Bardzo podoba mi się ten, stosunkowo nowy w moim życiu, stan przedświątecznego wyluzowania. I nie, że od razu jakiś całkowity upadek obyczajów – Wigilia w dresie przy jakiejś heretyckiej strawie czy inny bożonarodzeniowy nihilizm. Nic z tych rzeczy – to po prostu stan, w którym pozwalam sobie na robienie głównie tego, co sprawia mi przyjemność, przy jednoczesnej eliminacji powinności z gatunku przykrych czy upierdliwych. Czuję się wolna od rzeczy nudnych, męczących czy śmierdzących, w stylu pucowania okien, kupowania prezentów dla dwudziestu osób, gotowania bulionu z rybich łbów czy innego krojenia śledzi. Doszłam do tego, że okołoświąteczne aktywności traktuję w kategoriach relaksujących zabaw, dopieszczania swojego wewnętrznego dziecka robieniem girlandy z pomponów, wymyślaniem nowych smaków ciastek czy likierów. Odzyskałam część grudnia dla siebie, nareszcie, po latach wysiłków, by upchnąć w adwencie szczyt aktywności zawodowej i dodatkowo – wszystkie rzeczy świąteczne, które lubię oraz te, które (myślałam, że) trzeba było zrobić (było to jednak na szczęście tylko przekonanie, a nie obiektywna konieczność, co odkrywszy, odetchnęłam z ulgą).
I to jest wielce odświeżające doświadczenie – dać sobie pozwolenie na to, by w tym zmęczeniu końca roku, móc koić się świątecznymi przyjemnościami, zamiast dobijać wszystkim, co trzeba lub wypada. I tak, pierwszy raz od lat tworzę stroiki, maluję bombki, robię pompony, mam choinkę już od początku grudnia i wielką z tych zjawisk frajdę. Odkrywam jednocześnie, że im mniej muszę, tym więcej mi się chce, i nawet szuflady kuchenne sobie zorganizowałam z entuzjazmem godnym lepszej sprawy.
Dużo miłych planów mam na najbliższe dni, nie do końca im nawet dowierzam, ale tak – wygląda na to, że w tym roku naprawdę będę mieć czas na zrobienie sobie pedicure, na czerwone paznokcie u stóp, mimo że wszak nikt ich nie będzie oglądał. Będę piekła z dziećmi popękane pierniki i maślane ciasteczka, zrobię boczniaki po kaszubsku, wiadro sałatki jarzynowej i ani pół śledzia. Dla dzieci – blok czekoladowy z orzechami, dla męża – serniczek. Ulepimy razem pierogi, będziemy słuchać Michael’a Bubble i Sinatry, a 23-go grudnia wieczorem popełnię nonszalancję bodaj największą w karierze – wyjdę do fryzjera na koloryzację.
Jeśli i w Was tli się taki bały buntownik, niespełniony elfik, spragniony świątecznych zabaw bardziej niż zapieprzu – dopuśćcie go do głosu i bawcie się dobrze, robiąc rzeczy tyle niepotrzebne, co zajebiście przyjemne. Zamiast rybich łbów – czerwone paznokcie, malowanie bombek czy świąteczna wóda z czekoladą – cokolwiek sprawi Wam frajdę.
LIKIER TRUFLOWY
Intensywnie czekoladowy, aksamitny, gęsty i błyszczący, smakuje jak rumowe trufle w płynie. Absolutnie cudowny i rozpustny.
Składniki (na 1,2 litra likieru):
- 600 ml mleka skondensowanego niesłodzonego
- 200 ml whisky
- 200 ml ciemnego rumu
- 200 g gorzkiej czekolady
- 100 g mlecznej czekolady
- 1 filiżanka espresso (lub mała filiżanka mocnej kawy)
Przygotowanie:
- czekolady połamać na kawałeczki i rozpuścić w kąpieli wodnej (w misce lub rondlu ustawionym na garnku z odrobiną wody)
- do rozpuszczonej czekolady wlać mleko skondensowane i kawę, podgrzać wszystko, cały czas mieszając, do połączenia składników, przestudzić
- do ostudzonego, czekoladowego kremu wlać rum i whisky, wymieszać
- przelać do butelek, przechowywać w lodówce
LIKIER POMARAŃCZOWO – CYNAMONOWY
Rzadszy niż truflowy, nie tak słodki, bo przełamany odświeżającym aromatem pomarańczy. Bardzo świąteczny, przepyszny.
Składniki (na niecały litr likieru):
- 1 puszka (530 g) mleka skondensowanego słodzonego
- 100 ml soku pomarańczowego
- 1-2 łyżeczki ekstraktu pomarańczowego (użyłam Dr. Oetker – pomarańcza z Brazylii)
- 1 łyżeczka mielonego cynamonu
- 300 ml wódki
Przygotowanie: wszystkie składniki wymieszać w dzbanku, przelać do butelek, przechowywać w lodówce. Przed nalaniem do kieliszków wstrząsnąć butelką, by wzruszyć drobinki cynamonu.
…
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Dżisas Polko! Jak to obłędnie wygląda 🤤Chyba będę musiała spróbować!
Jakie to mleko skondensowane niesłodzone? Mam wrażenie, że one wszystkie turbo słodkie…?
I to o czym piszesz na początku, o tym świątecznym wyluzowaniu – jestem TAM! Nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy 😉 ale te wszystkie ograniczenia dają mi tak naprawdę więcej wolności 🙂 Święta w domu, z nami, po naszemu 🙂
Wiesz Agnieszko, dawno nie czytałam czegoś tak mi bliskiego. U mnie świąteczny zapiernicz zweryfikowal ten przeklęty wirus i kurcze.. Jestem mu teraz wdzięczna bo mimo, że zwalilo mnie przez niego z nóg to pierwszy raz w życiu zamówiłam jedzenie z restauracji na Święta i po raz pierwszy w życiu mam teraz czas żeby pooglądać z dziećmi filmy a nie je włączać żeby w tym czasie mieszać gar z kapustą, ozdabiam z nimi pierniki i mam wolną głowę. Zamiast biegać po sklepach przyjaciołom zrobię w prezencie te cudowne likiery z Twoich przepisów. Kukułkowy był kiedyś hitem nad hity, ale przyznaję że był robiony po nocy po walkowaniu i lepieniu i smażeniu i nie sprawiło mi to już przyjemności a w tym roku owszem! Będę kurcze wszystko robić z największą przyjemnością i co gorsze… Zrobię tak też za rok! :))))
Okazuje się, że my kobiety nie musimy się urabiac na wzór naszych mam i prezenty są tak samo piękne gdy przyjechały kurierem bez stania w kolejkach do kasy, pierogi będą tak samo dobre z zaprzyjaźnionej restauracji i można okna umyć w nowym roku. Ściskam Cię Polko kochana i życzę Ci dużo spokoju, radości i czasu dla siebie w tych głupich czasach ❤️🎄❤️
Wyglądają apetycznie 🙂 ja wczoraj zrobiłam nalewka z kukulek ♡
Ciekawe jakie wyjdzie bez ekstraktu pomarańcziwego. Nie znalazłam dzisiaj w sklepie 🤷🏻♀️ pozostałe składniki są easy. 😋
Likier bardzo zgęstniał w lodówce, czy tak ma być, co zrobić aby konsystencja była taka jak tuż po zrobieniu, pozdrawiam i Wesołych!!