Czy tylko ja nie mogę uwierzyć, że już październik? Mam wrażenie, jakby pierwszy dzwonek zadzwonił wczoraj. Miniony miesiąc zaczął się w sandałach, a skończył – w czapkach i szalikach. I choć od paru dni jesień pokazuje swoje mokre i wietrzne oblicze, zaczęła się więcej niż malowniczo. Wkręciłam się w nią totalnie – kolorystycznie i smakowo. Oficjalnie zamieniliśmy wino białe na czerwone, zwinęliśmy dekoracje z tarasu, cieplejsze kurtki awansowały z pudeł na wieszaki. Późne popołudnia spędzamy, pomagając czwartoklasistce ogarniać nową rzeczywistość, ciemne wieczory – z nosami w książkach, z dzbankiem herbaty, fotel w fotel, jak para emerytów. Przedstawiam Wam dziś moje wrześniowe zajawki – wszystkie doskonale będą się nadawać także na nadchodzące tygodnie.
1. JESIENNY ŚWIAT
Czyli sezonowe polkowe pieprzenie: czas start. Kto nie trawi moich przydługich opisów przyrody, niech przewija, jednostki co bardziej wrażliwe na uroki wrześniowych kolorów i świateł zachęcam do wspólnych zachwytów. Bo taki był przecież piękny ten wrzesień, że niesprawiedliwością byłoby nie wspomnieć o tych wszystkich spacerach, kasztanach, żółtawych liściach i popołudniowych słońcach, które z pierwszej lepszej parkowej alejki czyniły magiczne krainy. Kto nie zakosztował uroków jesiennej przyrody w minionych tygodniach, niech prędko nadrabia, zanim wyłączą słońce. Październik to ostatni dzwonek, więc marsz na jabłka prosto z drzewa, po bukiety z Marcinków i zapas kasztanów na ludziki! Herbata i kocyk należą się tylko tym, którzy zabiorą dzieci na spacer! I tak, moim hitem września był wrzesień, najpiękniejszy od lat, pachnący śliwkami i suchymi liśćmi. Tak ciepły i dobry, że niewiele więcej do szczęścia potrzebowałam.
2. ANIMAL KINGDOM – GOLDEN HOUR
To właśnie temu zjawisku, które próbowałam uchwycić na spacerowych kadrach, jest dedykowana jesienna kolekcja mojej ukochanej marki biżuterii – Animal Kingdom. W „Golden Hour” znajdziecie leśne żuczki, jemiołuszki, wiewiórki, liście, połyskujące w jesiennym słońcu delikatne rozmaryny, czekoladowe hematyty, wrzosowe spinele, oliwkowe chwosty, miodowe sznureczki, a każdy element kolekcji to małe dzieło sztuki. Uwielbiam dodawać tę odrobinę kobiecości moim, zwykle raczej prostym strojom. Jestem wierna tej marce od dawna, ich biżuteria jest dla mnie niezmiennie najpiękniejsza.
bransoletka – Golden Hour
naszyjnik – Shades od Fall
kolczyki – Wind Fall
DO 20-GO PAŹDZIERNIKA MOŻECIE ZROBIĆ ZAKUPY W ANIMAL KINGDOM 10% TANIEJ NA HASŁO: MRSPOLKADOT
3. NAJPIĘKNIEJSZY ODCIEŃ RÓŻU
Bo choć był piękny (ten wrzesień), to nie uchroniłam się od potrzeby dodatkowego podkręcenia jego urody stosowną oprawą. Od przeniesienia do domu odrobiny tych cudnych kolorów. A ze wszystkich jesiennych barw, ta jest moja najulubieńsza – przydymiony róż, jasny wrzos, brudne lila, czy jak go tam zwał. Nie mam pojęcia, jak to się ma trendów czy koloru roku Pantone, ale gdzieś to mam i upycham po kątach brudnoróżowe kwiaty, jasnofioletowe poduszki, malinowe pledy i naczynia. Wbrew instagramowym trendom, dekoruję chałupy białymi dyniami, lecz tym wrzosem właśnie. Komu nie po drodze z odcieniami musztardy, a pragnie sezonowych klimatów, niech idzie w ten róż jak w dym, mimo że (a może właśnie dlatego że) do wiosny daleko.
4. UCZNIOWSKA ORGANIZACJA
I choć te spacery i kolory były we wrześniu wyjątkowo urokliwe, nie czarujmy się – ubiegły miesiąc upłynął nam przede wszystkim na wdrażaniu się w szkolny rytm. Czwarta klasa to dla dzieciaków spora zmiana, kiedy to spod skrzydeł troskliwej pani trafiają na korytarze pełne starszaków i miotają się, lekko zagubieni, od klasy do klasy. Nie to jest jednak najtrudniejsze, a organizacja. Przynajmniej u nas to najsłabszy punkt programu, a niestety w tym roku „zapomniałam” i „ojej, nie wiedziałam” względnie „zgubiłam” nie wystarczy. Zosia jest jeszcze dość chaotyczna, wciąż gubi bidony i zostawia w szkolnej szafce nie tę książkę, co trzeba. Początek czwartej klasy obfitował w serię niefortunnych zdarzeń, dlatego, choć w poprzednich latach staraliśmy się nie wyręczać jej w pamiętaniu o pracach domowych, teraz wkroczyliśmy do akcji ze zwiększoną kontrolą. Nie chcąc jej jednak służyć przez całe życie za pamięć zapasową, stawiam na narzędzia i naukę organizacji.
Przed zostawianiem w szkole książek, z których jest praca domowa, chronią ją już zwykle karteczki, które zaczęła przyklejać, oznaczając potrzebne w domu podręczniki. Przed zapominaniem o sprawach, które są zadane z kilkudniowym wyprzedzeniem – jej pierwszy kalendarz szkolny. „Szkolnik Superdziewczyny” to świetna propozycja wydawnictwa Wilga dla dziewczynek w wieku Zosi i starszych, która pomoże im zapanować nad szkolnymi obowiązkami. W kalendarzu jest też dużo miejsca za pozaszkolne sprawy, własne zapiski, plany i wspomnienia – taki dzisiejszy odpowiednik „Kalendarza Szalonego Małolata” – pamiętacie? 😉
Na zdjęciu pod kalendarzem leży drugie fajne znalezisko – tabliczka magnetyczna i suchościeralna, którą dorwałam ostatnio w Flying Tiger. Jest podzielona na dni tygodnia, z dołączonym mazakiem i gąbeczką, też fajne narzędzie, a tanie jak barszcz.
Kolejny gadżet do planowania to tablica korkowa z Dekornika – zgrabna i urodziwa, może służyć do przyczepiania karteczek z informacjami i do dekoracji w jednym – zawsze znajdzie się też miejsce na jakieś zdjęcia czy inne ozdoby. Bardzo podoba mi się to, że tablica jest w całości podklejona taśmą, nie trzeba więc do niej wiercić dziur, a wystarczy zdjąć folię i docisnąć do ściany. Są jeszcze inne wzory – zobaczcie koniecznie.
I ostatnia nowość, też z Dekornika – już stricte dekoracyjna, ale nie mniej praktyczna – naklejki gwiazdki. Dołożyłam ich na Zosinych ścianach w strategicznych miejscach, czyli głównie tam, gdzie znajdowały się jakieś zadrapania, dziurki czy plamy, których nie dało się zmyć. Dwa lata po przeprowadzce nasze ściany już noszą niestety ślady użytkowania, a do malowania jeszcze nam się nie spieszy – dzięki tym naklejkom przetrwamy ten czas z godnością 😉
5. „SHARP OBJECTS” / „OSTRE PRZEDMIOTY”
Nie dajcie się zwieść nudnawemu początkowi – ten serial rozkręca się dość wolno. Po dwóch odcinkach zrobiłam sobie wręcz przerwę na książkę i wróciłam do niego dopiero po jakimś czasie. Zbyt ciężki i dołujący był dla mnie widok neurotycznej dziennikarki, która powróciła do rodzinnego miasteczka, żeby pisać o sprawie zabójstw, które się w nim wydarzyły. Akcja początkowo toczy się nieśpiesznie i nie wciąga jakoś nadmiernie. Im bliżej jednak poznajemy – zarówno dziennikarkę, jej toksyczną rodzinę, jak i lokalną społeczność, tym bardziej chce się rozwikłać zagadkę okrutnych zabójstw i szczegóły przeszłości Camille. Powiem tak – ten serial nie przestaje być ciężki ani dołujący, a wręcz z odcinka na odcinek jest coraz bardziej przerażający. Tyle że wtedy już nie można się od niego oderwać i brnie człowiek w tę historię, w tę koszmarną rodzinę, jej potworną przeszłość, by na samiutkim końcu po prostu zbierać szczęki z podłogi. Polecam bardzo!
Do obejrzenia na HBO Go.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Polko ulubieńcy jak zawsze extra, ale ale nie sposób nie zauważyć Twego smukłego lica! 😉 wyglądasz bosko!
Haha, dzięki 🙂 Póki co głównie lico i okolice mi wysmuklały, ale walczę o więcej 😉
O rety wyglądasz przepięknie…i te lico tak cudnie muśnięte ☺️o samym tworzeniu wpisów i zdjęciach nie będę się rozpisywać….powiem jedno mistrzostwo o.👍 Nie ma takiej drugiej jak Ty, jesteś jedyna w swoim rodzaju, najlepsza,ole!!!!codziennienie z cierpliwością czekam na nowy wpis na blogu ☺️pzdr 😉
O, mamuniu, tyle dobra w jednym komentarzu! Dziękuję ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Odchudzanie Ci służy zdecydowanie!!!
Jak każdemu zresztą 😉 Dzięki, cieszę się, że widać 🙂
Czy można wiedzieć skąd ten śliczny różowy (wrzosowy? 😉 ) pled?
P.S. Pięknie wyglądasz w czerni ❤️
Dzięki! Jest z Allegro, to marka Bloomingville.
Polko, a girlanda skąd?
Na tych zdjeciach z bizuteria jestes strasznie podobna do Zosi, badz na odwrot Zosia do mamy.
Pozdrawiam
hm… ostre przedmioty… zbierać szczęki z podłogi… tak, to odpowiednie wyrażenie ;-P
Witam, a te poduchy – wrzosowa i włochata – skąd są? Z góry dzięki za odp. 🙂
Witam, nie jestem pewna, czy wiem, o które chodzi, bo wrzosowych było na zdjęciach kilka 😉 Ale jeśli masz na myśli tę, która jest za włochatą, to jest z H&M Home, a kudłata to Jysk, ale to żadna nowość, sprzed pół roku już.