Mam wyrzuty sumienia. Przeżyłam wczorajszy dzień zupełnie inaczej niż wszystkie poprzednie urodziny Zosi. Nie roztkliwiałam się nad sobą, nie wiwatowałam sobie w duchu, nie skupiałam się na tym, jaka to byłam dzielna i biedna i jak to jest także moje święto. Jasne, nie uniknęłam przykrego wspomnienia pośpiesznie przygotowywanego zabiegu i mojego strachu na widok spadającego tętna. Wspomniałam też te godziny, przeleżane plackiem jak kłoda, kiedy nie czułam własnych nóg po cesarce, ale właściwie nie zastanawiałam się ani jak, ani kiedy wstanę z łóżka, tak byłam zaabsorbowana tym dzidziusiem przepięknym, najpiękniejszym! Dziwne to było uczucie, wydawała się tyle znajoma, co obca. Już w pierwszych sekundach wypatrzyłam wykrój warg jej taty, a jednocześnie dziwnie się czułam, bo przecież nie wyglądała jak moje dziecko. Siłą rzeczy, mimo że oczywiście znane mi są podstawy genetyki, spodziewałam się tego, co poprzednio – kudłatego pomidora o rysach Ryszarda Kalisza i kształcie czaszki rodem z ET, a tu nic z tych rzeczy. Nie sądziłam, że mam w brzuchu taką laleczkę, nie miałam pojęcia, że to możliwe, że ona zacznie ssać pierś bez wydzierania się uprzednio przez godzinę na cały oddział. Równie obce było mi uczucie poznawania się z noworodkiem, pozbawione bólu i tej masakry między nogami, jaką odczuwałam po pierwszym porodzie. Czułam się jak najgorsza egoistka z tą moją ulgą, że jestem cała, że wolę czuć się, jakby mi miały flaki wylecieć ze świeżo pozszywanego brzucha wprost na szpitalne gumoleum niż jak wtedy – kiedy czułam, że mam jakąś krwawą miazgę w kroku i marzyłam, żeby cofnąć czas i jednak zdecydować się na dziecko przez podział plechy. Nie wiem dziś, skąd ten większy spokój – czy dlatego, że wyciągnięto mi ją z brzucha, że ominęły mnie godziny cierpienia i utraty kontroli, czy dlatego, że jest druga. Niezależnie od przyczyn, nie płakałam wczoraj nad sobą. Bo i krok, i brzuch mój już dawno doszły do siebie po tych ekscesach. Bo poskładałam wszystko do kupy łącznie nawet z tymi wszystkimi emocjami i jestem gotowa świętować urodziny dziecka wreszcie, nie rocznicę śmierci dziewczyny sprzed ciąż. Długo za nią tęskniłam, ale w końcu moja żałoba weszła w fazę pogodzenia. Zagoiłam rany ciała i ducha. Nie wiem, czy akceptacja przyszła wraz z Hanią czy po prostu z biegiem lat, które upłynęły od pierwszego porodu.
Jestem dziś matką dwóch córek. Mam nadwagę, siatkę rozstępów na brzuchu i często zmęczoną twarz. Przeżyłam poród naturalny i cesarskie cięcie. Już nie potrzebuję za to pomników. Nie trzęsę się na wspomnienia sali porodowej, bólu, ran i szwów. I tylko mam wyrzuty sumienia, że dopiero Hance mogę dać urodziny bez tych krwawych wspomnień, bez egoizmu i żałoby po dawnej wersji siebie. Tak, chyba mogę to powiedzieć głośno – przerobiłam wszystkie swoje żale i pretensje do świata, praw natury i personelu medycznego, wreszcie mogę się skupić na kontemplacji konsumpcji urodzinowej babeczki, na urodzie pulchnej buzi w czapeczce z pomponikiem, na radości z pierwszej huśtawki i pierwszego auta. Nie będę Wam tu dłużej ćwierkać ani pierdzieć serduszkami. Wszystkie świetnie wiemy, że te drobiazgi są warte wszystkich naszych ran. Niemniej jednak dobrze jest móc wreszcie odpuścić. Znieść z piedestału własne cierpienie i patrzeć, jak małe, grube paluszki odpakowują pierwsze w życiu urodzinowe prezenty. Pożegnać porodowe demony i pójść dalej, kochać miłością nieskażoną żalem. Sto lat, Hanutka.
prezenty urodzinowe Hanuli:
huśtawka Done By Deer – Planeta Dziecka
nakładanka alfabet do ciągnięcia Skip Hop – Planeta Dziecka
drewniany telefon z lupą Plan Toys – Planeta Dziecka
książki:
„Co wypanda, a co nie wypanda” – tu
„Co by ty wtrąbić” – tu
„Przedmioty” – tu
„Zwierzęta” – tu
jeździk Vilac – upolowany na OLX, używany, choć bez śladów, nowy to towar deficytowy na rynku, wymiotło z wszystkich sklepów, a dostawy będą dopiero w przyszłym roku. Już dawno postanowiłam, że poproszę rodzinę o zrzutkę na jeden, większy prezent, bo przeróżnych drobiazgów i zabawek jest w tym domu już za dużo 😉
czapeczki z pomponikami – Smukke.pl
…
ubranka:
Hania: bluzka i getry H&M
Zosia: bluzka – Zara, legginsy – H&M
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Poryczałam się Polko. Najlepszego dla Was: dla Hanuli Jubilatki i dla Ciebie, Mamy. więcej nie napiszę, bo muszę sobie popłakać…
czuję, że te łzy to wywołały jednak jakieś nie przerobione demony, a nie ja 😉 trzymaj się!
Śliczna ta Hania i tak ładnie sie rozwija (dużo szybciej niż dzieci w jej wieku). Super!:)
ano taki nam się trafił egzemplarz 🙂
Bardzo jest mi bliskie to o czym piszesz,doskonale Cię rozumiem,sama urodziłam córkę dwa miesiące pózniej niż Ty też poprzez cesarkę,to mój drugi poród.Ja także pogodziłam się już z nadwagą i doceniam szczęście jakie mnie spotkało :)Wszystkiego najlepszego dla Hani:)!!!
wszelkiej dobroci dla wszystkich w tym domu życzę! z całego serca!
Wszystkiego najlepszego dla Hanulki 🙂 super, że demony już przepędzone w siną dal!
Tekst o kudłatym pomidorze i Ryszardzie Kaliszu mnie rozwalił. Jestem w pracy i o mało nie oplułam monitora.
Wszystkiego najlepszego dla Hani i oczywiście Ciebie 🙂
P.S. Śniłaś mi się dzisiaj, tzn cała Twoja rodzina. Wyśniłam, że Twój mąż nazywa się Aleksander O.o
😉
O, matko, Olek, hehe. Ostatnio jakaś ciotka na insta myślała, że Zbigniew, bo był kubek z „Z”. To ja już chyba wolę mojego Wojciecha ????
Ach, zapomniałam się zapytać, skąd ten chodniczek w kuchni ? 🙂
to ikea 😉
Wspaniały blog!
Świetnie piszesz i nie wiem jak to robisz ale nie nie widać tej desperackiej walki o like’i jak na innych blogach parentingowych.
Wszystkiego najlepszego dla Hani.
uff, czyli jakoś udaje mi się ją maskować (tę desperację)? 😉 każdy bloger marzy o poklasku, to pewne, ale potraktuję Twoje słowa jak komplement – dziękuję!
True….mam też w domu dwie takie pindy 🙂 4 i 6 lat 🙂 nadwagę również 🙂 rozstępów jakimś cudem nie 😀 jakoś dajemy radę, staramy się, żeby było pięknie i miło na co dzień, ale różnie się udaje… często nerwy i nadmiar obowiązków wygrywają, ale na szczęście tylko na chwilę. Córki moje to mój największy skarb 🙂
Pozdrawiamy urodzinowo 🙂
Och jak ja dobrze znam tą różową sukieneczkę w gwiazdki 😉
Polko zwracam się do Ciebie już chyba nasty raz z pytaniem jakiego obiektywu używasz? Dostrzegłam nie raz, że te piękne chwile uwieczniasz lustrzanką Canon, ciekawi mnie natomiast jaki to obiektyw, bo na pewno nie kitowy, który był do zestawu 🙂
Owszem – kitowy 😉 wybacz, nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie pytania tu, na fb i insta, strasznie dużo tego i czasem niechcący zdarza się pominąć kilkukrotnie jedną osobę – przepraszam.
Ale to nie był zarzut:) Patrząc na poziom bloga domyślam się, że pytań i komentarzy miewasz tysiące! Dlatego wytrwale pytałam 🙂 Dziękuję za informację! I dziękuję za masę fantastycznych inspiracji! Tak trzymaj 🙂
Wszystkiego najlpeszego dla Hani!!!
Pamietam jak sie urodzila i wszucilas zdjecie na IG (a ja sie poryczalam nad lunchem w pracy, bo sama bylam wtedy w ciazy. True story!) A tu juz roczek!
To niesamowite przezywac to wszystko z Toba. Kurcze, ja newet pamietam urodziny Zosi z obrusem z niebieskiej Ikeowskiej kapy (chyba 4?). Rosna dziewczyny! Buziaki dla Was, bo choc Was nie znam, to jednak znam przez ten blog.
haha, tak, to były czwarte, jak miło, że jesteś ze mną już tak długo 🙂 ja też ryczałam na inne dzidziusie, jak byłam w ciąży 🙂
nic dodać nic ująć… tak prawdziwie to wszystko ujęłaś.
czytam Cię już dawno z ogromną przyjemnością i mam wrażenie jakbyśmy się znały od lat! 🙂
a dużo zdrówka i szczęścia dla Hanusi i reszty rodzinki!
100 lat dla Hanulki-Słodziulki???????????? i 100 lat dla super Mamy
P.S. Czy Hani udało się zdmuchnąć świeczkę? Mój synek zwyczajnie złapał ją rączką, milczał zdziwiony parę sekund,a później głośno obwieścił co myśli o takich wynalazkach????
nie, nie kumała zupełnie, Zośka zdmuchnęła 🙂
Uwielbiam tę Twoją szczerość do bólu! Najbardziej za to, że jak już tak człowieka wgnieciesz w fotel swoim tekstem, to potem można złapać oddech, oglądają te przepiękne, pastelowe zdjęcia.
Jesteś jedną z nielicznych osób, które mają odwagę w ten sposób porównać dwa porody – naturalny i cesarkę. Jestem właśnie w 8mcu ciąży, więc któryś z nich czeka mnie już niedługo, jednego i drugiego boję się okropnie, bo to moja pierwsza ciąża. Jakoś mi tak łatwiej po przeczytaniu Twojego wpisu, dziękuję! I oczywiście STO LAT dla Hanulki, jeździk piękny! Wpiszę sobie na listę prezentów dla syna na za rok, a co! 😉
Agnieszka, nie bój się, zobaczysz, że będzie to najpiękniejszy dzień w Twoim życiu 🙂
Aga, odwagi, będzie bolało jak cholera, ale będzie wspaniale też na pewno! 🙂
Super tekst! Ja wciąż mam żal do personelu medycznego. Może dlatego, że za drugim razem było trudniej. Buziaki dla Haneczki i dla Zosieńki też 🙂
Polko jak zwykle dobrze się czytało :0) Mam wrażenie (patrząc na własne doświadczenia) że w przypadku drugiego dziecka jest już nieco inaczej tak na spokojnie nie chcąc mówić na lajcie. Nie wiem co czułaś podczas sytuacji jaką opisałaś tzn spadającego tętna Hanusi nie miałam takiej sytuacji, jedynie cały pierwszy rok Szymona to było tułanie się po różnych szpitalach z różnymi powodami. Cała masa różnych lekarzy nad nami każdy od czegoś innego. Pamiętam, że gdy kończył roczek to czułam jedynie wewnętrzny spokój, że wszystko co złe minęło. Jednak przy Julkowych urodzinach cała z nerwów chodziłam, choć chowała się dobrze o ironio nie wiem czemu tak akurat 😉
Waga? Rozstępy? Polko to błahostki ! Masz cudowne dziewczynki, zdrowe zaradne, dla nich można wiele poświęcić, poza tym co to takiego te nasze poświęcenie chore dążenie do dziwnego ideału piękności? Gdy mnie napadają takie myśli ale rzadko kiedy wiesz co myślę w tedy? merlin monroe była niska jak ja i nie wyglądała jak chodakowska czy rubik a była kanonem piękna i ideału 😉 Trzymaj się buziaki dla solenizantki
A skąd ten dywanik/chodnik w kuchni? Szukam czegoś podobnego 🙂
No napisała już Polka wcześniej: ikea! 🙂
a ja mam w związku z tym pytanie do Polki:czy nie potrzebujesz Polko jakiegoś rzecznika prasowego czy chociażby sekretarza? 🙂
haha, nie stać mnie jeszcze, ale może kiedyś ogłoszę casting 😉
Za co Cię można Polko kochać.? Za tą Twoją normalność, za to ze w dowcipny sposób wypowiadasz to co wielu z nas siedzi w głowach, za niewystylizowane dzieciaki w tych cudownych wnętrzach, za to , że rozbawiasz i wzruszasz do łez, za to że nie owijasz w bawełnę, mówisz piszesz dosadnie, nazywając to co czarne czarnym to co białe białym. Masz cudowne córki, jedna i druga choć różne to piękne, takie naturalne, dziecięce, z twarzami wyrażającymi emocje – wszystkie. U Ciebie powraca wiara w rodzinę i dzieciństwo, Jesteś jedną z nas a Twoje dziewczyny przypominają mi moje. Możemy się z Tobą utożsamiać, wzorować, nie popadać w depresję sztucznie ustawianych zdjęć. Za to kochamy Cię Polko.
Justyna, moje wszystkie demony znikają od słodyczy Twoich słów…dziękuję!!!
PRZYSIEGAM, WYKUPIE KAŻDĄ TWOJĄ WYDANĄ KSIĄŻKĘ 😀
Hanulka, sto lat malutka!
nawet o glebogryzarkach? 😉
100 lat w zdrowiu i szczęściu Śliczna Haniu! 😀
Nawet o mechanice samochodowej! 😀
Zwykle przez cesarkę rodzą sie laleczki i pięknych kształtnych główkach i niespuchnietych twarzyczkach a drogami natury wlasnie pomidory w typie Kalisza hihi , nie wiedziałaś 😉 ja dwójkę naturalnie rodziłam wiec moje dzieci były brzydkie po urodzenieu
no generalnie wiedziałam, ale moje procesy myślowe były spowolnione po zabiegu podczas którego czułam, jak mi grzebią w bebechach, nie planowałam cesarki, więc nie byłam przygotowana na taki ideał 🙂
Fajny wpis:)to jest chyba dojrzalosc:)
Sama jestem 5 lat po ceaarce.za 2 miesiące 2. Już dawno nie oplakuje dawnej, i mprezowej siebie:)
Pytanie wnetrzarskie-co to za abażur na lampkę pod sufitem?
Może dojrzałość, no by chyba było nieźle nawet. Abażur z kolekcji Young Deco ze sklepu Little Room.
100 lat dla Hani !
A zabawki z Villac , Baghera , Janod niestety drogie ale mozna je przekazywac jako puchar przechodni w rodzinie czy wśród znajomych bo świetne wykonane i solidnie. Dobrze że mamy olx i allegro bo te autka sporo kosztują …
Jak zawsze trafiony tekst i taki matczyny ! Porody bywają piekne ale i rzeźnickie też.
No wiesz, do 3 razy sztuka!
A zabawki z Villac , Janod , Baghera niestety drogie ale mozna je przesyłac jako puchar przechodni w rodzinie czy wśród znajomych bo swietne wykonanie i solidnie. Dobrze że mamy olx i allegro bo te autka sporo kosztują …
No właśnie, bardzo się cieszę, że udało mi się taki tańszy dorwać, jeśli nie zdemolują, to faktycznie będzie można dalej opchnąć.
Wszystkiego najlepszego dla Hani! Super blog ! Mogę wiedzieć skąd takie super krzesełko ?
krzesełko to Stokke Tripp Trapp, dziękuję!
Świetnie piszesz. Dowcip i inteligencja. Zaczynam się chyba uzależniać 😉 Samych dobroci na kolejny rok dla Hanulki.
dziękuję 🙂
Polko polecisz gdzie dostanę ładne gałki/uchwyty do mebli dziecięcych? Sto lat dla Hani!:)
A polecę – duży wybór ma Kidstown, ale są też typowo gałkowe sklepy: Lagauka i Regałka 🙂
Bardzo dziękuję!!!:)
” Kudłaty pomidor o rysach Ryszarda Kalisza” Polko kochana, wygrałaś dziś internety i moje serce 😀 Ściskam Cię, Matko, serdecznie. Po raz kolejny Twój wpis udowadnia jak wiele my ,kobiety, kobiety matki, mamy wspólnego. Odetchnęłam z ulgą, bo myślałam, że tylko ja zauważam to, w jak różny sposób podchodzę do moich córek. Pierwsza, istny diabeł i niekwestionowany wieczny pęd, który dziś głową prawie zerwał mi ścięgna w kolanie. Konia z rzędem temu, komu uda się ujarzmić tego huncwota. Druga, kwiat lotosu, śmieszek, nic tylko przytulać i ciumkać. Ale obie najukochańsze na świecie, a ta miłość sprawiedliwa, choć tak różna. 🙂
Huncwot – uwielbiam 🙂 A Zośka naprawdę tak wyglądała 🙂
Moj syn ma roczek w piatek! Jestem w szoku jak szybko ten czas zlecial. Po porodzie dlugo do siebie dochodzilam, 18 meczarni zakonczone cesarka, ale juz wtedy ten dzien byl dla mnie wyjatkowy i przepiekny – mimo bolu i mimo wszystko stresu i strachu o dziecko. Nigdy nie bylam tak spokojna jak wtedy, jakbym wyszla ze swojego ciala i wlazla tam jakas zrownowazona psychicznie baba :). Piatek to swieto mojego synka, mojego meza, ktory dzielnie mnie wspieral przez caly porod (i przed i po :)). Moje swieto to tez moze troche bedzie – jak tort wyjdzie 😛 Trzymajcie kciuki!
Trzymam, powodzenia, pięknego świętowania!
Sto lat dla Hani!Jak ja się cieszę,że do Ciebie trafiłam.Nie komentowałam do tej pory blogów, bo nie miałam czego…ale tu nie mogę się powstrzymac!Szukałam w necie kropek na ścianę i znalazłam Was, hren z kropkami muszę nadrobic i czytac zachłannie wpisy, noc mnie zastanie pewnie,ale nie mogę się oderwac.Mądra , dowcipna , fajna babka z krwi i kości. Myślałam,że wszystkie blogi to nie dla mnie, bo gdzie nie weszłam to głupota goniła głupotę, lans, dwie na przemian promujące się średnio rozgarnięte blondynki(oczywiście nie urażając nikogo)działają mi na nerwy wręcz,wszędzie haj lajf, sztuczne uśmiechy…a tu taka perełka!Gdzie ja wcześniej byłam???Babo dzięki za wszystko! Za wpis o karmieniu chłopa (też mam takie zajawki-bo lubię gotowac,)pokochałam Cię normalnie, Pms myślałam że jestem jedna co chciałaby co miesiąc rozwód,albo chociaż patelnią w łeb przywalic małża-a tu nie w grupie raźniej:)Zostaje na dłużej , nadrabiam zaległości i czekam na nowe:) Buźka! A co do porodu to chyba jestem odmieńcem na razie mam jeden za sobą,ale wspominam go jako coś najpiękniejszego w życiu!Ból do zniesienia, atmosfera fenomenalna, nastawiałam się na krwawą masakrę,a nawet szwa nie miałam, ogólnie mega pozytywne doświadczenie…do momentu przystawienia małej do piersi,owszem ssac umiała od razu, apetyt też dopisywał, tylko kuźwa nigdzie nie napisali,że na początku to tak ku..wsko boli, mało z łóżka nie zeskoczyłam.Rozanielona, szczęśliwa ,że było tak super, zachwycająca się małym śliskim jeszcze gnomem a tu nagle taki jołk!Nikt nie ostrzegał:)
hahaha, ale Wy fajne babki jesteście, ja też się strasznie cieszę, że tu trafiłaś, rośnie niezła armia świetnych dziewczyn!
Czy Ty zawsze musisz takie tkliwe teksty pisać kiedy jestem po jakiś przeżyciach związanych z moim obecnym stanem!? 😛 W każdym razie zazdroszczę, że masz już to za sobą i po cichu liczę, że w moim przypadku nie będzie tak najgorzej! W każdym razie Najlepszego przede wszystkim dla Ciebie dzielna Babo, a potem dla Hanuli :))) Niech to Twoje cierpienie nie pójdzie na marne, ale jak widać nie idzie, bo zuch dziewczyna rośnie!
No wybacz najmocniej, ale chyba lepiej, żebyś wiedziała, co Cię może spotkać – dezintegracja osobowości, depresja poporodowa, nietrzymanie moczu…żartuję, będzie dobrze! 🙂
Jak to wszystko prowadzi do takiego fajnego bloga, smacznej kuchni, czystego i pięknie urządzonego domu to ja poproszę 😀 Wiem, że będzie, ale dzięki!!! 🙂
A ja kurcze, nie ma jakiejs traumy, chociaz drugi porod moglby ja powodowac, ja sie cholera ustawiam na piedestale, ze urodzilam, helloł, az dwie… ale kazdy porod znajmej, kolezanki, kuzynki- no czuje jakby umniejszaly mojemu heroizmowi, nie lubie tego uczucia, mam nadzieje, ze wlasnie to uczucie kiedys zniknie 🙁 HAnka, cudna Dziewczynka :* 100 latek!!
Jesteś ZAJEBISTA! Sto lat dla Was!!! ????
Polko, jak zawsze trafiasz w sedno! Długo płakałam po dawnej ja, a teraz pożegnałam ją lekkim skinieniem głowy. Idź już sobie – pomyślałam i poszła, a ja mam uśmiech na twarzy i nowe plany 🙂 Dzięki!
I ja się wzruszyłam. Jedynkę mojego synka będziemy świętować za jakieś 4,5 miesiąca. Ciekawe gdzie wtedy będę, z jakimi demonami, bo te porodowe na szczęście mnie nie straszą.
Sto lat!
PS. Może się komuś przyda informacja, że takowy jeździk widziałam dziś w sklepie Lucky Ducky na Szymanowskiego w Gdańsku.
Czytając o tych Twoich demonach, pomyślałam o swoich… moja historia jest podobna, pierwsze dziecko poród siłami natury, z tym że bardzo szybko doszłam do siebie, synek był łaskawy i nie męczył mnie zbyt długo 🙂 a córeczka… No cóż zrobiła mi psikusa, najpierw nie chciała się rodzić, a później tak się poplątała, że trzeba było się uśpić i dać pokroić :-/ ale nie to było najgorsze… Tylko ta wiadomość, chwilę po wybudzeniu, że muszą mi ją zabrać do innego szpitala oddalonego o 120km 🙁 o matko jak ja ryczałam… Do tej pory na dźwięk sygnału karetki mam łzy w oczach, choć w niedzielę minie rok od tych wydarzeń… Na szczęście dziś wszystko jest już dobrze, mała rozwija się prawidłowo, a ja nie wiem jak dziękować losowi, że tak to się skończyło. Dzięki Twoim tekstom udaje mi się jakoś uporać z moimi demonami 🙂 dzięki ogromne 🙂
A skąd krzesełko do karmienia i dywanik w pokoju dziecięcym?
100lat albo I nawet 200 mala Haniu.Jestes urocza i Twoja siostrzyczka takze.Widac,ze wrazliwa z Ciebie kobieta.Dla mnie ciaza jakkolwiek skomplikowana i porod naturalny,ale trudny I niemalze tragiczny,byly najpiekniejszymi doswiadczeniami mojego zycia.Takie momenty graniczne,kiedy oscylujesz miedzy byc albo nie byc, kiedy dotykasz niemalze Absolutu stawiaja do pionu.Moge powiedziec bez zadnego patosu,ze urodzilam sie razem z synkiem.Nowa ja.Dzis smakuje i delektuje sie nietylko macierzynstwem ale zyciem -kazdym dniem.Malutki byl dla mnie najpiekniejsza istota pod sloncem.Marzylam o synku,maz takze.Urodzil sie czysciutki,zgrabna glowka,oliwkowa cera.Bycie mama jest najpiekniejsza podroza mojego zycia.
Świetny tekst:-) Zresztą jak zawsze u Ciebie, raz płaczę, raz się śmieję, niczym choroba dwubiegunowa;-)
Ja swoją córkę również urodzilam przez cesarskie cięcie, ale bardzo chciałam naturalnie, próbowałam, niestety nie udało się. Melushka skończyła roczek we wrześniu, a mi nadal kręci się łza w oku na wspomnienie wydarzeń z przed roku. Mam nadzieję, że przy drugim dziecku będzie inaczej.
Rzeczywiście jest tak ze drugi poród leczy ten pierwszy… nagle kończą się łzy, złe wspomnienia, strach. Mogę głośno powiedzieć ze drugi synek „oczyścil” mnie z tych złych emocji i doświadczen. Poród pierwszy naturalny masakra. Vacum, crp 100 u mojego synka i ciągle zadawane pytania dlaczego w ten sposób i dlaczego ja. Ciężko było o tym myśleć i mówić, łzy same napływaly do oczu. Wszystko skończyło się dobrze. Przy drugim synku wiedziałam że tak nie będzie. Udało się wszystko wcześniej zaplanować. Po 4 dniach po cc juz zmywalam podlogi, chodziłam na spacery a przede wszystkim mówiłam bez łez o pierwszym porodzie. Skończyły się żale, trauma odeszła sobie… I już nie wróciła 🙂
A ja rycze. Przepraszam Hanusie przecież to urodzinowy post..rycze bo zdałam sobie sprawę ze ja matka dwojga kocham miłością zatrutą żalem. To nie ich wina ze jeszcze nie ogarnęłam nie pożegnałam chyba poprzedniej mnie. Tak strasznie mi teraz źle bo przecież kuzwa nam dwójkę pięknych dzieci a jestem chodzącym wyrzutem i nerwem.
Aż mnie ciary przeszły przy przedostatnim zdaniu…
Urodzinowe najlepszości, Hanulka : )
Każdy Twój wpis doprowadza mnie do łez – często ze śmiechu, ale częściej ze wzruszenia. Dla nas – matek – łzy to chleb powszedni, ale kocham tego Twojego bloga, bo czuję się tu jak w domu. Tak się rozsiadam i cmokam nad każdym kęsem, koniecznie popijając (gorącą!) kawą. To samo z instagramem – delektuję się każdym Waszym zdjęciem, kolorami, dziewczynkami, pięknymi duperelami. To właśnie na widok Haniuty moja dziewięciomiesięczna Pola poraz pierwszy zawołała „Dzidzia!”.
Super, że jesteś!
Samej slodyczy zycia dla Haneczki na kolejny roczek 🙂 A dla Ciebie brawo, droga mamo solenizanki, za dzielna postawe 😉
Pozdrawiam cieplo
Piękne i wzruszające, łzy jakoś same lecą 😉 jak zwykle super post
I mnie dodaj do grona wielbicielek … 100 lat dla Hani! Moje drugie dziecko, Zuzia, ma dopiero czwarty miesiac I urodziłam ja naturalnie a mimo to jest inaczej… Chyba kwestia pogodzenia ?jjuz nie ma tego żalu o sama siebie bo wiem, ze to wszystko minie . Za pare lat znowu bede miała więcej siebie a bede tęskniła za bezzebnym uśmiechem i fałdkami na nóżkach …
Sto lat!
A Ty jesteś jedyna, niepowtarzalna, chciałabym mieć taką przyjaciółkę przy boku 😀
Wszystkiego dobrego dla mamy i malutkiej.Jak zawsze dowcipny i inteligentny wpis. ????
Odbiegając lekko od tematu ciążowego, samochodzik który cudna Hania dostała na urodziny dostępny jest w sklepie Lucky Ducky w Gdańsku.
no nie sposób się nie uśmiechnąć po przeczytaniu tak dobrego textu, usmiecham się w tej chwili do siebie bo dałam radę urodzic i wykarmić 2 pomarszczone pięknoty, uśmiecham się do Ciebie bo jesteś taka oryginalna a jednoczesnie jesteś taka jak wszystkie, uśmiecham się do losu że mam to co mam i że mogę być tu i teraz :)))))
Hanutka – życzę ci abyś odziedziczyła dar zjednywania sobie ludzi po mamie, a Tobie Polko rozwijania skrzydeł :))))) Pozdrawiam cały czas z uśmiechem na licu 🙂
Hehe, love! A Hanka 3 listopada? jak ja 🙂
Dużo radości dla Hanki 🙂
Ja miałam wdzięczność dla personelu. Ale przy drugim. Nasłuchałam się historii, ze z drugim łatwiej i tak się nastawiłam psychicznie, aż się udało…Poród Hanki wspominam jako coś pięknego i mistycznego…
Wróciłam do realu gdy zaczeły się kolki w 4 dobie..ehhh…ale było minęło. Teraz mam ladaco takie cudowne i madre, ze hej. W listopadzie będzie obchodzić 3 urodziny, a Ja się pytam kiedy to minęło ??
Ps. podoba mi się tez nowe ustawienie mebelek. jesteś miszczem przemeblowań…
ja jak coś nie przestawię u dzieci to jestem ..chora :))
Piękny wpis Polko <3 Najlepszego dla Was wszystkich
Ja nie mogę, poryczałam się, Polko. 14 miesięcy po porodzie czuję to samo i dlatego jesteś mega. Piszesz o nas wszystkich, wyciągając te trupy-demony z szaf naszych kompleksów. Buziak dla Was, dzielne kobiety!
Przeczytałam wczoraj Twój tekst i dłuugo w nocy nie mogłam zasnąć. Przez te demony Twoje już przetrawione i moje, którym do przetrawienia jeszcze trochę brakuje. Ja mam jedno dziecko, prawie 3,5 roku i ciągle to we mnie siedzi. Z jednej strony miłość przeogromna i nieskończona z drugiej strony żal żal żal o którym głośno mówić nie można,nie wypada, bo co za matka żałuje swojego „poprzedniego” życia…. Jest coraz lepiej, mam cudownego syna, dupsko 3 razy większe, zaczynam powoli lubić ten stan….
Witam! Polsko, dzisiaj nie o tym jak Cię uwielbiam, bo to jest oczywista oczywistość. Mam dzisiaj małe ogłoszenie: mam do odsprzedania nowe buciki Mrugała króliki (wersja popiel), wersja zimowa, rozmiar 23. Buciki są nowe, tylko przymierzone, niestety córka oderwała metkę, bo tak się jej spodobały. justyna_ma@poczta.onet.pl
Justyna, dzięki za info, ale Hanka nosi 21 dopiero…może ktoś się tu skusi.
Polka- dziękuję Ci za ten i inne teksty. Szczere, odsłaniające Ciebie. Emocjonalne. Ja jestem tuż przed porodem i ciągle jestem egoistką, no i mam nadzieję, że za te 13 miesięcy na 1 urodziny mojej córki – będę potrafiła pożegnać demony i świętować 🙂 ps. „kudłatego pomidora o rysach Ryszarda Kalisza i kształcie czaszki rodem z ET” – no lepiej to nie mogłaś tego ująć 😀 (poza Kaliszem, jeszcze moim zdaniem Jerzy Urban wchodzi w rachubę).
Och Polko, twoje zośkowe macierzyństwo jest takie jak teraz to moje z Chibi, choć od chwili decyzji, że nie będziemy mieć więcej dzieci, ja zaczęłam zyskiwać ten spokój i akceptację doświadczeń ciąży (którą całą przeleżałam) i porodu (koszmar, trauma), o którym ty tu piszesz.
Bardzo miło się was czyta i podgląda, brak było takiej „kropki” w blogosferze jak Ty.
Mam pytane o tę huśtawkę. A w zasadzie o jej montaż. Właśnie nasz maluch dostał taką samą. Czy zamontowaliście waszą na drążku do podciągania czy macie haki? Czy jest na stałe czy macie jakiś patent na ściąganie jej/odwieszanie?
pozdrawiam 🙂
Polkaaaaa. O huśtawkę już zadbałam. Ale powiedz jak z tym autkiem? Czy Hanka jest zainteresowana? Bo chcemy zainwestować i wciąż się waham 🙂