu nasz cały aktualny księgozbiór (z wyjątkiem książeczek dzieci), masa dekoracji i jest jeszcze sporo miejsca na nowe książki. Nadal uważam, że ta kombinacja to był strzał w dziesiątkę, świetnie się wpisała w to miejsce.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Co za fajne dresy ma na sobie Zosia?
Dawno temu w Lidlu 😉
Wszystko swietnie ze soba wspolgra:) uwielbiam robic zakupy w ikei, tez ostrze zeby na ktoras z tych rattanowych ikeowskich lamp:) pozdrawiam
Dzięki! Pozdrawiam i życzę rychłego upolowania 😉
Haha, też zawsze sobie powtarzam: 'Paulina, teraz jest najzajebiściej, nie ruszaj już nigdy!’. A potem znowu przestawiam wszystko zupełnie na odwrót.
Też się przeprosiłam z wikliną, kiedyś śmiałam się z mojej matki i jej zestawu wypoczynkowego na balkonie, a teraz bym jej nogi umyła za niego.
Na niektórych fotach ta ściana z tv wygląda jak pomalowana na szałwiowo. Nie chcę nic mówić, ale to by wyglądało jeszcze bardziej nieziemsko. pozdrowienia
haha, lepiej nie otwieraj tych drzwi, faktycznie! 😉 Jakieś pierwsze malowanie mam nadzieję, że dopiero za rok, może wtedy coś pokombinujemy z kolorami. A ja też się nabijałam z wiklinek mojej mamy, na które dziś łypię z zazdrością 🙂
A czy można wiedzieć skąd ten super podnóżek?
Od Matki Polka Dot – nie mojej, tylko wytwórczyni drobnych mebli, która działa pod podobnym pseudo 😉
A ten podnóżek skąd? Jest fantastyczny 😍
Ciekawe rozkminy językowe. Może po prostu to słowo za bardzo Ci się kojarzy z francuską arystokracją, luksusem i zbytkiem. Ale już po polsku utarło się nazywać salon jako reprezentacyjny pokój służący głównie do przyjmowania gości. I to by się pewnie zgadzało, niezależnie od tego, kto ile ma wizyt w domu, bo przecież nie podejmuje ich raczej w sypialni.
Jednak jak dla mnie, to zdecydowanie nie świetlica, ta za bardzo kojarzy się ze szkołą. Można by się pobawić i wymyślić nowe słowo. Skoro się tam spędza dużo czasu to może „rodzinnik”?
Dobry trop, choć końcówki nazw pomieszczeń to raczej zwykle -alnia czy -arnia, jak: bawialnia, pralnia, spiżarnia itp. Ta moja świetlica to tak z przymróżeniem oka, nie przestawię się na takie nazywanie tego pokoju, na bank. Tylko żadne z obecnych określeń mi do końca nie pasuje.
A „pokój dzienny” albo „przestrzeń dzienna”? Bo przecież jest tam też jadalnia i kuchnia, w tym samym pomieszczeniu, technicznie rzecz biorąc. U nas póki co tak właśnie podział wygląda, bo te małe dodatkowe pokoiki raczej są głównie do spania 😉
Moze po prostu pokój dzienny:)
Pokój dzienny jest ok, ale jeśli ktoś w nim też śpi?…. to już nie jest tylko dziennym 😉
Poprostu pokój dzienny 😉
A lustro słońce gdzie kupione?
To Tiger
Mam tak samo, że ten salon mi ni w ząb nie pasuje. Ale ja sobie ten pokój zwyczajnie nazywam dziennym 😀
Uwielbiam produkty Ikea ale ja widząc tyle otwartych półek i bibelotow mam w głowie jedna myśl: KURZ
nie wiem czy mieszkam w złym miejscu czy nie mam oczyszczacza za 2tys ale bym musiała 24/7 odkurzac by mieć mieszkanie w akceptowalnym stanie :/ :/
Nam do szczęścia wystarczy 2-3 razy w tygodniu 😉
A u nas jest po prostu pokój dzienny 🙂
angielskie living room, to jest to 🙂
Uwielbiam twój salon-świetlico-duży pokój! Sama niedługo będę sie zabierała za urządzanie swojego w nowym mieszkaniu. Nie jest on taki mały – ok. 36 m kw., ale już sie boję, że mi sie nie zmieszczą w nim wszystkie książki zbierane od lat. Twoje regały starczyłyby mi może na jedna trzecią towaru :). Też planuje większość zakupów zrobić w Ikea dlatego z ciekawością podglądam wasze rozwiazania.
Piękna świetlica. Zachwyca mnie biblioteczka i jej aranżacja. Całość sprawia przytulne wrażenie. Ślicznie mieszkacie.
Urządzenie salonu w odpowiedni sposób sprawi, że będzie nam się z niego wygodnie i przyjemnie korzystało. Ważne żeby pamiętać o uwzględnieniu potrzeb wszystkich domowników.
Polko mam pytanie odnośnie poduszek na sofie. Ta czarna z krzyżem i taka kolorowa w trójkąty ze skórzaną wszywką, skąd?
P.s. Świetlica cudna!
Ta w trójkąty jest z Jyska, a ta z krzyżem ze sklepu Totodesign.
Jak zawsze pięknie i gustownie 🙂 Zazdroszcze przestrzeni 🙂 A ta wisząca lampka w roku „na kijku” gdzie zakupiona? Zakochałam sie w niej 😉
Czy mogę zapytać skąd są kanapy? Bo są piękne
Tak, wiem że uwielbiasz takie pytania- przeczytałam wpis o kurzu itp
No, ale jak wrzucasz takie ładne rzeczy, to sama jesteś sobie winna!
Ok wyszperałam ze starych wpisów.
Można by je tu podlinkować to by było łatwiej.
Bardzo fajny blog, czytam sobie starsze wpisy, jestem na październiku 2015 😉
witam serdecznie
Piękny salon. Niskie szafki z Ikea to jaki model? Byłyby idealne do mojego salonu.
Pozdrawiam
To linia BESTA.
Witam,a czy można sie dowiedziec skąd jest dywan ?Jest piekny taki właśni szukam😊😊😊
Też jestem zakochana w tej bambusowej lampie tylko ja mam inny problem zastanawiam się czy ta jedna żarówka daje radę oświetlić taki średniej wielkości świetlico/salono/dzieno/nocny pokój ? 😉
Hej, to zależy, jakiego światła oczekujesz, nie jest to jakieś bardzo mocne oświetlenie, faktycznie. My zazwyczaj używamy bocznych lampek, tego górnego znacznie rzadziej, więc nam wystarcza.