Ta, która krzyczy, że spóźni się do pracy. Która złości się o bałagan i potłuczony talerz. I ta, która osiem razy dziennie mówi, że kocha. Tuli, głaszcze, całuje. I ta, która marzy, żeby przestali się drzeć, poszli spać, dali żyć. Ta, która tęskni już za drzwiami przedszkola i ta, która chce być sama.
Ta, która stara się i wypruwa flaki. Ta, co ogarnia, kontroluje, trzyma ten wszechświat w kupie. I ta, która nie daje rady, nie umie, nie ma siły, rozsypuje się na kawałeczki. Ta, która zachwyca się cudem życia, wzrusza urodą słodkich buziek, ryczy ze śmiechu nad wymyśloną piosenką. Czule szczebioce, szepcze, zdrabnia. I ta, która cedzi przez zęby, a potem płacze w ubikacji.
Ta dumna, szczęśliwa, spełniona, i ta zmęczona, która myśli, że jest do kitu. Ta, która się boi.
Ta, która bawi się na całego i ta, która udaje, że słucha. Czasami nie słucha, czasem w myślach płaci rachunki, liczy kasę do pierwszego, notuje w głowie, co kupić na obiad i że niedziela niehandlowa. Zastanawia się, czy auto odpali, ile ma jajek w lodówce i jak się w zasadzie nazywa. Pamięta o Dniu Misia, urodzinach koleżanki i że bidon przecieka. Dopakuje banana na wszelki wypadek i skarpetki na w-f. I ta, która zapomina o składce klasowej i zmianie planu.
Ta, która ma tipsy i ta, która obgryza do krwi, kiedy nikt nie patrzy. Ta zapuchnięta i ta umalowana. Pachnąca krupnikiem i najnowszym Korsem. Ta w sukience w kwiaty, w garsonce, w dżinsach, w piżamie umazanej kaszką. Ta piękna i ta brzydka. Ta, co ma oczy raz uśmiechnięte, a czasem puste. Ta, która może wszystko i ta, która jest do niczego. Ta dynamiczna, szybka, wielozadaniowa, co pędzi pewnie przez miasto i ta, której siatki urywają się w drodze do bagażnika. Ta, co włazi w kałuże i parkuje jak pierdoła.
Potrafi usłyszeć strach w głosie, wychwycić smutek w spojrzeniu i niepewność w kąciku ust. Widzi upadek jeszcze zanim ten się wydarzy. Wyczuwa złe sny nawet przez ścianę. Szóstym zmysłem zwęszy, że ktoś sprawił przykrość.
Robi kanapki z szynką i ogórkiem, ale nie z papryką, paprykę osobno. A drugiemu z serem, ale tylko tym z dziurami. Jedną porcję jajecznicy położy na talerz zielony, drugą na niebieski, każdy postawi na właściwym miejscu przy stole. Doda ketchupu do odpowiedniej parówki. Do jednego kubka wodę, do drugiego mleko, o sobie zapomni. Miksuje zupki, rozciera grudki, kroi na kawałeczki. Kiedy pójdą spać, nastawi gulasz na jutro, dosoli go łzami.
Ta, która gotuje ulubioną zupę, smaży placuszki, przemyca warzywka. I ta, która odgrzewa kupne pierogi, zabiera na frytki, dzwoni po pizzę. Ta, która nie ma obiadu, i ta, co w lodówce ma domowe lody.
Jedna i ta sama.
Mama.
Domowe lody rabarbarowe
A właściwie – waniliowe z duszonym rabarbarem i owsianymi ciasteczkami. O smaku rabarbarowego crumble, czyli owoców pod kruszonką, do których najlepiej pasuje waniliowy sos lub kulka lodów właśnie. Pyszne!
Składniki:
- 500 ml śmietanki do ubijania (30 lub 36%)
- 2 żółtka
- 600 g rabarbaru
- 100 g ciasteczek owsianych
- 6 łyżek cukru (użyłam brązowego)
- 2 opakowania cukru waniliowego (lub dodatkowe dwie łyżki cukru i ekstrakt z wanilii)
Przygotowanie:
- rabarbar umyć, pokroić w 1-2 centymetrowe plasterki i poddusić w garnku z trzema łyżkami cukru aż puści sok i zmięknie (nie dłużej niż 10-15 minut, nie można rozgotować na pulpę, tylko takie miękkie kawałki pływające w sosie), odstawić do ostygnięcia
- ubić kremówkę z resztą cukru (trzy łyżki)
- jajka sparzyć, oddzielić żółtka i ubić je z cukrem waniliowym na puszystą, jasną masę
- ciasteczka pokruszyć na kawałeczki (nie proszek)
- w misce połączyć ubitą śmietankę z koglem-moglem, dodać przestudzony, duszony rabarbar i pokruszone ciasteczka, wmieszać je delikatnie, lecz równomiernie w masę lodową
- przełożyć do naczynia i zamrozić – lody będą gotowe po kilku godzinach, a po wyjęciu z zamrażalnika potrzebują ok.10 minut zanim da się formować z nich zgrabne kulki
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Jadłabym ale… mam stracha przed surowym jajem! Czy mrożenie zabija salmonellę?
ja kurcze tez sie boje tego ucierania jaja surowego….tak samo z tiramisu…..:(
Mrożenie nie, ale wrzątek owszem. Wystarczy sparzenie jajek.
Jak Ty coś napiszesz …😘
Jej… piękne <3 to mój pierwszy dzień Mamy, i mimo ze dopiero od 3 tygodni mam Edka obok siebie to już zdążyłam ogarnąć ze macierzyństwo jest pełne sprzeczności 🙂
Piękny tekst. Przy wielu Twoich tekstach się wzuszyłam ale ten jest wyjątkowy…
Cała ja. Z każdego akapitu po kawałku mnie.
Jutro najważniejsze święto w całym roku, odkąd mam dzieci. Wspaniałości Mam-matkom życzę.
Pozamiatalas kochana… przytulam najmocniej, Ja, Tez Mama… 🙂
Pieknie napisane! Takie wlasnie jestesmy My – MAMY!
Przeczytała jednym tchem. Tak bardzo o każdej z nas.
Jestem młodą mamą, zaledwie ośmiomiesięczną, ale ten tekst tak bardzo wyraża to, co się gdzieś we mnie dzieje i tak pięknie nazwałaś to wszystko, czego sama nie umiałabym wyartykułować.
Och Olu… niestety powiem Ci że później jest jeszcze gorzej.. jeszcze więcej sprzeczności i większy bajzel w głowie 🙂 powodzenia :*
Piękne, cudownie dobrane słowa. Sama prawda😍
Pięknie Polko… zaczęłam Ciebie czytac kilka lat temu właśnie od wpisu na Dzien Mamy i przyznam szczerze, ze co roku czekam na wpis z okazji tego szczegolnego dnia. Oczywiście wszystkie inne tez czytam na bieżąco. Zycze Tobie jutro samych przyjemności… moze tym razem dziewczynki ogarną sniadanie na Twoim ulubionym talerzyku i kawę w ulubionym kubku 🙂
Tak było! Dostałam śniadanie full-wypas, laurki, kwiaty i prezenty – idealnie 🙂 Miło mi, że tak czekasz na te wpisy ♥
Pięknie napisane ..aż się łezka w oku zakręciła….Pięknego jutrzejszego dnia ..
Z opóźnieniem dziękuję, było super 🙂
Pięknie napisane…
Polozylam dzieci spac (7l I 4l) odtańczywszy za drzwiami taniec radosci na cześć nadchodzacej błogiej ciszy , jeszcze tylko raz sobie powtorzylam (w sumie to juz dzis po raz sto siedemdziesiaty trzeci) , ze dzieciory mam nieglupie ale skala hałasu tej mądrosci moglaby sie nieco zmniejszyć, ku pokrzepieniu serc, wlasciwie ku pokrzepieniu mojego. I tak psiocze na te czupryny pyskate I odpalam Twojego bloga.
I ratujesz mój zmeczony wieczór.
Dobrze miec pewnosc ze ktos jeszcze udajac lalke Tosie na herbatce w glowie płaci rachunki I myśli o zmianie kół na letnie 🙂 Nie znam lepszej blogerki-mamy. Wszystkiego najlepszego z okazji naszego swieta Polko 🙂
aaaa, dziękuję ♥♥♥
No i się poryczałam… cała prawda. O każdej z nas.
♥
Piękne 🤗
No i łzy popłynęły. To o Mnie. Dziekuje Polko 😘
mam jakąś perwersyjną przyjemność z doprowadzania Was do łez 😉
Az sie poryczalam ,czytajac o ….. sobie 😉 MATKA TROJKI DZIECI.Pozdrawiam
Jestem pewna, że łączy nas, mamy, więcej niż podejrzewamy.
Brawo:) kolejny wspaniały tekst !
Jedna i ta sama. Najważniejsza i niezastąpiona – MAMA.
Czytając dokładnie o północy… Przypadkiem 😊
właśnie we lzach rozpoczynam Dzień Mamy. 🤩
Szczęśliwie nadal jeszcze na dwa fronty 😉 i jako corka i jako mama.
Dziękuję za przypomnienie, że żeby nie wiem jak bardzo pluło sobie w brodę… To zawsze jest tak samo dużo momentów, w których możemy sobie wręczyć korony!
Wszystkiego naj! Drogie Mamy! 😍
Mam nadzieję, że dalej były już tylko uśmiechy i laurki 🙂
Pięknie napisane, dokładnie wszystko ujęte, te piękne chwile i te smutniejsze. Całkowicie zapomnialam jaki to jest ważny dzień również dla mnie jako mamy, bo myślę tylko o swojej mamie…
Ta, która… Czyli JA! Dziękuję.
Pięknie do łez!
No i tez sie poryczalam… Jak ja lubie jak piszesz.
dziękuję 🙂
Polko, ach, Polko. Jak pół miliona kobiet czytających tekst, spłakałam się. Normalne. Wiem, że umiesz i rozbawić do łez i wzruszyć. Długo tu jestem. Kolejny raz napiszę, że to, jak daleko we władaniu słowem doszłaś odkąd czytam Twój blog, jest niewiarygodne. Ten wpis, to minimum słów, maksimum treści. Dziękuję.
O rety, to ja dziękuję, mega komplement ♥
Ot i cała prawda, WSPANIALE napisane…..
Ale bym jadla!!!
O i psu w dupe mój dzisiejszy mejkap, dzięki.
Polecam się 🙂 ♥
Przepiękny tekst.
Ryczę.. I jako mama i jako corka
Pięknie – 🙂
Jak długo można takie domowe lody przechowywać w zamrażarce?
Prawdziwe, pięknie – o mamie, kobiecie, o naszej zmienności emocjonalnej, o naszym świecie w którym tak wiele płaszczyzn i myśli…. ” czasem słońce, czasem deszcz” 🙂