Jak tak sobie teraz patrzę, to rozumiem, czemu w kwietniu tyle razy poczułam, że chcę zatrzymać ten świat, wysiąść na chwilę z pędzącego pociągu. Że kręci mi się w głowie i nie mam siły już dłużej tak biec. Jak dobrze pisać te słowa z perspektywy podkarpackiej chaty, z dystansu majowego wyjazdu. Widzieć, w co wpadłam i obiecać sobie nie pakować się więcej w taką masę obowiązków jednocześnie. Przegięłam – do masy spraw okołoksiążkowych dorzuciłam sobie parę dużych zleceń i projektów, a w charakterze wisienki na torcie dorzuciłam jeszcze remoncik – brawo ja! Nic to, człowiek cały czas się uczy, coraz lepiej wyczuwam swoją wewnętrzną granicę, po której zaczyna się wypalenie i chaos. Coraz lepiej wiem, ile projektów na raz jestem w stanie pociągnąć, ile etatów powinnam stworzyć, ile spraw oddelegować. Coraz silniejszą mam świadomość, jak chcę zorganizować swoją pracę i życie, bo dość mam pułapki siłaczki, utopii girl-boss i całej tej ściemy – upadłam ze zmęczenia i stresu, a teraz powstaję z martwych i szukam pomysłów, co zmienić. Zmieniam od zaraz – w maju odpalamy sklep! Już dziś poznajcie mój główny produkt:
„POLKA PRZY GARACH. CZYLI JAK GOTOWAĆ I NIE ZWARIOWAĆ”
Nie dam rady się dłużej tajniaczyć. No nie dam, bo eksploduję! Przedstawiam Wam zatem niniejszym przedsmak tego, co nastąpi w maju, a co mi się w minionym miesiącu udało skończyć. Muszę wreszcie uchylić rąbka tajemnicy, bo ileż można w sekrecie pisać, gotować, wymyślać i kombinować. Cztery miesiące planowałam, spisywałam, taszczyłam siaty, siekałam, piekłam, smażyłam, fotografowałam, obrabiałam, opisywałam. Miałam napady euforii i totalne spadki nastroju, emocjonalne i energetyczne zjazdy, chwile zwątpienia, by za moment zobaczyć kolejne rozdziały i znów zapalić się do tego projektu jak mały dzieciak. Dziś już jestem spokojniejsza – głównie podekscytowana i dumna, trochę też zmęczona. Lęk przed porażką trzymam już chyba w ryzach. Chwilowo niepewność i stres mam pod kontrolą – wiadomo przecież, że coś po drodze musi pójść nie tak. Coś na pewno pójdzie, a ja nie umrę od tego na zawał, świat będzie kręcił się dalej – tak sobie tłumaczę. No więc, słuchajcie – mamy to! Jest książka – ponad sto przepisów w dziewięciu kategoriach, kilkadziesiąt stron wstępów, wprowadzeń i felietonów, całe tony pięknych ilustracji mojej osobistej kuzynki – Marty Soboń. Tak jak zapowiadałam – będzie zarówno ebook, jak i papier, ale nie tylko one. Już w maju w moim sklepie znajdziecie kolekcję produktów uzupełniających – na ich temat akurat pomilczę jeszcze chwilę. Dopieszczamy wszystko, dopinamy na ostatni guzik technikalia, druk i logistykę. Zatem przedstawiam Wam moje najmłodsze dziecko, najdłużej chyba planowane i najbardziej wychuchane ze wszystkich – „Polkę przy garach”. Przyjmijcie ją ciepło i trzymajcie za mnie kciuki na ostatniej prostej 🙂
„NASZA PLANETA” / NETFLIX
Zawsze uwielbiałam filmy przyrodnicze, zwłaszcza jeśli towarzyszyły im kojące głosy moich ukochanych lektorów – sir Davida Attenborough i Krystyny Czubówny. W „Naszej Planecie” to właśnie oni opowiadają niesamowite historie i złożone zależności ekosystemów, ale to nie jedyny powód, dla którego nie można się od tego serialu oderwać. To jest absolutny majstersztyk gatunku! Zapierające dech w piersiach zdjęcia – zarówno szerokie kadry ukazujące gigantyczne stada dzikich zwierząt, jak i zbliżenia, pozwalające na oglądanie z bliska owadów. A do tego uchwycenie niewiarygodnie rzadkich momentów, wejście w świat intymnych relacji, wyrafinowanych polowań, zjawiskowych migracji. Spektrum emocji podczas oglądania jest pełne – od zachwytu, przez wzruszenie, niepokój, lęk, aż po dojmujący smutek. Bo tak – „Nasza Planeta” pokazuje jak zmienia się świat i że coraz trudniej w nim przeżyć wielu zwierzętom, pokazuje kurczące się lasy i topniejące lodowce, ocieplające się oceany i znikające gatunki. Nie epatuje przy tym brzydotą zaśmieconych plaż czy zdewastowanej dżungli, a pokazuje doskonałość świata przyrody, jego złożoność, zachwycające piękno oraz zadziwiającą umiejętność regeneracji. Daje przy tym nadzieję, pokazuje, że jeszcze nie jest za późno, wzywa do opamiętania. Nieprzeciętnie poruszający serial – autentycznie. Po prostu trzeba go obejrzeć.
„BETTER THINGS” / „LEPSZE ŻYCIE” – HBO
A z rzeczy bardziej przyziemnych to taka propozycja – dojrzała aktorka, samotnie wychowująca trzy temperamentne córki. Sam – ekspresyjna i depresyjna jednocześnie, szczera, ironiczna, momentami wręcz grubiańska, zmęczona życiowym chaosem i humorami swoich dzieci. W tej roli genialna, uroczo zachrypiała Pamela Adlon, a u jej boku nie mniej zdolne i równie temperamentne dziewczyny. Świetna jest też moim zdaniem kreacja matki głównej bohaterki, a ich relacja – smutna i bolesna, momentami zabawna, na pewno ciekawa (zwłaszcza dla dorosłych córek starzejących się mam). Ten serial w ogóle jest głównie o tej trudnej więzi, o skomplikowanych związkach matek z córkami. O tym, jak jedne potrafią być dla drugich okrutne, jednocześnie ogromnie się przy tym kochając. „Better things” to pełna uroku galeria błyskotliwych kobiet, inteligentnych, zabawnych i barwnych postaci, których pełne ciętych ripost dialogi czynią go bardzo fajnym, komediowym serialem. Pewnie głównie kobiecym, ale w żadnym wypadku nie zbyt sentymentalnym czy ckliwym, po prostu babskim, bo bardzo sfeminizowanym.
HANIA RANI
Czyli Hanna Raniszewska – młoda polska pianistka i kompozytorka, Gdańszczanka. Tylko tyle o niej wiem i w sumie więcej nie muszę. Niespecjalnie interesuje mnie jej wiek, wykształcenie czy życie. Wystarczy mi „Esja” – jeszcze ciepła, debiutancka płyta Hani, która mnie wzrusza, porusza, rozczula, zasmuca i dotyka. Nie będę się w tym miejscu zanadto wymądrzać, czy zgrywać się na jakiegoś speca od pianistyki. Specem nie jestem, ale mam serce i wyobraźnię – to pierwsze przy tych dźwiękach bije jakby mocniej, drugie – podsuwa mi mnóstwo obrazów. Ta muzyka to piękno w najczystszej postaci.
SZAFKA „WOJTEK”
Bo to Wojtek sobie ją wymyślił, narysował i zaprojektował w najdrobniejszym szczególe. Wojtek jest z siebie teraz bardzo dumny i ja z niego też. Nie tylko dlatego, że jego dzieło niezmiernie mi się podoba, bo ma świetne proporcje i mnóstwo fajnych schowków (podnoszony blat na adapter i klapka w plecach na ukrycie wysuwanego ekranu – heloooł!). Cieszę się z tego mebla i z mężowskiej determinacji, żeby zrobić coś po swojemu. Bo już nic nas nie goni, bo nie trzeba iść na kompromis, byle łatwej i szybciej. Fajne jest uczucie, że mamy coś unikalnego, tylko swojego i skrojonego na miarę swoich potrzeb. Jeśli chodzi o konkrety, to Polkowski zaprojektował ten mebel w programie Sketch Up, a następnie według tego projektu wykonał go znajomy stolarz. To sklejka liściasta, pokryta twardym woskiem olejnym w odcieniu miodowym. Czuję, że szafka będzie hitem w naszym domu jeszcze przez wiele miesięcy, jak również – że to nie ostatnie takie dzieło zdolnego pana Wojtka. Jak to zwykle w przypadku udanych pionierskich projektów bywa – ten sukces rozbudził ochotę na więcej.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
<3 (bo jestem małomówna)
Cudownie!!! Już nie mogę się doczekać
☺️☺️☺️
Jestem z Was dumna!!!!
Świetnie zapisuję się do zakupu książki 🙂 Dobra robota i nie potrzebne stresy wygląda to wszystko cudownie 🙂
Czekam, czekam, czekam 😍
Piękna książka. Świetnie się zapowiada. Gratuluję.
Brawo! Książka wygląda baaaardzo apetycznie 😁
Ale czym Ty się dziewczyno stresujesz??? Ty skacz z radości jak wszystkie Twoje czytelniczki, które tak jak ja korzystają z Twouch cudownych przepisów i które niejednokrotnie stają si hitem rodzinnych imprez!
Gratuluję z całego serducha!!!
Wow:) no w końcu 🙂 po cichu liczyłam na taką:P Czekam niecierpliwie;) !!!! <3
Zapowiada się świetnie, trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie!!!!!!!
Gratulacje! Książka na pewno będzie hitem! Ja natomist chcę zwrócić uwagę na pomysł z taboretami pod głośniki.. Świetny patent.. Wyglądają jak komplet.. Super!
Gratulacje, czekam niecierpliwie, chętnie ja kupię…dobre „rzeczy”rodzą się w bólu…
Jak ja na to czekalam 🙂 odkad pojawily sie „Slodkie swieta Polki” mialam nadzieje, ze pojawi sie pelne wydanie ksiazkowe z Twoimi przepisami. Juz nie moge sie doczekac, zeby kupic ksiazke i zobaczyc co pieknego tam ukrylas 🙂 a ze bedzie pieknie tego mozemy byc wszycy pewni! Bardzo rzadko cos komentuje – jestem bardziej typem obserwatora. Ale tym razem musze napisac – robisz kawal dobrej roboty Kobieto! bez zadecia, z normalnym podejsciem do zycia – oby jak najdluzej 🙂
Super 😀 podoba mi się okładka, zawartość też pewnie ciekawa
Już to pisałam ale powtórzę. Kibicuję Ci i to bardzo😀
Czekam!❤ Nasza planeta to mój osobisty hit również. Oglądamy całą rodziną. Pozdrowienia!
Czytam Pani bloga od dawna ale nigdy nie zostawiałam komentarza. Dzisiaj postanowiłam jednak coś napisać. Moją pasją nie jest gotowanie ani wnętrza w stylu scandi czy boho, ubieram się też zupełnie inaczej niż Pani😀 Na pewno nie czytam tyłu książek co Pani. Ale jest coś, co strasznie mnie ciągnie aby zajrzeć na bloga czy Instagram. Tak jak bym wpadała w odwiedziny do najlepszej kumpeli aby zobaczyć co u niej słychać. Wcale się nie dziwię, że dopada Panią czasami zmęczenie. Ja bym tego w życiu nie ogarnęła 😀 Ale też miewam ciężkie dni i wtedy lubię poczytać Pani bloga i robi mi się lżej, po porusza Pani tematy, które są ważne dla nas kobiet. Dziękuję za to i proszę o więcej. Pozdrawiam 😘
Ta książka to must hale, wygląda pięknie, chcę ją już i teraz😍
Aaaa❤ ten Twój przedsmak tylko smaka na więcej narobił😍 wygląda obłędnie,już chce kupic😉
Pięknie;), kwiecień zatem trzeba zaliczyć do bardzo udanych😀😀, gratuluję i już nie mogę sie doczekać kiedy książka będzie gościć w mojej kuchni :)**
Cześć,
Ale jestem głodna!! I to Twoja wina 😀 ta książka wygląda przepysznie!
Pozdrawiam,
Kasia
Aguś, ta okładka jest Mega zajeb…… Bardzo mi się podoba. Cholera długo trzymasz w niepewności, tym bardziej wiedzialam że szykuje się coś wyjątkowego 😀😀😀i przepięknego od Ciebie. Buziaki 🌺🌺🌺🌷🌷🌷🌸🌸🌸🌺🌺🌺🌷🌷🌷
Zawsze masz tyle pomysłów żywieniowych:),ale inaczej jest rzucić je ot tak,na blogu jako propozycje,a inaczej zgrupować i oprawić..Nie denerwuj się,będzie dobrze,z sercem i doświadczeniem,które posiadasz.
dzięki za słowa otuchy, a gwoli ścisłości – to nie tylko zebrane przepisy z bloga, znaczna większość to nowe pomysły, stworzone specjalnie do książki
Polka, Ty tak piszesz, że ja Ciebie w ciemno kupuję! Okładka jest genialna. Zdolna Ty, zdolny On. To żeście się dobrali;) uwielbiam
Super, że książka bedzie też w papierowej wersji 🙂 kiedy premiera ? Nie mogę się doczekać !!!
Książka zapowiada się wspaniale! Okładka świetna. A co do Hani Rani też uwielbiam i w ostatnim czasie słucham prawie codziennie. W tym roku będzie miała koncert na offie😍. A no i ta Wasza szafka jest rewelacyjna. Bardzo mi się podoba. Wielkie brawa dla męża za projekt! Pozdrawiam serdecznie, Asia
Sorry ale ten tytuł jest zerżnięty z bloga „Odczaruj gary” czyli jak gotować i nie zwariować. Słabe to
Sorry, ale pierwsze słyszę o istnieniu takiego bloga i słaby to jest ton Twojego komentarza.
Szafka bardzo ładna, na książkę czekam 🤭
Jejuuu książka wygląda wspaniałe, muszę koniecznie ja mieć. Gratulacje!
Ale fantastycznie! Powiem Ci, że czytam Twojego bloga od paru dobrych lat (pamiętam jeszcze czasy przed Hanią). Zobaczyłam kiedyś na jakimś zdjęciu Twoja kuchnie i tak już zostałam. Przeczytałam wszystkie posty. Wiele razy uratowałaś mój obiad, kiedy zupełnie nie miałam pomysłu. Kupiłam Twoja pierwszą książkę i do dzisiaj ją przeglądam kiedy mam gorszy dzień. Pozwala mi docenić to, co już mam.
Nową też na pewno kupię, będę pierwsza w kolejce. Nie mogę się doczekać kiedy zacznę z niej korzystać. No i będzie mi pasować do kuchni 😉
Pozdrawiam serdecznie i bardzo Ci kibicuję.
P.S. Widzę, że jesteś zabiegana i zawalona robotą. Polecam się, gdybyś szukała wirtualnej asystentki 🙂
Przepieram nóżkami 🙂 🙂 🙂 🙂
Czekam na książkę z niecierpliwością 🙂
czy ktos wie kiedy książkę można kupić już nie mogę się doczekać
Dawno nie czekałam na książkę jak na Twoją. Ostatnio chyba na ostatnią część Harry’ego Pottera!;)
Ta komoda to sztos normalnie!