Pamiętam, jak kiedyś wśród upominków pod choinką znalazłam pierwszy osobisty szampon ultradu laboratłagarniepari, co ładnie pachnie morelami. Poczułam się wtedy jak kobieta, mimo że lat miałam pewnie co najwyżej dziesięć. Ale to kosmetyk był, w dodatku najprawdziwiej zagraniczny, do dziś, kiedy myję takim głowy dzieciom kręci mi się łezka w oku i czuję się jakoś odświętnie. Podobnie działa na mnie zapach frezji, ich cudownie cukierkowy aromat towarzyszył wszystkim moim urodzinom, kolorowy bukiecik z pazłotkiem i przybraniem dostawałam co roku od babci albo cioci. Nie zapomnę też dnia, w którym dostałam pierwszą i jedyną lalkę – bobasa, wręczył mi ją awangardowy Mikołaj z piętra wyżej, odziany w niebieski szlafrok; ani tego, w którym moim oczom ukazał się rower Jubilat, biało – fioletowy, czekał na mnie przewiązany wstążką na korytarzu. Absolutnie magiczne są moje wspomnienia mikołajkowych poranków, kiedy w gęstej czerni grudniowego poranka macałam po omacku podłogę przy łóżku, by usłyszeć upragniony szelest papierków. I potem nasze wspólne z bratem rozbrajanie tych paczek, oprócz łakoci najbardziej czekaliśmy na „przyczepiaczki” – malutkie maskotki z Pewexu, które można było łapkami przyczepić do zasłon czy szafek. Moja mama jest mistrzynią prezentów, jestem więcej niż pewna, że moja skłonność do przesady w tej materii ma swoje korzenie w domu rodzinnym. Kiedy tylko mogła, wyszukiwała cudowności, co w dzieciństwie nie oznaczało bynajmniej drożyzny. Szerokiego gestu dostała dopiero parę lat temu, od kiedy to świąteczna orgia pod choinką zawstydza wszystkie jej dzieci własne i nabyte.
W dorosłym życiu dostawałam różnie, raz w samo sedno, czasami kulą w płot. Zdarzały się za ciasne koszule nocne, które powodowały tylko smutek zamiast szczęścia, kiedy bezskutecznie próbowałam je dopiąć w biuście. Były niegustowne piżamy, nudne książki, przyciężkawe perfumy. Różne dziwne artefakty, na widok których umiałam powiedzieć jedynie „ooooo”. Były różne kupowane na chybcika bzdury, po których chciało mi się płakać, bo wiedziałam, że poświęcono ich zakupowi tyle czasu i uwagi, co brudu za paznokciem. Był też ipod od narzeczonego, o którym wiedziałam, że musiał się na niego srogo zapożyczyć albo kupić na milion rat. Było ciasto z truskawkami, które upiekł mi o piątej rano, przed wyjściem do pracy, żeby dać mi odrobinę domu w pierwsze urodziny daleko od mamy.
Prezenty to więcej niż rzeczy. W prezentach można znaleźć miłość, czułość, uważność, wrażliwość. Prezenty to czasem sprawdzian umiejętności słuchania, dowód bliskości, są w nich nasze myśli i troska, chęć sprawienia radości. Niespodzianki, celebracje, spełnianie marzeń – uwielbiam obie strony tego medalu. Dawać i brać, okazywać miłość i ją przyjmować, urealnioną w postaci pakunków, torebek i paczuszek. Widzieć w nich, że ktoś o mnie myślał, że ktoś kocha mnie na tyle mocno, że mu się chciało.
Co roku tworzymy Zosi podobny poranek, składają się na niego balony w znacznej ilości i leżące już od rana przy łóżku prezenty. Żeby od pierwszych sekund czuła się kochana, żeby od otwarcia oczu widziała miłość, czułość, uważność i wrażliwość. Bo właśnie to pakuję jej co roku do kolorowych toreb.
Prezenty dla Zosi wybraliśmy w cudownej Planecie Dziecka – sklepie bez dna, w którym nigdy nie mogę się zdecydować, tyle w nim cudowności:
zestaw kreatywny magiczny brokat Janod – tutaj
(totalny hit, Zośka rzuciła się na niego w pierwszej kolejności, wprawdzie brokat zlazł jej z czaszki dopiero po dwukrotnym myciu głowy, ale było warto)
aniołki Sonny Angels – tutaj
klocki Plus Plus – tutaj
seria książek „Biuro detektywistyczne Lassego i Mai” – tutaj
(ostatnie dwie do kolekcji, nigdy się nie znudzą)
lakier do paznokci na bazie wody – tutaj
(efekty pierwszego w życiu malowania możecie obejrzeć na zdjęciach ;))
album o zwierzętach „Animalium” – tutaj
(cudowny! przepiękny! na razie kocham go głównie ja, ale jestem pewna, że i Zośka wsiąknie, jak tylko opadnie urodzinowy kurz i brokat)
kolorowanka „Tajemny Ogród” – tutaj
(to więcej niż kolorowanka – przepiękne ilustracje, zadania na spostrzegawczość, cudowny świat roślin i owadów)
tiulowa spódniczka – H&M
(jak na księżniczkę przystało – połyskliwa mgiełka, noszona u nas w zestawie z koszulą nocną)
błyszcząca apaszka – Zara
(dorzucona przeze mnie do paczki w noc przed urodzinami, raczej pod ich pretekstem, nie mogłam się jej oprzeć)
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Jeśli solenizantka lubi serię o małych detektywach, to dzielę się wiadomością, że w listopadzie w Multiknie mają być wyświetlane 3 filmy z tej serii. Jeden z nich był już na festiwalu Kino Dzieci (Sekret rodziny von Brom – jeśli się nie mylę), a oprócz tego jeszcze 2 inne. Dzieciaki były zachwycone! Info na ten temat w ostatnio wydanej części – Tajemnica pożarów.
U mnie to Mąż jest ten, co nie potrafi udawać, jak slysze- oooooo fajneee, to Juz wiem, że się prezent nie udał… Ciasto mnie rozbroilo, to właśnie są prezenty!!
To chyba najlepszy prezent, jaki w życiu dostałam 🙂 Obudził mnie zapach, który kojarzyłam z urodzinami właśnie – ulubionego maminego ciasta z pianką i truskawkami, zadzwonił do Polski po przepis. Ale jego już nie było, zostałam sama w domu z tym ciastem, położoną na nim karteczką z życzeniami i biletem na wymarzoną wycieczkę. Stałam tam sama w tej kuchni i ryczałam jak bóbr.
super. Podobno jestem świetna w robieniu prezentów. Jeśli kupuję tym, których lubię, potrafię poświęcić kupę czasu. Ma być fajnie, ciekawie, ładnie i z radością dla obdarowanego, a nie tylko dla mnie. Też chcę prezenty Zosi. Co tam, że stara jestem 🙂 Mamy do kolorowania łapacze snów, też piękne. Kłócimy się z Kalinką o obrazki 😉
Prezenty świetne, niebanalne i najważniejsze, że sprawiające ogromną radość:-). Zosi chciałybyśmy życzyć, prócz oczywistości, takich jak zdrowie i szczęście, wielu magicznych chwil spędzanych wraz z najbliższymi, a Tobie Mamo z okazji urodzin Twej pierworodnej, życzymy pomysłów, budujących wspomnienia dziewczyn:-).
PS
Jeśli mowa o prezentach, to ja mam pytanie trochę z innej beczki… W tym roku, po raz pierwszy od czasów dziecięcych, chciałabym przygotować dla mej trzylatki kalendarz adwentowy i znalazłam u Ciebie inspirację, z którą wiąże się pytanie owe, a mianowicie, czy podpowiesz, co zapakowałaś do paczuszek na poszczególne dni? Ja już trochę niespodzianek mam, ale jeszcze szukam inspiracji, a nie lubię na ostatnią chwilę szukać;-)
Dziękuję i dobrej nocy
Pewnie Cię rozczaruję, ale były tam łakocie, małe czekoladki. Ubiegłoroczny kalendarz powstawał jakoś tak na ostatnią chwilę, prawie wtedy nie chodziłam po sklepach z malutką Hanią non stop przy piersi, w tym roku planuję jakieś drobiazgi, może postaram się wyszukać coś wcześniej i przygotować wpis z inspiracjami 🙂
wtrącę się jesli pozolicie w ten boczny wątek 🙂 Ja swoim wkładam prócz pierniczków lub żelków witaminowych, które tez maja cukier w składzie naklejki w tematyce światecznej i mają prawo przyklejać je na lustrze w przedpokoju lub na oknie balkonowym… może nie jest to przepiekna kompozycja ale wszyscy wiedzą, że to dzieci ( naklejki na wysokości ich lapek tylko) i atmosfera świąteczna.. w tym roku dorzucę jeszcze magnesy z Magnesowy i nie tylko
Polko, dzieć mój od 2 h nie śpi, wiec ja chwile tę poświęciłam wpisowi. I…muszę przyznać, że poczułam się przez moment jak w wigilijny poranek. Dokładnie tak to napisałaś, jak jest u nas 🙂 zabrakło przez moment śniegu na parapecie… Mersi bokup 🙂
heh, a ty wiesz, że mi też zapachniało Świętami, gdy to pisałam? 🙂
i ten szampon morelowy….ach, kto go nie chciał mieć!!! Jedyny blog, który czytam z taką przyjemnością. Lekkość z jaką poruszasz każdy temat jest świetny, żadne tam dzieńdobrytefałeny z rana 😛 Miłego dnia!
Uzależniłam się od Pani bloga. Czerpię stąd inspiracje i podziwiam Pani artystyczną duszę i talent pisarski. Wow, może pomyśli Pani o napisaniu książki? Ale córki mają fajnie…..:)
Dziękuję bardzo 🙂 Myślę czasami tylko dlatego, że Wy to sugerujecie, w życiu bym sama nie wpadła sama na taki pomysł. To się wydaje na razie za duże, nierealne jakieś 😉
Rzeczywiście prezenty miło jest dawać i otrzymywać. Ja wolę to pierwsze, chyba, że w tym drugim chodzi o coś co spadło mi z nieba. Zrobione przez ciebie dla córki są ciekawe. Szczególnie zaintrygowały mnie krzyżyki. I widzę tę samą spódniczkę co i moja perełka ma. Piękna, błyszcząca, wirująca…
I dlatego nie rozumiem ludzi, którzy mówią innym co chcieliby dostać w prezencie, lub nawet sami w sklepie je wybierają. Rozumiem, że nietrafiony prezent to nic przyjemnego i nie wiadomo co z nim zrobić. Ale przecież nie o wydane pieniądze chodzi, tylko o czas który poświęcamy na wymyślenie i znalezienie go dla drugiej osoby.
Aga świetny wybór prezentów, moje małe też bawią się klockami plus plus niezmiennie non stop a zestaw Janod robi furorę 😉 tekst jak zwykle w punkt! Buziak :*
Przyczepiaki!!! Tak, tak, pamiętam je z Pewexu- uwielbiałyśmy je z siostrą ???? Cudne prezenty Zosinka dostała ???? Ja też uważam, że prezenty powinny być z serca…z miłości i czułości wynikać, takie są najlepsze. Mnóstwa takich prezentów – tylko takich, Wam życzę ????
Tak pięknie piszesz o sztuce obdarowywania, że aż się wzruszyłam… Mam identyczny stosunek do prezentów i zwykle samo wybieranie i pakowanie sprawia mi nie mniej radości, niż jubilatowi. Fantastyczny blog! 🙂
Pięknie…Wspaniała mama..Dziękuje za kolejne pomysły i inspiracje. Do urodzin mamy daleko bo w maju ale wiele z tych przedmiotów znajdzie sie po choinka i paczce od Mikołaja…
Podziwiam u uwielniam Cię..
Pozdrwiam
jak przyjemnie było przenieść się w czasie czytając Twój (jak zawsze) cudny post 😉 Poranki 6 grudnia to też i dla mnie magiczny czas i wspomnienia. Uwielbiam robić mojej córce prezenty, wyszukiwać perełki, spełniać marzenia. Czasami się zastanawiam, czy ona będzie tak to właśnie wspominać? Czy poranek 6 grudnia to też będzie dla niej magiczny czas? Kurde no mam nadzieję 😀
Świąteczna orgia mnie rozbawiła 😀 u mnie też istny szał z racji ilości osób, a zwłaszcza dzieci przy wigilijnym stole. No a to ciasto o 5 rano…..to jest prezent, który będziesz pamiętać całe życie prawda? wzrusz przeokrutny …
PS. ta spódniczka błękitna jest boska, muszę się po nią w końcu wybrać 😉
Miłego dnia Polko i błagam nie przestawaj nigdy pisać !
zaczerpnę pomysł na poranne baloniki itp. Sękju 😉
Idealnie mi się Twój wpis wpasował czasowo, właśnie powoli zaczynam zbierać pomysły na urodzinowe prezenty dla córek, a ty proszę inspiracje same przyszły 🙂
Mam też pytanie poboczne o kubek z misiem z biurka, to jest kubek czy doniczka, bo za cholerę nie mogę nigdzie znaleźć tego kubeczka, za to znalazłam doniczkę ???? Proszę o podpowiedź skąd jest?
Pozdrawiam!
tak, to doniczka 🙂 jest ze smukke.pl
Eh…az sie rozmazylam…ja tez z lezka w oku wspominam wszelkie podarki od rodzicow.W mojej rodzinie celebruje sie wszelkie uroczystosci,rocznice,urodziny itd.U mego meza wrecz przeciwnie..tak zostal wychowany wiec juz go nie naprowadze na jedyna sluszna droge;-) i takim oto sposobem nigdy nie dostaje prezentow od slubnego.Takze baaaardzo zazdroszcze:-) za to corki wychowuje po mojemu,ciesza sie z kazdej drobnostki i tworzymy zgrany babski trojkat:-)
Za niezwykły talent pisania, za to że czytasz w moich myślach, za to jakiego ciekawego bloga prowadzisz i za ogrom pracy, którą wkładasz w niego nominowałam Cię do LBA. Mam nadzieję, że nie przyjmiesz zaproszenie. Pozdrawiam.
http://soverymeandhome.blogspot.com/2015/10/liebster-blog-award.html
Miało być mam nadzieję, że przyjmiesz zaproszenie. Nie wiem skąd to „nie” sie tam wkradło.
Witam Cię serdecznie. Super blog, mam pytanie odnośnie korony na opasce. Pamiętasz, gdzie kupowałaś Gdzie można taką kupić? Szukam dla córki. Pozdrawiam