Ech, te świąteczne falstarty, żenada. Smartfony pod choinkę w telewizorach i gwiazdkowe dekoracje w sklepach wnętrzarskich już od Wszystkich Świętych, blee. Hola, hola – jakie falstarty? Ja nie popełniłam żadnego świątecznego falstartu, nigdy bym nie upiekła świątecznego ciasta w połowie listopada! Ja tylko dostałam piękną żurawinę w warzywniaku. I, jakem biegła przez las, pochyciłam kilka gałązek i parę szyszek, ku ozdobie. A potem już jakoś tak samo wyszło: czerwone, białe, zielone, z tego wszystkiego foremka w kształcie gwiazdki sama wpadła mi w ręce. Aż żałuję, że moje żurawinowe olśnienie nie wydarzyło się tydzień wcześniej, to mogłabym jeszcze ściemniać, że to barwy narodowe oraz że ja odzyskanie niepodległości świętuję kulinarnie w sposób bardziej wyrafinowany niźli sałatka caprese. Zresztą – kto powiedział, że nie można sobie zrobić żurawinowej tarty jesienią? Co ja się tu będę w ogóle tłumaczyć – zrobiłam, to zrobiłam, po co drążyć temat?
W zasadzie to mi się te bordowe kuleczki nie kojarzyły nawet nigdy jakoś specjalnie ze Świętami. No, może do czasu, kiedy popadłam w uzależnienie od Pinteresta i za sprawą apetycznych przedstawień kuchni anglosaskiej żurawina zaczęła mi się wydawać najbardziej świątecznym z owoców. Ach, te bułeczki, ciasta i ciasteczka z czerwonym akcentem! Nie może być nic bardziej malowniczego na świątecznym stole (no, może z wyjątkiem karpia na szaro tudzież kapusty z grochem). Jednym słowem – uwiodła mnie swoją urodą ta czerwona żurawina i postanowiłam poeksperymentować. Obróbce poddała się wdzięcznie na tyle, że wiem, że to nie koniec – nie zdradzę jeszcze szczegółów, ale pomysły mam co najmniej dwa, jeden lepszy od drugiego, więc miejcie się na baczności i drżyjcie, siostry w świątecznym obłąkaniu, nadchodzę – pełna determinacji, wigoru i fantazji! Malowniczych wizji kotłuje mi się po głowie co niemiara, już przebieram nogami, żeby zacząć realizować wszystko, czego nie zdążyłam w minionych latach (z siedemnastym podejściem do makaroników włącznie).
A więc bierzcie i róbcie z tymi przepisami, co chcecie – upieczcie jeszcze dzisiaj, upieczcie na Święta, z bezą lub bez bezy, nie pieczcie wcale. Ugotujcie krem i wyżryjcie paluchami przed telewizorem, ugotujcie, opakujcie pięknie i dajcie komuś spożywczy prezent. (I koniecznie – niech się ktoś na mnie obrazi. Nie wiem jeszcze na co, ale na pewno coś wymyślicie – za falstart, za cukier albo obrazę Święta Niepodległości, miłośników sałatki caprese, whatever – wierzę w Was, tradycji musi stać się zadość. Na pewno i dziś zraniłam czyjeś uczucia tym postem – choćby uczulonych na gluten albo tych, którzy są politycznie na bakier z czerwienią, niekatolików lub daltonistów.)
Żurawinowy curd
Krem jest to wyborny i piękny zarazem – intensywny w barwie i aromacie, aksamitny, lekko kwaskowaty, smakowity po prostu.
Składniki:
- 450 g świeżej żurawiny
- 160 g drobnego cukru (użyłam trzcinowego)
- 100 ml wody
- 2 jajka
- 3 żółtka
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
- 50 g masła
Przygotowanie:
- umytą żurawinę wsypać do garnka z cukrem i wodą, gotować około 10-15 minut aż owoce się częściowo rozgotują
- żurawinowy „dżem” wraz z sokiem umieścić na sicie i dokładnie przetrzeć
- tak uzyskany mus przełożyć ponownie do garnka, dodać do niego jajka, żółtka oraz mąkę ziemniaczaną
- składniki zamieszać dokładnie trzepaczką i podgrzewać na małym ogniu cały czas mieszając do czasu aż masa zacznie gęstnieć i lekko pyrkać
- gęstą masę zdjąć z ognia i dorzucić do kremu masło pokrojone w małą kostkę i po dokładnie wymieszać
- krem przelać do słoiczków, gdy ostygnie schłodzić i przechowywać w lodówce i zjadać do placków, naleśników czy ciasteczek albo od razu użyć jako nadzienia do tarty lub tarteletek
Przepis zaczerpnęłam stąd.
Krucha tarta z kremem żurawinowym
Składniki:
- 300 g mąki
- 200 g masła
- 100 g cukru pudru
- 1 żółtko
Przygotowanie:
- z podanych składników zagnieść ciasto, schłodzić przez 10 minut w lodówce i rozlepić je na wysmarowanej cienko masłem formie do tarty (dużej – ja z tej porcji uzyskałam dwie małe), zostawiając kawałek ciasta na gwiazdki
- ciasto ponakłuwać widelcem i piec przez ok.20-25 minut w temp. 180 st do lekkiego zarumienienia
- zostawiony kawałek ciasta rozwałkować na grubość ok. 0,5 cm i wyciąć z niego foremką gwiazdki lub dowolne inne kształty, ułożyć je na blaszce (wysmarowanej masłem) i piec kilka minut, aż się lekko zezłocą
- ciasto przestudzić, wyłożyć na nie żurawinowy curd, wyrównać powierzchnię kremu i ozdobić wierzch gwiazdkami
Z tego ciasta można również upiec małe tarteletki, wystarczy mieć stosowne foremki, z pieczeniem i zdobieniem postępować j.w. (może tylko ciut krócej piec, ok.15 min).
Tarta z kremem żurawinowym i bezą
Kiedy sprzątałam po przygotowaniu tarty z kremem i gwiazdkami, olśniło mnie, że przecież zostały mi 4 białka – jedno z kruchego ciasta i aż trzy z kremu żurawinowego. Nie zastanawiając się długo, ubiłam je na sztywno z 3 łyżkami cukru, wyłożyłam pianę na tartę i podpiekłam w 180 st. aż beza zarumieniła się. To wersja może nieco mniej urodziwa, ale za to jak dekadencka. Cudowne połączenie orzeźwiającego kremu i słodkiej, rozpływającej się w ustach pianki. Wieszczę, że będzie to hit na niejednym świątecznym stole 😉
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Polko! Ślina cieknie z rana….Aaaaa! Pędzę do sklepu po żurawinę! 😀 O jakiej średnicy formę użyłaś? Pozdr
Wyglada po prostu oblednie!!!!
O Polko! Ty nie bądź taka dobra dla tych obrażalskich, bo ostatnim zdaniem w nawiasie tak się podkładasz, że nawet się nie będą musieli postarać, żeby znaleźć powód!
Mnie tam falstarty świąteczne w tej formie nie bolą. Boli mnie trochę natłok tandetnych dekoracji, błyszczącego się kiczowato wszystkiego, co tylko może się błyszczeć i mrugających zewsząd lampek w stu kolorach. Ale boli mnie to tak samo w listopadzie, w grudniu czy sierpniu.
Gwiazdki, czerwona żurawina, zielone gałązki, szyszki – podane w tak ładnej formie nie bolą mnie wcale – niezależnie od pory roku. Choć nie ukrywam, że wpływ ma na to ta beza – jakże można się złościć, irytować, jak można z pogardą potraktować coś, co zawiera w sobie bezę? No nie można!
Chłop ostatnio kupił żurawinę na żurawinówkę – wygląda na to, że będziemy nieco grubsi, za to mniej pijani, w każdym razie chyba się nie obrazi, jak mu trochę podkradnę.
Takie rzeczy z rana!.masakra!! Głodna jestem!!
Wygląda Rewelacja!! I na pewno tak smakuje!
Może kawałek dla „brzyszkowego”
Jesteś świetną babeczką nie zmieniaj się…..przepisy prześwietne….zdjęcia przecudne….falstart extra…..pozdrawiam serdecznie
A ja sie ciesze, ze jest kolorowo. Te sklepowe dekoracje dodaja ” koloru” jesiennym, deszczowym wieczorom 😉
O ja Cię, ile dobroci ????????????
„A więc bierzcie i róbcie z tymi przepisami, co chcecie…” Tu wiem co zrobię, ale jak wyjdzie to będzie problem…Spożywać czy podziwiać? 🙂
Jaki falstart??? Adwent już za tydzień startuje! Ja już obmyślam menu na święta i dekoracje, nie mówiąc o tym, że prezenty juz prawie wszystkie zakupione… dziś zrobię spóźnione nieco ciasto na piernik staropolski. A tarta wygląda pięknie!
Żarcik na koniec cierpki jak ta żurawina ???????????????? Może dlatego żurawina to mój ulubiony owoc ????
OMG! Twoje zdjęcia są zawsze tak zachęcające, że od razu chce się jeść!
Uwielbiam Cię :))
Pięknie! I jak apetycznie!
Uwielbiam świeżą żurawinę <3 jest cudna…
Uwielbiamy z synem kisiel żurawinowy, a żurawinowy sos jest wspaniałym dodatkiem do mięs… Koniecznie muszę wypróbować Twój przepis!
Jaki falstart? Przecież niektóre rzeczy pokazuje się wcześniej, żeby reszta świata zdążyła zrobić lub się zainspirować. Pracuję w gazecie i my juz robimy numer świąteczny. Żadne wielkie halo. Norma. Piękne te zdjęcia 🙂 Aaaaach 🙂 i tekst fajny. Alez bym zrobila cos taaakiego 🙂 O buncie dwulatka czytałam mamie i mężowi 😉 boskie 🙂
Hi hi, chyba znalazłaś na nich sposób… ;-D Wszystko pyszne i piękne, mniam !
Ale miło że przepis się spodobał. Tarty wyszły fenomenalnie. Pozdrawiam serdecznie Ania
ja tam widze tylko jesienni – zimową tartę. Co to gwiazdki tylko na Boże Narodzenie są? ja piekłam z małymi ciasteczka w ksztacie gwiazdek w lecie 🙂 Jak ktoś chce to zawsze znajdzie powód do hejtu, tarta rewelacja i w sumie to dobrze móc zaplanowac sobie wcześniej co by można było upiec na Święta. Według mnie zresztą jedynym ciastem typowo Świątecznym jest strucla z makiem, leżakujący piernik, pierniczki (no i ciasto „spod kamienia” mojej mamy, ale to tylko dlatego, że je też się przygotowuje 2 tygodnie), a reszta może być upieczona zawsze 🙂
Właśnie nadrabiam zaległości na Twoim blogu i normalnie z nieba mi spadłaś.
Od tygodnia mam żurawinę i nie wiedziałam co z niej zrobić. Będzie jutro tarta do kawy:)
Pozdrawiam
Polko czy ten krem przy krojeniu tarty nie rozpływa się? Zrobiłam krem dwa dni temu i trzymam go w lodówce ale cały czas jest płynny.
Może jakaś wskazówka????
Kasia, nie chcę Cię martwić, ale chyba coś poszło nie tak – on powinien być gęsty już pod koniec gotowania, dodanie masła tylko nadaje kremowości. Obawiam się, że za krótko gotowałaś – chyba nie zgęstniał na gazie, co?
Polko, czy tartę można upiec np 2 dni wcześniej przed świętami? Chodzi mi o to, czy jest ryzyko, że podejdzie wodą lub coś innego się z nią stanie? Zaznaczę że chciałabym upiec wersję z bezą.