Do niedawna jakoś szło. Udawało się przechodzenie przez życie z twarzą. Z całkiem gładką nawet, nie noszącą większych śladów zużycia. Jakimś cudem płazem uchodziły mi różne grzechy oraz grzeszki i bez większych bruzd na licu przeszłam przez wszystkie życiowe zakręty czy stresy. Nie było po niej specjalnie widać pomniejszych występków, ani wszystkiego, co zjadłam, wypiłam i wypaliłam. Nie odcisnęły się jakimś nadmiernie widocznym piętnem wszystkie godziny w pełnym słońcu, ani żadna z nocy, które zarwałam. Trwałych śladów nie było po wszystkich latach, kiedy niedostatecznie się nawilżałam, nieregulaminowo usuwałam makijaż, w swej ignorancji niewystarczająco troszczyłam się o delikatną skórę pod oczami. Słowem – fart jakiś, genetyczna przychylność, łaskawość losu.
Wraz z nieuchronnym zbliżaniem się czterdziestki, na twarz w końcu wkroczyła dojrzałość. Nie tylko postaci głębi spojrzenia, doświadczenia bijącego z oczu. Niestety, ale grawitacja również zaczęła odciskać swoje piętno. Siateczka kolagenowo – elastynowa zaczęła się wyraźnie rozciągać. Poziom estrogenów nieuchronnie spadł, produkcja kwasu hialuronowego przystopowała. W pierwszym odruchu udoskonaliłam pielęgnację – od jakichś dwóch – trzech lat mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że dobrze dbam o skórę twarzy. Dokładnie ją oczyszczam, złuszczam, nawilżam, odżywiam. Peelingi, kwasy, toniki, emulsje, maseczki, kremy pod oczy – wszystko się zgadza. Do niedawna jednak moja pielęgnacja ograniczała się do łazienki, bo to jest coś, co można zrobić o każdej porze, nie rezygnując z czasu z rodziną, nie narażając na szwank obowiązków. Bo tak – mam problem z wpleceniem w swoją codzienność aktywności takich jak wyjścia do kosmetyczki – to wszak pewien zbytek jest. Nauczyłam się być taką nocną Zosią – samosią z całym arsenałem mazideł i masek, z własną lampką do hybryd i urządzeniem do pedicure, która odpala te swoje sprzęty i słoiczki zwykle dopiero wtedy, kiedy usną dzieci.
Nie, żeby zaczęło mi to doskwierać – lubię te moje sesje domowego spa, cieszy mnie wolność wybrania dnia, w którym zrobię maskę czy paznokcie. I żeby nie było, że coś w moim systemie nawala – profesjonalistka oceniła, że nie ma się do czego przyczepić, jeśli chodzi o moją pielęgnację twarzy. Czemu więc ten tekst? Bo domowe zabiegi przestały mi wystarczać. Bo czuję, że to jest ten moment, kiedy warto rozejrzeć się za skuteczniejszą profilaktyką, żeby nadal cieszyć się ładną cerą. A także – bo grawitacja, włókna kolagenowe i kwas hialuronowy – bo te wszystkie czynniki starzenia po prostu w moim wieku zaczynają dawać o sobie znać. Czuję, że to dobry moment, by wytoczyć cięższe działa – takie, których nie mam we własnej łazience.
Ponieważ sama do niedawna niespecjalnie orientowałam się w tym, co ma do zaoferowania współczesna kosmetologia, pomyślałam, że jest nas pewnie więcej – trzydziestoparolatek, które czują, że warto by się zająć jakąś bardziej zaawansowaną prewencją zmarszczek, ale nie wiedzą, jak się do tego zabrać. Pewnie większość z nas słyszała gdzieś o jakichś kwasach, mezoterapiach czy innych nakłuciach, ale – co? jak? gdzie i kiedy? Osobiście gubiłam się w temacie nowoczesnych technologii i dostępnych zabiegów i pewnie gubiłabym się nadal, gdyby nie Lorenzo Coletti – pomorska sieć klinik, która zaprosiła mnie do współpracy. Jestem dziś dzięki nim nie tylko posiadaczką jędrniejszej skóry twarzy (i mniej owłosionego ciała 😉 ), ale też jako takiej wiedzy na temat zabiegów, które warto wykonać w tym wieku. Tylko uwaga – słowa nie będzie tu o botoksach i innych wypełniaczach, bo nie to mnie interesuje – ja szukam metod mało inwazyjnych i dających naturalne efekty. No to jedziemy!
Opowiem Wam o kilku podstawowych, najskuteczniejszych sposobach na utrzymanie trzydziestoparoletniej cery w dobrym stanie, z których na razie wypróbowałam dwa pierwsze. Wystarczyło, żeby przekonać się o skuteczności takich zabiegów oraz nabrać ochoty na więcej:
GENEO+
Przyjemny bankietowy zabieg upiększający z wykorzystaniem technologii GeneO®+. Bezbolesny, relaksujący wręcz, jego efekty są natychmiastowe, lecz nie jakoś przesadnie trwałe – choć to kwestia indywidualna.
CEL ZABIEGU: odmłodzenie, rozjaśnienie i odżywienie skóry. W zależności od efektów, które chcemy uzyskać, zabieg można wykonać w dwóch wersjach, z różnymi kapsułkami:
NeoRevive® – to maksymalne dotlenienie skóry dla jej natychmiastowego odmłodzenia i ujędrnienia. Efektem jest także zmniejszenie porów, poprawa gęstości i odżywienie skóry, zdrowszy i bardziej promienny wygląd.
NeoBright® – poleca się dla efektu rozjaśnienia i odżywienia skóry. Kapsułka NeoBright® wykorzystywana jest do wyrównania kolorytu, poprawy gęstości i odżywienia skóry.
CZAS REGENERACJI: nie wymaga żadnej regeneracji, skóra jest lekko zaróżowiona bezpośrednio po zabiegu, ale już na drugi dzień można stosować normalną pielęgnację i nakładać makijaż.
JAK CZĘSTO? dla trwalszych efektów poleca się serie kilku (4-6) zabiegów, dla błyskawicznego rozświetlenia, poprawy kolorytu i zniwelowania widoczności zmarszczek wystarczy już jeden – to dlatego poleca się go przed „wielkim wyjściem”.
RADIOFREKWENCJA MIKROIGŁOWA (INTRAJECT)
CEL ZABIEGU:
Odnowa kolagenu, produkcja elastyny, samoodtwarzanie kwasu hialuronowego, wygładzenie zmarszczek, modelowanie owalu twarzy, zagęszczenie, napięcie i ujędrnienie skóry, zwężenie porów, minimalizacja niedoskonałości, usuwanie blizn potrądzikowych. Pierwsze efekty regeneracji tkanek pojawiają się w krótkim czasie po zabiegu i są trwałe. To najbardziej inwazyjny zabieg, jakiemu się poddałam i muszę przyznać – te dwa dni z zaczerwienioną twarzą, jakie musiałam przesiedzieć w domu były tego warte! Już po kilku dniach moja skóra stała się niesamowicie gładka i napięta, pory zwężone, a drobne zmarszczki wygładzone. Rewelacja!
NA CZYM TO POLEGA? Kosmetolog nakłuwa całą twarz małymi igłami, osadzonymi na rolce. Skóra jest najpierw znieczulana maścią, a następnie urządzenie tworzy mikrokanały zarówno w naskórku, jak i w odpowiednich warstwach skóry właściwej, jednocześnie wpuszczając fale radiowe, co pobudza komórki do wzmożonej regeneracji.
CZAS REGENERACJI: 2-5 dni, zaczerwienienie, drobne ranki i strupki, schodzący naskórek
JAK CZĘSTO? kilka razy do roku, może być w seriach kilku zabiegów co 4-6 tygodni lub po 1-2 jesienią/zimą i wczesną wiosną
KWASY MEDYCZNE
Peelingi z użyciem kwasów zalecane są nie tylko, gdy na skórze występują przebarwienia, trądzik czy blizny potrądzikowe. Nie każdy wie, że peelingi medyczne pomagają też zwalczyć problem suchej i szorstkiej skóry oraz skutki starszenia się – zmarszczki, utrata jędrności skóry. Są wskazane również do oczyszczania twarzy, niezależnie od wieku. Kwasy działają na różnej głębokości, można więc wyróżnić trzy rodzaje peelingów medycznych różniących się siłą działania: powierzchniowe (ścierają naskórek), średniogłębokie (działają na naskórek i górną warstwę skóry), głębokie (oddziałują na głębsze warstwy skóry). Rodzaj i stężenie kwasu dobiera kosmetolog, w zależności od typu i stanu cery, nie ma tu więc uniwersalnych wskazań czy informacji dotyczących regeneracji i trwałości efektów. Na pewno jednak po takim zabiegu skóra jest przez jakiś czas zaczerwieniona i w każdym przypadku należy unikać ekspozycji na słońce nawet przez kilka tygodni. Ja dotychczas stosowałam tylko kwasy domowe, w niewielkim stężeniu, zawarte w tonikach czy peelingach, ale planuję taki zabieg po lecie, bo na pewno z wakacji wrócę z paroma nowymi zmianami pigmentacyjnymi.
MEZOTERAPIA
To zabieg polegający na wprowadzeniu do skóry właściwej substancji leczniczych, odżywczych lub regenerujących. Preparaty do zabiegów mezoterapii twarzy, szyi i dekoltu zawierają w swoim składzie głównie kwas hialuronowy i inne indywidualnie dobrane składniki, takie jak: witaminy A, C, E, czy substancje czynne pochodzące np. z alg i zielonej herbaty. Ze względu na różne techniki docierania wgłąb skóry występuje w kilku odmianach:
- mezoterapia igłowa – substancje aktywne wprowadza się strzykawkami o bardzo cienkich igłach lub przy użyciu urządzeń, wykonujących niewielkie nakłucia.
- mezoterapia bezigłowa – służy do nieinwazyjnego wprowadzania preparatów metodą elektropolacji, czyli przy pomocy urządzeń, wytwarzających prąd o wysokiej częstotliwości. Prąd elektryczny zwiększa przepuszczalność błony komórkowej, co umożliwia przyswojenie preparatów leczniczych.
Zabiegi mezoterapii najlepiej stosować w seriach 3-5 w odstępach kilku tygodni, a potem raz na kilka miesięcy wykonać zabieg przypominający.
LASER FRAKCYJNY
Przez wielu specjalistów terapia z wykorzystaniem lasera frakcyjnego określana jest jako najskuteczniejszy, małoinwazyjny zabieg odmładzający. Laseroterapia to nic innego jak wywołanie fizjologicznych procesów regeneracyjnych skóry, które wpływają na naturalną poprawę jej jakości i wyglądu. Laser powoduje zamierzone i kontrolowane uszkodzenie komórek, aby pobudzić ich fizjologiczne procesy odbudowy. Działa to tak, że zawarta w komórkach skóry woda pod wpływem reakcji fototermicznej ulega podgrzaniu, a następnie odparowaniu. Takie uszkodzenie komórek uruchamia automatycznie procesy regeneracyjne, prowokujące tworzenie się nowych włókien kolagenowych. Ten zabieg wykonuje się zarówno w celu redukcji zmarszczek, wygładzenia i napięcia skóry, jak i po to, by usunąć blizny czy rozstępy. Przeciwstarzeniowo zaleca się serię 2-6 zabiegów w odstępach 4 tygodni.
…
Uff, to tyle, co się dowiedziałam od cudownych pań w Lorenzo Coletti – gabinetu, który mogę Wam z czystym sumieniem polecić, bo jest niesamowicie profesjonalny, nowoczesny, a przy tym naprawdę bardzo przyjazny. Panie są przemiłe, świetnie doradzają i tłumaczą zawiłości wszystkich tych technologii. Co dla mnie bardzo ważne – doskonale znają oferowane zabiegi, także z autopsji. Panuje tam bardzo dobra atmosfera i można się zrelaksować nawet podczas dziabania skóry igłami 😉 Bardzo mi się podoba ich nastawienie na naturalność, przy jednoczesnym wykorzystaniu ultranowoczesnych urządzeń – oferta zabiegów, które polegają na stymulacji skóry i pobudzaniu naturalnych procesów jest tam bardzo bogata. W Lorenzo Coletti nikt nie będzie Was namawiał na botoks, chociaż i on jest w ofercie, jeśli sobie tego zażyczycie. Także Trójmiasto i okolice gorąco namawiam na wizytę w tej sieci klinik, teraz z 30% rabatem na zabiegi na hasło: Polka-Dot (rabat będzie ważny do końca kwietnia).
A pozostałym z Was polecam mądrą i przemyślaną inwestycję w ładną skórę. Pamiętajcie o ostrożności i bezpieczeństwie – z laserami, prądem i kwasami nie ma żartów, więc starannie dobierajcie miejsca, w których będziecie poddawać się takim zabiegom!
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Cześć,
Z jednej strony fajnie, z drugiej szkoda, że nie żyjemy w czasach, gdy każdy może się zestarzeć normalnie, bez zabiegów i przesadnego dbania. Jakoś mężczyzna może mieć zmarszczki i nikt nie powie mu „idź na zabieg”! A kobieta musi mieć idealną skórę i wydawać majątek na odnowę. Szkoda 🙁
Pozdrawiam,
Kasia
A wiesz, że pomyślałam sobie też o tym, ale jestem zdania, że nie ma takiego obowiązku, są po prostu pewne dostępne metody. Przerażają mnie operacje plastyczne, jakieś upiorne ostrzykiwanie, duże i desperackie ingerencje w wygląd. Ale raz na jakiś czas poddać się zabiegowi, który sprawia, że skóra jest promienna i zdrowa? Jakoś tak czuję, że to jeszcze nie kult młodości, a takie rozsądne dbanie o siebie.
Wymowa posty jest jednak odmienna: „Do niedawna jakoś szło. Udawało się przechodzenie przez życie z twarzą.” Ja wiem, że to hiperbola, metafora i takie tam, ale jednak ogólny przekaz jest jakby jasny. Jestem po 40. nie chodzę do kosmetyczki, nie stosuję nawet połowy tych wszystkich mazideł, których Ty używasz i nie mam wcale poczucia, że „tracę twarz”.
Maga, trochę dystansu, przecież to było z przymrużeniem oka! 😉