Są takie rzeczy w życiu, które nigdy się nie znudzą: czerwone niebo, „Gra o tron”, kwitnące sady, gorąca kąpiel. Pierwszy łyk kawy rano. Całowanie dzieci w szyję, tuż za uchem (bo cmokanie dziada tego samego, tuż pod wąsem, od lat trzydziestu to może, rzecz jasna, zbrzydnąć, ale dzieci własnych? W szyję? Nigdy.) Rozpędzanie samochodu na obwodnicy. Wino w piątek. Drapanie w plecy.
Są takie rzeczy w życiu, które można powtarzać, a nie będą nigdy jak szkolny apel. Ani jak flaki z olejem. Jak za długie kazanie. Jak facet bez polotu, zabawa resorakami, jak „M jak Miłość”. Nie przeminą jak moda na plastiki czy na Zumbę, ani jak szał na Tamagochi, Crocksy, czy Gangham Style. Nie są jak tatuaż z imieniem kogoś, kogo już nie kochasz. Ani jak Maryla Rodowicz czy filmy o Kevinie.
To uniwersalne i ponadczasowe nośniki dobrostanu. Generatory dobrego humoru. Małe radości. Katalizatory szczęścia. Moje proste przyjemności – życie bez nich byłoby jak orka na ugorze.
A z rzeczy jadalnych to mi się nigdy raczej nie znudzą ruskie mojej mamy – absolutne mistrzostwo. Ani placek po cygańsku u teściowej, najlepszy. Świeży chleb z masłem. Domowa szarlotka, jeszcze ciepła. Pieczony kalafior. Czekolada. No i curry – moje drugie imię.
Bo przejeść to się można piernikami w Święta czy śledziami w ciąży, ale takim dobrem – chyba nigdy. To się nie może znudzić, kiedy można je wciąż wymyślać od nowa. To jest tak dobre – jak czerwone niebo, gorąca kąpiel, jak pierwszy łyk kawy i inne nośniki dobrostanu.
Rozgrzewające curry z pieczonej dyni z soczewicą
Składniki:
(na wielki gar – dwa rodzinne obiady, lub kilka dla dwójki, można część zamrozić lub zrobić z połowy podanych składników)
- 1 mała dynia/pół większej
- 2 czerwone papryki
- 2-3 marchewki
- 1 cebula
- 3-4 ząbki czosnku
- 2 garście świeżego szpinaku
- duża butelka (700 ml) passaty pomidorowej
- puszka mleka kokosowego
- 1 paczka (400 g) brązowej soczewicy*
- sól, pieprz
- pół łyżeczki kminu rzymskiego
- łyżka czerwonej pasty curry (ew. curry w proszku)
- pół łyżeczki imbiru (najlepiej świeżego, ew. w proszku)
- pół łyżeczki kurkumy
- świeża kolendra do podania
Przygotowanie:
- nagrzać piekarnik do 200 st.
- dynię pokroić w grubą (ok. 2 cm) kostkę (bez skóry) i ułożyć na blasze, pochlapać trochę oliwą, oprószyć solą, można też dodać szczyptę ostrej papryki, wymieszać, piec ok. 20 minut (aż zmięknie, ale nie będzie się rozpadać)
- obrać czosnek, cebulę pokroić w drobną kostkę, paprykę – w nieco grubszą, marchewkę w plastry
- w dużym garnku podgrzać kilka łyżek oliwy, wrzucić na nią cebulę, czosnek i kmin rzymski – zeszklić je tylko, uważając, by się nie przypaliły
- po chwili dorzucić paprykę i marchewkę, dusić je przez 5-10 minut, od czasu do czasu mieszając
- do garnka wlać mleko kokosowe i pomidorową passatę, dodać przyprawy: sól, imbir, kurkumę, (pastę) curry, wsypać soczewicę, zmniejszyć ogień, przykryć garnek i dusić wszystko pod przykryciem ok.45 minut (dobrze raz na jakiś czas przemieszać)
- po tym czasie dorzucić do garnka dynię – jeśli będzie za gęste (a pewnie będzie), dolać trochę wody i gotować kolejny kwadrans, pod koniec tego czasu dorzucić jeszcze umyty i lekko porwany szpinak
- w razie potrzeby – dosolić, dowalić pasty lub proszku curry
- można podawać je z ryżem (jaśminowym lub Basmati), chlebkami naan lub samo – ja na co dzień najczęściej wybieram tę ostatnią opcję
- najlepiej smakuje posypane świeżą kolendrą
- jeśli wyjdzie za ostre, lub ktoś z domowników chce złagodzić nieco jego smak, z boku talerza można położyć spory kleks jogurtu naturalnego i dokładać go sobie trochę do każdego kęsa
*Choć ta ze wszystkich gotuje się najdłużej, polecam przy niej pozostać i nie zamieniać np. na czerwoną – brązowa pozostaje długo jędrna, nie rozgotowuje się, zamieniając curry w ciapę, nawet mimo kilkukrotnego odgrzewania.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Mmmmm mniam:) koniecznie do zrobienia:) mam nadzieję, ze zbyt mocno mleka nie czuć, bo ja z kokosem w parze nie chodzimy.
Mam gości wegetariańskich na 1 listopada i robie na pewno ???? na pewno będzie pysznie ????
To już wiem co będę jadła przez najbliższy tydzień 😉 Ostatnia była pyszna, ale już trochę mi się przejadla więc super ze pojawił się nowy przepis 🙂
Robię dziś, bezwzględnie 🙂
Pozdrawiam
juz jem 3 dzień i dalej pyszne :))
Gotuje właśnie wielki gar na obiad. Dopiero przed wsypaniem brązowej soczewicy doczytałam na opakowaniu, że trzeba ją wcześniej namoczyć 🙁 Ach, może chociaż będzie dziś dobra kolacja, bo pachnie wybornie.
Narobilas mi smaku… Przegladam Twoje wpisy i czuwam nad chorym synkiem… Cos by sie zjadlo na poprawe humoru. Passata pomidorowa to inaczej koncentrat pomidorowy?
Wczoraj robiłam i dziś się zajadam. Bajka <3
Droga Polko, zrobiłam i to jest tak dobre, jak się zapowiada. Na dodatek mój brat, obieżyświat, który curry jadł z niejednego pieca w Azji i okolicach, także je chwalił. Tak trzymaj!
Ostrzegam przed robieniem na wieczór. Nie mogę skończyć próbować i próbować 🙂
Jest tak pyszna jak ostatnia. Patrzę na przepis. Prawie wszystko mam, brakowało szpinaku, curry czerwonego. Miałam resztkę zielonego. I soczewicy. Była w sklepie tylko zielona. Szybka decyzja robię. Po prostu Miażdży!!! Nie mogę się doczekać jutra! Obiadu!
Bardzo dziękuję za ten przepis 😉 Wygotowałam dzisiaj wielki gar, połowa pójdzie do zamrażarki a reszta na lunchboxy. Wyszło rewelacyjne!! Szukając przepisu na curry z dyni i czarnej soczewicy odkryłam Twoją stronę i muszę powiedzieć, że fajnie tu. Będę wracać 🙂 Pozdrawiam!