Ten wpis miał być o czymś innym. Że młoda trawka i pączki na krzakach, że kwiatki i motylki, dzieci spragnione wolności. Że wiosna po prostu, a wiosna to nadzieja, powrót do życia, początek lepszej części roku. Miało być w radosnym tonie, jak radosne są dziewczynki, biegające z psem po łąkach, pierwszy raz w lżejszych kurtkach.
Ale dziś ciężko być radosnym, wracać do życia z przedwiosenną energią. Nie sposób pisać o kwiatkach i motylkach, kiedy cały porządek świata wywraca się do góry nogami na naszych oczach. Nie powiem Wam: nie bójcie się. Myjcie ręce i będzie dobrze. Nie napiszę dziś, co kupić i co gotować. Bo nie wiem, czy będzie dobrze i rozumiem, że strach przed niewiadomym jest naturalną, ludzką reakcją. Dziś, pierwszego dnia naszej izolacji, myślę przede wszystkim o tym, jak wykorzystać ten czas. Co z nim zrobić, by nie był tylko irytującym czekaniem. Jak spędzić najbliższe tygodnie, by nie oszaleć, nie pozabijać się, by – mimo wszystko – obrócić je w coś dobrego.
I powiem Wam, co moim dzieciom poprawiło humor, co przywróciło spokój: to zasady. W atmosferze nerwowych rozmów dorosłych, niepokojących strzępków serwisów informacyjnych, w czasie, kiedy w małych głowach kłębią się dziesiątki pytań, najlepsze, co możemy zrobić, to powiedzieć dzieciom: tak, jest inaczej, jest dziwnie. Dlatego jesteśmy w domu i tu jesteśmy bezpieczni. W czasie, kiedy niewiele rzeczy można przewidzieć, dobrze jest, by to domowe funkcjonowanie odbywało się w ramach ustalonego planu, bo to daje poczucie bezpieczeństwa. Dziś rano zrobiliśmy naradę, ustaliliśmy zasady: że od śniadania do obiadu jest czas nauki i cichej zabawy w swoich pokojach, a starzy pracują. Że każdy ma obowiązki, dziewczyny utrzymują porządek w pokojach, pomagają nam przy posiłkach, praniu i sprzątaniu. Że popołudnia i wieczory są wspólne: planszówki, zabawy, rozmowy, filmy, taka rodzinna świetlica. I że w połowie każdego dnia będziemy wychodzić na długi spacer. I ja sobie myślę, że to może nas uratować od doła: świeże powietrze i ruch. Kroki i podskoki, bieg za psem, głębokie hausty tlenu, szybsze krążenie, różowe policzki. Bez tego skiśniemy i zgnuśniejemy.
Bo przecież ostatecznie na świecie jest młoda trawka i pączki na krzakach. Są kwiatki, motylki, a dzieci są spragnione wolności, niezależnie od tego, co się dzieje. A w parkach i w lasach, o ile nie stykamy się blisko z innymi, jest bezpiecznie. Można, a nawet trzeba wychodzić z dziećmi na dwór i wypatrywać wiosny. Bo ona nadejdzie, już bardzo niedługo, z wraz z nią: nadzieja, powrót do życia i początek lepszej części roku.
Ja zapobiegliwie przygotowałam nas nie tylko na czas w domu, ale i na cieplejsze dni. Za nami pierwszy spacer w lżejszych kurtkach, cieńszych czapkach i chustach. Dziewczyny mają na sobie ubrania z wiosennej kolekcji 5.10.15., którą możecie teraz zamówić w promocyjnych cenach. I to też jest pomysł na najbliższe tygodnie – przygotować się do wiosny, zrobić porządki w szafach, posortować ubrania, sprawdzić, czego dzieciakom brakuje i kupić większe rozmiary na nadchodzący sezon. Najlepiej online, na spokojnie, bez wychodzenia z domu – w sklepie internetowym 5.10.15. znajdziecie wiosenne kurtki, bluzy i wszystko, co potrzebne na spacery na cieplejsze nieco dni.
Dziewczyny, bądźcie zdrowe i bezpieczne. Nie pakujcie się między ludzi, spędzajcie czas w domach, ale nie zapominajcie o spacerach. I dużo cierpliwości do dzieci, niech ten czas minie nam wszystkim spokojnie. Trzymajcie się tam w tych swoich domowych przedszkolach! 🙂
…
Wpis powstał we współpracy z marką 5.10.15.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Jakieś pomysły jak przetrwać z noworodkiem i niespełna dwulatką (high need baby). Zamknięty zlobek rozpatruje w kategoriach apokalipsy…
ja Cię tylko pocieszę że siedziałam tak dwa lata, a nie dwa tygodnie i oba baby były high need – ciekawe doświadczenie 😀 Cierpliwość x 1000… tylko to może uratować. Wytrwałości <3
Hej 😀
1,5 miesiąca temu przeprowadzilismy się z mieszkania do domu i teraz tym bardziej to doceniam, ten ogrod i czas na swiezym powietrzu , moze sie okazac doskonała odskocznia. Dla Was również duzo zdrowka. Czekamy na kolejne wpisy – one takze pomoga nam umilic ten stresujący czas.
Dokładnie takie samo podejście, żeby z tego czasu było coś dobrego. Plan dnia też ułożony (trochę luźniejszy, bo ja teraz całkiem bez pracy…). I spacery jak najbardziej są centralnym punktem rozrywek 🙂 Będzie dobrze, byle nie czekać na to z zegarkiem w ręku….
Rozmawiałam z lekarzem pediatra – z tymi spacerami to nie jest tak optymistycznie….. Pół na pół – ale się zarazisz albo nie… Większość lekarzy mówi żeby całkowicie zostać w domu…..
„MZ: należy restrekcyjnie przestrzegać wspolnnych zasad i jeśli nie trzeba to nie wychodzić z domu” Jeśli Ty piszesz ze można wychodzić i tak jak Ty będą wychodzić inne matki z dziecmi z domu to po co to zamknięte szkoły i przedszkola???? Bez sensu to….
Uważam, że tam, gdzie nie ma kontaktów z innymi ludźmi i dotykania przedmiotów jak np. na placu zabaw, spacery są bezpieczne.
Bardzo mądre podejście do sytuacji. Zazdroszczę tylko możliwości czasu pracy i cichej zabawy. Moja trzylatka tego nie uznaje. Ciągle słyszę tylko „mamo pobaw się ze mną”. Jak nie zwariować, gdy dodatkowo obok marudzi półroczniak?? Pomocy. 😊
Ja testuje rozrywki z Instagrama – Mama tu i teraz (pisane razem) i kreatywne macierzyństwo. Trochę zabaw nam się udaje skopiować, że moją to jedna zabawa na max 5 minut zajmuje…
Coś jeszcze byście poleciły dziewczyny?
U nas to dopiero armagedon – ja w ciąży, jeśli do niedzieli nie urodzę, wysyłają mnie na wywoływanie i oczywiście zakaz odwiedzin i porodu rodzinnego prawdopodobnie też… A tu jeszcze starsze dziecię (pięcioletnie już wprawdzie, ale przy chorobie wszyscy dziecinniejemy) od wczorajszej nocy z ponad 38 st. C gorączki, zasmarkane, zakaszlane i marudne i tylko przy mamie chce… Że zacytuję z klasyki: „jak nie urok…” 😉
Bardzo współczuje porodu w takich okolicznościach 🙁 trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie!
Widzę, że sporo osób tutaj ma tę samą zagwozdkę (o ile tak się to pisze :P), mianowicie jak ogarnąć dzieci przez dwa tygodnie, szczególnie w obliczu braku mozliwosci wychodzenia z domu. Anonimowo większość tak mówi, zresztą na żywo słyszę te same głosy. A kiedy odważyłam się napisać o tym tekst i udostępnianiłam na jednej z „mamusiowych” grup to nagle okazało się, że jestem najgorszą matką świata. Dobrze, że nie zamknęłam karty po przeczytaniu samego tekstu, ale zobaczyłam też komentarze. Dzięki dziewczyny za normalne podejście!
A ja zazdroszczę wam ludzie tego czasu dla rodziny i z rodziną bo jako farmaceuta muszę niestety jeździć do pracy i bronić się jakoś przed tą narodową histerią A łatwo nie jest
Mysle, ze bardzo przydatny bylby wpis o filmach i serialach do wspolnego obejrzenia z dziecmi. Moje corki w podobnym wieku co twoje, telewizora nie posiadamy, wiec musze sie przygotowac na dlugie wieczory z rzutnikim, ale pomyslow brak…
Świeże powietrze i ruch też potrzebny 😉 Zawsze jest coś do zrobienia, a ten czas poświęcam na rzeczy, które zawsze odkładałam na później. Pozdrawiam 😉
Normalność jest nam teraz bardzo potrzebna. Po relacjach teściowej (pielęgniarki) nie mają teraz łatwo i lekko, widzę że właśnie te osoby bardzo potrzebują po skończonym dyżurze oderwania się od tego całego chaosu. Dlatego na świeżym powietrzu morsowanie, nordic walking, bieganie jest świetną opcją.