Znasz może takie uczucie, kiedy dziecko trajkocze bez przerwy drugą godzinę, a ty masz wrażenie, że zaraz eksploduje Ci głowa i rodzina będzie musiała zeskrobywać resztki twojego mózgu ze ściany? Albo gdy płacze niemowlę i ten dźwięk aż boli fizycznie, przeszywa do głębi, a ty kurczysz się cała w sobie, zamykasz oczy, zaciskasz zęby, ale to na nic, bo te tony po prostu przebijają cię na wskroś? Często gasisz górne światło, ściszasz radio, porządkujesz wciąż przestrzeń wokół siebie, bo w nieładzie zalewa cię fala chaosu? Miewasz zawroty głowy, gdy masz dużo do zrobienia pod presją czasu; nie umiesz się skupić na rozmowie, gdy w tle jest włączony telewizor; masz ochotę uciekać, kiedy ktoś każe ci wybrać jedną z miliona opcji? Odnosisz czasem wrażenie, że ból boli cię bardziej, że twoje zimno jest zimniejsze, upał bardziej upalny? Czy podczas borowania, badania, pobrania krwi, wstrzymujesz oddech, spinasz mięśnie tak bardzo, że po wyjściu z przychodni aż bolą? Potrafisz przesiąść się w autobusie, gdy współpasażerka okazuje się obficie skropiona się słodkimi perfumami? Miewasz czasem wrażenie, że świat jest za bardzo – zbyt szybki, za głośny, za jasny, wszystkiego jest w nim za dużo, a ty chciałabyś schować się w jakieś ciemne, ciche miejsce? Często słyszysz, że przesadzasz, że to przecież wcale nie boli, że to nic strasznego, a ta piosenka przecież taka fajna i musi być głośno, bo basy? Jeśli tak, najprawdopodobniej jesteś osobą wysoko wrażliwą, jak ja, i jeśli jeszcze o tym nie wiesz, z tą wiedzą możesz zacząć zmieniać swoje życie na lepsze. Zapnij pasy, wyciągnij chusteczki, za chwilę będziesz mogła wybaczyć sobie te wszystkie chwile, kiedy nie wytrzymałaś nadmiaru bodźców.
WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ A WYRZUTY SUMIENIA
Będziesz mogła wybaczyć sobie wszystkie momenty, w których czułaś się najgorszą matką świata, bo nie starczyło Ci cierpliwości na dziecięce jęki, stęki, płacze, marudzenia, piski i śpiewy. Kiedy one wszystkie zlały się w hałas, który był po prostu nie do zniesienia. Albo kiedy wydarłaś się na męża, choć nawet nie jesteś pewna dlaczego, a jak teraz pomyślisz, to przypominasz sobie, że przecież leciały głośno bajki, młode terkotało w przedpokoju plastikowym rowerkiem, było ostre światło i bajzel w kuchni. A może, mimo że tak bardzo starałaś się o dobrą atmosferę, nie wytrzymałaś presji przygotowań do świąt, czy imprezy urodzinowej dziecka i wybuchłaś na kwadrans przed przyjściem gości? Jeśli jesteś osobą, która często doświadcza przesytu bodźcami i trudno znosi nadmiar zadań pod presją czasu, jest wielce prawdopodobne, że regularnie przeżywasz ten dramat – wyrzuty sumienia, że kogoś krzywdzisz, to poczucie winy, że ranisz albo że nie dajesz sobie rady w teoretycznie normalnych sytuacjach. I pewnie czasem płaczesz, obwiniasz się, czujesz się beznadziejna, nieprzystosowana i niestabilna.
A gdybyś wiedziała, że to nie żadna twoja nieudolność, histeryczność, lękliwość, czy inny podły charakter, tylko czuły układ nerwowy? Gdybyś wiedziała, że należysz do tych 15% populacji o szczególnej konstrukcji psychicznej, które mają mocno utrudnione życie w tym przebodźcowanym świecie? I że od kiedy zrozumiesz, jak działasz, możesz świadomie kreować wiele sytuacji tak, by uniknąć przegrzania zwojów? Założę się, że poczułabyś się lepiej, jako i ja się poczułam. Idę o zakład, że ta wiedza spowodowałaby najpierw falę wspomnień i interpretowania swoich doświadczeń na nowo, a później – serię postanowień i planów, jak dalej żyć. Jako i u mnie spowodowała, od kiedy wpadłam na trop swojej wysokiej wrażliwości.
CZYM JEST WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ?
To nic innego jak cecha, pewien typ konstrukcji psychofizycznej człowieka, uznawany przez Elaine N. Aron – autorkę badań i książek o wysokiej wrażliwości – za wrodzoną, dziedziczoną genetycznie. Najprostszy jej opis pochodzi właśnie od tej psychoterapeutki i jest wyrażony w postaci akronimu DOES, który pozwala łatwo uchwycić składowe wysokiej wrażliwości:
- D – depth of processing, czyli głębia przetrwarzania. Oznacza wyczulony na niuanse zmysł obserwacji i skłonność do wnikliwego analizowania przed przystąpieniem do działania, zbieranie dużej liczby danych z otoczenia i wysoko rozwiniętą intuicję.
- O – overstimulation, czyli skłonność do doświadczania przesytu bodźcami – odczuwania zmęczenia, niepokoju i czy złości w reakcji na przestymulowanie zmysłowe i poznawcze – dźwiękami, komunikatami, zapachem, dotykiem, światłem itp.
- E – emotions, empathy – emocjonalne reakcje i silna więź empatyczna, zdolność do przejmowania emocji innych – nie tylko trafnego ich rozpoznawania, ale wręcz współodczuwania z ludźmi ich stanów – lęku, kiedy ktoś się boi, smutku, gdy płacze itd.
- S – sensitivity – wyczulenie na subtelności w otaczającym świecie, zauważanie drobiazgów, ulotnych zjawisk, odczytywanie mało widocznych sygnałów, komunikatów pozawerbalnych, a nawet silniejsze odczuwanie zapachów czy bólu, duża wrażliwość na sztukę, przyrodę, pory roku
Z tego opisu już nie wyłania się obraz osoby, która jest słaba, nie radzi sobie albo „przesadza”, prawda? Ja widzę w nim po prostu człowieka, który „czuje bardziej”, a to przecież nic złego. Z tą świadomością własnej konstrukcji można przewidywać i planować różne życiowe sytuacje tak, by czuć się w nich komfortowo.
JAK ŻYĆ Z WYSOKĄ WRAŻLIWOŚCIĄ?
Kiedy czytałam książkę Elaine Aron „Wysoko Wrażliwi”, wyłam jak bóbr. Serio, spłakałam się przy niej jak przy jakimś romansidle, a nie popularnonaukowym tytule z zakresu psychologii. Ta lektura była dla mnie jak katharsis, otworzyła mi oczy jednocześnie na przeszłość, jak i na przyszłość. Na przeszłość – ponieważ w trakcie czytania, przywoływałam w pamięci mnóstwo zdarzeń i doświadczeń, przypominały mi się liczne sytuacje, w których czułam się nieadekwatna, gdy byłam oceniana jako „przewrażliwona”. Mnóstwo momentów, w których wydawało mi się, że nie radzę sobie w domu czy w pracy, wiele chwil, kiedy odnosiłam wrażenie, że jestem dziwakiem, że przesadzam – od zawodowych projektów, których rozmiar i tempo przekraczały moje możliwości, przez trudności podczas wizyt lekarskich, chwile, gdy popłakałam się przy ludziach, aż po codzienność z małymi dziećmi i cały związany z tym hałas, chaos czy bałagan. Ciężko opisać tę ulgę, którą poczułam, kiedy ktoś wreszcie nazwał, kim jestem i powiedział mi (choć de facto napisał) – to jest ok, taka się urodziłaś, taka jesteś w porządku. Po lekturze „Wysoko Wrażliwych” długo analizowałam przeszłość, nadając swoim doświadczeniom nowe znaczenie – reinterpretując je po prostu, zgodnie z tą nowo zdobytą wiedzą. I autentycznie wybaczałam sobie, jeden po drugim, wszystkie te momenty, kiedy wychodziłam na dziwaka – bo łatwo się wzruszałam, bardzo się czymś przejmowałam, bo nie umiałam szybko wybrać jednej z wielu opcji. Wszystkie momenty, kiedy uznawano mnie za panikarę czy nerwusa, bo stresowałam się czymś albo reagowałam emocjonalnie. Przypomniałam sobie, kiedy czułam się jak ostatni nieogar – przytłoczona mnogością komunikatów na zatłoczonym lotnisku. Albo gdy wzięto mnie za paniusię, gdy fizyczne dyskomforty podróży uniemożliwiały mi odpięcie się.
Na pytanie „jak żyć z wysoką wrażliwością?” odpowiadam zatem: w zgodzie z nią. Zaakceptować ją i polubić, pamiętać o niej. Nie chodzić tam, gdzie jest tłoczno czy głośno, gasić zbyt ostre światło, ściszać muzykę, kiedy wracają dzieciaki i zaczynają trajkotać jak katarynki. Wybierać spokojne miejsca na wakacje, mądrze planować podróże, szukać okazji na chwilę w samotności i ciszy, najczęściej jak to możliwe. Tłumaczyć bliskim, nawet dzieciom – że gdy mówią głośno na raz, nie umiesz się skupić, źle się czujesz, nic nie rozumiesz. Że kiedy pracujesz czy odpoczywasz – potrzebujesz ciszy, więc poszli stąd z tym pianinkiem. Prosić, rozmawiać, tłumaczyć: żeby ściszyli bajki, założyli słuchawki do strzelanki na plejce, bo te dźwięki bolą, one wiercą ci w mózgu dziurę. Trzeba znać swój rytm i swoje możliwości – nie zostawiać ważnych rozmów ani decyzji na wieczór, gdy system jest już przeciążony, wstawać rano chwilę wcześniej, by uniknąć pośpiechu, nie organizować przyjęć bardziej hucznych, niż jest się w stanie udźwignąć. Dbać o swoje granice, chronić samego siebie, domagać się uszanowania własnych potrzeb. Ale przede wszystkim – być dla siebie łaskawym, słuchać swojego ciała. Gdy jest zmęczone – spać. Bez wyrzutów sumienia, że kładziesz się za wcześnie, albo że śpisz za długo – wysoko wrażliwi potrzebują zwykle więcej snu niż inni, żeby ich przeciążony układ nerwowy odpoczął. Należy generalnie żyć wolniej i robić mniej – dawkować sobie przeżycia, dozować bodźce, nie pędzić zanadto, nie rzucać się na życie, tylko smakować je powoli, małymi łyżkami.
Bo dla nas, wrażliwców, każda taka łyżeczka jest ultraintensywna, to eksplozja smaku, mnogość aromatów, bogactwo doznań, lawina myśli i przeżyć, skojarzeń i wspomnień. Każde doświadczenie wzmocnione jest przez wewnętrzną soczewkę, tak wiele spraw każdego dnia wzrusza nas i porusza, męczy i przytłacza.
WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ – PRZEKLEŃSTWO CZY DAR?
Wolę myśleć o niej jak o swoim bogactwie – że to z tej wrażliwości właśnie biorą się moje myśli i słowa, że to dzięki niej umiem nazywać rzeczy i opisywać zjawiska. Że dzięki niej potrafię wymyślać potrawy, tworzyć smaki, komponować bukiety, kolory we wnętrzach i kadry w aparacie. To dzięki wysokiej wrażliwości często rozumiem bliskich bez słów, potrafię odczytać ich emocje, intencje, wyczytać tyle spomiędzy wierszy. Dzięki niej wciąż tyle czuję, tak mocno kocham, tak często się wzruszam, tyle piękna dostrzegam w każdej porze roku, w każdej złotej godzinie, i takich doświadczam uniesień po letniej burzy. Gdyby nie moja wrażliwość – nie płakałabym na koncertach, nie wąchałabym tak często – świeżego chleba, skórki jabłek, włosów moich córek. Nie byłabym sobą po prostu i nie miałabym tego życia, które mam, gdyby nie ona – ta czułość na wszystkie bodźce świata.
Część z nich mnie wzbogaca, a część przytłacza – to wszystko. Wystarczy nauczyć się je selekcjonować, na jedne otwierać, przed innymi chronić. To nie jest proste, ale warte zachodu – o wiele łatwiej się żyje, kiedy się rozumie siebie. O niebo spokojniej, o lata świetlne mądrzej.
…
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
To najmądrzejszy, najpiękniejszy i najtrafnieszy tekst jaki przeczytałam od dawna. Dziękuję!
Wstrzeliłaś się w mój kryzys i brak zrozumienia samej siebie razem z dziewczynami że „zdrowej głowy” które napisały, że „jedyna relacja, w której będziesz do końca życia, to ta, którą tworzysz że sobą”.
Przecież to jest tak przezacnie napisane, że żadne komplementy tego nie oddadzą…Agnieszko jestes Muzą Natchniuzą…najlepszą z najlepszych…każdy twój nowy post jest lepszy od poprzedniego…( to tak sie da??;-)) czytałam…o nie ja to chłonęłam..poprostu rewelacja ❤ chapeau bas
Piekny i madry tekst. Czytajac Twoj opis co chwila myslalam, ze to tak bardzo o mnie. Na pewno siegne po ksiazke. Do tej ukladanki cech osobowosci pasuje mi jeszcze jeden element – ze wysoko wrazliwi bardzo lubia, potrafia i dla dobra wszystkich (a szczegolnie najblizszych 😉 musza pobyc czasem troche wiecej/czesciej sami niz inni. Ten „samotny” czas to dla mnie zawsze najlepszy sposob na podladowanie baterii. Kocham moja rodzine najmocniej, ale niejedna noc juz byla krotsza niz powinna byc, bo po prostu dopiero wtedy moglam pobyc sama ze soba/ swoimi myslami/ swoja muzyka/ksiazka/filmem. Pogapic sie w ciemne niebo i spokojne miasto i odetchnac. Dzieki za ten wazny tekst 💜.
Przyznaję, że mam problem z tego typu tekstami. Zupełnie nie negując twoich odczuć, mam wrażenie, że blogerki nie mające wykształcenia psychologicznego, nie powinny tego typu tekstów publikować. Zobacz co się dzieje w twoich komentarzach. Każda teraz czuje tak jak ty. I już jest ok. Ta blogerka, którą tak lubię tak fajnie to napisała, to na pewno mój problem! A co jeśli nie? Mój mąż też jest wwo. I ma przy tym nerwicę. I z tym nie da się już żyć, to się leczy. Mimo całej sympatii do twoich tekstów, jeśli nie jesteś specjalistą, zwróć uwagę, że to co piszesz może jednak mieć szkodliwy wpływ.
Co jest szkodliwego w tym, że piszę o zjawisku, które mnie dotyczy? Dla wielu osób to może być drogowskazem do dalszych poszukiwań, nie daję nikomu diagnozy, a może kogoś to zainspiruje.
To trzeba mieć wykształcenie psychologiczne, by zrobić coming out jako osoba ww? O ja cie. Wysokiej wrażliwości się nie leczy, a nie jest tożsama z nerwicą. Ja też płakałam przy tej książce. I przyniosła mi ukojenie. Im więcej wrażliwców ją przeczyta, tym lepiej. Brawo Polka❤️
WWO ma też swoją „ciemną” stronę: skłonność do depresji, nerwic, migren, chorób układu pokarmowego itd. Każdy z nas jest inny. Ma inną historię życia, inne geny, inne podejście do wyzwań życia. Agnieszka opisała „jasną” stronę wysokiej wrażliwości. Ma przecież do tego prawo. Jest osobą, która WW przekuła na swoje zalety. Uważam, że jest to fajną zachętą do tego, aby spojrzeć na swoje życie jako dar. Szukać pozytywów i motywacji do tego, aby pracować ze sobą, nad sobą i w zgodzie ze sobą.
Polko! Chwała Ci za ten wpis! Nikogo przecież nie diagnozujesz, a być może dzięki temu wpisowi komuś otworzą się oczy i spłynie na nich olśnienie, że ta ich „dziwność”, z którą mierzyli się do tej pory, wcale taka dziwna nie jest. Ja odkryłam, że jestem WWO jakiś rok temu, zagłębiając się w tematykę introwersji. Bo to, że jestem introwertyczką, odkryłam na studiach. Droga do odkrycia WWO zajęła mi kolejnych kilka lat, ale to było jak błogosławieństwo! A tak nawiasem mówiąc, nie spodziewałam się, że jesteś WWO – choć, jeśli się głębiej zastanowić i przeanalizować Twoją cudowną twórczość, to tak, chyba by się to zgadzało 😀 ściskam Cię mocno!
Chwała Ci chwała Polko za ten wpis…..i za „poszli stad z tym pianinkiem „….
Pozdrawiam
Całe życie nadwrażliwa S.
Czasami fajnie pogonić dzieciaki do słuchania muzyki/grania w gry w słuchawkach. A czasami prościej i łatwiej założyć słuchawki wygłuszające/wyciszające (nie wiem czy tak powinno się je nazywać 🙈) samemu 😀 wtedy nie słychać że dzieci tupią na poddaszu a pies chrupie smaczka pod stołem😊. Mi nie raz ratują dzień, może komuś innemu też pomogą 😊
Dziękuję za ten tekst. Ostatnio zaczelam czytać o wysokiej wrażliwości. Ja, wiecznie płacząca, wzruszająca się na filmach, piosenkach, współodczuwająca emocje innych twk, że nie dawały mi spać. Ja, odczuwająca silny stres, gdy w pobliżu płacze dziecko. Ja, która przy radiu, płaczu dziecka podczas jazdy autem fukalam na męża, który akurat wtedy musiał mi coś opowiedzieć. Ja nieznosząca bałaganu, w którym noe umiem odpocząć. Ja, która mnóstwo rzeczy przeczuwam, wiem, że przyjaciel coś ukrywa. Ja z wiecznymi stresami, problemami z żołądkiem, jelitami, pospinanymi mięśniami. Ja określana wiecznie nadwrażliwą, przesadzającą😔 dziękuję, zaraz zamawiam książkę 🙂
Bardzo dobry tekst, jak zawsze z reszta. Zamowie ksiazke i poczytam wiecej, dopiero teraz bedac po trzydziestce bardziej rozumiem swoja wrazliwosc i lepiej dbam o siebie. Oby jak najwiecej osob przeczytalo ten post, teksty na twoim blogu to nie zwykle “blogowanie” o reklamach, tylko czesto opisy zycia naszego pokolenia, zycia kobiet i z czym sie mierzymy kazdego dnia, czasem z obiadem a czasem z protestami, problemami i brakiem zrozumienia.
Dziękuję bardzo! 🙂