Dzieci zmieniają nas w tylu aspektach, że właściwie możemy – my, matki, mówić o różnych nas. Ten jeden wiadomy, krwawy moment kulminacyjny jest jak oś dzieląca życie na to dla siebie i takie dla innych. Jest jak przemiana głównego bohatera, jak śmierć jednej kobiety i narodziny nowej. I tak, piszę o tym znowu oraz piszę o tym w tekście o najnowszych na rynku modelach odzieży dziewczęcej nie tylko po to, żeby na siłę było wzniośle i dramatycznie, nawet wtedy, kiedy chcę pokazać Wam twarzowe bluzeczki. Ciśnie mi się to na klawiaturę i nawet jakbym tylko chciała o kolorach na nadchodzący sezon, to nie mogę. Nie tylko bowiem z beztroskich, zajętych głównie osobistym rozwojem i własną przyjemnością fajnych lasek stajemy się nienadążającymi za rzeczywistością dorosłych babami, które nadużywają zdrobnień, słuchają Adele, mówią „cool” i mają „Cień Wiatru” na stoliku nocnym jako nowość do przeczytania. Kolejną obok oglądania Gumballa zamiast Faktów zmianą stylu życia matek jest przeniesienie ciężaru zainteresowań odzieżowych z mody damskiej na dziecięcą. Początkowo dzieje się tak z konieczności – no bo jak w domu masz niemowlaka, który wytrzymuje bez twoich piersi maksymalnie 2 godziny, to zdążysz dojechać do centrum handlowego, przelecieć pędem 4 sklepy, kupić w pośpiechu kilka sztuk body w większym rozmiarze i kombinezon zimowy z przeceny i wrócić zażenowana z klatą noszącą ślady niekontrolowanej laktacji (true story!). Sobie i tak nic nie kupisz, bo wciąż nosisz ciążowe spodnie i w nic normalnego nie wejdziesz, a jak wejdziesz, to i tak ryczysz w przymierzalni. Pasja rozwija się z czasem i dotyka przede wszystkim, jak wynika z mojej obserwacji – mamy dziewczynek. Mam dwie, więc ta jest u mnie mocno już rozwinięta. Wciąż jednak nie na tyle, żeby za sukienkę, którą córeczka ponosi dwa miesiące, w międzyczasie zostawiając na niej trwałe ślady malin, płacić trzy stówy. Wystarczająco jednak mocno (rozwinięta jest ta pasja), by co kilka tygodni sprawdzać nowości na stronach ulubionych marek całkowicie ignorując dział „ona”, całą uwagę poświęcając zakładce „dzieci” i wzdychać wówczas do malutkich dresików, uroczych sweterków i cudnych spódniczek. Nawet wtedy, gdy już przestałam chodzić w ciążowych spodniach i w popłochu opuszczać galerie handlowe pokryta własnym mlekiem, łapałam się na tym, że nic w sklepach dla dorosłych kobiet nie kupuję, za to wracam z dostawą tiszertów w rozmiarze 80. Nawet gdy zdeterminowana udaję się na szoping celem nabycia nowego płaszcza, wracam z torbą tenisówek dla Zośki (a do nich zazwyczaj przynajmniej jedna paczka skarpet, komplet spineczek i piżamka).
Wy wiecie, że ja jestem gorącą orędowniczką zachowania resztek własnej godności mimo usługiwania małym pasożytom i potępiam zjawisko sieczki z mózgu, jaka przytrafia się niektórym matkom, zabierając im z pola zainteresowań potrzeby własne. Rozumiecie, że jestem kobietą, która mimo kompletnie sprzecznej z moim światopoglądem sytuacji życiowej, nie oddaje bez walki własnego ja. Ale co ja poradzę, że mi się w sklepach jakoś nic dla mnie już nie podoba i doskonale czuję się czwarte lato w tych samych sukienkach? Co zrobić, że wypieki na twarzy mam już nie szukając toreb na jesień, a pierwszych bucików dla Hanki? Dla siebie zaczęłam kupować, gdy muszę. Cycki się kurczą – nowy stanik. Idzie lato, a ostatnie japonki dobiłam pół roku wcześniej – sandały. Kozaki na jesień, gdy poprzednie znoszone i nowe dżinsy gdy chudnę/tyję o jeden rozmiar. Zakupy robię rzadziej, wybieram ciut droższe, lepszej jakości – za stara jestem, żeby te resztki cycków i zbolałe stopy katować badziewiem. No i zasadniczo już od lat nie podniecam się własnym wyglądem, stąd do odzieży stosunek mój jest coraz bardziej instrumentalny. Ale dziewczynki? One rosną jak dzikie, potrzebują nowych rzeczy praktycznie non stop. Początek każdego sezonu to na dzień dobry parę stów na odświeżenie garderoby, bo wszystko za małe, więc jestem ciągle w temacie. No i podniecam się ich wyglądem bezustannie, takie mi piękne wyszły. Szkoda by było to zepsuć niegustowną szatą, co nie?
U schyłku lata robię pierwsze przeglądy szaf, diagnozuję braki, robię rekonesans w sieciówkach. Wypatrzyłam dziewczynom takie ciuchy, w dwóch tonacjach kolorystycznych:
1 // 2 // 3 // 4 // 5 // 6 // 7 // 8
1 // 2 // 3 // 4 // 5 // 6 // 7 // 8
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Jak ja to znam, jak rozumiem 🙂 Ostatnio nawet z wyprzedaży w Zara Home wyszłam jedynie z kapeluszem dla Marceliny 🙂
Swietny tekst – pisany chyba o mnie! 🙂 Typy dla starszej mam te same, poratowałaś obuwiem. Trampki Next genialne! Czekam na propozycje kurtek bo jakos nie mogę się zdecydowac 😉
Mów mi siostro, bliźniaczko, jednojajowa na dokładkę ????! Niestety- stety wpisuję się czterema łapami w ten naturalny (z obserwacji dzieciatych koleżanek) trend „poporodowy”, który of course ma szansę na kontynuację powiedzmy sobie szczerze- aż po grób ;). Może (i oby) nie zawsze w tak aktywnym wymiarze, ale… wnuki mogą skutecznie sprzyjać odnowieniu w przyszłości tej swoistej nerwicy natręctw, aktywizującej ośrodek „zakupodzieciociuchów” z jednoczesnym pobudzaniem „zachwytopotomkowowego” i „jakidobrymamgust” plus „realizujęsiętwórczo” ????
Piona, siostro! 🙂
Piona ????
Ze starszej dziewczynki te spodnie szare z królikami i bluzeczkę z kotkiem kupisz teraz w H&M w komplecie za 39.90. Jest promocja góra plus dół z wybranych modeli są 39.90:)
Szajse, a ja już kupiłam jej te spodnie online 🙁
Uwielbiam buty Mrugały – kotki, misie, króliczki itp. na paluszkach. Są bardzo dobrej jakości i jeszcze w całkiem przyzwoitej cenie, ale trzeba pamiętać, że wszystko musi dziecko przymierzyć, bo rozmiarówkę mają „z drzewa” wziętą. Starszej kupowałam kiedyś sandałki, była pomiędzy rozmiarami 28-29, a sandałki Mrugały pasowały 27. Więc niestety nie można zdać się na internet, a w niewielu sklepach stacjonarnych mają dostępne te buciki niestety, przynajmniej na Śląsku.
Dodatkowo jest to jedna z niewielu firm, która robi buty ze skóry licowej, gładkiej, czyli potencjalnie możliwej do jakiegokolwiek odmycia i utrzymania w czystości, w przeciwieństwie do nubuku, który po 3 dniach wygląda jak stara ściera i nie reaguje na nic.
A ja wyobraź sobie jeszcze nigdy nic od nich nie miałam, planuję nadrobić już w najbliższym sezonie, bo mi się te króliczki dla Hanki spodobały straszliwie.
Znów piszesz o mnie 😀 zawsze ale to zawsze kończy się na tym że kupie coś małej nie sobie,ulubione sklepy są już w zakładkach w tel. i co pare dni sprawdzam co nowego rzucili.a zestaw dla dużej dziewczynki już czeka w szafie,dosłownie te rzeczy 😀
Bardzo ładne zestawy. Ja dałam czadu z zakupami do szkoły i nie przepuściłam też odzieży. Kupiłam kilka fajnych
Ciuszków w H&M i w Smyku. A trudno mi się córkę ubiera bo ma własne zdanie i uwzględnia wyłącznie spódniczki i sukienki. Przez to w jej szafie poza dresem, nie ma ani jednej pary spodni. No i fakt, zwykle tak bywa jak piszesz. Idę po bieliznę a wracam z butami dla małej.
W &M często na rozpoczęcie roku szkolnego bywała promocja -20% na wszystko. Może i w tym roku będzie.
W poniedziałek będą ciuszki w Lidlu dla małych. Czasem kupuję i są super ale wtedy muszę specjalnie jechać do Wieliczki, bo u mnie nie ma lidla. Pewnie ludzie się rano rzucą na wszystko 🙂
Oj znam to kiedy chce się sobie coś kupić, a wraca się z ciuszkami dla dzieci 🙂
A ja myślałam, że tylko ja tak mam 😉 Ale ulga 😉 Nie wiedziałam też, że next wysyła do Polski…dzięki, ale biedny będzie portfel, a noc dziś będzie zarwana 🙂
Czy się cieszyć, czy martwić, że wszystkie takie typowe jesteśmy? 🙂 Moje kobiety już ubierają się same, ale mam jeszcze czterolatka do znęcania się stylizacyjnego :O) Zresztą znaleźć coś fajnego dla małego chłopca nie jest doprawdy łatwo, na szczęście istnieje Endo :O)
Mam tak samo ???? zawsze jak wybieram się na zakupy dla siebie wracam z ciuchami dla dziewczynek. W nowym magazynie Dziecko znalazłam bon na 20 % rabatu do H&M 🙂
Witam
Od kilku miesiecy jestem pani wierna czytelniczka zagladam codzennie Chyba sie uzaleznilam wczoraj przejezdzalam przez pani miasto i myslalami bylam u pani
Dzisiejszy wpis jest o mnie ile razy jechalam do CH aby kupic cos dla siebie a wychodzilam z ubraniami dla mojej 6latki Tak tez i bylo dzis w Zarze Pozdrawiam
tak masz rację. Ale z czasem to przechodzi. Budzi sie pragmatyzm a przede wszystkim dziewczynki zaczną miec swoj gust i nie bedą chciały nosić tego co im wybierzesz. Moja córka ma 14 lat i kupuję tylko to co ona wybierze a ja zaakceptuję. Jeszcze chwilka i znowu ciuchy dla siebie będziesz kupowała z przyjemnością jak kiedyś.
A jeszcze – buty Emel cudowne, mięciutkie, świetne jako pierwsze, miałam ten sam model dla mojej młodej na wiosnę, tylko szare. Niestety większość z nich to skóra typu nubuk mimo opisu „skóra licowa” – skóra nie jest gładka, nie można jej myć i pastować, więc po pierwszym wyjściu noski wyglądały strasznie, a potem tylko jeszcze gorzej (mimo używania specjalistycznych preparatów do czyszczenia, impossible!). A najgorsze jest to, że ten sam model w jednym kolorze ma normalną, gładką skórę licową, a w innym kolorze jednak nie gładką (mimo opisu w necie „licowa”). Ja oglądałam beżowe w sklepie – gładkie, ale pamiętałam z netu, że są szare (w sklepie nie było), które bardziej podobały mi się, więc skusiłam się na zakup online po sprawdzeniu opisu (skóra licowa), no i przyszło coś w rodzaju nubuku.
Te spodnie w króliki i bluzka z kotkiem z h&m są teraz w fajnej promocji, komplet jest za 39,90 🙂
Polko dziś wróciłam z urlopu w i biegusiem nadrabiam zaległości na Twoim blogu. Chciałam Ci powiedzieć , że butki różowe z Next polecam, córka zakładała kilka razy i są ok. Zaś ta kamizelka szara z uszkami to taka trochę szmatka Kupiłam i odniosłam, nie warta moim zdaniem tej ceny.
Pozdrawiam