Kiedy słyszę „jak ona pięknie je” (a słyszę dość często), jestem dumna. Bo tylko ja wiem, ile sprzątania mnie to kosztowało. Ile wyplutych zupek, ile rozmazanych brokułów, ile bananów wtartych we włosy, w ubrania, we mnie, ile godzin na kolanach, pod stołem, ile dodatkowych prań i ile przekleństw w duchu, że po co mi to wszystko, trzeba było jak Pan Bóg przykazał, łyżeczką dziecku pokarm do jamy ustnej wprowadzać.
Oczywiście najgorsze były początki nauki samodzielnego jedzenia. Pierwszy wpis o żywieniu Hani pisałam w szczycie umęczenia jej wybrykami przy stole. Dziś ta półtoraroczna dziewczynka zinternalizowała jednak większość norm społecznych w zakresie kultury posiłku, opanowała także technikę sterowania łyżką oraz widelcem. W żadnym wypadku, nigdy nie chce być karmiona. Siama! Idzie jej naprawdę bardzo dobrze, odrobinę może za często rączki lądują w zupie, żeby wydobyć co smaczniejszy kąsek, ale poza tym autentycznie dziewczyna szamie siama, aż miło patrzeć. Jak to zrobiliśmy?
Niemal od samego początku, kiedy tylko się nam Hańcia spionizowała, elementem każdego posiłku było jakieś jedzenie „do łapki”. Początkowo sami karmiliśmy ją zupką czy kaszką, a dodatkowo sama ogarniała jakieś ugotowane warzywo czy owoc. To nie tylko poprawia sprawność motoryczną, ale i wspiera rozwój zmysłowy – różne pokarmy mają przecież inną konsystencję, fakturę, inaczej chrupią, rozpadają się oraz – co najatrakcyjniejsze – wydają inne dźwięki podczas spadania na podłogę. Wydaje mi się, że przede wszystkim bardzo ważna lekcja jest taka, że dziecko uczy się, że aktywnie uczestniczy w posiłku, że samo dotyka jedzenia i kieruje je (w wariancie optymistycznym) do buzi, a jedzenie nie polega tylko na otwieraniu paszczy, zaangażowane są także ręce.
Do ręki, w zależności od stopnia rozszerzenia diety i ilości zębów, można podawać takie dodatki jak:
- do śniadania (kaszki, owsianki, jaglanki) oraz jako popołudniową przekąskę owoce – banany, gruszki, jabłka, brzoskwinie, maliny, truskawki, borówki, mango, melon, arbuz
- do śniadania lub kolacji w formie stałej (jajka w różnej postaci, kanapki, kiełbaski) – świeży ogórek, pomidor, pomidorki koktajlowe, liście sałaty, szpinaku, oliwki, kawałek chleba, plaster szynki, sera żółtego lub białego, jajko na twardo
- do obiadu gotowane na parze (lub po prostu wyjęte z zupy) warzywa: marchewka, seler, brokuł, kalafior, ziemniak, groszek, fasolka, burak, szparagi
- fragmenty dań obiadowych: pulpeciki, klopsy, fragmenty mięs pieczonych, duszonych, gotowanych, kawałki ryby, ryż, kasza (można gotować aż będą klejące, rozsmarować w foremce, ostudzić i później kroić kostki kaszy jaglanej, jęczmiennej czy ryżu)
- potrawy mączne: makaron, kluski ziemniaczane, placuszki, pancakes, naleśniki, domowe babeczki czy ciasto
- przekąski: chrupki kukurydziane, wafle ryżowe, ciasteczka
Oczywiście najlepiej, by przekąski i mączne dodatki pojawiały się okazjonalnie, a najczęściej samodzielny posiłek stanowiły warzywa, owoce, nabiał czy mięso. Bardzo ważne w stosowaniu tej metody (BLW – baby led weaning, u nas w wariancie łączonym z tradycyjnym karmieniem) jest dawanie dziecku wyboru oraz akceptacja faktu, że pewne pokarmy nie będą mu smakować. Takie karmienie na tyle rozbudza ciekawość dziecka, że należy być przygotowanym na to, że będzie chciało wyjadać reszcie rodziny co atrakcyjniejsze kąski z talerzy, a także próbować smaków, których nie planowało się proponować do degustacji kilkumiesięcznemu dziecku jak np. musztarda, chrzan, ogórki konserwowe, marynowane śledzie czy curry (oczywiście w śladowych ilościach). Hanka nie ma oporów, próbuje wszystkiego, najwyżej krzywi się i nie sięga po więcej.
Kiedy dziecko już regularnie i chętnie je rękami, można wprowadzić sztućce. Nie stosowaliśmy żadnej metody nauki obsługi widelca czy łyżki oprócz obserwacji i doświadczania – kładliśmy obok talerza mały, nieostry widelczyk czy łyżeczkę i zaczynały się eksperymenty. Oczywiście można korygować ułożenie sztućca w dłoni, jednak faza przeróżnych wygibasów, w trakcie których zawartość łyżeczki ląduje na kolanach, jest nieunikniona.
Uważam, że prawidłowo rozwinięte niemowlęta, zanim skończą rok, dzięki tej metodzie, powinny chętnie i dosyć sprawnie jeść samodzielnie, w dodatku, dzięki różnorodności smaków i faktur, często stają się prawdziwymi entuzjastami jedzenia. Hania od pół roku sama z sukcesem obsługuje także dania płynne – zupy, jogurty, owsianki. Idzie jej świetnie, co nie zmienia faktu, że ja już swoje w życiu wyprałam i uważam, że nie ma lepszego wynalazku niż pancerny śliniak 😉
Robot kuchenny do gotowania na parze – Suavinex Link
miseczka – Suavinex
kubeczek – Suavinex
Śliniak z rękawami Close Parent – Bubulinka
Ulubiona zupka Hani
Funkcjonuje u nas kilka wariantów tego pysznego kremu. Podstawowy to por i ziemniaki z tego przepisu. Często wzbogacam ją innymi zielonymi warzywami – cukinią, szpinakiem, mrożonym zielonym groszkiem (wersja łagodna, słodkawa), selerem naciowym (smak jest wtedy bardziej zdecydowany). Może być wege albo na mięsie. Najlepiej smakuje z grzankami z chleba albo prażonymi pestkami dyni.
Ten przepis wykorzystuję, kiedy drugie danie ma być bezmięsne lub gdy wiem, że zjemy je nieco później – wariant z piersią kurczaka i grzankami jest bardziej sycący, można po takiej zupie wyjść na 2-3 godziny na dwór i np. poczekać aż tata wróci z pracy, żeby zjeść drugie całą rodziną 😉
Krem porowo-ziemniaczany z cukinią i piersią kurczaka
Składniki:
(dwie dziecięce porcje)
- pół niedużej cukinii
- 1/3 pora (jasna część)
- dwa ziemniaki
- 100 g piersi kurczaka
- łyżeczka masła
- szczypta soli, pieprzu
- opcjonalnie: inne zioła (czubryca, oregano itp.)
- na grzanki: kromki białego chleba (tradycyjnego, o zwartej strukturze, nie napowietrzane pszenne buły, te strasznie się kruszą i palą się na patelni)
Przygotowanie:
- gotowanie na parze (jak u nas, przy użyciu robota kuchennego Suavinex Link – ten sposób pozwala na zachowanie większej ilości substancji odżywczych): warzywa i mięso umyć, ziemniaki i cukinię obrać, wszystkie składniki pokroić na nieduże kawałki
- umieścić wszystko razem w koszyczku, oprószyć odrobiną soli i przyprawami, ugotować na parze do miękkości
- zlać resztki wody do pojemnika, dodać masło i jeszcze 1/3 szklanki przegotowanej wody i zmiksować na krem
- gotowanie w garnku: masło rozpuścić i udusić na nim pora i cukinię, dodać ziemniaki, kurczaka, sól i przyprawy, dodać wodę (niedużo, wystarczy jeśli składniki będą przykryte z zapasem ok. 1-2 cm), gotować do miękkości, zmiksować blenderem
- grzanki: na jedną porcję jedna nieduża kromka chleba, należy pokroić ją ostrym nożem na dość drobną kostkę, starając się, by nie chleb nie kruszył się i nie rozrywał
- prażyć chleb na suchej, rozgrzanej patelni, mieszając dość często (najlepiej po prostu kręcić i podrzucać patelnię, by nie rozwalić grzanek) aż będą chrupiące i złociste, ja na koniec dodaję cienki płatek masła i szybko kręcę patelnią, żeby równomiernie je rozprowadzić, posypuję szczyptą soli
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
No tak tylko cały bajer polega na tym żeby niemowlęciu nie podawać soli i cukru, najlepiej popóźnić jak się da. Nerki u tak małego człowieka nie radzą sobie z filtrowaniem soli, biorąc pod uwagę że chleb, wędliny czy ser żółty już są solone :-/
Alicja, toteż piszę, że w zależności od wieku dziecka podajemy te przekąski, wychodzę z założenia, że nie da się całkowicie uniknąć soli i cukru w diecie, należy więc to podawać z umiarem i najlepiej jak najpóźniej rzecz jasna 😉
Oczywiście, że się da uniknąć jedzenia cukru całkowicie, ale tak musi jeść cała rodzina, nie tylko dziecko. 🙂 Mój mąż choruje na cukrzycę t1 i nie jada cukru pod żadną postacią. Z diety wykluczyliśmy produkty, które zwierają go w swoim składzie po różną postacią. Mój maluszek nie dostawał kaszek nestle, czy bobo vita przepełnionych cukrem, syropami i innym świństwem. W domu są owoce świeże, suszone, naturalne soki, bakalie i to mojemu dziecku i nam wystarcza :-).
*opóźnić
A czy Hania się nie krztusila? Bo moje dziecko od razu ładuje całość do buzi i problem gotowy…
Zdarzało się z twardszym jedzeniem, wtedy przestawałam je na jakiś czas podawać i próbowałam za jakiś czas, zazwyczaj później już lepiej ogarniała.
Bardzo pomocny wpis.a można prosić o przepis na zupe z pulpecikami ,która się kiedyś Hania zajadala?pozdrawiam
A dlaczego obierasz ze skory cukinie? Moja mala nie ma jeszcze roku, a daje jej ze skora. Sama tez tak jem.
bywa gorzkawa, to zupy obieram
Bardzo ładnie je. Mój Kubuś gdy był mniejszy zbadał wszystko.. teraz ma lat 5.5 i wybrzydza..
Bo, niestety, BLW nie daje gwarancji na to, że dziecko nie będzie niejadkiem.
Polko masz jakieś sprawdzone kiełbaski, które śmiało podajesz? Jakaś firmę, producenta i pamiętasz nazwę? Pozdrawiam, Karolina
Niestety, z kiełbaskami kiepsko jest, szukam zawsze takich, które mają najwięcej mięsa, a najmniej chemii, ale nie znam wyrobu idealnego. Zazwyczaj jakieś drobiowe albo cielęce wybieram.
Interesuje mnie krzesełko w którym Hania siedzi 😉
Jakiej firmy jest?
To Stokke
Prawa czy lewa? Czy nadal testuje? 😉
Generalnie prawa, jeśli chodzi o sztućce, ale podjada też i lewą.
Fajna Haneczka! Super, że wcina. Mi sie wszystkie dzieci psuły z wcinaniem chętnym około 3,5-4 r.ż., żeby naprawić sie około 8-9 😉 (Najstarszy), bo reszta nadal wybrzydza. Najmłodsza jadła samodzielnie dosłownie odkąd siedziała (6 mies.). Jadła chętnie, wszystko i w dużych ilościach. Teraz je tylko to, co wyjątkowo jej smakuje. Na co dzień jest tego niewiele, mimo, ze gotuje przeróżne cuda. Potrafi nie zjadać obiadów, które kochała jeszcze zupełnie niedawno. Wybrzydza tragicznie. Cóż… jaki czas, takie potrzeby i zachowanie ;).
kurczę, mnie też to zastanawia, czemu dzieci się psują jedzeniowo, mamy to w tej chwili z Zosią – coraz więcej potraw, które kiedyś lubiła, przestaje jej smakować. Albo to tylko taka manipulacja jakaś?
Moja Hanula też miała wybór :). szybko nauczyła się jesc pieknie sama kaszki i zupki.
Za to odkad poszła do przedszkola nagle zaczęła brzydko jesc. Ziemniaki, mieso zaczela jesc rekami
bywały dni gdy trzeba bylo ją karmic. przestała jesc zupy. masakra…
Widocznie wpływ i obserwacja innych dzieci w przedszkolu byla bardzo silna i nauka zaczęła się od nowa. A tylko dlatego, ze trafiła do grupy żłobkowej w przedszkolu, gdzie były maluchy i zamiast dzieci uczyc się od niej to ona przejęła ich nawyki…ehh
O, kurczę, to słabo strasznie. Trzeba mieć nadzieję, że to tylko taki etap i nauka nie pójdzie w las. No a tamte dzieci chyba też się kiedyś nauczą 😉
U nas podobnie, karmienie łyżeczką i samodzielnie i w sumie różnie z tym jedzeniem. Suavinex lepszy od Babycooka? Babycook nie doczekał się recenzji he he 🙂 ja swojego mam. Co prawda używałam do pierwszego kamienia. Nie dał się odkamienić dziad, zareklamowałam i dostałam nowy i tak nówka sztuka stoi w szafie nieużywana. Chociaż może na nowo zacznę używać 🙂
Piękny widok, szczególnie urzekła mnie odśnięta poduszka na buzi Hani. Taka jeszcze zaspana a je z apetytem????
Moja córka ma 16 miesięcy i nadal głównie wysyła jedzenie w lot na podłogę, najgorzej jest poza domem.. Widelec juz zaczęła ogarniać. No i to pranie, tak śliniak pancerny to jest to. Tylko moja zaraz się go pozbywa????
mam pytanie dotyczące tego robota do gotowania: czy da się w nim ugotować makaron/ryż – jest tam jakaś nakładka? i czy są stopnie regulacji rozdrabniania pokarmu? Zastanawiam się nad kupnem i nigdzie nie mogę znaleźć takiej informacji, więc pomyślałam, że najlepiej będzie wiedział ktoś kto używa na co dzień ;). Fajny pomysł na obiadek – tylko nie koniecznie chciałabym ciągle wyciągać swoje garnki do gotowania na parze, a potem je myć … 😉