Choćby się nie wiem jak człowiek starał, zwykle miewa się po Świętach jakieś cztery promile majonezu we krwi. Mazurka w wydychanym powietrzu – pewnie z siedem. Mimo mocnego postanowienia umiarkowania w jedzeniu i piciu, dżinsy dopinają się z trudem, a prognoza pogody, oprócz nadziei na lepsze jutro, wnosi także do życia pewien niepokój.
Osobiście nie zamierzam w nim trwać ani minuty dłużej. Resztek w lodówce nie ma u nas tym razem na tyle dużo, żeby powrót do lekkiej kuchni przeciągać choćby o godzinę. Gdy w głowie majówki i wiosenne sukienki, rezygnacja z dojadania pasztetu czy doustnej utylizacji resztek serniczka przychodzi jakby łatwiej. Niech utylizują sobie ci, co nie mają cellulitu, ja tam wracam do mojej zieleniny. A że pociąg do pracochłonnych dań mam w warunkach poświątecznego rozleniwienia jeszcze bardziej ograniczony niż zwykle, idę na łatwiznę.
Makaron z cukinii z duszonym na oliwie czosnkiem to równie proste danie, co spaghetti aglio e oglio i – wierzcie mi na słowo – podobnie pyszne, co tradycyjna, mączna pasta. Tyle że zamiast dwustu kalorii na porcję – ma kilkanaście. Nie ciąży na żołądku w formie zabójczej, węglowodanowej kuli, choć syci jak ta lala. Temperówka do warzyw to wiosenny must-have każdej dziewczyny, akcesorium równie potrzebne, co nowe baleriny. To danie jest genialne w swojej prostocie i gwarantuję – jak je odkryjecie, stanie się ono dyżurnym dietetycznym posiłkiem w warunkach zabiegania i lodówkowych deficytów. Czas operacyjny wynosi bowiem jakieś 10 minut w tej – najprostszej wersji. A możliwych modyfikacji (w samym wariancie dietetycznym tylko) są dziesiątki – można dodawać mięso, inne warzywa, krewetki z cytryną i chili, sos pomidorowy albo sojowy i mieszankę chińską, co tylko dusza zapragnie.
Kto jeszcze nie zna, niech leci po temperówkę (a doustną utylizację resztek świątecznego sernika zostawi domownikom bez cellulitu).
Makaron z cukinii z czosnkiem i parmezanem
I tak, wiem, że parmezan nie należy do składników jakoś wybitnie odchudzających, ale serio – kiedy cały obiad ma siedemnaście kalorii, ta odrobina tłuszczu z pewnością nikomu nie zaszkodzi, a istotnie podnosi walory smakowe cukiniowego makaronu. Oczywiście można się obyć bez sera, czosnkowe zielone „kluski” są bardzo aromatyczne i bez niego.
Składniki (na dwie porcje):
- 2 średnie cukinie
- 2 – 3 łyżki oliwy z oliwek
- 2 ząbki czosnku
- szczypta tartego parmezanu
- sól, pieprz
Przygotowanie:
- cukinię umyć i wystrugać z niej długie wstążki przy pomocy temperówki do warzyw (moją kupiłam za kilka złotych w Tigerze)
- na patelni rozgrzać oliwę, wycisnąć na nią czosnek
- dorzucić cukiniowy makaron, i dusić, lekko mieszając przez 2-3 minuty (i serio – niespecjalnie dłużej, bo zamieni się w ciapę, podczas gdy ma pozostać jędrny)
- pod koniec duszenia dodać sól i pieprz, porządnie wymieszać i wyłożyć na talerz, przed podaniem oprószyć parmezanem
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
uwielbiam spagetti z cukini , pycha w Twojej wersji jaki i z mięskiem ala bolones 😉
robiłam w lato i na jesień często ,ąż mi się znowu zachciało 😉 tez polecam
Smacznego !
Rewelacja. Na pewno skorzystam :))
Dzisiaj zrobiłam w wersji bolognese ale jak tylko kupię parmezan spróbuję Twojej wersji.
Dzięki !!!
Czy Twoja temperówka do cukinii też działa w taki sposób, że zamiast rysika wychodzi taki cienki kikut cukinii? Moja też z Tigera i nie wiem czy felerna jakaś czy tak ma być..?
U mnie wychodzą takie wstążki jak na zdjęciach. Kikut zostaje po przerobieniu większości na makaron, końcówka już się nie ściera.
Biorę przepis w ciemno, na szczęście temperówkę mam (dziewiczą), widać czekała na TEN moment (jutro robię) 😉
Dziękuję!
Smacznego!
Ciekawa jestem czy mój mąż by się najadł tym i czy starczyłoby mu to na więcej niż godzinę 😉
wiem, wiem, że można z mięsem, ale chyba przeprowadzę kiedyś eksperyment bez mięsa 🙂
na temperówkę do warzyw chorowałam już dawno ale nigdzie stacjonarnie nie mogłam takiej znaleźć. Jak napisałaś, że jest w Tigerze – kupiłam. Dziś był cukiniowy debiut, wyszło pysznie ale mój mózg nie podołał w przygotowaniach. Moja temperówka jest chyba jednak inna – zresztą na opakowaniu nie było cukinii tylko marchewka i tak też była opisana – temperówka do marchewki. Zamiast ładnych i długich nitek wyszły mi takie ostróżyny jak z temperówki do kredek. Na smak to nie miało wpływu na szczęście a nad aspektem wizualnym jeszcze popracuję.
PS. Dodatek parmezanu jest moim zdaniem nieodzowny wręcz. Zamiast pasuje też troszkę zielonego pesto chyba, ja przynajmniej następnym razem spróbuję dodać.
Z pesto też jest super, próbowałam! A z temperówką nie wiem, o co chodzi, moja przyjaciółka też mówiła, że jej nie wychodzi, a u mnie za pierwszym razem takie ładne spaghetti. Może cukinia mała i twarda powinna być?
Właśnie jem i to jest pyszne! Szybkie! Piękne! Love Polko!
Spróbowałam. PYSZNA REWELACJA
Nie mam temperówki, ale spróbuję pokroić cieniutko. Brzmi pysznie i już jutro muszę zrobić. A gdzie kupowałyście tą temperówkę, nie widziałam takiego sklepu w moim mieście
Chodzi o sieć sklepów Flying Tiger, ale jestem pewna, że można znaleźć ją wśród akcesoriów kuchennych w innych sklepach.
Temperówkę w wersji elektrycznej kupiłam chyba z rok temu w Lidlu – wcale nie za drogo (ostatnio też widziałam, że były) i o niej zapomniałam. Dzisiaj natknęłam się na nią gdzieś w tylnych rzędach szafki z różnymi gadżetami, ktore mogą się przydać. W lodówce miałam akurat 2 bio-cukinie, postanowiłam wypróbować – wyszło piękne cieniutkie spaghetti i to szybciutko. W lodówce mam też własnej roboty pesto z liści rzodkiewki oraz z czosnku niedźwiedziego (pochwalę się, że wszystkie składniki z własnego ogrodu). Oliwę i parmezan mam, przywiezione jeszcze z Toskanii. Biorę się do roboty. Mysle, że dodanie trochę płatków pikantnej ususzonej papryczki (też własnej) może podkręcić smak. A na deser : sałatka z własnych oczywiście truakawek + melon+ grecka feta+lekki domowy dressing. Będzie pysznie, musi być.