Skąd przyszedł mrok

Kiedy stałam u progu dorosłości, a – umówmy się – nie było to znowu aż tak dawno temu, żaden trias ani kreda, nawet nie wiek dwudziesty, była już dwójka z przodu oraz internet szerokopasmowy. W każdym razie – świat wydawał się wtedy naprawdę dobrym miejscem. Nie tylko dlatego, że moja cera była wówczas cudownie napięta, a cycki sterczące, nie z powodu zakochania nawet ani młodzieńczej głupoty. Świat był wtedy pięknym miejscem całkiem obiektywnie. Nie miało się wówczas żadnych większych zmartwień, naprawdę, nie dlatego – powtarzam – że nie miało się również dzieci, kredytu mieszkaniowego, działalności gospodarczej ani cellulitu, nie, naprawdę.

Tych dziesięć – piętnaście lat temu była beztroska i prosperity, trendy wzrostowe we wszystkim, co dobre, i spadkowe – wszędzie tam, gdzie było to pożądane. Coraz mniej ludzi umierało, coraz mniej było wypadków drogowych, coraz mniej zakażeń wewnątrzszpitalnych, coraz mniej bezrobocia, biedy, głodu, napadów z bronią w ręku i wojen. Było coraz czyściej, coraz bezpieczniej, szybciej i nowocześniej. Było coraz więcej autostrad, komórek, coraz więcej dostatku, wynalazków, rozwiązań i udogodnień. Wszystko było coraz doskonalsze, coraz sprytniejsze, coraz bardziej obłe i metaliczne, coraz więcej wolności było, coraz więcej swobody. Człowiek zdawał się panować nad przyrodą, przewidywać tornada, redukować emisję spalin, coraz skuteczniej oczyszczano ścieki, regulowano rzeki i kurwaturę bananów. Przeszczepiano wszystko, co się dało, tworzono protezy, dostępne były leki na niemal każdą możliwą chorobę, do wyboru, do koloru, w kapsułkach, drażetkach albo w syropie o smaku truskawkowym. Nowoczesne stawały się autobusy i wieżowce, a równolegle – nowocześniejsze stawały się ludzkie poglądy.

Zaczęło się widywać mężczyzn z wózkami i kobiety w zarządach, powszechna stawała się dostępność pigułek „dzień po”, prezerwatyw plemnikobójczych, zabiegów in vitro i badań prenatalnych. Równouprawnienie płci już nawet momentami majaczyło na horyzoncie, wydawało się, że wreszcie nastanie – może nawet za naszego życia. Powoli normą stawały się tak progresywne hasła, jak to, że mąż nie może bić swojej żony i że musi wreszcie wstać z fotela, bo nie ożenił się ze służącą, tylko z równym sobie człowiekiem. Humanitarne podejście do wszelkich istot żywych rozpanoszyło się na dobre, nie wolno było kopać psów, głodzić koni, obrażać feministek, siać nienawiści do muzułmanów ani dyskryminować gejów. Można było nawet za to pójść do więzienia, serio. Trochę może i było już trochę tego konserwatywnego biadolenia, jak żyć. Wprawdzie czasem trąbiło się o masowych odejściach od kościoła i spadającej dzietności na zachodzie, o wyniszczającym wpływie pracy w korporacjach na zdrowie i psychikę, i że na wsiach wciąż nie wszyscy mają bieżącą wodę. Od czasu do czasu mącono, złorzeczono i wieszczono rychły koniec świata. Ostatni tradycjonaliści pomstowali na widok parad równości i bezdzietnych kobiet, ale szum pędzącego w szalonym tempie świata skutecznie ich zagłuszał. Ot – uwstecznieni szaleńcy, to jest dwudziesty pierwszy wiek przecież, ludzie kochani, środek Europy, a kraj goni do przodu w tempie dotychczas nie osiąganym przez poprzednie pokolenia!

Panowała jasność, zewsząd bił oślepiający blask nowoczesności, światłość migotała na fasadach szklanych biurowców, w śnieżnobiałych zębach, w lśniąco czystych wagonach Pendolino, politycy nosili dobrze skrojone garnitury, a dzieci z ubogich rodzin dostawały w szkole zupę za darmo. Było nas na to stać, bo PKB rosło fenomenalnie już któryś rok z rzędu, a fundusze Unii Europejskiej skutecznie niwelowały nierówności społeczne. Już nie było pegeerów, zasikanych klatek, mrocznych podwórek, rynsztoków – w ich miejscu płynęło mleko oraz miód, chciało się żyć, robić karierę, przeć do przodu w tej atmosferze ogólnoplanetarnego sukcesu, tym świecie dobrym i jasnym, w którym brzydota, niedola, choroby i nędza stanowiły jakieś brzydkie, odległe mikroświaty. To były jakieś czarne plamki zaledwie na tym mieniącym się od dobrobytu krajobrazie.

Zastanawiał się człowiek wprawdzie od czasu do czasu – czy to już będzie zawsze tak rosło – wszystko, co dobre, i spadało – tam, gdzie było to pożądane? Czy trendy te trwać będą w nieskończoność? Czy będziemy żyć wiecznie, w zdrowiu i wygodzie, w tych metrach i samolotach, w tych kawiarniach, w tych swetrach z organicznej bawełny? Zastanawiał się człowiek wprawdzie, ale niespecjalnie natrętnie, bo głównie to cieszył się życiem w dobrym świecie, w dobrych czasach, w nowoczesności, zdrowiu i prosperity. Cieszył się i nie sądził, nic a nic nie podejrzewał, że to tak weźmie i pierdolnie spektakularnie, jak pierdolnęło. Robił karierę, balował ze znajomymi, być może nawet uprawiał przygodny seks z antykoncepcją, podróżował, jeździł Pendolino i szczerzył te białe zęby, że w takich pięknych czasach przyszło mu żyć.

Aż pierdolnęło, przypomnę, choć pewnie przypominać nie muszę, bo siedzimy w tym gównie po uszy i doskonale czujemy jego smród. Aż za dobrze. Czujemy aż nadto dosadnie ten skisły swąd Średniowiecza, ten odór Ciemnogrodu. Czarne plamki napęczniały, zaropiały i wybuchły, wyrzucając swą sfermentowaną zawartość, gdzie popadnie – na ulice, w parlamencie, na ambony i w internecie. Urosły, dokarmione poczuciem krzywdy, odrzuceniem, śmieciówkami, brakiem zdolności kredytowej, niedostatkiem środków z Unii Europejskiej oraz nadmierną odległością od Pendolino. Mikroświaty stały się makroświatami, urosły w siłę, gdy średniowieczni kaznodzieje obiecali im godność, powrót do rzeczywistości, w której nie było całej tej pieprzonej, tęczowej nowoczesności, żadnych przerażających dziwactw w stylu aerodynamicznych pociągów, dzieci z próbówki, bezdzietnych kobiet, latte bez laktozy i facetów w chinosach. Żadnego cholernego humanitaryzmu, w którym chłop nie może wyżyć się na psie albo żonie, cokolwiek mu się nawinie, w końcu to jego rodzina, a rodzina to jest siła. Żadnego burzenia świętego porządku świata, żadnego parcia do przodu z białymi zębami, żadnych tam kolorów czy kształtów. Ma być ciemno, ma być szaro, mroczno, płasko, identycznie. Musimy cofnąć się tam, skąd przyszliśmy – ze świata czarno-białego, prostego, zrozumiałego, takiego, który mogą ogarnąć nawet najmniejsze rozumki. Wszyscy mamy taplać się w błocie, gnić w niedoli, nosić swoje krzyże, ewentualnie, od święta – wpierdalać kremówki, odświeżać się wodą święconą i wieść dalej swój żywot nędzarny, feudalny, uległy, pełen łez i cierpienia.

Ci kaznodzieje nie wzięli się znikąd, oni wzięli się z zaniedbań panów w dobrze skrojonych garniturach, których trzeźwy osąd zagłuszył szum nowoczesności, którzy zachłysnęli się pędzącym przez kraj Pendolino, zapominając o tych, którzy oglądają go tylko z dystansu swojego wykluczenia. Obwiniam ich – niemal po równo – za ten smród, który odbiera mi dzisiaj oddech. Za tę stęchliznę, która panuje. Za ten strach, który odczuwam. Bo powołałam moje dzieci na inny świat, bo wtedy jeszcze oni świecili bielą swoich zębów, wieścili kolejne dekady nowoczesności i prosperity, zmieniali kurwatury bananów, a dziś jesteśmy w gównie po uszy i drżymy ze strachu o wszystkie dziewczyny na ulicach, o wszystkie kobiety w przemocowych domach i o każdą z nich, która będzie w ciąży. O gejów w tramwajach i o lesbijki na demonstracjach, o muzułmanów, Afroamerykanów i Żydów, o wszystkie zwierzęta i parki narodowe, o wszystkie osiągnięcia cywilizacji, które braliśmy za pewnik.

I choć zastanawialiśmy się czasem, czy tak będzie wiecznie, czy ten trend da się utrzymać, to jednak niespecjalnie natrętnie. Za mało myśleliśmy o odległych mikroświatach. Dziś my nimi jesteśmy, zdominowani i podlegli, czekając, by kołowrót historii czy inny cud wyborczy jak najszybciej wyrwał nas z tej zapaści wszystkiego. Palimy świeczki pod sądami, zatrzymujemy furgonetki z ludzkimi tkankami, protestujemy, by nie zostać inkubatorami, wyłączamy telewizory, zmieniamy zdjęcia profilowe i drżymy ze strachu. Już nawet nie o wolne miejsce na tani lot do Londynu, ale o zdrowie i życie, swoje i własnych dzieci.

Zdarza mi się tęsknić za tą dawną jasnością, ale przecież wiem, że byliśmy nią oślepieni. I najbardziej to chciałabym móc urządzić tamten świat od nowa. Żeby tym razem był już dla wszystkich. Żeby dziś nikt musiał posuwać się do okrucieństwa w ramach wstawania z kolan. Ani by w imię godności nie odbierano jej kobietom zgwałconym czy noszącym śmiertelnie chore płody. Żałuję, że blask szklanych wieżowców oślepił nas tak bardzo, że daliśmy urosnąć w siłę chorym wizjonerom, sfrustrowanym maluczkim, przez których toniemy teraz w mroku.

Toniemy w gównie.

Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz

  • Reply Diana 22 października 2020 at 10:49

    Ciary.
    Polka jak zawsze w punkt!

  • Reply cl. 22 października 2020 at 10:53

    Bardzo dziękuję, że nie uważasz tego tematu za temat zastępczy lub killujacy lajki i zabierasz głos. Mimo, że z częścią opisywanych tu ciągów przyczynowo-skutkowych zjawisk się nie zgadzam, to ogólny wydźwięk mojej refleksji ma podobny ton.

    • Reply M 22 października 2020 at 22:00

      Popieram w 100 %!

    • Reply Ania 28 stycznia 2021 at 12:37

      Boże jak dobrze to napisałaś! I jakie to jest smutne…

  • Reply Dorota 22 października 2020 at 10:57

    Polko… jestem w twoim wieku, jak ja to dobrze pamiętam… tak było jeszcze jak rodziły się moje dzieci, jakie miałam wrażenie, że świat stoi przede mną otworem, tyle możliwości, za granicą czułam się jak każdy inny obywatel świata, znamy angielski, zarabiamy- my kobiety, tworzymy własne biznesy, nasz kraj goni Europę, nie mamy się czego wstydzić… a teraz… mam wrażenie, że stoimy nad brzegiem przepaści, coraz bardziej się boję, bo moja córka dorasta, zastanawiam się już bardzo poważnie, czy nie powinnam jej stąd zabrać, kto by pomyślał kiedyś, że oglądając „Opowieść podręcznej” będą ciarki na plecach , że to jest możliwe w cywilizowanym kraju w XXI wieku i że to się dzieje tu i teraz…

  • Reply Herrings 22 października 2020 at 10:58

    W punkt…

  • Reply Ania 22 października 2020 at 11:10

    100% racji. Ostro ale jak prawdziwie…

  • Reply A 22 października 2020 at 11:12

    Trafne podsumowanie…ale Twoja Hania, tak jak mój syn, urodziła się chyba już u początków „dobrej zmiany”

  • Reply Ola 22 października 2020 at 11:16

    Jestem rocznik 86. Dziecko Europy- można by rzec. Widziałam te jasne neony, tą nowoczesność, te korporacje i błysk. Pisałam jako pierwszy rocznik „nowa maturę” po której większość znajomych wyjechała do Irlandii, Anglii, Niemiec. No cóż w PL wtedy było cieżko finansowo ale jakby lekko umysłowo. Dotacje z Unii płynęły i nikt nie czuł sie gorszy. Mieliśmy takie same prawa jak zachód. I tak to było zajebiste. Mija 8 lat odkąd też mieszkam za granica. Zostawiajac Gdańsk byłam pewna ze wróce do domu. Juz zaraz juz za chwile… dzisiaj wiem, ze nie wróce aż tak szybko… nie mogę znieść tej nienawiści każdego do każdego… do czarnego… do białego… urodzonego czy nawet martwego. Myśle sobie ciagle kiedy i jak to sie stało? Przecież zostawiałam kraj otwarty, kosmopolityczny, europejski i uśmiechnięty… Dzisiaj jako kobieta i matka widzę tylko mrok płynący z politycznej i kościelnej góry. Strach i pychę tych w garniturach i tych sutannach … płakać mi sie chce bo czuje, ze ktoś wchodzi i rozpierdala mi dom a ja tylko mogę patrzeć. Dlatego zostane jeszcze trochę tu gdzie nikt nie zaglada mi ani do macicy ani do łóżka.

  • Reply Liann 22 października 2020 at 11:44

    Smutny tekst. Wszystko zaczyna się w naszej głowie od naszego myślenia. Jeśli ciągle widzimy nieszczęścia to tak będzie cały czas. Są rzeczy na, które nie mam wpływu, niekórych ludzi nie zmienie. Odpuszczam. Zajmuje się tym na to co mam wpływ i na tym się skupiam. Pozdrawiam.

    • Reply Marta (Pani Sowa) 22 października 2020 at 21:55

      Tylko że polityka ma wpływ na Ciebie, ma na Twoje dzieci, Twoich bliskich… Mogę sobie myśleć pozytywnie i trzymać się kurczowo tego poglądu, że tylko tak przyciągnę dobro, ale – cholera – w ten sposób można żyć sobie w banieczce, która boleśnie pęknie, gdy jakaś trudna sytuacja zechce dosięgnąć mnie czy moich bliskich. Co wtedy z pozytywnym nastawieniem i odpuszczaniem? To nie jest tak, że teraz wszyscy jesteśmy tutaj czarnowidzami albo totalnie pesymistyczni. Po prostu dzieje się źle, to jest faktem, prawa ludzi są łamane i nie możemy stać bezczynnie, odpuścić. To właśnie myślenie, że nie mamy wpływu na „wielką” politykę jest błędne – ona jest tworzona przez ludzi, przez budowanie świadomości. A na to akurat wpływ mamy… Mały kamyczek, poruszony, zdolny jest wywołać lawinę. Nie zrobisz nic – nic się nie zmieni.

      • Reply klaudia_208 23 października 2020 at 17:43

        Jak bardzo się z Tobą Zgadzam Polko! Zajebisty tekst⚡️

  • Reply dora 22 października 2020 at 11:46

    Zgadzam się z tym co piszesz

  • Reply Ola 22 października 2020 at 11:46

    Ubrałaś w słowa wszystko, co ostatnio czuje. Pamiętam jeszcze dokładnie ten blask i dumę z mojego kraju, jaką czułam… Teraz stoję tu jedną nogą zastanawiając się, w którym kierunku najlepiej będzie uciekać. Niczego już nie chcę i nie mam żadnych oczekiwań od miejsca, w którym przyszło mi żyć. Nie wiem jak wytłumaczyć to moim córkom…

    • Reply Magda 22 października 2020 at 16:54

      Nie mam słów. Tak poruszający tekst, że aż pochlipałam ciut, chyba jednocześnie przez sentyment i ze strachu…

  • Reply Magda 22 października 2020 at 11:47

    Przeżyłam katharsis. Dziękuję, że pokazałaś mi to wszystko z perspektywy i przypomniałaś, że kiedyś świeciło słońce. Zaczynam rozumieć, czemu czuję oddech dementora na karku. Czas przywołać patronusa, żeby w środku nie zwariować.

  • Reply Mila 22 października 2020 at 12:05

    Jesteśmy w podobnym wieku. Pamiętam jak te naście lat temu jeździłam po Świecie i zawsze z dumą mówiłam, że pochodzę z Polski i zawsze też podkreślałam, że nie chce opuszczać mojego kraju. Los chciał, że za głosem serca jednak wyjechałam żyć gdzie indziej i…z bólem serca cieszę się, że tak się stało bo wiem, że teraz czy juz kilka lat wcześniej i tak bym wyjechała, bo nie zniosłabym tego zaduchu moralnego…każde moje odwiedziny w Polsce to coraz większą zadra w sercu i więcej tłumaczeń i odpowiedzi na pytania mojego dziecka, które nie rozumie tego, co widzi na ulicach czy w tv…nawet radia nie można było słuchać ostatnio…

  • Reply Magda 22 października 2020 at 12:37

    W 100% wyraziłaś to co myśle. Zgadzam się z każdym słowem.

  • Reply Dominika 22 października 2020 at 13:01

    Hej Polko, zgadzam sie z Toba oczywiście w temacie dzisiejszego mroku, jednak nie moge sie zgodzić, że wczesniej było tak kolorowo. Owszem było, ale w dużych miastach, w rodzinach dobrze prosperujących i świetnie zarabiających. Niestety, ale jest tak, że Ty i ja i wiele innych tu osob żyje w bańce fantastyczności, mamy fajne prace, nasi mężowie też, fajne mieszkania, dobre wakacje za granicą, oszczędności na koncie, a dzieciaki maja cool rzeczy i najnowsze gadzety.
    Obracamy sie w towarzystwie osób, które mają tak samo albo bardzo podobnie.
    Ale jest tez ta druga część Polski i Polaków, ta która zarabia najniższa karajową, ta co mieszka w dwu pokojowym mieszkaniu przy 3 dzieci i więcej, ta co nie ma oszczędności i wakacje spędza na swoim podwórku. Oni nigdy nie zyli w czasach śwetności i blasku, nawet za rządów PO, AWS czy SLD.
    W tym roku z racji panoszącego sie wirusa, pierwszy raz od nie wiem kiedy, spędzilismy wakacje w Polsce. Zjechalismy ok 4 tys km, od płn na wschód, płd i wracając zachodem. Powiem Ci, że jak zatrzymywalismy sie w niektorych miejscowościach….to serio zastanawiałam sie jak to mozliwe, że ludzie w XXI wieku nadal tak żyją. I tak, ja też nienawidze PIS-u, tak mnie wkur****, że nie mam słów na nich! Jednak niestety wcześniej wcale nie było tak jasno dla niektórych:(

    • Reply Alex 22 października 2020 at 14:30

      … niby tak. Jednak, kurcze, sama nie pochodze z „dobrze prosperujacej” rodziny… ot takiej zwyklej: tata elektryk, mama laborantka, wakacje nad polskim morzem lub na wsi u rodziny, raz na 3 lata wyjazd za granice (i to nie na Kube a do Austrii czy max Francji), miszkanie na zwyklym osiedlu w jednym zwiekszych miast. Ale wyrastalam i w rodzinie i w otoczeniu i w kraju otwartym. Dzieki tej otwartosci i braku obaw moglam mierzyc gdzie chcialam. I tak sie zlozylo, ze wlasna praca i wlasnym pomyslem zyje teraz „oczko wyzej”.
      Dlaczego „ta druga czesc Polski i Polakow” nie moze myslec szerzej i mierzyc wyzej? Niejeden pomyslowy obywatel z tych trudniejszych warunkow wykaraskal sie dzieci dotacjom unijnym, podpatrywaniu „blasku slonca odbijajacego sie w wiezowcach”.
      Uwazam, ze aktualna ekipa u steru stara sie ograniczyc horyzonty myslowe Polakow. Slabsi nie beda mieli lepiej tylko ci ogarnieci zostana sciagnieci w kierunku dna.
      5-6 lat temu w ramach wakacyjnego wyjazdu dotarlismy na Podlasie. Autentycznie zbieralam szczeke z podlogi – zadbane, piekne domy, cerkwie, ryneczki i ogrodki. A niby „Polska B”….
      Nie zaprzeczam, ze wiele osob ma ciezko. Ale dlaczego zamiast im dodac skrzydel wiaze sie kule u nogi tym, ktorzy osiagneli wiecej? Dlaczego zamiast zaszczepic ducha przedsiebiorczosci saczy sie strach?
      Dominika, rozumiem co masz na mysli i nie stoje w opozycji do Ciebie. Jednak mimo, ze kiedys nie bylo jasno dla wszystkich to dlaczego teraz ma byc ciemno dla kazdego?

    • Reply Monika 22 października 2020 at 14:50

      Dominika – bardzo dobrze napisane.

    • Reply K. 22 października 2020 at 23:57

      Myślę że właśnie o tym jest Polki tekst. To było zaślepienie. Ja dodalabym do tego jedenaste przykazanie mariana turskiego „nie bądź obojętnym” bo ja myślę że wiedzieliśmy, ci ktorym się lepiej żyło, bliżej tego oślepiającego światła, że jednak są ci drudzy i jednak nie zrobiliśmy tego wysiłku żeby nie byc na to obojętnym. Ze wszystkim się zgadzam Polko co napisałaś, szukam po prostu w sobie tej przyczyny czemu dałam się też zwieść tej wizji. Trzymaj się

  • Reply Ania 22 października 2020 at 13:29

    Mieszkam w Irlandii, dzis w radio mowili, ze irlandzkie miasto Fermoy zrywa stosunki z polskim blizniaczym miastem Nowa Deba, bo jest strefa wolna od LGBT… z tego teraz bedzie Polska znana w Irlandii…
    Przykro sie slucha tego, co w Polsce sie dzieje.Mam jedna corke i dwoch synow, oby zadne z nich nie musialo stawac przed decyzja postawiona przez starszych panow, ktorzy nie maja pojecia, co sie dzieje w glowie kobiety w ciazy…

  • Reply Ola 22 października 2020 at 13:31

    Ja jeszcze drżę na samą myśl o nowym ministrze edukacji …. świetny tekst

  • Reply Kacper 22 października 2020 at 14:07

    Polko, czasem wchodzę na Twoją stronę, głównie po przepisy, w tym temacie naprawdę szacun. Powyższy tekst jest chyba celowo skonstruowany na zasadzie kontrastu: ciemność/światłość. Zachód – jasność, Polska – ciemność. Mieszkałem w Kanadzie, służbowo zjeździłem kawał świata (USA, Azja, pół Europy) i zdecydowanie nie odnoszę takiego wrażenia. Niestety, z tego świetlistego netflixowo-tinderowego świata zionie potworna pustka. Mnie jednak bliżej do średniowiecza, gdzie bardziej promowało się wybory życiowe podyktowane szlachetnością, ew. dobrem wspólnym. Niekoniecznie kompulsywnym zaspokajaniem własnych seksualno-konsumenckich potrzeb. 

  • Reply Anna 22 października 2020 at 16:00

    Dominika, masz rację, wcześniej nie zawsze i nie dla wszystkich było tak kolorowo…ale, jeśli się komuś chciało, to miał szanse…na sukces zawodowy, na lepsze pieniądze, na cudowne doświadczenia…świat stał jakby bardziej otworem…..teraz nawet jak CI się chce, to z każdej strony blokada – jak nie finansowa, to zabobonowa, jakakolwiek…po prostu już się tak nie da…utknęliśmy w gównie!

  • Reply Alexa 22 października 2020 at 16:23

    Wyjechałam z Polski niedługo po tym jak weszliśmy do UE. Obserwowałam z daleka ten rozwój, wzrost dobrobytu, kurczące się z roku na rok bezrobocie i kibicowałam mojemu krajowi z daleka wiedząc jednocześnie ze tam już nie wrócę. Przez te wszystkie lata nie zmieniłam zdania i siedzę sobie tysiące kilometrów od mojego rodzinnego Sosnowca szczęśliwa ze kiedyś mi się udało wyjechać bo to szambo które od kilku lat zalewa Polskę dziś osiągnęło swój kulminacyjny punkt odbierając kobietom prawa człowieka i degradując je do roli inkubatorów. Siedzę i płaczę nad losem wszystkich tych które własnym zdrowiem i życiem zapłacą już wkrótce za dzisiejszą decyzje TK. A najbardziej obawiam się ze to nie koniec a dopiero początek i najgorsze jeszcze przed wami.

  • Reply Sylwia 22 października 2020 at 16:38

    Bardzo dziękuję! W punkt!

  • Reply Aga 22 października 2020 at 17:21

    Tak. W punkt. Dlatego zawsze głosuję. I uczę córkę ze zawsze trzeba. Oraz tego że zawsze ma mieć pracę. I swoje pieniądze. Aby móc decydować o sobie. Taka podstawa.

  • Reply Ula 22 października 2020 at 20:36

    Mimo, że nie zgadzam się ze wszystkimi stwierdzeniami zawartymi w Twoim tekście Polko to masz rację, że nastaje mrok.
    Sama mam trójkę dzieci i więcej mieć nie będę, ale pamietam ten niepokój do końca czy dziecko będzie zdrowe i co zrobimy jeśli nie…. Jakoś było łatwiej wiedząc, że jak coś to mamy wybór.
    Teraz boję się o moje dzieci- wszystkie ale w szczególności córki.
    Fundamentalizm jest zawsze złem.

  • Reply Karla 23 października 2020 at 10:00

    Bardzo chciałabym wierzyć, że słońce znów zaświeci, ale im więcej mam siwych włosów na głowie, tym mniejsze szanse w tym postrzegam.
    Polko, jak to wszystko opadnie, proszę o powiew optymizmu, w którymś z kolejnych tekstów, może w czymś go znajdziesz i nas podniesiesz z tego gówna.

  • Reply MM 24 października 2020 at 00:38

    W punkt!Świetny tekst!

  • Reply Iwona 24 października 2020 at 17:15

    Wprawdzie nie przynosi ulgi myślenie historyczne, to obserwując to co się dzieje nachodzi mnie prosta refleksja. Nie da się mentalnie przeskoczyć Rewolucji Francuskiej i od razu wskoczyć w buty dojrzałej demokracji. Tak tak , ja też rodziłam moich synów w klimacie” wielkie żarcie”, nie mogąc wyjść ze zdumienia, że to wszystko jest takie proste. Zaczęłam nawet myśleć, że faktycznie coś w nas jest. Żal mam do bliskiego mi środowiska i do siebie samej, że tak się nam nie chciało wtedy wykonać społecznej pracy organicznej edukować, edukować, edukować. Pierwsza myśl, dajemy stąd nogę, ale potem przyszła dojrzalsza refleksja. Dziewczyny wychowujmy nasze dzieci na pokolenie wolnych ludzi, ja tak do tego podchodzę od dawna, robię swoje.

  • Reply AGA K. 25 października 2020 at 00:25

    Dobrze napisane!!!

  • Reply Anna 27 października 2020 at 08:42

    W punkt, dziękuję!

  • Reply Bulka 29 października 2020 at 22:46

    Dominika, to nie do końca prawda, świat nie jest czarno-biały. Znam wielu lecących ku ciemności jak pszczoły do miodu. Znam osobiście ludzi, którym nagle ktoś podmienił mózgi. Przez lata żyli, pracowali, dorabiali się domów, podróżowali, kształcili dzieci, byli zwyczajnie szczęśliwi i nagle bach, wszystko tamto jest nieważne. Jasności nie było. Jakby ktoś dał im wody z zatrutego źródła. Nienawidzą, czują się poszkodowani w tych poprzednich latach, teraz za to im dobrze. Im paskudniej tym lepiej. I tego nie rozumiem.

  • Reply Monika 30 października 2020 at 20:08

    Już od jakiegoś czasu nie jest to protest kobiet, to jest kolejna próba puczu, sorry ja wysiadam. Nie będę mówiła moim dzieciom ze tak wygląda walka o ideały, nie ten język, nie ta forma i brak dialogu- rzeczywiście nachodzi mrok…

  • Reply Olala 2 listopada 2020 at 09:33

    Pani Agnieszko, Polko, jestem bardzo zasmucona tym co dzieje się ostatnio u nas w kraju. Szczerze? Boję się tym co będzie następnego dnia, czy nie wybuchła jakaś wojna domowa itp. Dlatego mam pytanie do Ciebie, do osoby mającej wpływ na wiele ludzi, obserwujących cię w społeczności internetowej. Czy masz świadomość, że popierając strajk kobiet popierasz aborcję na życzenie? Że popierasz organizacje dążąca do destabilizacji ładu społecznego i chcąca przejąć realną władzę?
    Zastanawiam się jak bardzo zepsute i podłe muszą być te przywódczynie strajku skoro chcą najpierw powoływać na świat swoje!! dzieci a później je zabijać, na życzenie, z kaprysu czy z powodu za małego mieszkania.
    Strajk ten nie powinien nazywać się strajkiem kobiet, bo nie każdy kobieta go popiera. Jestem pewna, że jest nas wiele. Tylko jakiś taki cichszy i mniej wulgarny nasz głos.
    Ty tracisz na nim dużo, one zyskują władzę. Ja z przykrością stwierdzam, że choć uwielbiam twój styl, język i zdjecia, nie mogę cię dłużej czytać (a posiadam również twoja książkę). Myślę, że takich osób jak ja jest więcej. Tylko boją się odpowiedzi w stylu „to mój blog, nie chcesz to wyp…”.
    Pozdrawiam i mimo wszystko życzę powodzenia. A przede wszystkim opamiętania.

    • Reply Polka 2 listopada 2020 at 11:07

      Popieram postulaty Strajku Kobiet i nie rozumiem, jak można nazywać bajzel, w którym żyjemy „ładem”. Jeśli to dla Ciebie powód, by przestać tu zaglądać, to naprawdę nie widzę problemu, nie trzeba nawet anonsować swojego odejścia.

      • Reply Olala 2 listopada 2020 at 13:41

        Skoro popierasz aborcję na życzenie, ok. Masz takie prawo. Chciałam Ci tylko uświadomić, że strajk Kobiet to organizacja, która chce przejąć władzę zwracając na siebie uwagę takim problemem, który wzburza wielkie emocje. Nie popieram aktualnej władzy. Popieram jedynie prawo do życia każdej istoty ludzkiej bez względu na jej płeć, religie czy stan zdrowia.

    • Reply Malina 16 listopada 2020 at 14:51

      Jejku jak ja sie z Toba zgadzam w 1000 procentach. Polka chyba niestety nie jest świadoma, że to nie jest ruch oddolny tylko ukartowana gra określonych grup – nie wiem czy jest świadoma kim jest Marta Lempart? Ja też nie zgadzam sie z nazywaniem tego strajkiem kobiet bo ja sie z tymi hasłami i sposobem wypowiedzi i hejtem, który oni propagują absolutnie nie identyfikuje. Też czytałam kiedyś Polke ale coraz zadziej to robie, chyba przestanę kompletnie obserwować bo nie chce wspierać tego typu podejścia do świata.

  • Reply Alex 2 listopada 2020 at 11:19

    Droga Olalu,
    poparcie strajku nie oznacza poparcia aborcji na zyczenie. Do tej pory bylo tak, ze jesli ktos nie chcial wykonywac aborcji to jej nie wykonywal. Jesli natomiast ktos znalazl sie w sytuacji trudnej, ktora podlegala pod ustawe to mial mozliwosc wykonania aborcji. Istnial wybor. W Polsce te zabiegi nigdy nie byly wykonywane „ot tak”, na zyczenie.

    Destabilizacja ladu spolecznego nastapila po decyzji TK. Przed ta decyzja temat byl uregulowany calkiem znosnie… A i wszystkie grupy spoleczne siedzialy raczej spokojnie.

    Czy na prawde rozumiesz sytuacje tak, jak opisalas to w komentarzu, czy to tylko proba prowokacji?
    Pozdrawiam rowniez, choc autorka bloga nie jestem.

    • Reply Olala 2 listopada 2020 at 13:32

      Ale strajk kobiet nie walczy o przywrócenie poprzdnich przepisów dotyczących aborcji, on walczy o aborcję na życzenie, aborcja na życzenie jest pierwszym postulatem Strajku Kobiet. Wejdź na ich stronę i poczytaj.
      Ja nie jestem zwolennikiem aktualnej władzy, wręcz się nią brzydzę, ale to co wyprawia się na ulicach, wulgarne hasła, niszczenie mienia, zabytków przyprawia mnie o ból głowy.
      Polecam obejrzeć film na ten temat na kanale Szymon mówi na YouTube. To trochę inne spojrzenie na problem.

  • Reply Maria 4 listopada 2020 at 18:40

    Mów o sobie, Ty toniesz w g….. . Morderstwo maleńkiego, bezbronnego człowieka, zwane aborcją, jest najohydniejszą zbrodnią, popełnianą przez osobę, która powinna najbardziej to maleństwo kochać. Zbrodnia nie zostanie nigdy niczym usprawiedliwiona, istnieją inne wyjścia, jak oddanie dziecka do adopcji. Bardzo mi Cię żal.

    • Reply Maria Awaria 10 listopada 2020 at 22:36

      Mario, jeśli nie popierasz takiego podejścia to nie korzystaj z aborcji. Natomiast nie masz prawa narzucać innym swojej moralności i tego co „powinny”. Prawo wyboru- o to tu chodzi. Zauważ, że w Holandii aborcja na życzenie jest mozliwa i dostępna a rodzi sie tam wiele dzieci niepełnosprawnych ponieważ matki się na nie mimo wszystko decydują. Przymusem świata nie naprawisz, a ktokolwiek chce aborcji to i tak ją wykona, legalnie czy nielegalnie. Jeśli naprawdę masz tak wyśrubowaną moralność, że aż chcesz nią obdzielać innych to zakładam, że intensywnie pomagasz rodzinom z dziećmi niepełnosprawnymi, w hospicjach itd. Tam bym przeniosła swoje zapędy urzadzania innym życia.

    Leave a Reply

    Serwus!

    Mrs Polka Dot

    JESTEM AGNIESZKA

    Jestem niepoprawną estetką ze słabością do pięknych przedmiotów i niestrudzoną kuchenną eksperymentatorką. Celebruję codzienność, cieszę się z małych rzeczy, dużo gadam, często się wzruszam. Uwielbiam fotografować, pisać i wymądrzać się, od ośmiu lat zajmuję się tym zawodowo.

    mój sklep

    Najnowsze posty

    przepisy