To się wydaje na pierwszy rzut oka skomplikowane – i mi się wydawało, choć nie na tyle, by tego nie zrobić 😉 Samodzielna wyprawa do Tajlandii z pewnością wymaga sporych przygotowań, wielu godzin kopania w internecie, polowania na bilety, szukania noclegów, skrupulatnego kalkulowania budżetu. Sporo się naczytaliśmy, zanim wybraliśmy naszą trasę, godzinami oglądaliśmy na mapach Google okolice dziesiątków hoteli i ośrodków na wyspach. Sporo podpowiedzieli nam znajomi, którzy byli tu wcześniej, choć ostatecznie całą pracę domową każdy musi odrobić sam. Ale nie zrażajcie się – to bywa upierdliwe, kiedy zarywa się kolejną noc, bo dopiero wtedy ma się czas, żeby poczytać czy oglądać hotele, ale jest też znacznie bardziej ekscytujące od przeglądania folderów biur podróży. Poza tym – największą robotę trzeba odwalić przed wyjazdem, a później, na miejscu wszystko okazuje się proste. Nie bez kozery Tajlandia bywa nazywana Azją dla początkujących – infrastruktura turystyczna jest tu fantastycznie rozwinięta, Tajowie są przemili, a poruszanie się po kraju, zakupy, jedzenie – bajecznie łatwe. Wakacje w Tajlandii bez biura podróży to coś, co z pewnością większość dorosłych ludzi jest w stanie samodzielnie ogarnąć. Pewnie jeszcze nie raz Was pomęczę poszczególnymi etapami i aspektami naszej wyprawy, ale po kolei – dziś odcinek pierwszy, czyli jak się to tego zabrać.
PO PIERWSZE – SAMOLOT
Pierwszym krokiem w planowaniu podróży powinno być oczywiście zabukowanie lotów. Z im większym wyprzedzeniem to zrobicie, tym większa szansa na ustrzelenie okazji, ale nie ma reguły – nam udało się to z trzytygodniowym wyprzedzeniem. Biletów najlepiej szukać przez popularne porównywarki cen np. skyscanner.net, fly4free.pl, Ile to kosztuje? Bardzo różnie. Dobra cena za bilet powrotny do Bangkoku to między 1,5 a 2 tys.zł za osobę. Ceny różnią się w zależności od przewoźnika – z Polski latają m.in linie Emirates, Air China, Quatar Airlines, Lufthansa i inne – warto poczytać, jaki standard usług na pokładzie oferują poszczególni przewoźnicy, zwłaszcza, że lot jest długi (średnio około piętnastu godzin). My lecieliśmy raczej badziewnym Air China i cóż – luksusów nie było, raczej ciasnawo, ale posiłki zjadliwe, były napoje, jakieś filmy do wyboru, miła obsługa, bez opóźnień, czyli podstawa zapewniona. Tańsze bilety to także niestety te z dłuższą przesiadką (łącznie 20-30 godzin w podróży), loty bezpośrednie lub z krótkim postojem będą kosztowały więcej. Nie warto też przywiązywać się do konkretnych terminów, czasami zmiana daty o kilka, a nawet jeden dzień może skutkować znacznie niższą ceną, najlepiej, jeśli jesteście w stanie określić mniej więcej przedział czasowy i polować na okazję, elastycznie podchodząc do dat. Jeśli więc chcecie polecieć do Tajlandii i wiecie już, w jakim miesiącu możecie wybrać się na urlop, najlepiej już teraz zapisać sobie dwie – trzy wyszukiwarki do ulubionych i co kilka dni odświeżać je w poszukiwaniu dobrych cen i korzystnych połączeń (czyli np. ze swojego miasta albo z jak najkrótszą przesiadką).
PO DRUGIE – PRIORYTETY
Zanim przejdziecie do planowania szczegółów pobytu, konkretnych miejsc i hoteli, warto ustalić cel podróży, intensywność pobytu i obgadać oczekiwania. Wakacje w Tajlandii można bowiem spędzić na wiele różnych sposobów, tras do wyboru są setki, a ceny hoteli wahają się od kilkudziesięciu do kilku tysięcy złotych na dobę. Obgadajcie takie sprawy jak zwiedzanie, plażowanie, aktywny wypoczynek (trekking, nurkowanie, snurkowanie itp.), ilość wycieczek, standard hoteli. Jeśli jedziecie głównie na plażę – raczej polecałabym bliższe i tańsze kierunki, szkoda chyba czasu i kasy na bilet, żeby poleżeć pod palmą, znacznie taniej można zrobić to np. w Egipcie. Lubicie tętniące życiem kurorty czy raczej szukacie ciszy i pustych plaż? Odpowiada Wam gwar wielkich miast czy wolicie tego uniknąć? Wolicie wakacyjne zakupy czy raczej zgłębianie kultury, podziwianie zabytków? Ważne, żeby ustalić, jakie wygody są Wam potrzebne do wypoczynku i ile chcecie się przemieszczać – zmieniać lokum co 2-3 dni, żeby zobaczyć jak najwięcej, czy spędzić cały urlop w 1-2 miejscach. Moim zdaniem idealny plan dla rodzin powinien zawierać zarówno wypoczynek na plażach, jak i poznawanie kraju, zarówno jeśli chodzi o przyrodę, jak i kulturę czy kulinaria. My założyliśmy po 2-3 dni w Bangkoku po przylocie i przed odlotem i dwa razy po pięć dni na wyspach z założeniem, że część czasu poświęcimy na kąpiele i lenistwo, a część – objeżdżanie i rejsy po okolicy. Wiedzieliśmy, że szukamy raczej tych spokojnych i mniej turystycznych, dlatego postawiliśmy na mniej popularne: większą – Koh Lantę i malutką, pustą Koh Libong, obie na zachodnim wybrzeżu. Obu wyspom, ich specyfice, atrakcjom i wartym polecenia miejscom poświęcę osobne wpisy, więc dziś tylko krótko – trzeba wiedzieć, że poszczególne wyspy, kurorty, plaże mają swoją specyfikę i na tej podstawie dokonać wyboru. Jedne słyną z dzikich imprez (słynne Full Moon Parties z body paintingiem i głośnym techno do rana), inne są zatłoczone jak Władek w lipcu, jeszcze inne puste, ale w związku z tym z mniejszą infrastrukturą i drineczka już sobie na nich nie walniesz. Zanim wybraliśmy „nasze” wyspy, dużo czytaliśmy – zarówno w przewodniku (mamy Lonely Planet), jak w internecie – na blogach podróżniczych (zarówno polskich, jak i zagranicznych) mnóstwo jest opisów, zdjęć, porównań i rekomendacji. Nie da się świadomie zaplanować wakacji, gdy do wyboru jest tyle wysp, długie, różnorodne wybrzeże i mnóstwo atrakcji na lądzie, bez gruntownej lektury na ich temat. Dlatego kolejnym krokiem (po biletach do Bangkoku) powinno być: czytać, czytać i jeszcze raz czytać, aż z opisów i zdjęć wyłoni się jakaś wizja wymarzonej trasy.
ZAPLANUJ TRASĘ I BUDŻET
Przy wyborze trasy i liczby miejsc wypoczynku należy się zatem kierować zarówno założeniem odnośnie intensywności pobytu i standardu hoteli, jak i kosztami transferów. Dodatkowo należy wziąć pod uwagę pogodę – w zależności od miesiąca roku różne wyspy mają różne ryzyko opadów, to ważne zwłaszcza, jeśli planujecie wyjazd poza szczytem sezonu (ten przypada w Tajlandii między styczniem a marcem i niesie za sobą małe ryzyko deszczu, jednak trudniej o dobre lokum i ceny są wyższe). Niski sezon trwa od maja do października i wówczas jest taniej, ale trzeba staranniej wybierać lokalizację (z wysp najlepiej Koh Samui i Koh Phangan).
ILE TO KOSZTUJE?
Odpowiedź na pytanie, które tak często mi zadajecie w wiadomościach może być tylko jedna – tyle, ile wydacie. Ciężko jest podać koszt dwu- czy trzytygodniowych wakacji w Tajlandii, ponieważ naprawdę wszystko zależy od tego, co będziecie tu robić i jakiego standardu oczekujecie, ile i jak będziecie się przemieszczać, gdzie jeść itp.
HOTELE
Najogólniej rzecz biorąc: Tajlandia oferuje noclegi na każdą kieszeń. Począwszy od najtańszych, bambusowych chatek na wyspach, które na wyposażeniu mają tylko materac na podłodze i moskitierę (dwuosobowe domki już od ok. 500 zł za tydzień) i hosteli (20-30 zł za noc), przez całe spektrum średniego 3-4 gwiazdkowego standardu aż po wypasione wille, ultrakomfortowe domki w wymuskanych ośrodkach i superluksusowe apartamenty z widokiem na Bangkok i basenem na dachu. Tu jest wszystko, a większość możecie zobaczyć i zarezerwować przez internet. My korzystaliśmy z booking.com i wszystkie noclegi zaklepaliśmy sobie przed wyjazdem. Dzięki rozlicznym filtrom, można tam wyszukiwać hotele czy domki w wybranym zakresie cenowym, z konkretnymi udogodnieniami (np. basen czy widok na morze), w wybranej części miasta czy wyspy. Jesteśmy w miejscu trzecim z czterech i jak dotąd wszystkie miejscówki zgadzały się z opisem, nie mieliśmy żadnych problemów z rezerwacjami czy odmiennością warunków od opisywanych w serwisie. Średni standard to koszt około 300-400 zł na noc dla naszej czwórki w domku/pokoju z dwoma podwójnymi łóżkami, łazienką, klimatyzacją, wi-fi, śniadaniem w cenie. Jest schludnie, pokoje są sprzątane, ręczniki wymieniane, codziennie dostajemy zapas świeżej wody. Domki są dosyć ładne, ośrodki zadbane, restauracje przy samej plaży, a jedzenie smaczne – wszystko się zgadza, choć wyposażenie nie jest designerskie, łazienki i sprzęty nie grzeszą nowością i nikt nas tu nad basenem nie wachluje. Na większości wysp resortów o tym standardzie jest naprawdę mnóstwo, bez problemu znajdziecie też opcje bardziej luksusowe – większe, lepiej wyposażone, nowsze. Na bookingu jest wszystko 😉 Polecam też airbnb.com, zwłaszcza jeśli myślicie o prywatnym jedno- czy dwurodzinnym domu.
TRANSPORT
Przy planowaniu wakacyjnej trasy w Tajlandii należy także uwzględnić koszt transportu i wybrać jego rodzaj. Na dłuższe dystanse najbardziej opłaca się samolot – linie Air Asia oferują tanie loty wewnętrzne, które można zarezerwować wcześniej, natomiast z lądu na wyspy najlepiej sprawdzają się: promy i motorówki. Z lotnisk taksówki, vany i prywatne mini-vany. Poruszanie się po Tajlandii jest naprawdę proste i nie warto wszystkiego bukować przed wyjazdem – na miejscu łatwiej porównać oferty czy potargować się o cenę. Nie martwcie się o to na zapas, w każdym hotelu pomogą Wam ogarnąć dojazd na lotnisko czy środki transportu na dalszą podróż. Średnie ceny na danych trasach można sprawdzić w internecie – na forach polskich i zagranicznych ludzie wymieniają się cenami za tuk tuki czy łodzie na konkretnych trasach, a ceny połączeń promowych czy autobusowych bez problemu znajdziecie na stronach internetowych lokalnych przewoźników (wystarczy wpisać w wyszukiwarkę np. „Phuket to Koh Ngai ferry” czy „Krabi Airport to Koh Lanta” i poznacie szacunki, a na miejscu może być najwyżej taniej).
Przykładowe ceny:
- taksówka z lotniska w Bangkoku do hotelu przy popularnej Khoasan Road (ponad pół godziny jazdy w środku nocy) – 40 zł
- taksówka z lotniska w Krabi do naszego ośrodka na Koh Lancie – ok. 200 zł za dwugodzinną podróż (w tym chwilę promem)
- transfer promowy z Koh Lanty (z odebraniem z hotelu) na Koh Libong – ok. 350 zł za cztery osoby.
- Wynajęcie skutera na cały dzień: ok. 15 – 35 zł
- Tuk tuk (trasy ok. 10-20 minut): ok. 15 – 30 zł
- Wynajęcie samochodu na cały dzień (na wyspie): ok. 120 – 200 zł
Oczywiście do dyspozycji jest jeszcze najtańsza opcja – transport publiczny. W miastach, jak i na dłuższych trasach – autobusy i pociągi, jednak nie korzystaliśmy z nich, więc nie potrafię podać kwot ani wypowiedzieć się na temat jakości usług czy wygody.
JEDZENIE
Znowu – są gusta i guściki, trudno dyskutować na temat budżetu na posiłki, bo ten w każdej rodzinie będzie wyglądał inaczej. Jedni potrafią przejść w upale pół miasta, by znaleźć najtańszy phad thai, inni – tyle samo, by dotrzeć do najbardziej europejsko wyglądającej restauracji z klimą. My jesteśmy gdzieś po środku – nie brzydzimy ani nie boimy się jeść na ulicy, ale przynajmniej jeden posiłek dziennie (oprócz hotelowego śniadania) lubimy zjeść na siedząco, nie w biegu i w tłumie. Jedliśmy w knajpach różnego typu – byle jakich budach w bocznych uliczkach, ze straganów i na nocnych marketach. Na wyspach mniej jest typowego street foodu, nie zawsze można go znaleźć w pobliżu swojego lokum i tu u nas zazwyczaj wygrywało lenistwo i pokusa zjedzenia kolacji na plaży, z widokiem na zachodzące słońce, a potem powolny wieczorny spacer do domku. Piszę „wygrywała”, bo zarówno jedzenie, jak i alkohol czy inne napoje są w resortach sporo droższe niż przy mniej urokliwych ulicach. Dlatego nie da się odpowiedzieć na pytanie „ile kosztuje wyżywienie w Tajlandii?”. Można dziennie jadać dwie porcje ryżu z najtańszego baru, po pięć złotych za sztukę albo krewety w resortowej restauracji zapijać drinkami z parasolką. Te ostatnie (i piwo!) to spory wydatek – koktajle na plaży kosztują ok.15 – 25 zł, duże piwo – ok. 12- 14 zł, czyli tyle, co danie typu curry czy noodle (w sklepie jest o połowę tańsze, ale to nadal jakieś 6-7 złotych na butelkę). Generalnie za dwieście złotych dziennie czteroosobowa rodzina powinna chodzić najedzona pod korek, włączając w to owocowe szejki, lody, mrożone kawy, owoce, przekąski i dwa-trzy duże posiłki w knajpach dziennie. Przeciętny obiad czy kolacja dla naszej czwórki to koszt między 50 a 100 zł, ale znowu – pewnie znajdą się tacy, którzy krzykną, że drożyzna, a inni stwierdzą, że sknerzymy 😉
Mam nadzieję, że dzięki tym wskazówkom kalkulacje i plany będą łatwiejsze dla wszystkich, którym zamarzyła się Tajlandia, ale nie wiedzieli jak się do tego zabrać 😉
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Nie dokońca rozumiem ile kosztują bilety lotnicze?
Justyna, nie ma jednej ceny, jak za ulgowy na tramwaj 😉 widziałam nawet takie za kilkanaście tysięcy, tak jak napisałam – dobra cena, na którą warto polować w wyszukiwarkach to ok. 2 tysięcy i mniej. Ceny zmieniają się z dnia na dzień oraz w zależności od warunków, które opisałam w poście.
Za bezpośredni lot do Bangkoku w szczycie sezonu płaciliśmy na przykład 5500-6000 pln. Różnice są duuzeee 😉
bardzo fajny wpis.dzięki:*
A ja takie intymne pytanie, bo zwykle tego typu „atrakcji” obawiałabym sie na tak egzotycznych wyjazdach, zwłaszcza u dzieci – jakieś „zemsty faraona” maja miejsce czy raczej nie ma sie czym stresować ;)?
Póki co bez sensacji u nas, bierzemy probiotyki, zaczęliśmy kilka dni przed wyjazdem już.
Czy musieliście robić jakieś szczepienia?Czy są wymagane?
Nie są wymagane, ale można, poczytaj na stronie MSZ
byłam w Tajlandii bez dzieci. zwiedzalam przez 3tygodnie dość intensywnie. Na 4 osoby 3 miały mega ogromne zatrucie pokarmowe, z temperaturą wysoką przez 3dni. nie jest to bułka z masłem. osobiście dzieci bym nie zabrala
Latam co roku, od kilku lat do Azji, teraz też z dzieckiem. Tylko raz, w Indiach, się zatrułam. Za każdym razem wszyscy przed podróżą i w trakcie bierzemy dobre probiotyki.
My też bierzemy (zaczęliśmy przed wyjazdem) i póki co nic złego nas nie spotkało.
Co wy wszyscy z tymi zatruciami? Wszedzie może to nas spotkać. Ja zjeździłam pól Azji, a najgorsze zatrucie pokarmowe miałam we Francji…
Tajlandia mega prosta na pierwszy egzotyczny wyjazd. Polka zobaczysz, że teraz będzie cię ciągnęło w bardziej dzikie rejony 🙂
Ale tam cudownie!!! Narobilas mi smaka na Tajlandie.
Dwa lata temu lecieliśmy do Tajlandii po raz pierwszy, ze znajomymi, którzy już tam wcześniej byli. Łatwiej i raźniej, ale w tym roku wszystko ogarnialiśmy sami i nie jest to żadna filozofia. Faktycznie – masę czasu trzeba poświęcić na research, polowanie na bilety lotnicze oraz wybór noclegów. A potem to już same przyjemności 😉
Również braliśmy probiotyki przed i w trakcie wyjazdu, również jadaliśmy „na ulicy”. Nikomu z naszej 4-osobowej rodziny (w tym małe dzieci) nic nie było.
Tajlandię polecam całym sercem. Przepiękne widoki, cudowni ludzie, boskie jedzenie! 🙂
A co lepiej wybrać pomiędzy październikiem i styczniem? Wschód czy zachód Tajlandii?
odwiedziłam Tajlandię w tym roku pierwszy raz, byłam na północy, w 10 miejscach, od Bangkoku po Chiang Mai i całkiem inne wrażenia i doświadczenia. Jak ktoś pyta jak było to pierwsze słowo, które mi się nasuwa to TANIOCHA 🙂 zarówno jedzenie na ulicy jak i w restauracjach, na ulicy makaron za 5 zł, w restauracji za 15 zł 🙂 wszelkie pamiątki, gadżety, ubrania za grosze. O ile ciężko określić i podać komuś ceny za bilety czy kwatery bo tak jak piszesz wszystko zależy to jedzenie wg mnie jest po prostu śmiesznie tanie i pyszne 🙂 chyba polecałabym raczej uliczne, dużo smaczniejsze 🙂
śledzę też na insta, zazdroszczę plaż, piękne widoki, a coś zwiedziliście ze świątyń, miejsc kulturowych?
pozdrawiam
też dzieci bym nie wzięła na taką podróz, to tylko dla nich męczarnia
Taaaaaaaaa widać po dziewczynkach na zdjęciach jakie umęczone i nieszczęśliwe 😉 lepiej było zostać w domu ;D Polko piękne macie wakacje:))
Już sama nie wiem, co jest największą męczarnią: kąpiele w turkusowej wodzie, ganianie krabów po plaży, spotykanie małp, przejażdżki tuk-tukiem czy to obrzydliwie słodkie mango na każdym kroku 😉
nie no, podróż 12-15 godzin , męczące upały, specyfika potraw- w sam raz dla dzieci. Nie piszę tego po złości czy coś w tym rodzaju… tak uważam
Masz dzieci? bo wydaje mi się, że to opinia osoby bezdzietnej? Dzieciaki świetnie dostosowują się do sytuacji, milion razy lepiej znoszą długą podróż! A spędzenie czasu z rodzicami w tak bajecznej scenerii to genialne wspomnienia! Dzieci nie ograniczają nas do Jastarni z mrożonym dorszem i nuggetssami- otwartość na świat i „inność” to najwsanialsza rzecz jaką możemy im pokazać! Ale…dzieci Polki faktycznie jakieś umęczone i smutne…biedne,muszą kąpać się w cieplutkiej wodzie-pewnie piasku nie mogą wypłukać z włosów przez tydzień, jeść te lody muszą…. Biedactwa! tutaj przecież takie smaczne kotlety…i gile po pas!
pozdrawiam i życzę szerszych horyzontów
Każdy podejmuje indywidualne dzieci i każdy zna też swoje dzieci, wiedząc, co może je zmęczyć, a co nie. My z córką byliśmy w Tajlandii jak miała 2,5 roku, teraz mając 4 byliśm w Malezji. I fakt, samolot był momentami męczący, ale nie pozbawiony atrakcji, upał również, jednak do wytrzymania (mam wrażenie, że bardziej męczy ją zimowa pogoda w Polsce i krócej wytrzymuje na nawet lekkim mrozie niż w 30 ponad stopniach, o smogu nie wspomnę). Wróciliśmy miesiąc temu, a teraz ona się pyta, kiedy znowu polecimy do ciepłych krajów, bo zima jest niefajna, a ciepłe morze takie super. Nawet na myśl o locie o dziwo się uśmecha . Jedzenie, mimo że ona nie jest fanką azjatyckich smaków – zajadała się owocami i zawsze udało się znaleźć coś, co lubiła (zachodnia kuchnia też tam jest, jak ktoś potrzebuje, a zachodnie śniadanie lub ulubiony makaron z sosem pomidorowym mojej córki w Georgetown w Malezji były wybitne). l To by było tyle w temacie naszego dziecka i męczarni, jakie mu zafunkdowaliśmy
Tak tak, w szczególności te 12-15 godzin z nielimitowanym ekranem z grami i bajkami 😉
Moim zdaniem męczarnią dla dzieci to jest Władysławowo latem, a nie puste i ciepłe plaże Tajlandii. Co to za przyjemność z oglądania cudownych miejsc bez możliwości dzielenia tego z dziećmi, które zostały z babcią w domu? Mnie akurat aż taka egzotyka nie ciągnie, ale Europę bardzo bym chciała zwiedzić z dzieciakami.
Polkowskim zazdroszczę tego ciepła, opalenizny i właśnie tego, że już na zawsze będą to ich wspólne wspomnienia. Czerpcie całymi garściami! Nam pozostaje póki co wit.D w tabletkach 🙁
Równie dobrze z Warszawy nad Bałtyk też nie ma co ciągnąć dzieci na wakacje -kilkugodzinna męczarnia w samochodzie, a jeszcze jak się trafi na korki na autostradzie to już w ogóle klops 🙂
Moje uwielbia latać samolotem. Co do upałów, to ocean, plaża i dużo świątyń jej to zrekompensowały.
W zeszłym roku byliśmy dwa razy na takich wyprawach (Tajlandiia właśnie i Karaiby) i za każdym razem płakała, jak wracaliśmy, że to już koniec.
Już od dnia po powrocie dopytywała, kiedy znów lecimy na wakacje 😉 ma 3 lata.
Cześć:) czy mogę prosić o namiary na Wasze noclegi? szukamy czegoś przyjemnego na nasz wyjazd z córeczką – dwulatką (a to już za 2 tygodnie!!!)
ooo, to rezerwuj, dziewczyno, czym prędzej! 😉 Nasze hotele to: New Siam Palace Ville (to pierwszy, niedaleko Khoasan Road) – pokoje średnie, ale generalnie hotel spoko, był basen, dobre śniadania i super lokalizacja, a ten z basenem na dachu to Hopeland Hotel – okazja ustrzelona last minute, bo wyjściowe ceny przekraczały mocno nasze założenia i uważam, że są nieadekwatne do jakości. Ta oczywiście dużo wyższa niż w tym pierwszym (pięć gwiazdek), ale nie aż taki szał, jak można się spodziewać. Też na fajnej uliczce, tuż przy stacji skytrain. Udanych wakacji! 🙂
A na Ko Lancie? Jak nazywał się Wasz hotel? W lutym wybieram się z 2 córkami, nieco młodszymi ale sądzę, że dadzą radę 🙂
To był ośrodek Lanta Emerald, znajdziesz o nim informacje w poście o naszym pobycie na Koh Lancie 🙂 Ale Wam zazdroszczę!
Ja z kolei dorzuce w Bangkoku Lamphu Tree Hotel ( wyprobowalismy w kwietniu z trzylatka) – kameralny, polozony w samym centrum w starej czesci miasta przy kanale i ma niewielki basen – w sam raz dla malucha i jego rodzicow po poludniowym zwiedzaniu. A jesli wybieracie sie na Koh Phangan – Longtail Beach Resort – absolutny raj na samej plazy dla rodzicow z malymi dziecmi ( i z mozliwoscia taniego wynajecia auta na zwiedzanie pozostalej czesci wyspy). Udanego wypoczynku!
Dzięki za super wpis. Jestem na etapie planowania podróży do Tajlandii.W jakim miesiącu Wy lecieliscie? Dzieki I pozdrawiam
styczeń – luty 🙂
Polko, czy jesteś w stanie mi powiedzieć ile kosztowały Was w sumie wakacje w Tajlandii? Byliście 3 tyg?
Wolałabym nie operować takimi kwotami, ponieważ – jak napisałam – ostateczna cena będzie zależała od wybranego standardu noclegów i wyżywienia, ilości rejsów/wycieczek itp. Trzy tygodnie zajęła nam cała podróż, łącznie z lotami, także na miejscu byliśmy trochę mniej.