Kiedy tata wyjeżdża, Zośka śpi ze mną – to taka nasza tradycja. Wczoraj tuż przed snem straciła na bułce z serem kolejny ząb, smak krwi i widok poczwórnej (sic!) szczerby na przedzie doprowadziły ją do łez. Położyłam się więc na tym czulsze czochranie i tym dłuższe pogaduchy. Gdy tak leżałyśmy, zaczęłyśmy wspominać ubiegłe wakacje. Zapytałam, czy pamięta, jak wtedy zasypiałyśmy razem – zazwyczaj kładłam się spać razem z nią, bo byłam wiecznie śpiąca w tej ciąży. Pamiętała. Że spędzałyśmy razem mnóstwo czasu, bo pół lata byłyśmy same. Jak jeździłyśmy do dziadków na wieś we dwie i jej fotelik był z przodu, koło mnie, i jak fajnie nam się tak jechało polnymi drogami. Że w upały wystawiałam jej mały basenik na balkon, a pod wieczór jeździłyśmy na plażę. I że skakała tam na takiej gigantycznej trampolinie. Pamiętała lody – najbardziej lubiła arbuzowe z miętą, często robiłyśmy je razem. Lody i muffinki z owocami („bardzo dawno już nic razem nie upiekłyśmy, mamusiu”). Pamiętała też, że ubiegłego lata żył jeszcze dziadek i pradziadek (który właśnie wtedy, w wakacje, po raz ostatni wspiął się z trudem na nasze wysokie trzecie piętro). Wspominała też jak Hanka kopała w brzuchu i jak czasem przed snem dotykała mnie, żeby to poczuć. A ja pamiętam, że nie mogłam sobie wtedy wyobrazić, jak to będzie mieć je dwie. I że nie ma opcji, żeby tata za rok znów tyle wyjeżdżał, bo to przecież musi być jakiś kosmos – Zośka i niemowlak.
Rano czochrałyśmy się już we trzy. Hanka, gdy widzi siostrę po przebudzeniu, wydaje z siebie głośny pisk, szeroko się uśmiecha i sunie przez kołdrę, żeby się tulić i chichrać. Tarzamy się tak przez dłuższą chwilę, ale głodne jęki kierują mnie do kuchni. Biorę pierwszy łyk kawy, szykuję kaszki i płatki, a one ganiają po mieszkaniu, siejąc zniszczenie. Hanka raczkuje w tę i z powrotem, co chwilę znajduje sobie kolejny obiekt zainteresowania, a Zosia sekunduje jej, pilnując, by czegoś nie zżarła i nie upadła na głowę – jest w tym niestrudzona, dopiero kilka dni temu udało mi się przekonać ją, żeby przestała wtedy ją trzymać kurczowo i wołać mnie jak do pożaru. Długo tak może, ale w końcu idzie do siebie, pobawić się po swojemu…a młoda tuż za nią. Hanula jak ten piesek u nogi siedzi tam przy niej i przeszkadza, plącze się pod nogami, wyrywa zabawki, przewraca wózek dla lalek. A Zosia? Cierpliwie oddaje wszystko, co dla niej bezpieczne – ściąga buciki lalce zanim pozwoli ją siostrze pogryźć, spokojnie podnosi wózek. Żadnego „mamoooo, a ona mi przeszkaaadzaaaa”, nic z tych rzeczy. Rozczulają mnie czasem do łez – ta Zosina miłość bez cienia żalu o to, co straciła, to Hanulowe wpatrzenie w siostrę. Nie mogę już sobie przypomnieć, jak to jest mieć jedną. Cudny, no cudny jak cholera bywa ten nasz poranny kosmos!
Znów trochę zmieniamy u dziewczyn, szykujemy powoli biurko pierwszoklasistki – ten projekt jeszcze w toku, druga strona pokoju niech więc jeszcze zostanie tajemnicą. Tymczasem jest mięta na mięcie, ze szczyptą mięty – Zosia uwielbia ostatnio te odcienie turkusu nad wszystkie róże. Z radością więc powitała propozycję przeniesienia do nich naszej minty maty (w przedpokoju jest nowy dywan, ten z poprzedniego posta). Z jeszcze większą – fotelik, kuferek i wózek – nowe dodatki z wikliny. I tylko na wózek dała się przekonać biały (lecz z wyściółką i pościelą w miętowe kropeczki). I takie teraz mają to swoje ciasne uniwersum.
Wiklinowe nowości to produkty uroczego Lilushop, dosyć nowego, ale bardzo klimatycznego sklepu z wyposażeniem pokoi dziecięcych:
fotelik – tutaj
kuferek – tutaj
wózek – tutaj
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Hanka to Hanka! łobuz musi być i tyle! nie pocieszę Cię, moja Hanka niedługo skończy 4 latka i cały czas łobuz i CHARAKTER. Za 3 -ch braci starcza i jeszcze nieźle nimi potrafi rządzić. A w przedszkolu podobno bawi się tylko z tymi, którzy się poddają jej rządom:)
polka ! wzruszasz od rana !
Pamiętam jak sama płakałam po narodzinach Bartka, że odebrałam swój czas Szymkowi, że nie zrobimy już wielu rzeczy tylko sami. Ale z czasem okazało się, że narodziny rodzeństwa dużo więcej dają, bo czasu spędzonego z rodzeństwem ja bym mu nie zastąpiła. I tak myślę, że na to sam na sam z awsze znajdzie się trochę czasu, ale nie musi być 100% by dzieciaki były szczęśliwe.To właśnie w rodzeństwie siła!
no jesteście cudowne, lubię o Was czytać, oglądać Wasze szczęście:)
Mmmm… 🙂 Fajnie tak, jak się ma więcej dzieci 🙂 Też to lubię 😉
Lubię TO, czyli jak się sami razem bawią. Zabrzmiało, jakbym lubiła mieć dużo dzieci i marzyła o maswej produkcji, he he 😉
Ostatnio Syn została z młodszą siostra w bajkolandzie. Panie nie mogły się nadziwić jaki potrafił być do niej opiekuńczy :)…
Fakt na co dzień są zgrzyty, ale jak patrzę na tą siostrzaną i braterską miłość to mi serce rośnie…
Ps. cudeńka z tym sklepie…choć cena dość wysoka jak dla mnie…a ta mięta mnie urzekła…jeszcze nie wiem w jakim klimacie urządzimy pokój naszej Hanii. Mięta wygląda cudnie i rześko 🙂
Ooooo jakże mi znana sytuacja. Starszak czyli Antonio (we wrześniu skończy 6 lat), zawsze wszędzie razem. Cudne ubiegłoroczne lato a w brzuchu nikt inny jak Hania:) rok temu rozmyslalam jak to będzie w nowym składzie, czy dam radę, no i że ona już będzie miała w wakacje 7 mcy.
Rok zlecial, Hania buszuje na podłodze, Antos sam z siebie do niej zagaduje, zabawka a Hania choćby nie wiem jak marudzila na widok brata aż piszczy.
Fajnie Was czytać i przebieram nogami i z niecierpliwością czekam na szkolny kącik bo nas też to czeka tylko w wersji chłopięce.
A offtopowo zapytań jakie macie drzwi? Pięknie prezentują się na zdjęciach a my stoimy wlasnie przed wyborem.
witam mam pytanie o wozek szukam fajnego prezentu na roczek dla mojej corci czy ten wozek jest od roku czy dopiero od 3lat?pozdrawiam
Twoje słowa tylko mnie utwierdzają w przekonaniu, że gdy tylko mały trochę podrośnie, trzeba brać się do roboty i zrobić mu siostrzyczkę 😉
Kurde, przez Ciebie zachciało mi się drugiego dziecka…. 😛
Widze u Hani charakterek – to samo harde spojrzenie co u mojego M. 🙂
PS. Troche za miętowo jak dla mnie, ale lepsza milosc do miety niz rozu 🙂
Agnieszka wspaniały pokoik dziecięcy, a Pociechy przeeeurocze!!
Zapraszam Cię serdecznie do mojego cyklu na blogu Wasze Wnętrza, gdzie Czytelnicy przesyłają zdjęcia swoich wnętrz i inspirują innych do urządzania – jeśli tylko masz ochotę – prześlij swoje zdjęcia !! Nie może się obejść bez Twojego pokoju dziecięcego!! 🙂
Pozdrawiam cieplutko
Zazdroszczę Twoim córom tej siostrzanej relacji 🙂 Moja siostra jest ode mnie duuuuużo dużo starsza i fajną relację złapałyśmy dopiero w dorosłym życiu, ale nie ma jak siostra 🙂
A miętowy pokoik przepiękny i jak dla mnie wcale nie ma przesytu koloru 🙂
U Ciebie zawsze ryczę 🙂 siostry to siostry! Fajnie masz, że masz dwie córki 🙂
Ile Zosia ma wzrostu jeśli mogę zapytać? Chyba troszkę jest za wysoka na ten wózeczek i krzesełko, ale rozumiem, że trudno było się oprzeć 😉
Na wózek nie, fotelik rzeczywiście raczej dla mniejszych dzieci, choć i Zośka swobodnie na nim siada.
Dziecko po prostu musi mieć rodzeństwo i już! (mówię to, jako matka jednego malucha póki co :))
Przepiękny pokoik. A skąd taka śliczna pościel do łóżeczka? Pozdrawiam
a ja mam pytanie odnośnie kolorowych kropek na ścianie, czy to tapeta?
Ależ ta Twoja Zośka wyskoczyła! Duża pannica z niej. A Hanka za nią nieźle goni.
pozdrawiam