Nienawidzę tych małych, podstępnych bestii. Siedzą w naszych szafach i cichaczem, po kryjomu, zwężają nasze ubrania. Mimo usilnych błagań nigdy nie chcą iść w cycki, a przynajmniej nie tylko tam. To przez nie, niezależnie od naszych matematycznych umiejętności, zamieniamy się w rachmistrzynie. Wytropimy każdą jedną gadzinę. Są wśród nas szczęściary obojętne na ich złośliwy wpływ. Są i bidule, które pobierają je nawet z powietrza. Kalorie, no nie cierpię tych małych gnojków, uprzykrzają mi życie. Odbierają spontaniczność, generują wyrzuty sumienia wtedy, kiedy nie powinno ich być – w leniwe, sobotnie poranki, kiedy wgryzam się wygłodniała w pierwszą kromkę chrupiącej bułki, kiedy zamawiam lody na wakacjach i na urodzinach dzieci, które chcę świętować czekoladowym tortem. Nie odpuszczają nawet od święta – roztaczają swój podły wpływ nawet wtedy, gdy chcemy oddać się tradycji i z łezką w oku sięgamy po kolejnego pieroga z kapustą i grzybami albo gdy przy świątecznym śniadaniu bierzemy dokładkę jarzynowej sałatki mamy. Nie ma dla nich żadnej świętości. Bezlitośnie i niezależnie od okazji poszerzają tam biodra, powiększają tyłki, robią nam bicki i podwójne podbródki. Terror nadprogramowych kalorii zdominował życie wielu z nas, zamieniając każdą wizytę w sklepie i każde spotkanie towarzyskie w wewnętrzną walkę, w której są tylko przegrani.
No nienawidzę tych małych, podstępnych bestii. Ale jeszcze bardziej nienawidzę świata, który każe nam je obsesyjnie liczyć. Tego, który wmówił nam, że szczupłość jest wartością i obowiązkiem kobiet, a miarą macierzyńskiego sukcesu – ilość dodatkowych kilogramów w ciąży i tempo ich tracenia po porodzie. Nienawidzę tej jego hipokryzji, że z jednej strony namawia nas do utraty hamulców, do nieskrępowanego korzystania z życia, nad wszystko stawia przyjemność, jednocześnie wzywając do samodyscypliny. Ja nie gloryfikuję obżarstwa, ja tęsknię za normalnością. Boli mnie, że większość kobiet bogatego zachodu przez większość czasu myśli o jedzeniu – odmawiając go sobie, licząc kalorie, fantazjując o nim. Dość mam tego, że wciąż myślimy o swoich ciałach – ile mierzą, ile ważą, jak nasze brzuchy wyglądają nago, a jak nasze tyłki w dżinsach. A ja bym chciała, żebyśmy mogły po prostu żyć – zwyczajnie, zdrowo i szczęśliwie, wyłączając posiłki z kręgu namiętności i grzechu, czyniąc z nich na powrót to, czym są – źródłem życia, ale i przyjemności. Społecznym rytuałem, a nie źródłem opresji.
Nienawidzę świata, który zrobił nam taką sieczkę z mózgu, że jak widzicie na instagramie tę moją kawę z czapeczką bitej śmietany, to komentarze pod zdjęciem przypominają jeden, wielki, babski ślinotok, z dodatkiem trwogi, okraszony wyrzutami sumienia, już na zapas. Całkiem niepotrzebnie akurat, bo oprócz śmietanowej czapeczki (którą można zastąpić po prostu spienionym mlekiem) żadnego grzechu tu nie przemyciłam – puree z pieczonej dyni, kawa, mleko, korzenne przyprawy, żadnych syropów, posłodzić można miodem albo ksylitolem. To tak na wypadek gdybyś akurat wierzyła, że szczupłość jest wartością, a miarą macierzyńskiego sukcesu tempo chudnięcia po porodzie. Bo gdybyś tak jak ja nienawidziła tych małych bestii, ale jeszcze bardziej tego świata i miała dość ciągłego myślenia o własnym ciele, a marzyła, by posiłki były pozbawione wreszcie tych kalkulacji i wyrzutów – wówczas zaprosiłabyś przyjaciółkę na tę dyniową kawę, popsikała ją bitą śmietanką (kawę, nie przyjaciółkę) i powiedziała jej (przyjaciółce), że jest piękna. Pamiętajcie – to my, kobiety, stanowimy większość ludzkości i to też od nas zależy, co będzie wartością, co będzie uważane za piękne i jak będziemy żyć. Nie dajmy się zwariować, odpuśćmy tę matematykę na rzecz normalności. I niech terror nadprogramowych kalorii nie zamienia nas w rachmistrzynie. No chyba że chcesz liczyć gwiazdy na niebie, piegi na nosie dziecka albo pieniądze do pierwszego, to wtedy tak, wtedy sobie licz.
Pumpkin Spice Latte – kawa dyniowa
Składniki:
- 4 łyżki puree z dyni
- 150 ml mleka (krowiego lub roślinnego)
- pół łyżeczki cynamonu
- łyżeczka przyprawy do grzańca
lub
- po szczypcie imbiru, gałki muszkatołowej i mielonych goździków (jeśli używasz takiej mieszanki, możesz dosłodzić kawę odrobiną syropu klonowego, miodu lub ksylitolu, przyprawa do grzańca już zawiera cukier)
- filiżanka mocnej kawy (lub podwójne espresso z ekspresu)
- opcjonalnie: bita śmietana* (kawę można też wykończyć spienionym mlekiem)
Przygotowanie:
- puree z dyni to nic innego jak miąższ upieczonej dyni – niedużą sztukę pozbawiam pestek i kroję w ósemki, piekę do miękkości (ok. 20 minut) ze skórką, po wyjęciu odkrawam miąższ od skórki łyżką
- cztery łyżki puree mieszam z mlekiem i przyprawą korzenną, podgrzewam w rondelku i gdy mikstura jest już ciepła, miksuję blenderem na ultragładki krem
- przelewam korzenny mus do szklanki i parzę kawę w małym dzbanuszku, leję ją po ściankach szklanki dla uzyskania warstw napoju
- na wierzch dodaję bitą śmietanę i oprószam ją cynamonem – w wersji light może być to czapeczka spienionego mleka
- piję ze smakiem i gardzę tymi małymi gadzinami – jakieś głupie kalorie nie zepsują mi tej frajdy
*Uwaga na wyroby śmietanopodobne, które koło śmietany nawet nie leżały, a składają się z roślinnego tłuszczu i skrobii. Skład powinien być jak najprostszy, a zawartość śmietany jak najbliższa 100%.
…
słoik z rączką – More Than Jar
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Zrobię dziś na pewno, bardzo jestem ciekawa smaku tej kawy, muszę tylko dokupić bitą śmietanę ! kocham takie kawowe wynalazki.
Serio laski tak lamentują z powodu tej odrobiny bitej śmietany? :/
Dziękuję za ten wpis ! 🙂
Ogólnie Polka zgadzam się z Tobą, że kobiety w przeciągu kilku ostatnich lat zgłupiały licząc te beznadziejne kalorie, będąc na jakiś dietach 1000kcal dziennie. Paranoja! Zguba dla zdrowego organizmu!!! Od kilku lat staram się odżywiać zdrowo, zjadać 5 posiłków dziennie o stałych porach i wiesz nie odmawiam sobie codziennie jakiegoś batonika, nawet całej tabliczki milki z oreo dziennie do kawy i co? I nic! dalej jestem szczupła! Będąc w kawiarni z koleżanką również biorę latte z wielką ilością bitej śmietany, ale wtedy już w domu odpuszczam sobie tego mojego batonika, i co? I też nic dalej jestem chuda! Bo pozostałe posiłki powinny być zdrowe, i nie mówię tu o jedzeniu sałaty tylko i wyłącznie, Bo jest wiele pysznych grillowanych, duszonych, smażonych na suchej patelni, pieczonych posiłków. Zdrowy styl życia, zdrowa dieta nie muszą być nudne i złe. Dodać do tego 3 dni ćwiczeń (ale ćwiczeń a nie ściemniania że ćwiczę i tylko bezsensownego marnowania przy tym czasu) i wyglądamy jak nie jedna celebrytka 😉
Oj podpisuję się. A z Twoją twarzą Polka nie musisz nic liczyć 🙂 Ja z moją niestety ciągle liczę (nawiązując do Twojego poprzedniego wpisu nie wyrosłam chyba z tej początkowej po urodzeniowej urody Kalisza), ale…przegrywam- bo kocham jeść, kocham smakować i nie umiem sobie odmawiać wszystkich przyjemności – szukam równowagi i takie kawy jak ta to jest równowaga myślę 🙂 no ale…lepiej być szczęśliwą i nie do końca seksi laską, niż zgorzkniałą szprychą co?:) – tak to sobie tłumaczę.
Słyszałam o tej kawie i zastanawiałam się, czemu w nazwie jest słowo pumpkin, myślałam, że chodzi o jakąś przyprawę z dyni. A tu proszę, dynia w literackiej dosłowności! 🙂 Ja nie liczę kalorii, po miesiącach diety bez mleczno-jajeczno-czekoladowej rzucam się na wszystko, co zawiera te zakazane niegdyś składniki i na kawę z czapką z bitej śmietany mówię „A gdzie szalik i rękawiczki, dziewczyno?” 😉
Wygląda fantastycznie, muszę się przekonać jak smakuje, bo do tej pory dynia jakoś nie szła mi w parze z kawą. 😉
Po pierwsze – jesteś cudowna. Zaczełam czytać rok temu dokładnie, przeczytałam wszystkie posty wzdłóż i wszerz i codziennie czekam na kolejne. Aż chciałabym Cie poznac osobiscie! Bedąc mamą tylko jednego bobasa nie mam pojęcia jak Ty ogarniasz dwójkę, bloga i dom. Pisz dalej, gotuj smakowicie i dodawaj koniecznie bitej smietany. Jeszcze nikt od tego nie umarł.
Czytam i jem czekoladę. Taka moja odpowiedź. Polka musimy się spotkać, i wypić litry takiej śmietany. Aby inne chude tylki, lub pseudo chude tyłki spuchly z zazdrości. Bo one nie mogą :))
Hmmm wygląda pięknie, ale kawa z dynią? Baaardzo dziwne połączenie 😀 Jakoś na razie sobie nie wyobrażam 🙂 hehe Ale polecam Ci kawę z miodem cynamonowym…mhmmm niebo w gębie!
Co do tematu…niestety same nakręcamy ten cały szum! Bo od kogo usłyszysz, że jesteś gruba? Oczywiście, że od drugiej kobiety a nie od kolegi… Bez sensu. Tak samo ze wszystkim co dotyczy ciąży… Dodatkowe kilogramy, rozstępy, karmienie(o zgrozo! nie karmisz piersią????!!!!), słodycze, tv… Masakra.
Bądź piękna i czuj się się piękna 🙂 Pozdrawiam ciepło!
Dobrze, że to napisałaś bo jedyne co mi się nie zgadzało to to, że piszesz o tym, że jesteś za gruba itp. Chyba ktoś tu wyluzował, co ? 🙂 I dobrze 🙂 U mnie w rodzinie kult szczupłości, wszyscy szczupli. Mama walczy, z sukcesami ostatnio dużymi, a ja to brzydkie kaczątko mimo, że aktywne i w miarę wysportowane 😉 Sama ze sobą czuję się ok (i z moim mężem), ale jak jestem w ich towarzystwie coś się zmienia- wciągam brzuch, nie patrzę w lustro, czekam w napięciu jak na wyrocznię: 'będzie komentarz czy nie? ’ I tego nie chcę zrobić mojej córce 🙂 Pragnę żeby patrzyła na siebie moimi oczami, które nie będą 'mierzyły’.
Tak, ja też gardzę tymi gadzinami jak Grgamel Smerfami he he 🙂
A po ciąży tu już tragedia z tym liczeniem. I wgapianie się babskie w siebie nawzajem: w dzieci w wózkach i dupsko tej, cop cha ten wózek. A ja kurde urodziłam chłopa 9 miesięcy temu, karmię piersią, NIE CHUDNĘ. No może ciut. I w sumie w tej mojej zwalistej posturze mam już to chudnięcie, bo dobrze mi ze sobą i małym. A glisty chude niech patrzą, bo jak się leciutko choćby przejaśni to zrobię sobie taką kawę na wynos i przewietrzę nietoperze pod pachami.
???? nareszcie jest! Ja też się śliniłam na to cudo, o tej porze roku to mogłabym z dynią nawet kanapki zjadać ☺ i te korzenne przyprawy… mmm…
Wiem co będzie dziś na deser???? i jutro i pojutrze i… i nie zamierzam się dzielić, reszta dostanie ciasto marchewkowe☺
No… może pozwolę ciut posmakować. Ponownie dziękuję
Dobra już nie będę wzdychać. Po prostu przygotuje sobie taką kawę :p
mmmm….moja sąsiadka robi obłędnie pyszną dyniową latte z odrobiną imbiru i kardamonu i z dużą górą bitej smietany❤
Jaka błogość w oczach… 😀
Kurczę, ja jestem jedną z tych chudych, co to się wysuszyły na amen od karmienia piersią, i nieodmiennie mnie dziwi to liczenie, obsesja. Chciałabym żyć w świecie, gdzie nie ma takich powiązań, że jakiś wygląd równa się jakaś cecha charakteru, w którym dzieci nie muszą oglądać dorosłych odmawiających sobie czegoś lub ulegających pokusie, w którym jedzenie jest po prostu jedzeniem, żadnych większych emocji. Ale to jest niemożliwe, przecież już przy karmieniu niemowlaka co rusz słychać, że na pewno się nie najada, masz za słabe mleko, trzeba dokarmiać, może niesmacznie gotujesz, zmiksuj to drobniej, zagęść mleko kleikiem, ile dziś zjadł(a)?, daj troszkę czekoladki, nic jej/mu nie będzie… można w nieskończoność wymieniać te teksty, a ja, jako żem chuda glista i na żywieniu z pewnością się nie znam, słyszę to dwa razy częściej niż przeciętna matka. Od niedawna zwracam uwagę na to, co jem, bo przez całe życie byłam traktowana jako ktoś do nakarmienia i do głowy mi nie przyszło, że dla osoby z niedowagą jakiś produkt spożywczy może być niewskazany 😉 Ale wszystko bez napinki, z myślą, że dbam o zdrowie, bo nie dla siebie tylko żyję. I tego życzę wszystkim, bo po co sztuczne tworzenie problemów? Nigdy nie słyszałam żeby ktoś oceniał kobietę po tym, jak szybko schudła po porodzie, takie zjawisko chyba nie jest zbyt powszechne, wydaje mi się, że to bardziej w naszych głowach 😉 głowy do góry, kawa to tylko kawa, smacznego!
A Ja zawsze powtarzam, że to wyrzuty sumienia tuczą, a nie kalorie 🙂 Baaa!!!
Przepis apetyczny, „bomba smakowa” 😉 😉 😉
Ja uważam, że to dobrze, że jedni kochają bitą śmietanę i nie liczą kalorii, nawet jeśli chłoną je z powietrza, a inni odżywiają się tylko liśćmi sałaty, ewentualnie czasami sięgną po rukolę, a tabelę kalorii potrafią wyrecytować w nocy o północy. Dzięki temu mamy na świecie różnorodność. Najważniejsze jest to, aby każdy czuł się dobrze ze sobą, jadł co lubi i żył tak jak chce. Patrząc jednak na to, do czego ten świat zmierza, obawiam się tylko jednego, że kiedyś ta różnorodność zaniknie i pozostaną tylko Ci od sałaty, a co gorsza, niekoniecznie będą czuli się dobrze sami ze sobą. Bo nie będą wiedzieli jak to jest usiąść ze swoim dzieckiem i napić się kakao z bitą śmietaną i marshmallows, czy poplotkować z przyjaciółką przy kawie z syropem i bitą śmietaną.
Lepiej zjeśc(wypic) co nam się podoba, niż podobac się byle komu;).
Myślę o pumpkin spice latte od… chyba trzech lat 😀 I nie wiem dlaczego jeszcze go nie zrobiłam….
Polko, nie wiem, co robię nie tak – dziś zrobiłam tę latte (dynię miałam zamrożoną) i wyszło pysznie, ale nie tak efektownie. Nie mam tego koloru dyniowego, kawa się pomieszała z musem. Ale przed wlaniem kawy mleko z dynią również nie miały takiego pomarańczowego kolorytu, MIMO ŻE dałam więcej dyni niż przepisowe 4 łyżki. Czy Ty nie dawałaś więcej dyni? Pozdrawiam i dziękuję z góry za odp.
Do docenienia zbawiennej, na samopoczucie, mocy kalorii najpewniej trzeba dojrzeć. Też poprzez okres wyrzekania się, bo to istotny punkt odniesienia. Ja tam nie mam nic przeciwko bitej śmietanie od czasu do czasu. Tym bardziej do smakowej kawy. Taki deser to jest deser 🙂