Jest ich wiele. Za dużo jak na mój gust. Psują krew, sieją zamęt, frustrują i dzielą. Matki wszechwiedzące, matki – dyktatorki, dysponentki prawd objawionych, wychowawcze monopolistki. Reprezentantki przeciwnych obozów na wojnie o Świętą Rację. Do ostatniej kropli krwi bronić będą wyższości karmienia piersią nad butelką. Oraz fanki mieszanki, które oczy wydłubałyby tym cyckowym. Fanki porodów naturalnych okopały się w zasiekach i strzelają brzydkim słowem do tych, które dały się pokroić, swój ból i krew wynosząc do rangi świętej ofiary w hołdzie macierzyństwa. Te, którym nacięto krocza czynią ze swych ran stygmaty niemal i będą bronić tej procedury do upadłego. Matki pracujące opluwają te domowe wyzwiskami, wśród których kura to najłagodniejsze określenie. Te na wychowawczym idą przez życie jedyną słuszną drogą, poniżej pasa kopiąc korposucze z nianiami. Śpiące z dziećmi najchętniej stworzyłyby getto i przez drut kolczasty nawet z pogardą nie patrzyły na te potwory z własnym łóżkiem.
Wiecie dlaczego wśród wielu matczynych spraw nie opisałam jeszcze mojego stanowiska w żadnej z tych kwestii? Nie zabrałam także nigdy głosu w kwestii chustowania, pieluch, smoczków, metod usypiania, orzechów piorących i obiadków w słoiczkach? Macie pomysł, czemu nie podaję Wam zaleceń dietetycznych, wychowawczych, nie napisałam też nigdy, który wolę kolor – czarny czy biały?
Bo ja uwielbiam szary, wszystkie jego odcienie. Bo szanuję ludzi, a już matki to ogromnie. Wierzę w rodzicielską intuicję i w to, że jesteśmy mądre, a dla swoich dzieci najlepsze, o ile nikt nam nie przeszkadza. Bo wierzę, że moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się Twoja. A kocham wolność. Bo alergię mam na fanatyków wszelkiej maści, którzy oplują, byleby dowieźć, że ich styl życia, przekonania i metody wychowawcze są jedyne słuszne. Wiecie co ja myślę? Skąd się biorą na świecie faszyści? To niekochane dzieci są, zakompleksione i smutne, z nienawiści czynią swoją terapię, jedynie w czarno-białym świecie czują się bezpiecznie, komfort mają tylko, gdy podzielą go na NAS i ONYCH. Taka postawa to też reakcja obronna na dzisiejszą wielość opcji – postmodernizm to mnogość narracji, paradygmatów, życiowych filozofii i możliwości. Można być rodzicem ekologicznym, młodym, starym, hipsterskim, statecznym, wegańskim – do wyboru, do koloru. Naprawdę MOŻNA.
Wojowniczko na macierzyńskiej krucjacie, wyjdź z okopów forum internetowego, opuść barykady komentarzy na blogach, idź na ulicę, do parku najlepiej. Usiądź na ławce, weź głęboki oddech, zmruż oczy. Wyzwanie na dziś: uśmiechnąć się do kobiety z wózkiem, która właśnie przechodzi obok. Pomyśl – my wszystkie tkwimy w tym samym gównie po uszy, a przecież razem raźniej. Popatrz, jakie ma ładne dziecko, a mięskiem karmione. Zobacz, jak się słodko śmieje, mimo że je wyjęto z jej brzucha na życzenie. Może to Twój przyszły zięć, pomyśl sobie, mimo że na butelce chowany. Peace, matko, wszystkie dzieci nasze są (no może ten Majkel trochę mniej). Żyj i daj żyć innym.
Anioł Maileg – Livebeautifully
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Uff AMEN!
święta racja! Ja jestem matka butelkowa, dla mnie innej opcji nie było, mam fobie cyckową i tyle.Grrr. Tak mnie położne skołowały, że zaczęłam karmić Kalę bez butli. Skończyło się w szpitalu z niedowagą, na granicy nieodwracalnych zmian u 9 -dniowego noworodka. Każdy ma wybierać najlepszą dla SIEBIE I DZIECKA drogę, inni co najwyżej mogą doradzić. Teraz kiedy jestem w ciąży, to tez nasłuchałam się od mamusiek- że 5 lat to straszna różnica wieku i to bez sensu. Utopić w łyżce wody, pokazać swoją wyższość takie jest nastawienie wielu matek. Dziękuję za moje przyjaciółki-respektujemy swoje wybory, czasem coś zasugerujemy delikatnie, ale bez świętego oburzenia.
A rodziłam CC ze wskazaniem, od lat było wiadomo, że tylko tak mogę, moja mama po operacji zapytała: o której dokładnie urodziła się wnuczka. A stara położna odpowiedziała: Urodziła??? Ją wydobyto!!!
Poza tą babą i kilkoma tekstami, szpital i opieka super.
O matko 🙁 Jakie to ma znaczenie – dałaś jej życie i to się liczy.
no i mnie zaje*** bolało to tez się nie liczy. CC, które cholera JEST operacją, przecież dla „leniwych”. Nawet dla PZU to poród, dlatego nie wypłacają świadczenia za operację 😉
dotarłam do komentarza „na budyniu” o mleku „dla cieląt”…ech… to o czym tu napisałaś-nie pouczajmy się złośliwie i z poczuciem wyższości.
Mówił Ci ktoś, że jesteś zajebista ? :*
pamietam wzrok kolezanki kiedy po wyjsciu z corcia ze szpitala, ja, przerazona matka pierwszego dziecka ktora karmila a dziecko chudlo, wyciagnelam butelke dla Matylki. Nie wiedzialam ze pytanie „co to? ” moze zawierac tak negatywny ladunek emocjonalny. Pamietam zzerajace mnie wyrzuty sumienia i przesladujaca mysl, ze jestem gorsA bo nie potrafie nakarmic swojego dziecka. Dlatego reka noga i czym jeszcze mozna podpisuje sie pod Twoim postem. Macierzynstwo jest piekne, ale i cholernie trudne, bolesne, frustrujace i wyczerpujace. Nie musimy jeszcze wzajemnie rzucac w siebie kamieniami. Mozemy za to sie wspierac. Nie wazne czy rodzone naturalnie, karmione piersia i blw czy z cesarki, na modyfikowanym i sloikach. Wazne zeby bylo zdrowe i szczesliwe a matka nie zwariowala. I w tym mozemy sobie pomoc.
i niech to działa w każdej sferze życia, a nie tylko w macierzyństwie…
Rozmawiałam dziś o tym z koleżanką!
Love You jeszcze bardziej! 🙂
i jeszcze jakby tak czasem puścić ciężarówkę w kolejce. Serio czasem człowiek źle się czuje, a musi pójść po coś do sklepu. Nie mówię o krótkiej kolejce, ale takiej długiej, a ma się 2-3 produkty.
Mnie zawsze przepuszczali w kolejce i ustępowali miejsca 🙂
No dokładnie ! I ja też lubię szary ! 🙂
Amen!!!
Hehe zapomniałaś o szczepionkach, to jest temat, każdy jest specjalistą 😉 Kocham te komentarze: 'a twoja taka duża’, 'a ty niczym nie okrywasz?’, 'moja jeszcze nie ma ząbków’ wypowiedziane prawie z czerwoną twarzą ze złości. Przyznaję, mnie takie komentarze wpędzają w popłoch ( pierwsze dziecko, może dlatego;) Dlatego często wolę spotkać się z koleżanką, która nie jest mamą 🙂
Polka, jesteś genialna. Kocham czytać to co piszesz i jak piszesz. Bardzo często Twoje słowa tak zgrabnie i zabawnie wyrażają to co sama myślę i paplam do Męża przed snem. Żałuję, że nie mam takiej Matki Sąsiadki jak Ty. Życie byłoby zabawniejsze, śmieszniejsze i bardziej pikantne.
Powiem Ci jeszcze jedno, tak poza nawiasem – wiem, że skończyłaś socjologię, wiem że kiedyś gdzieś napisałaś, że te studia były pomyłką. Ja też jestem po niej, siedzę teraz nawet nad doktoratem (wiem brzmi to idiotycznie, bo na co komu doktorat z tego). Źle się mówi o ludziach studiujących socjologię teraz. W moich czasach jednak ludzie, którzy ją studiowali byli w większości wybitnymi erudytami i pasjonatami, genialnymi obserwatorami, dobrymi mówcami. I gdy myślę o najbłyskotliwszych ludziach jakich znam/czytam, to dziwnym trafem zawsze są po socjologii:) Mam nadzieję, że Twoje teksty zostaną opublikowane w jakiejś książce – pomyśl o tym:)
Czytam od niedawna i bardzo polubiłam. A ten wpis jest świetny:) szary górą! pozdrawiam w.
Mi jest dokładnie obojetne co inne matki robia ze swoimi dziecmi. I od pewnego czasu (nie od początku, ale wiadomo, pierwsze dziecko, człowiek sie przejmuje) jest mi też rowniez zupelnie obojetne, co mysla o moich metodach, wazne, ze u nas dziaja. A jeszcze niedawmo tlumaczylam sie, czemu zlobek. Z ta matczyna intuicja zgadzam sie w 100%.
PS. Piękna miłość sióstr 🙂
Ciekawy artykuł. Aczkolwiek chyba nie spotkałam się aż z takim hejterstwem Mam. Albo nie przywiązuje do tego aż tak dużej wagi.
W końcu każdy może wypowiedzieć swoje zdanie i nie zawsze wszyscy muszą się z nim zgadzać. Każdy wychowuje dziecko zgodnie ze swoimi przekonaniami,ideami itd.
Ale…Boshe chroń mnie, proszę dalej, przed wścibskim okiem nieokiełznanych mamusiek ????
Święta racja! Polać jej 😀 (chyba że karmisz tylko piersią i mnie zlinczujesz ! ;D ) Dobry wpis, rzadko zostawiam po sobie ślad na blogach ale świat mnie przeraża po prostu…Ostatnio podeszłam do babeczki która chustowała, powiedziałam jak cudnie wygląda bo też bardzo chciałam ale nie wyszło, była zdziwiona 🙂 Nie chciałam dać memu dziecku mm ale przez nagonke dałam i co ? Okazało się że wyszło mu uczulenie bo nie toleruje laktozy…Matczyna intuicja czasem najlepsza ! Mleko modyfikowane jest jednym z najlepszych wynalazków. Dzieci mogą żyć bez cycusia jeżeli mamy maja problem z laktacja ! Dzieki Ci Panie za to. Ale ja nie chciałam dawać bo po co ? Dla mnie to była czysta przyjemność i sama sobie nie chciałam jej odbierac 🙂
Ale świat jest coraz dziwniejszy, wszyscy są najmadrzejsi. Bo ja chuda i mleko chude. A bo tak dlugo karmić po co bo się nie najada. A z drugej strony: Po co mm zeby mu w brzuchu mieszać. Mleko modyfikowane to zło i aż się trawi 2 miesiace.
Co to bedzie jak nasze dzieci podrosna ?!
Kocham Cię!!!
Prawda! Kobiety same sobie gotują taki los. Ciągła rywalizacja, udowadnianie swojej racji bycie głosem prawdy absolutnej, przerażające. Czasem to nawet nie chce się rozmowy luźnej przy piaskownicy kontynuować kiedy zaraz po ile ma? pada pytanie a czemu bez czapki jak wiatr, czemu w piachu bez butów etc. Zresztą w pracy nie jest lepiej gdzie na wakacje pada pytanie i zaraz „życzliwe” rady gdzie i jak najlepiej i tekst no nie żartuj szwecja w środku lata to juz lepiej posiedzieć na miejscu bo u nas chyba cieplej:/ hmmm. Przykładów można mnożyć pewnie bo powodów skakania sobie do gardła jest mnóstwo a juz dzieci to idealny temat. To też zauważyłam na blogach kilka razy spotkałam teksty z jakimś przekazem jedynym prawdziwym i wojnę z komentatorami i chyba tego najbardziej nie kumam jeśli rzuca się jakieś tematy które mogą podlegać dyskusji to jak można się takowej dziwić zwłaszcza przy pewnym ekshibicjonizmie jakim jest blog?. Fajny tekst dla mnie w punkt bo ostatnio zatrzymałam myśl na takim temacie. Pozdr 🙂
Hej no, właśnie spędziłam CAŁY dzień malujac kalendarze, śliczny plan lekcji, plakat dla dzieci, oklejając ohydną teczkę na rysunki i malując niedźwiadka na okładce dzinniczka, a Ty mi tu piszesz, że wcale nie jestem lepsza od matki, która to wszystko kupiła w sklepie?? 😉 A tak serio, to rację masz. Mnie tam te inne matki nic nie obchodzą, nie mieszkają w końcu ze mną. Na szczęście przy trzecim dziecku nikt już nie ma odwagi udzielać ci rad 😉 ????
Haha, jesteś, jesteś, zwłaszcza jeśli przy okazji nie będziesz im mówić, że są do dupy 🙂
No co Ty! „Dupa” to takie brzydkie słowo. Nie przystoi matce 😉
Ha, przy trzecim dziecku to patrza na ciebie, jak na kosmite 😉 Podziwiaja, zachwycaja sie, jakbys conajmniej odkryla jakiś nowy pierwiastek 😉
Przy pierwszym dziecku dalam sobie za bardzo wejsc innym na glowe. Przy drugim bylam juz silniejsza i pewniejsza siebie. Rob jak chcesz, pilnuj swojego dziecka i siebie, a nie zastanawiaj sie czy moje biegajace na bosaka chcialy tak same, czy ja im kazalam 😉
Za szczerość 🙂 Super!!!
Swieta racja!! Czasami sie zastanawiam,jak moje pokolenie(dzieci lat 70 tych) daly rade wyjsc na zdrowych fajnych ludzi?? Byl zimny chow,co druga kobita palila fajki,zreszta prawie wszyscy palili;) mm niebieskie;) nikt sie specjalnie nie przejmowal stresem przedszkolnym czy szkolnym;)) i co??? Dalismy rade,moje przyjaciolki,kolezanki,znajome..na tych trzepakach wychowane. Teraz az strach powiedziec,ze sie nie karmi. Zlinczuja ,podoradzaja tak,ze mleko same sie cofnie….
Lubie Cie Polka!!! Pisz ksiazke!!!
Mi popsuła krew „anty mleczna krucjata” i tez duzo o tym myślałam czemu ten fanatyzm niesie agresywne słowa typu „jestes skończonym idiota bo pijesz mleko”, zamiast pozytywnie podpowiedzieć: „hej, spróbujcie budyniu na mleku migdałowym. Pycha i do tego krowy szczęśliwe”. Na takie słowa zamiast sie oburzać chetnie bym mleko migdałowe kupiła.
Ile ludzi tyle pomysłów na życie. Czepia się matka drugiej matki ? Niech się czepia męża, który nie potrafi zrobić herbaty z dzieckiem na ręku , podczas gdy my w jednej ręce trzymamy berbecia a drugą robimy makijaż, odkurzamy, doglądamy obiadu, i wykonujemy niemal wszystko. Medal dla nas za to w ogóle, że jesteśmy matkami. Bo znam taką co to dziecka mieć nie będzie bo jej się figura popsuje i woli kota.
no bardzo zdrowe, a najzdrowsze mleko roślinne z KARTONU, produkowane przemysłowo. No chyba, ze sami robią 😉 Mam koleżankę w pracy, która uważa, że mleko i mięso to produkty SZODLIWE dla ludzkiego gatunku. Ona warzywna. Hm… czemu natura zatem dała nam kły drapieżnika? Do szpinaku?
Kły są do rozrywania worków z sałatą ze sklepu ???? ????
no tak nie pomyślałam 😉
Jeszcze to wieczne porównywanie masy ciała niemowląt i czasu zdobycia kamieni milowych…Wydaje mi się, że to jest trochę wynikające z chęci upewnienia się tych matek,że robią same wszystko dobrze.Choć forma tego jest fatalna…
O, tak! To osobny temat!
Jak kiedyś przeczytałam, że jakaś tam para blogerów napisała, że jest bardzo DUMNA z dziecka, że któregoś dnia się po prostu obudziło z ząbkami, bez marudzenia i nieprzespanych nocy, to mnie serce zabolało. Biedne to dziecko. Jaki ono ma na to wpływ? A tym bardziej rodzice? Czy to jest czyjeś osiągnięcie? Jakby napisali, że są z tego zadowoleni, to bym rozumiała, ale dumni? Często sami nie wiemy, jak krzywdzące mogą być nasze oczekiwania wobec dzieci. I to jest kolejny temat dla Ciebie, Pani Kropko!!!! :*
rozumiem tę motywację, ale szczerzę nie cierpię takiej formy. I smutno mi, że szczere pobudki robią z mam wrogów
Dla mnie takie osoby mają coś z głową. Czują się właśnie zakompleksione i wydaje im się że jak kogoś opluja i zmieszaja z błotem broniąc swojej racji to naprawdę ja mają. Jak urodziłam moja córkę 2,5 roku temu to wchodziłam na różne strony w celu porady. Ale już tego od bardzo bardzo dawna nie robię bo jak to wszystko czytam to wzbiera we mnie nienawiść do ludzi a tego uczucia nie chce w sobie mieć. Na żywo nie wdaje Nie wdaje się w żadne dyskusje. Bo wiem ze człowiek sam podejmuje wybory. Lepsze i gorsze. Podyktowane wieloma różnymi czynnikami o których nie mamy pojęcia. Daje żyć innym. Nie chciałabym mieć nigdy za koleżankę takiej matki polki żeby nie wiem co. Lubię ludzi szczerych, z empatia, wyluzowanych, inteligentnych i mądrych. A te przypadki o których Pani pisze to jakieś podłe, zawzięte i zawistne baby. Zamiast się tak produkować to można książkę przeczytać, film obejrzeć, no ja nie rozumiem..
Polka, lubię Cię, wiesz?
Umiesz w fajnych, śmiesznych, normalnych i wzruszających słowach napisać to, co większość z nas myśli i czuje, ale nie umie o tym opowiedzieć ani nawet pomyśleć, to są jakieś opowieści z głebokich czeluści przeczuć i strachów. I dlatego czytając Twoje posty wszystko mi mięknie w środku, bo czytam tak naprawdę o sobie. I o tych wszystkich matkach podwórkowych/korporacyjnych (bez urazy, jestem jedną z nich!) też. Dlatego pewnie wszystko co piszesz długo we mnie rezonuje, a to przecież czyste obserwacje z mojego matkopolkowego życia. A że moja córka też Polka, to wszystkie uczucia się jeszcze zwielokrotniają. Tak jak jest SIŁASIÓSTR, tak niech będzie i SIŁAMATEK. Potrzebujemy tego, serio!
Siła matek – tak! wierzę w nią na maksa! Wzrusza mnie to, co piszecie, strasznie się cieszę, że to dotyka blisko Waszych strachów i odczuć, bo ja właśnie taka prokobieca zawsze byłam i to jest dla mnie wielka frajda, że mogę dawać Wam takie poczucie, że jest nas więcej.
A ja przyznaję, że sama taka byłam. Przeszłam długą i bolesną (głownie dla mnie samej) drogę od przymusu naturalności i bliskości, jakie opisują na eko portalach do mojej własnej naturalności i bliskości bez porad, wyznaczników i uprzedzeń. Bardzo cierpiałam, kiedy okazało się, że nie mogę naturalnie urodzić, a potem jeszcze doszła butla i dziecko, które woli spać samo. Mnie się zdaje, że ten hejt wynika z bezsilności, frustracji i przerostu ambicji. Naczytamy się podręczników, no bo skąd mamy wiedzieć, jak być matką, zwłaszcza przy pierwszym dziecku. I chcemy być wzorowymi uczennicami. A jak coś nie idzie zgodnie z wytycznymi, to się frustrujemy albo racjonalizujemy. W rodzicielstwie jest dużo ważnych decyzji do podjęcia, a niestety mało kto przy ich podejmowaniu ma ten komfort psychiczny, żeby zaufać instynktowi. Ja dopiero przy drugim dziecku uczę się (bo jeszcze przede mną daleka droga), żeby nie oceniać innych, ale też siebie. Nie tłumaczyć się z wyborów mamie, teściowej, koleżance, babie w sklepie. To, jak wychowujemy dzieci, jest tylko sprawą moją i ich taty. I pracuję nad tym, żeby się w tym przekonaniu poczuć komfortowo, nikogo nie obwiniać, nie brać do siebie ocen. Nie jest to łatwe.
Siedziałem z małym w parku obok pary mam gondolowych, czyli tycich jeszcze takich śmiszków w środku. Gadały o zębach, przekręcaniu na plecki, na brzuszek, podnoszeniu główki, karmieniu bla bla- wszystko na zasadzie a mój to to, a mój to już to. Dosiadła się trzecia, też gondolowa.
I od nowa: mój taki, a mój bziaki bla bla. Ta trzecia nic. No to pytanie na zachętę, a twój to co już umie. Trzecia odchrząknęła i coś w deseń: tak gorąco, że żyć się nie da, wstał rano, przeparkował samochód w cień i teraz śpi, bo dosłownie padł na pysk jak wrócił 🙂 🙂 Cisza śmiertelna zapadła, bo się nadąsały.
Szacun dla tej Pani! Zwłaszcza, jeśli jest się tatą, który siłą rzeczy słucha tego pieprzenia, a najlepsza mama na świecie ma zasłużony relaks i poszła zrobić pazury.
haha, wierz mi – wielu matkom też ciężko słuchać tego bełkotu z piaskownicy! 🙂
w piaskownicy mam własną książkę lub gazetę 😉 Plus Kala nie przepada, woli dziadkowe podwórko uff
Za to przeżyłam kiedyś wesele i wieczór panieński- wszystkie matki, ale dwie gadały tylko o dzieciach. Grrr.
My za rok robimy Dzień Matki- matki jadą do spa/knajpy, do lasu-gdziekolwiek chcą tylko same.
Masz rację – to frustracja i niepewność oraz chęć bycia idealną mamą. Ja sama to odczuwam, tylko dlaczego to się musi, na litość boską, w taką nienawiść i zamknięcie na inność przeradzać. Brak tolerancji to nasza choroba narodowa mam wrażenie 🙁
O kurczaki ktoś Cię musiał ostro wkurzyć:)
Z mojego podwórka nikt tak mocno nie dopiecze jak teściowa hahah.
Ona jest mistrzem hejtu w kierunku mojego macierzyństwa
Najgorzej 🙁 trzymaj się mocno w swoich metodach więc
Chyba Polka się wkurzyła na ostatni komentarz pod postem kulinarnym- była tam taka jedna, wegańska fanatyczka 😀
Osz ty! Właśnie rzuciłam okiem na te komentarze. Że też kogoś może tak zdenerwować zwykły budyń! :O
Dziewczyny a kiedys jak to bylo jak bylysmy malutkie??? Tez tak sie scigaly masze mamy??? Nie sadze..Moze ten swiat wirtualny tak dziala na ludzi..piekne zdjecia itd.pozniej wpadamy w kompleksy,ze moje dziecko tego nie robi,nie karmilam piersia itd i wpadamy w kompleksy. Teraz jest moda na karmienie,porody naturalne,chusty,blw i zdjecia z dzieckiem przy cycku….trzeba miec dystans,tylko nie kazdy ma niestety…pozdrawiam wszystkie nieidealne mamy(tez taka jestem)
Nie było tak kiedyś na bank, na pewno częściowo internet, ale też ta mnogość opcji. Kiedyś wszyscy się szczepili, pediatrzy kazali dawać butle i dopajać wodą z glukozą, pieluchy tylko tetrowe – jeden nurt był generalnie.
o aż sprawdzę 🙂
Super post! Zgadzam się z każdym słowem!
Jasne, czasem ja sama uważam, że to ja właśnie pozjadałam wszystkie rozumy :P, ale niemal od razu przychodzi otrzeźwienie, że to jednak nie tak – że to tylko (albo aż) MÓJ pomysł na życie czy wychowanie, a każdy ma prawo do własnej ścieżki. Rady – ok. Ale życzliwe, rozumiejące, a nie na siłę wmawianie, że moja racja jest lepsza od innej, że tylko ja mam tę rację. Sytuacje są różne, ludzie są różni. Każdy ma prawo żyć i decydować, jak chce to robić. Peace, dokładnie. 🙂
miło czytać, że ktoś ma podobne zapatrywanie na świat.
smutne, że kobiety-matki potrafią się często niszczyć nawzajem zamiast wspierać i dzielić doświadczeniem…
A wyobraź sobie jaki hejt pada na bezdzietne, k**wy którym na starość nikt nie poda szklanki z wodą i które sobie wygodnie żyją, egoistki pieprzone. Kogo to interesuje, że dzieci mieć nie mogą…
a to jest inna koszmarna niesprawiedliwość, potwornie przykra 🙁
Smutne i prawdziwe. Ja jestem na etapie hejtu matek pracujących kontra siedzących w domu. Zainspirowałas mnie dzis:) Bo prawda taka kochani, jedne drugim trochę zazdroszczą, korposuki chcą w domu posiedzieć w piżamie rano z kawą i pobyć więcej z dzieckiem, a kury domowe chętnie ubrałyby szpileczki i poleciały w swiat odetchnąc od domowego barłogu. grunt to znaleźć balans i nie oceniać. Każda w końcu robi dla swoich dzieci wszystko, co wg niej najlepsze.
ja matka pracująca i z płaczem wracałam po 7 miesiącach do roboty. A mam pracę super bo do 1430, 7,5 godz. tylko, biurową, bez weekendów, bez nadgodzin. Teraz sobie myślę, że przed upływem rocznego urlopu zeświruję 😉 Idealnie- 3 razy w tyg. do pracy. Dużo dla dzieci i wystarczająco dla siebie. Niestety, odwieczny problem-kasa.
Temat „żyj i daj żyć innym” powinien obowiązywać we wszystkich dziedzinach życia człowieka…właśnie człowieka, a pisze te słowa po nieprzespanej nocy, bo mój sąsiad urządził całonocną imprezę i wył(dosłownie!) do rana.
Amen matko! Podpisuje się każdą kończyną :p
Fajnie napisane:-) Wprawdzie do dzieci mi daleko, ale zaglądam tu, bo lubię jak piszesz i lubię Twoje podejście do życia. Wyobraź sobie, jaki hejt czasem pada na kobiety takie, jak ja- 30- letnie, bezdzietne, pięć lat po ślubie. Dokładnie ta sama 'logika’! Jak jeszcze pracowałam w korpo, to moja przełożona zapytała mnie, kiedy będę w końcu mieć dziecko, bo już tak długo po ślubie jestem..ona to od razu chciała mieć i czemu nie myślę, jak ona. OMG! Nie mam, nie chcę, może wcale mieć nie będę? Teściowa, moi rodzice, wszyscy- kiedy, kiedy, kiedy, bo to czas ucieka, bo to TRZEBA (wtf?!), bo co potem- tak sami, we dwoje tylko? Każdy myśli, że jestem jakąś egoistką, może boję się przytyć albo kariera mi przepadnie, na starość będę zdewociałą, kiwającą się babą z wąsem i kotem na kolanach. Może po prostu dzieci nie lubię i mieć ich nie chcę. Ale to właśnie takie 'polskie’- bo tak trzeba. Dokładnie tak, jak piszesz- żyjcie i dajcie żyć innym- z dziećmi czy bez.
Pozdrowienia!
Uwielbiam Cię!!! 🙂
Jestem na etapie drugiego dziecka. Większość życia pierwszego przegadałam pod blokiem, w piaskownicy, w przedszkolu z mamami. O wszystkim. O wzdęciach w ciąży, rozstępach, podnoszeniu głowy, alergiach i gęstości stolca. Nie wiem, czy mam farta w życiu, czy jestem wyjątkowo mało czepliwym człowiekiem, który lubi se poplotkować o szerokości blizny po cesarce, machając jednocześnie gondolą w te i wewte, ale nigdy (raczej) nie spotkałam się z w/w hejterstwem. Matki, które znam są mniej lub bardziej szalone na punkcie swoich dzieci, mają mniej lub bardziej zbliżone poglądy do moich (ja to raczej typ matki wyluzowanej, która ma swe zasady, ale bez ciśnień). Matki, które znam to cudowne kobiety. Niekiedy jedyną ich rozrywką i możliwością pogadania z dorosłym człowiekiem to właśnie te ploty pod blokiem. Są to kobiety przeróżne. Niektórych mężowie pracują do 19 dzień w dzień, niektóre śpią po 3 godziny na dobę, bo coś nie gra ze spaniem ich dzieci, choć już skończyły dwa lata.Niektóre muszą z siebie wyrzucić odpowiednią dawkę wrażeń, żeby usłyszeć- tak, te ciotki-matki dobre rady- że będzie lepiej, że dadzą radę, „że mój darł się do 6 miesiąca, nie wiem czy to kolka czy co, ale przeszło. W końcu przeszło.” Nie widzę nic złego w takich rozmowach. O czym mamy gadać skoro macierzyństwo zabiera nam grubą część naszego czasu? Mimo tego, że mam dużo do powiedzenia w bardziej „lotnych” tematach niż dziwna konsystencja kupy noworodka, to takie rozmowy dały mi dużo. Wsparcia, nie wiem, pocieszenia. Jestem matką z piaskownicy i się tego nie wstydzę;P! Nigdy nie narzucam swoich poglądów i nigdy nie z tym nie spotkałam, choć matek znam naprawdę sporo. Nie rozumiem, o co kaman, dziewczyny? Szczerze mówiąc to bardziej czuję się napastowana przez matki w telewizji. Kącik matki eko, kącik matki fit, kącik matki modnej. A te matki z ulicy, które znam są naprawdę wporzo. Albo Lubelszczyzna taka piękna i wspaniała:) Pozdro dla wszystkich matek. Dajmy sobie szansę, a nie, że matka matce wilkiem. Od naszej reakcji też wiele zależy… 🙂
Właśnie powinno być tak, jak mówisz, bo to jest piękne i takie… pradawne 😉 Kiedyś nie było poradników, specjalistów i nurtów wychowywania, tylko matki matkom doradzamy, wspierały, pocieszały. Problem zaczyna się w necie, kiedy każdy jest anonimowy i może pisać bez żadnych konsekwencji. Bo jeśli masz sąsiadkę, która Ci powie, że jej cudowne dziecko przesypia już całe noce, choć ma tylko dwa tygodnie, to szybko usłyszysz, że to nieprawda 😉 Obcowanie twarzą w twarz z drugim człowiekiem skłania do większej uwagi na własne słowa, jest się też bardziej wiarygodnym, niż przez internet. Fajne masz sąsiadki! 🙂 Tak trzymajcie! 😀
Ja też mam takie gadki i one są mi mega potrzebne, ale to z kilkoma bliskimi znajomymi, przyjaciółkami, o których wiem, że są podobne czyt. wyluzowane, mimo że w macierzyństwie postępują inaczej. Ja tu raczej opisuję klimat dyskusji online – na forach, komentarzy na blogach, które straszne są po prostu. Kiedy byłam w pierwszej ciąży przeraziły mnie i zniechęciły do czerpania informacji z internetu, bo poczułam się tak zagubiona, skołowana i sfrustrowana złymi emocjami, że nigdy więcej tam nie wróciłam. A teraz czasem spotykam takie laski na swoim blogu i to mnie smuci bardzo. Zazdro tych koleżanek tak pod blokiem! 😉
Czaję bazę 😉 internety niestety obfitują w taki typ ludzi. Trudno jest nie oceniać innych, szczególnie jak widzisz, że ktoś pieprzy androny, ale lepiej czasem trzymać język za zębami i się nie wtrącać (choć czasem korci, jak się widzi, że ktoś ewidentnie wali jakiś bulszit). Sama jestem trochę taka upierdliwa ciotką, co to lubi prawić morały, ale czasem próbuje się opamiętać:-) No i w internetach to dla mnie kicha taka trochę, jak ktoś zza ekranu wymachuje pięścią. Polecam fejsbukową „Bekę z mamuś na forach”. Palce lizać! ????
Jak dla mnie -tekst Roku!!!!!!!!!Jestes wybitnie utalentowana!Kazdy Twoj tekst to wynik jakiejs znakomitej jezykowej receptury. Pozera sie wrecz to co piszesz!Szacun Agnieszka,szacun!
o rety, ale że aż tak? 🙂 jest mi przemiło, dziękuję!
Polka, uwielbiam Cię, bo werbalizujesz, co mi w duszy gra! Ja też kocham szary, w zasadzie całą skalę szarości. Siłamatek, to jest to, tak po siostrzanemu, bez hejtu…na żywo i w internetach…marzenie:)
Świetnie piszesz świętą prawdę. Nikogo nie pouczam, zielenieje wprost ze złości gdy matki te z krótszym/dłuższym stażem pouczają mnie. Przecież od siedmiu lat jakoś sobie radzę!
Pozdrawiam ( dwa razy pocięta na życzenie:)
Heh, dobrze mówi, wódki jej ;P A tak serio, gdyby wszyscy mieli takie podejście do życia świat byłby piękniejszy. Ja od początku karmiłam tylko butlą i nie mogłam zrozumieć dlaczego wszyscy pytają jak karmię i dlaczego tak, przecież to moje dziecko i już 🙂
Świetnie napisane, podpisuję się pod tym obiema rękoma 🙂
Świetny wpis, taki mądry, taki normalny , zwyczajny i bardzo potrzebny 🙂 Ściskam mocno ! p.s. gdzie można kupić takie fantastyczne spodenki niemowlęce ?
dziękuję 😉 a spodenki są z Lindexa