Jestem najgorszą osobą, jaką można sobie wyobrazić do wspólnego mieszkania. To oficjalne, nie ma trudniejszych współlokatorów. Co się ten mój biedny mąż ze mną ma, to tylko my wiemy, a Wy sobie możecie co najwyżej wyobrazić, jak może wyglądać życie, jak się za żonę i matkę ma pedantkę i estetkę, co to jednocześnie ma wieczną potrzebę zmian. Jak się człowiek musi nauczyć odkładania naczyń do zlewu, wrzucania skarpetek do brudów, mycia naczyń bezpośrednio po obiedzie, chowania ubrań do szafy i różnych innych czynności, których – mając na przykład inną żonę i matkę – mógłby nie wykonywać. Bo inna zrobiłaby wszystko sama albo w ogóle miała w nosie, bo by jej nie przeszkadzało. A mi, kurka blaszka, przeszkadza i to mocno. To się pewnie da jakoś leczyć, ale ja już się poddałam. Nic nie udaje mi się zrobić z tym faktem, że odczuwam wewnętrzny niepokój, rozdrażnienie, kiedy wokół jest nieestetyczny bałagan. Spać nie mogę, póki nie posprzątam kuchni, odpocząć nie umiem, póki nie odkurzę. Z tematu moich kompulsji można by pewnie osobny tekst stworzyć, poprzestanę na tym na dziś, skupiając się jednak na wyrażeniu współczucia wobec mojego męża za te prace remontowo – dekoratorskie, w które go regularnie co kilka miesięcy wkręcam.
Na swoje usprawiedliwienie mam to, że byłam naprawdę grzeczna ostatnio. Jedyne ruchy w naszym mieszkaniu w ostatnich miesiącach były naprawdę niewielkie i wykonywałam je własnoręcznie. Jakieś tam drobne odwrócenie stołu w jadalni czy zamiana biurek miejscami, phi, pryszcz. Ostatnio kolegę Polkowskiego angażowałam przed rozpoczęciem roku szkolnego, kiedy malowaliśmy tablice, wieszaliśmy jakieś półki, też drobnica w sumie. Wypoczął sobie chłop przez zimę, więc siłę miał, żeby tę tablicę teraz zamalować oraz półki przewiesić 😉 Szukałam długo sposobu na ten pokój, wiecie, że to moje oczko w głowie, ale i utrapienie, jak pannę z dzidziusiem na dziesięciu metrach upchnąć funkcjonalnie i urokliwie jednocześnie. O ile od reszty mieszkania trochę się odczepiłam, zaspokajając swoje potrzeby zmiany drobnymi akcentami, ale i uznając, że wyczerpałam już wszystkie możliwości aranżacyjne przy użyciu aktualnych sprzętów, tak pokój dzieci nie dawał mi spokoju. Głównie dlatego, że po każdej poprzedniej przestawiance szybko okazywało się, że wystarczy jakaś zabawka na środku albo otwarte drzwi od regału z zabawkami i nie można przejść, Zosia nie mogła dostać się do łóżka czy biurka, masakra. Kombinowałam więc, zamieniłam się z nią z powrotem na biurka na to, które zajmuje mniej miejsca, przestawiałam i biurko oraz wolnostojące zabawki, tak, żeby można było przejść przez pokój. Dopiero ustawienie regału na lewo od wejścia, na ścianie w kropki, a auta i konia na biegunach tuż przy drzwiach, pozwoliło to wszystko jakoś sensownie poukładać. Niedogodności wciąż są, nieuniknione to w przypadku dwóch kobit na paru metrach, ale przepustowość się zwiększyła. Trochę się stary nawiercił, dziur nazalepiał, troszkę pomalował i gra. W zamian musiałam mu obiecać, że to już ostatnie przemeblowanie w tym mieszkaniu. Pozostaje mi tylko liczyć, że to nowe kupimy jak najszybciej 😉
Jak przy każdej przemianie pokoju, tak i tym razem pojawiło się kilka nowych drobiazgów, polecam Waszej uwadze nowoodkryte przeze mnie, świetnie zapowiadające się adresy w sieci:
różowy renifer na ścianę – Meli Melu
metalowa półeczka z wieszakami – Meli Melu
lampka – lód – Meli Melu
pościel Zosi (chmurki) – Maamut
pościel Hani (strzałki) – Maamut (na zamówienie)
(genialna jakość, wielka dbałość o szczegóły, gorąco polecam!)
brzoskwiniowy plecak – worek Ferm Living – Amazing Decor
Linki do pozostałych dekoracji i mebli starałam się dodawać na bieżąco w poprzednich wpisach wnętrzarskich.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
To jest nas dwie,te najgorsze 😉
Jeszcze dzisiaj się zastanawialam czy to nie jest choroba, obiecywali ze jak urodze baby to mi przejdzie z tym ” poukladaniem ” nie przeszło hihi!!!renifer jest cudowny!!!
PIĘKNY POKOIK…A NAJPIĘKNIEJSZA…… MODELKA 🙂
Lampka- lody…Lody jako smakołyk do jedzenia- pluralia tantum- zawsze w l. mnogiej. Lód to jest zamrożona woda. Nie coś słodkiego do jedzenia. Wiem, ze w sklepie też jest błędnie napisane ale blog to blog, powinien być pisany poprawną polszczyzną. Polko, masz czuja do języka, wierzę, że nie obrazisz się za tę uwagę, szczególnie, że jak sama napisałaś, jesteś pedantką. Zmiany w pokoiku bardzo fajne. Inspirujący wpis, sama kupie chyba tę lampkę w kształcie lodów.
http://sjp.pwn.pl/szukaj/l%C3%B3d.html
Aaaaa!!!! Brak słów, brak słów, brak słów!! Jak pięknieeeee!… I Hanka taka świetna, jak włazi na krzesło sama 😀 Strach z oka spuścić 😉 A nie bałaś się tak obiecać, że to już ostatni raz przestawiasz? 😉
Specjalnie sie zalogowałam aby pocieszyc cie, ze nie jesteś sama.
pewnie dlatego tak cie uwielbiam i twojego bloga, bo często widzę…siebie…
na 49m2 oprócz jednego generalnego remontu czyli przeniesienia kuchni do salonu…non stop coś przestawiam…raz na tydzień przynajmniej…i jestem wręcz chora gdy czegoś nie zmajstruje.
a potem jeszcze tylko odkurzyc, wytrzec kurze…i może usiąc wypic kawe ( a raczej trzaskac fotki na bloga 🙂 – bo u mnie taki porządek trwa do ok. 6 zdjec…potem albo dzieci w kadrze niezaplanowane, albo sajgon, zże aż wstyd pokazywac).
Poóki nie angażuje mojego małżona do większych prac remontowych, znosi to ze spokojem…
najgorzej w nocy. Ostatnio przestawiłam stół w salonie (który oprócz kuchni pełni rownież funkcje sypialną) i tylko usłyszałam jak szedł w nocy do toalety „u kur…”, chyba zapomniał że już nie stoi na środku :PP
pzdr Kochana i ciesze sie ze nie jestem sama 🙂
Tak dla jasności, to że mnie taki sam kijowy lokator!
Pokój dziewczyn piękny! ! Coraz piękniejszy..
Mam to samo, już kiedyś pisałam, jak uwielbiam te same kolory i Pani cięte uwagi, a teraz podpisuję się pod pedantycznościa. Jestem strasznie rozdrażniona, kiedy wokół panuje chociaz mały nieporządek, wkurza mnie bałagan w pokoju maluchów i gary walnięte do zlewu przez męża, nie mówiąc już o pozasychanych garach po ziemniakach, bo mój mąż zapomniał zalać wodą, nie mówiąc juz o umyciu. Tego nie da się leczyć, ale pociesza mnie myśl, że jest nas dużo. Pozdrawiam Aneta
Uwielbiam takie wnętrza.
Ślicznie .
eh, mnie czeka ta sama walka za niedlugo – 2 dzieci na podobnym metrazu i walka o kazdy centrymetr – niby mamy wolny pokoj dla drugiego, ale chce zeby przez jakis czas dzieci chowaly sie razem, przynajmniej dopoki nie pojda do szkoly. Polko, jaka jest szerokosc pokoju dziewczynek? Tez mam własnie taki „Tramwaj”, dlugie to i waskie i baaardzo nieustawne…. Choc jak widac Tobie sie udalo :). Przepiękny pokoj!
Ja nie wiem, czy to przypadkiem nie jest jakaś choroba 😉 Jak bym czytała o sobie. Najlepiej jak nikogo nie ma w domu, bo nic nie poprzestawia, naczyń nie ubrudzi 🙂 Nie wypiję rano kawy, póki całej chaty nie ogarnę. Wieczorem jak zauważę jakiś paproch na dywanie, potrafię wyskoczyć z odkurzaczem po 20.00, bo nie usiądę, bo będę się denerwować… Teraz jestem na etapie kolejnego remontu pokoju mojej Zośki i Hanki. Tyle, że mój mąż w niczym nie pomoże, bo dużo pracuje a i jakoś rączki raczej dwie lewe ma…Jeszcze nie kupiłam mebli, a już 5 razy koncepcję zmieniłam. Pewnie jak pomaluję ściany i odbiegną te wszystkie jednorożce i koniki, moja wizja znowu się zmieni. A dziewczyny tylko patrzą i czekają co wymyślę, a na 12 metrach dosyć ciężko. Kochana, mam pytanie – co wieczorem robisz z tymi wszystkimi poduchami z łóżek dziewczynek?
Strasznie mi się podoba w pokoju dziewczynek to babskie miejsce na babskie rzeczy. Za 4 miechy przeprowadzka do domu, wymarzonego, wyczekanego, przebieram już nogami. Wiele inspiracji mam od Ciebie, ta z babskim miejscem również. Na pewni stworzę coś takiego u Zuzi w pokoju. Choć wczoraj dopiero pierwszy raz udało nam się zrobić kitki, kolekcja spinek rośnie:)
ja już normalnie nie nadążam! 😉
A tak poważnie, to Ci zazdroszczę. Ja też ciągle widzę oczami wyobraźni nowe, oczywiście lepsze wersje, zwłaszcza pokoju dziewczynek (??), ale chłop się już zbiesił i muszę sama doskonalić technikę. Tyle, że jej nie mam. I czasu też nie.
Teraz macie super. Chociaż poprzednio też mi się podobało. Lubię bardzo biurka przy oknie.
Ale za to biurko przy ścianie daje fajne możliwości.
A ta piękna półka nad biurkiem Zosi to co za jedna?
A skąd plasterki na skaleczenia?
Z Amazing Decor
Mam tak samo jak Ty… (Nucę) ????
Serio, ta sama krew! Kocham zmiany, nawet te najdrobniejsze, bez nich szaleje niesamowicie. Moja podłoga od jeżdżenia meblami wyglada jak jedna wielka rysa. Stary MNie przeklina głośno ????
Btw za kilka dni remont dzieci pokoju, bedzie pole do popisu ☺️
Uroczo:-)
Czy mogę dopytać skąd te dwie półeczki na których stoją książki i dekoracje oraz skąd pólka nad biurkiem?
Z góry dziękuję za odpowiedź:-)
wszystkie są z Ikei: te dwie na książeczki to RIBBA – trzeba szukać wśród ramek, a ta nad biurkiem jest kuchenna 😉
prześliczny pokoik! Dodatki nadają mu niepowtarzalnego klimatu 😉 pozdrawiam!
Właśnie skończyłam myć gary, ogarnęłam salon, umylam łazienkę i siadłam do lektury Twojego bloga. Pokoj cudny. Kupilam niedawno wieksze mieszkanie i dzieci beda mialy każde swój pokoj (11m2). Nie mam niestety takiego talentu wnetrzarskiego jak Ty, ale podgladam i sie inspiruję. Kolory rewelacyjne!
A skąd takie śliczne poduszki gwiazdki ?
Każda z innego sklepu – złota z Lilu Shop, szara z Totodesign, a miętowa od jednej pani z Instagrama, której imienia nie pamiętam 🙂
Dziękuję 🙂
ślicznie jak zawsze. A skąd Hanula ma takie body ?
to dwupak podkoszulków z H&M
Ja uważam, że to przepiękna sprawa z tym, że jest się pedantycznym? Lubie to w sobie. Trzeba podtrzymać gatunek, bo jesteśmy na wymarciu 🙂
Mam pytanie odnośnie metrażu wnętrza 😉 ile cm ma pokój wzdłuż i wszerz??? Właśnie stoję przed wyzwaniem podziału pokoju na dwójkę i zastanawiam sie jak to ugryźć… 😉