Funkcjonuje wśród kobiet jakieś nieporozumienie, wykreowane najpewniej przez prasę kobiecą. Nazywa się ono „wakacyjne ciało”. „Czy Twoje ciało jest gotowe na lato?” – to pytanie bombarduje nas z okładek już od marca. Patrzę na siebie i niestety, kurdebalans, moje ciało nie wydaje się gotowe. Ani w marcu nie było, ani teraz jakoś specjalnie nie jest. Mimo paru kilogramów na minusie, nadal nie wygląda dobrze w szortach, że o bikini nie wspomnę. Moje wakacyjne ciało jest za duże, za blade, ma całe ręce w alergii słonecznej, która mimo stosowania wysokich filtrów i specjalnych maści, szpeci mnie czerwonymi kropkami i przebarwionymi plackami. Czy moje ciało ma się w związku z tym na lato gdzieś schować? Zniknąć? Chronić wzrok bliźnich przed jego niedoskonałościami? Nic z tego, nie dajmy sobie wmówić, że plaże są dla wybranych. Każde ciało jest gotowe na lato!
Nie zamierzam poddawać się terrorowi „wakacyjnego ciała”, lansowanemu przez kolorowe magazyny. Te same, które w jedynym numerze potrafią zmieścić teksty o samoakceptacji i kochaniu siebie, by w kolejnych rubrykach publikować najlepsze diety i ćwiczenia na płaski brzuch, a na końcu – pięć stron przepisów na najpyszniejsze letnie desery z bitą śmietaną. Ale zamierzam o siebie, jak zwykle, dbać. Lato to nie powód, żeby rozpoczynać jakieś gwałtowne zrywy – depilację, peelingi ciała, balsamy ujędrniające czy złuszczanie pięt warto praktykować przez cały rok. Dla mnie letnia pielęgnacja to nie szukanie w panice cudownych sposobów, by upodobnić się do ideałów z okładek, to po prostu inny dobór kosmetyków, odmienne zapachy, formuły i cele.
Gdy gorąco, uwielbiam preparaty odświeżające – lekkie żele, musy i galaretki, zapachy zielone, cytrusowe, ogórkowe czy miętowe. Szukam kosmetyków, które dobrze nawilżają, ale też są kojące dla zaczerwienionej od słońca skóry. Na urlop dobrze jest mieć też różne wielofunkcyjne gadżety – 2 w 1, 3 w 1, kiedy w jednej tubce mieści się kilka zastosowań. Latem – wiadomo – jeszcze ważniejsza staje się ochrona przeciwsłoneczna. Kiedyś nie byłam w tej materii ortodoksem, jedna flaszka olejku z filtrem „6” na całe lato mi wystarczała. Dziś, oprócz wspomnianej alergii na rękach, dostrzegam też efekty działania promieni na twarzy – po trzydziestce coraz liczniejsze stały się drobne przebarwienia, których bardzo nie lubię. Szukam więc zarówno ochrony przed promieniowaniem, jak i sposobu na rozjaśnienie istniejących plamek oraz skuteczne przykrycie ich makijażem. Zobaczcie, co wybrałam do letniej pielęgnacji twarzy i ciała w drogerii ekobieca (czytajcie do końca, jest rabat ;)).
Nawilżający peeling pod prysznic z sokiem z limonki, Le Cafe de Beaute (klik)
Prysznic latem, gdy ciało jest rozgrzane, a często także spocone i nieświeże, to doświadczenie jeszcze przyjemniejsze niż przez resztę roku. Chłodna kąpiel po plaży jest jak katharsis, a cytrusowe aromaty dodatkowo cudownie orzeźwiają. Formuła tego peelingu jest oparta na bazie naturalnych składników, zawiera: sok z limonki, ekstrakt pomelo, olej z pomarańczy. To jest takie coś, co warto dać do wypicia swojej skórze, rozkoszne „aaaa” jak po łyku zimnej lemoniady gwarantowane.
Tonizujący peeling do ciała z ekstraktem z bambusa, Le Cafe de Beaute (klik)
Porządny peeling działa cuda – napina skórę, ujędrnia, paradoksalnie – pozwala zachować ładną opaleniznę poprzez złuszczanie martwego naskórka. Ten produkt zawiera ekstrakt bambusa, olej ze słodkich migdałów, olej z bergamotki i masło shea. Jest drobnoziarnisty, ale fajnie trze, delikatnie oczyszcza, zostawia skórę miękką i gładką. Jest odżywczy, choć nie tak tłusty i bogaty, jak niektóre oleiste scruby, nie zostawia na skórze tłustego filmu, tylko takie przyjemne uczucie nawilżenia. Ma zdecydowanie „tonizujący” zapach – świeży, zielony, bambusowy, bardzo odświeżający.
Maska kojąca do twarzy, Skin 79 (klik)
Ratunek dla oparzonej twarzy. Jeśli zdarzy Ci się przesadzić ze słońcem, warto mieć w kosmetyczce taki bawełniany płat, nasączony wyciągami z aloesu i drzewa herbacianego, o właściwościach łagodzących oraz kojących. Dodatek wyciągu z winogron spowalnia procesy starzenia, a ekstrakt z kwiatu lotosu nawilża skórę i przyspiesza gojenie się ran.
Nawilżająca gąbka do kąpieli 2 w 1, Le Cafe de Beaute
To jest jedno z takich sprytnych rozwiązań, które ułatwiają życie – gąbka nasączona mydłem, która jednocześnie pełni funkcję mycia, peelingu i masażu. Wystarcza na ok. 10 – 12 myć, a więc świetnie sprawdzi się na kilkudniowym urlopie. Gąbka jest nasączona delikatnym glicerynowym mydłem o aromacie truskawki, posiada silnie działanie nawilżające, a także zmiękcza wysuszony i zrogowaciały naskórek. Nie zawiera silikonów ani parabenów, jak wszystkie kosmetyki Le Cafe de Beaute, bazuje na naturalnych składnikach. Mycie taką puszystą od piany gąbką jest o wiele przyjemniejsze niż nakładanie żelu dłonią, ale też i znacznie skuteczniejsze, bardzo mi się podoba ten pomysł.
Ogórek i limonka 3 w 1 żel do mycia twarzy + peeling + serum, Bielenda
Bardzo polubiłam ostatnio tę polską markę, podoba mi się ich metamorfoza i ciekawe nowe produkty. Seria OGÓREK & LIMONKA to naturalne preparaty normalizująco – matujące przeznaczone do cery mieszanej i tłustej. Ten żel to idealny kosmetyk na lato, 3 w 1 – połączenie żelu, peelingu i serum: żel dokładnie oczyszcza, odświeża, usuwa makijaż i nadmiar sebum, peeling delikatnie złuszcza, odblokowuje pory, a stosowany jako serum skutecznie matuje skórę i rozjaśnia przebarwienia. No i ten zapach, wspaniale odświeżające połączenie na lato.
Kojący krem do twarzy Vita Lemon Cream, Mizon
Bardzo polubiłam tę azjatycką markę, mam chrapkę na kolejne kosmetyki Mizon (ostatnio pojawiło się sporo nowości) – nie jest najtańsza, ale jakość tych kosmetyków jest bardzo dobra. Te cacka, w ich ślicznych opakowaniach to miód na moje serce, zdarza mi się kupować oczami piękne pudełeczka i tubki. Krem, który wybrałam jest jak cytrynowa galaretka – to żelowy, kojący preparat dla cery zmęczonej, której brakuje blasku i witalności – nawilża, rozświetla skórę i rozjaśnia przebarwienia dzięki zawartości witaminy C, dając jej wyraźne ożywienie. Można go stosować zarówno na noc, jak i na dzień, jest lekki i wspaniale odświeżający. To jest właśnie taki kosmetyk, o którym można powiedzieć, że skóra go „pije”. Lubię nakładać go wieczorem po dniu na słońcu, kiedy mimo stosowania filtrów mam zaczerwienioną, podrażnioną twarz, baaardzo przyjemnie koi.
Delikatny płyn do mycia ciała i włosów, Make Me Bio
Bardzo lubię kosmetyki typu 2 w 1 dla dzieci, nie tylko kiedy muszę oszczędzać miejsce w walizce. Te ich delikatne włoski nie potrzebują jeszcze osobnych szamponów, dobry płyn do ciała świetnie sobie radzi także z myciem głowy. Ten od Make Me Bio stosowany jako szampon, ułatwia rozczesywanie włosów, zmiękcza je i wygładza. Jest delikatny, można go stosować do codziennej pielęgnacji wrażliwej skóry od 1 dnia życia, ponieważ jest wolny od substancji chemicznych i konserwantów. To dla mnie bardzo ważne, staram się wybierać jak najłagodniejsze kosmetyki dla moich dziewczyn.
Olej kokosowy nierafinowany, Nacomi
Pewnie każdy już słyszał o zaletach kosmetycznego stosowania olejów, zwłaszcza kokosowego. To genialny kosmetyk na lato, w jednym słoiczku mieści się bowiem kilka różnych funkcji i zastosowań. Można go używać do nawilżania skóry twarzy i ciała, osobno lub jako dodatek do kremu czy balsamu. Ma działanie ”chłodzące” i uspokajające skórę, łagodzi podrażnienia wywołane przez słońce, intensywnie nawilża, odżywia i regeneruje. Świetnie natłuszcza suche partie skóry – łokcie czy pięty. Nadaje się także jako maska do zniszczonych, przesuszonych włosów – nakłada się go przed myciem na 10-15 minut, a potem dokładnie zmywa szamponem i wodą. Odrobinę oleju kokosowego można wetrzeć w końcówki już umytych, wysuszonych włosów, żeby odżywić je i zapobiec rozdwajaniu. Pięknie pachnie, stosowany w Juracie przenosi na plażę Bounty w mgnieniu oka 😉
Chłodzący żel do ciała, Le Cafe de Beaute
Nie ma to jak po zejściu ze słońca, kiedy skóra jest gorąca i piecze, posmarować się czymś chłodzącym. Warto mieć coś takiego, zwłaszcza na urlop na gorących plażach, w ubiegłym roku przekonaliśmy się, że nawet najwyższe, często nakładane filtry nie są w stanie całkowicie ochronić skóry przed lipcowym, greckim słońcem. Ten żel jest 97,4% oparty jest na naturalnych składnikach – ekstrakt jagód goji, olej z mięty pieprzowej, olej cynamonowy, roślinna gliceryna. Dodatkowo przenika on w głębokie warstwy skóry, rozbija złogi tłuszczowe pomaga w usuwaniu nadmiaru płynów i toksyn z komórek skóry – działa więc wyszczuplająco i ujędrniająco. Systematyczne stosowanie żelu zapewnia skórze poprawę sprężystości, a chłodzący efekt wspaniale odświeża.
Wyszczuplający mus do ciała Polinezja Spa, Bielenda
Bardzo przyjemna rzecz – puszysty mus o zapachu mleczka z zawartością bio-oleju kokosowego. Świetnie nawilża, łatwo się wchłania, działa jak dobry balsam, a dodatkowo ma działanie wyszczuplające, wspomaga spalanie tkanki tłuszczowej. Skóra jest po nim bardzo gładka i delikatnie pachnie. 2 w 1 – nawilżacz i preparat wyszczuplający! Stosowałam już kiedyś peeling z tej serii i był to naprawdę fajny kosmetyk, z przyjemnością wróciłam do jego świeżego, delikatnego zapachu pod postacią tego lekkiego kremu do ciała.
Gumka do włosów, Ivisibobble
To rewolucyjna gumka do włosów, która została stworzona, aby ułatwić życie posiadaczkom każdego rodzaju dłuższych włosów. Ta gumka zaprojektowana na kształt przewodu od tradycyjnej słuchawki telefonicznej nie ściska włosów, nie wyrywa ich, nie powoduje bólu przy skórze głowy. Sprężynowa budowa gumki sprawia, że ciasno utrzymuje ona włosy, ale nie pozostawia odgnieceń, nie łamie ich i nie wyrywa. Pokochałyśmy ją z Zosią głównie za bezbolesne ściąganie, ale też za to, że świetnie utrzymuje kucyk na miejscu.
Odświeżająca gąbka do ciała z mydłem, Le Cafe de Beaute
Druga wersja tego sprytnego gadżetu. Ten wariant dodatkowo tonizuje, zmiękcza i chroni skórę przed działaniem wolnych rodników. Może też służyć do relaksującego masażu skóry. Gąbka jest niezastąpiona na basenie, siłowni, w podróży oraz domowej łazience.
Krem CC, Skin 79
Latem prawie w ogóle nie stosuję podkładów, chyba, że na wieczór. Do delikatnego, dziennego makijażu używam teraz kremów BB lub CC z wysokim filtrem, ponieważ na mojej twarzy pojawia się coraz więcej przebarwień. Doszłam do momentu, kiedy bardziej niż na opaleniźnie zależy mi na jednolitym kolorycie. Szukam więc kosmetyków, które jednocześnie chronią cerę przed słońcem i dobrze kryją już istniejące plamki. SKIN79 Complete CC Cream Correct to pielęgnujący azjatycki krem CC, który działa rozjaśniająco oraz przeciwzmarszczkowo. Zawiera filtr SPF 30 PA++ Chroni przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym, dzięki czemu zapobiega fotostarzeniu skóry. Ten krem CC łączy cechy kosmetyku do makijażu z pielęgnacją cery – odżywia, nawilża i ujędrnia, a jednocześnie ujednolica koloryt cery i rozświetla ją.
Puder transparentny, Kryolan
Odważyłam się wreszcie zamienić pudry w kamieniu, które stosowałam całe życie, na produkt sypki. Translucent Powder Professional marki Kryolan to puder transparentny, który został zaprojektowany do makijażu profesjonalnego, co zapewnia bardzo dobrą trwałość. Jego formuła oparta jest na modyfikowanym krochmalu ryżowym, który zapewnia dużą chłonność pudru oraz niezwykłą trwałość – makijaż nim utrwalony staje się bardzo odporny na otarcia, rozmazanie, a wodoodporna formuła utrzymuje makijaż na twarzy – ideał na lato. Jest bardzo drobny, gładziusieńki, twarz staje się po nałożeniu aksamitna i matowa. Aplikuję go grubym pędzlem do pudru delikatnym ruchem stemplującym. Zgodnie z zaleceniami, należy pozostawić go na 5-10 minut, a następnie przyłożyć do twarzy wilgotną chusteczkę, ręcznik papierowy lub gąbkę, żeby „zablokować” puder na twarzy i sprawić, że stanie się przejrzysty.
Maseczka orzeźwiająca Enjoy Vital Up Time Tone-Up Mask, Mizon
To maseczka orzeźwiająca w bawełnianym płacie. Bardzo polubiłam taką formułę, chyba także dlatego, że zmusza do położenia się i relaksu (z kremowymi maseczkami zazwyczaj chodzę po domu i sprzątam, zupełnie nie celebruję tej przyjemności) – fajnie się z nimi uwalić na kanapie i pięknieć 😉 Azjatyckie maski tego typu są bardzo mocno nasączone, przez co dają przyjemne uczucie nawilżenia, jakby skóra piła. To coś dla mnie i wszystkich osób mających problem z niechcianymi plamkami na buzi – zawiera ekstrakt z cytryny, który świetnie rozjaśnia cerę i zmniejsza przebarwienia. Opóźnia także procesy starzenia się skóry. Po zastosowaniu maski widoczny jest efekt ożywionej, promiennej, rozjaśnionej twarzy.
Maska wybielająca do twarzy, Skin 79
Azjatki mają bzika na punkcie wybielania twarzy, zatem wśród azjatyckich kosmetyków należy szukać rozjaśniających hitów. To kolejna maska w płacie, która wyrównuje koloryt skóry, wybiela i redukuje cienie. Podobno hamuje też proces tworzenia nowych przebarwień, dodatkowo także fajnie nawilża.
Semilac lampa UV LED 6 WATT
Z dziką frajdą zamieniłam moją wielką, przestarzałą lampę na to malutkie, różowe cacko. Lampy LED utwardzają lakiery hybrydowe w 45 sekund, co w porównaniu do 2 minut w lampie UV przy czterech warstwach lakierów (baza, 2 x kolor, top) daje sporą oszczędność czasu. W niecałą godzinę można „zrobić” i ręce i stopy. Ta lampka jest bardzo mała i lekka, można więc bez problemu zabrać ją ze sobą na dłuższe wakacje, choć na wyjazd do dwóch tygodni nie będzie takiej potrzeby (chyba że na wszelki wypadek, do ratowania np. złamanego paznokcia) – lakiery hybrydowe są bardzo trwałe i świetnie trzymają się nawet do 3 tygodni, jednak po tym czasie odrost na dłoniach jest już bardzo duży i nieestetyczny, ja wytrzymuję maksymalnie 14 dni. Paznokcie na stopach rosną wolniej, pedicure hybrydowy można spokojnie nosić nawet do miesiąca – to idealne rozwiązanie dla osób, którym brakuje czasu, a które nie mają potrzeby częstej zmiany kolorów. Ja po malinowej czerwieni weszłam w ciemny, pudrowy róż, na dłoniach latem jakoś najbardziej lubię jasne, kremowe odcienie. Wybieram je także dlatego, że mam krótkie paznokcie – po roku nakładania i ściągania hybryd miałam mały paznokciowy kryzys i zrobiłam sobie przerwę. To niestety uzależnia, dlatego po dwóch tygodniach stosowania wzmacniających odżywek wróciłam do tego procederu, przywykłam już za bardzo do ładnego, trwałego manicure, nie wyobrażam sobie powrotu do tradycyjnych lakierów. Używam preparatów Semilac, na ekobiecej znajdziecie duży wybór produktów tej marki (a lampka jest w tej chwili w promocji!).
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Ja, choć dużo za duża, również jestem gotowa na lato! Nie oznacza to, że nie chciałabym nieco wagi zrzucić. Nie pochwalam otyłości, ale nie dam sobie wmówić, że letnie atrakcje jak plaża czy basen są dla wybranych. Ważne by dbać o siebie, nie unikać ruchu i nie zarywać nocy. Świetne zestawienie produktów. Pewnie na coś się skuszę.
Witam, cieszę się, że nasza lampa przypadła Pani do gustu :). Dziękujemy za zaufanie do naszej marki.
Pozdrawiam
Online Ekspert marki Semilac
Cześć,
czy te gąbki z mydłem nadają się też dla dzieci? W opisie jest coś o peelingu stąd zastanawiam się czy dla 4 czy 7latki mogą być tez odpowiednie?
Pozdrawiam ciepło,
linkaa
Myślę, że to nie chodzi o skład, ale o właściwości – że takie pocieranie wspomaga złuszczanie naskórka. Jeszcze ich nie próbowałam 🙂
Skład mają całkiem ok, więc myślę, że dla dzieci mogą być. Ten peeling, to jak Polka pisze, bardziej chyba wynik mocnego pocierania ciała gąbką.
Ponieważ zawsze muszę się do czegoś przyczepić 😉 to tym razem będzie to cena oleju kokosowego. Jest dwa razy wyższa niż powinna być. Bio olej koksowy nierafinowany kosztuje około 80 – 90 zł za litr.
Kosmetyki fajne, też lubię takie lekkie orzeźwiające zapachy. Nie tylko latem.
fajne propozycje! tj ty hybrydy sama wykonuję w domku! – rewelacja i oszczędność czasu
Czy tylko ja jestem taka nienormalna i zeżarłabym ten peeling ze zdjęć? 🙂
haha, potraktuję to jako komplement dla zdjęć 😉
uwielbiam te Twoje posty o kosmetykach
dzięki 🙂
Dzięki za cynk i rabat – kupiłam lampę i ociupinkę innych rzeczy. Ekobieca to moja ulubiona drogeria internetowa 🙂
o, super, to powodzenia z hybrydami 🙂
Polko, a jakich dokładnie filtrów do twarzy używasz? W kremach juz czy dodatkowo jakieś inne?
Ja nie Polka, ale pozwolę sobie odpowiedzieć 😉
Filtry w kremach są zazwyczaj za słabe – 30 to stanowczo za mało, jeśli się ma skórę ze skłonnością do przebarwień, a przyznam, ze nie widziałam kremu z filtrem wyższym niż 20. Powinno się stosować 50+. Ja bardzo lubię Anthelios żel – krem suchy w dotyku z La Roche. Faktycznie jest suchy w dotyku, nie klei się i nie świeci, co niestety jest częstą wadą filtrów. Mam po dwóch ciążach przebarwienia, nie chcę nowych, więc filtra używam cały rok.
Serio 30-tka nie wystarczy? 50-tki używam do rąk i dekoltu, tam, gdzie mnie słońce uczula, ale to takie maziowate jest, że nie nakładam nigdy na buzię. Poszukam czegoś mocniejszego w takim razie.
Serio, ja mam już przebarwienia i cerę do nich skłonną i naprawdę wiem, co piszę. Co do rozjaśniania przebarwień – cytryna i witamina C też nie wystarczy. Ja stosowałam kosmetyki z kwasem migdałowym (stężenie 10%). Trochę udało mi się przebarwienia rozjaśnić, wrócę do tego, jak skończy się lato. Zastanawiam się nad zabiegiem z kwasami owocowymi u kosmetyczki, może na jesień.
też myślałam o kwasach, ale jakoś nie miałam odwagi sama ich sobie zapodać, to jest myśl na jesień!
Dzięki 🙂 a na całe ciało jaki filtr najlepiej i co konkretnie polecasz? 🙂
Ja używam zwykle tego, co kupuję dla dzieci. Avene, La Roche, Vichy, Bioderma mają dobre filtry.
No ja nakładam krem BB z 30-tką, ale tu Maga pisze, że to za mało. Trzeba się będzie przyjrzeć tej sprawie 😉
Właśnie mnie ciekawi ta sprawa z filtrami na twarz. Ogólnie przebarwień nie mam. Stosuje teraz na dzień krem Nartura Siberica z 15-ką ale właśnie to za mało stąd moje pytanie 🙂 i muszę się za czymś innym rozejrzeć.
Zastanawiam się jaki jest odcień różowego lakieru hybrydowego czy to Nude Beige Rose czy może Pink Marshmallow? oczywiście mam na myśli ten którym ma Pani pomalowane paznokcie na zdjęciach z posta 🙂
Pozdrawiam z LDZ
Na dłoniach Delicate French, na stopach Classic Nude 🙂
Zdjęcia u Ciebie zawsze są idealnie zrobione, piękne i apetyczne. Kończyłaś jakiś kurs fotografii czy to po prostu dobry sprzęt i talent? Pytam, bo intensywnie myślę nad kursem foto. Tak, ja też zjadłabym te peeling, wygląda jak lody miętowe :p gomuummygo.blogspot.com
Dziękuję! Bardzo, ale to bardzo mi miło to słyszeć, jestem samoukiem, który do czasu założenia bloga nie tykał aparatu, bo myślał, że nie umie 😉 A aparat to już taki mocno średni – prawie 10-letni Canon 450 D.
Rozwaliłaś mnie tym :”Pięknie pachnie, stosowany w Juracie przenosi na plażę Bounty…” :)) ps. Cieszę się że napisałaś o tym jakie skrajne informacje serwują kolorowe pisma- zawsze mnie złościły te przepisy, akceptacje i diety w jednym. Nażryj się, zaakceptuj a jak nie wyjdzie to idź pobiegać 🙂
czytałam o ciele gotowym na plażę w WO. byliśmy ostatnio nad jeziorem, standard, plaża, pomost, rodziny z dzieciakami. i dotarło do mnie, że kobiety (w tym ja – !@#$) siedzą na tej plaży w bluzkach i szortach. normalne (pod każdym, w tym nazwijmy to „wagowym”, względem) matki, lat pi razy drzwi 35. upał, plaża, woda, a my ubrane. i jest dla mnie oczywiste, że to wstyd. aż mną zatrzęsło, jak to do mnie dotarło. rzucam to tak trochę bez wstępu i zakończenia, ale chodzę z tą myślą od kilku dni i Twój post z możliwością komentowania stał się dla mnie szansą na jej wyartykułowanie. pozdrawiam! A