Jeśli jesienne miesiące minęły mi szybko, to serio nie wiem, co napisać o grudniu. Choć dzięki kalendarzowi adwentowemu odliczaliśmy dzień po dniu z uważnością iście grudniową, ten przeleciał jak szalony, mignął tylko, rozbłysnął światełkami, zapachniał piernikiem i już za moment odchodzi. Wdychamy więc jeszcze łapczywie jego zapach, ogrzewamy się jego ciepłem, wsłuchując się w dziecięcy śmiech i patrząc na opadające z choinki igły. Jedną trzecią miesiąca spędziłam jak w amoku, dopieszczając moje szalone przedsięwzięcie – świątecznego ebooka. W drugiej części grudnia praca przeplatała się z przygotowaniami do Świąt, ostatnie dni – wiadomo: dom, rodzina, goście i gościny, lekki detoks od internetu. I choć miło było, to jak zwykle o tej porze przebieram już nogami na styczeń i noworoczne projekty, zarówno te domowe, jak i zawodowe. Przerwa świąteczna, z właściwym jej przedawkowaniem jedzenia, picia oraz własnych dzieci, ciut mi się już dłuży, być może dlatego zamykam ten miesiąc podsumowaniem, zanim jeszcze się skończył. O blogowych i rodzinnych planach na 2019 napiszę Wam więcej w styczniu, tymczasem przedstawiam moje grudniowe umilacze – same perełki!
„SŁODKIE ŚWIĘTA POLKI”
Bezapelacyjnie – mój grudniowy numer jeden. I nie, że najbardziej na świecie kocham to, co sama stworzę, ale dawno nie miałam takiej frajdy, jak w dniu, w którym puściłam w świat to nasze rodzinne dzieło. Z wielu powodów, ale przede wszystkim dlatego, że udowodniłam sobie, że umiem. I że jak chcę, to mogę. To poczucie, w połączeniu z sukcesem kuzynowskiej kooperacji, napawa mnie wielką nadzieją, że w przyszłym roku zmaterializują się moje marzenia i plany. „Słodkie Święta Polki” były dla mnie hitem, bo nie do opisania jest frajda obserwowania kawałka siebie na Waszych stołach. Moje małe, słodkie dzieci umilały Wam Święta, a to dla mnie totalna magia. Zrobiliśmy przy okazji wszyscy razem coś znacznie bardziej magicznego – nie jestem w stanie zliczyć, ile kolacji wigilijnych ufundowaliśmy, ani ile kasy poszło dzięki tej akcji do potrzebujących, ale sądząc po Waszych wiadomościach – wydarzyło się w grudniu za naszą sprawą dużo dobrego. Wnioskując po liczbie postów na Instagramie, najchętniej chyba kulałyście piernikowe praliny i mam nadzieję, że najedliście się ich też za nas, bo jak wiadomo – szewc bez butów chodzi 😉
NOWY ŁAD U HAŃCI – WITRYNA HAVSTA
Wkurzyłam się na jej zabawkowy bajzel już w listopadzie, kiedy to przeszłam przez ten pokoik jak tornado, bezwzględnie opróżniając go z tony nieużywanych zabawek i różnych plastikowych „przydasiów”. Przestawiłam łóżko pod okno, znalazłam w kątach miejsca na kosze z pluszakami, wolno stojące domki i inne wózki dla lalek, zostawiając na jednej ścianie miejsce na nowy mebel. Nie wiedząc jeszcze dokładnie, co tam wstawię, zaplanowałam przestrzeń z myślą o średniej wielkości pojemnej szafce na książki i nieduże zabawki typu pudełka z grami czy puzzle. W grudniu podjęłam wreszcie męską decyzję i zamówiłam (tak, zamówiłam online po raz pierwszy!) witrynę HAVSTA z Ikea, czując, że to może być mebel, jakiego szukamy. No i bingo! Wygląda cudnie i zmieściła wszystko, co trzeba. Szybki i przesuwane drzwiczki dają łatwy dostęp do zawartości, a rozmiary okazały się w sam raz do tego małego pokoiku. Od kiedy tu stanęła, utrzymanie porządku stało się banalnie proste, a Hania ma wszystko na widoku, więc nie słyszałam też już od tygodni żadnego „nudzę się”. Nie wspominając o tym, jaką frajdę mam zaglądając do niej – podoba mi się ta wersja Hanulowego królestwa nieprzeciętnie wręcz.
NOWA JAKOŚĆ ŻYCIA – EKSPRES DO KAWY
Choć wcześniej nigdy nie byłam fanką takiego umawiania się małżeństw na wspólny zakup artykułów gospodarstwa domowego pod choinkę, moja niechęć do zasypywania się niepotrzebnymi prezentami osiągnęła w tym roku apogeum i poczułam, że tego właśnie chcę. Nie niespodzianek i kombinowania, tylko sprawienia sobie autentycznej przyjemności przedmiotem, który chcieliśmy mieć od dawna. Kiedy jak nie przed Świętami najłatwiej jest puścić kasę na takie marzenie? Puściliśmy więc, a potem totalnie nieromantycznie: zapakowaliśmy w papier, ukryliśmy w garderobie i wsadziliśmy sobie sami pod choinkę. Jaka była radość po powrocie z Wigilii! A jeszcze większa – w świąteczny poranek, przy pierwszych kawowych eksperymentach, wśród cudownego aromatu, z wieloma filiżankami intensywnej kawy z puszystą cremą i kakao na spienionym mleku. Ekspres do kawy to jedna takich rzeczy, którą stawia się w domu i momentalnie nasuwa się pytanie – gdzie byłeś, jak Cię nie było? Gdzie byłeś całe moje życie, ja się pytam, gdy piłam te wszystkie plujki i lury?! Zdecydowaliśmy się na markę Nivona – oferującą wysokiej klasy ekspresy w relatywnie niskiej cenie, podobno niezawodne. Nasz model to CafeRomantica 660, oprócz tego, że jest prosty w obsłudze, a kawa jest pyszna, niewiele więcej mogę po kilku dniach o nim powiedzieć. Póki co jesteśmy bardzo zadowoleni, radocha jest wielka.
BRWI JAK SPOD LINIJKI – ZESTAW BENEFIT
Jakieś dwa lata temu, nie wiem, czy bardziej za sprawą wpływu trendów makijażowych czy raczej wskutek pogorszenia się jakości brwi własnych, zaczęłam moją przygodę z zagęszczaniem i wyrównywaniem łuków kosmetykami do makijażu. Miałam różne – kredki, cienie i pomady, zwykle z tych tańszych, niezmiennie wzdychając do najbardziej chyba znanych i kultowych – marki Benefit. Piękne opakowania w stylu retro uśmiechały się do mnie z Sephory czy sklepów wolnocłowych, lecz ostatecznie zwykle cena powstrzymywała mnie przed zakupem. Widziałam je nie raz w użyciu w różnych makijażowych tutorialach, słyszałam pochlebne opinie, ale pozostały dla mnie jednak takim luksusem, którego postanawiałam sobie odmówić. Nie odmówił mi go wreszcie w tym roku Mikołaj, który obdarował mnie na Mikołajki najpiękniejszą skrzyneczką skarbów do brwi. Wszystko, co o tych kredkach i tuszach czytałam to prawda – są intensywne i trwałe, brwi wyglądają nieskazitelnie, a przyjemność używania tych cudeniek jest wielka. Nie wspominając już o szkatułce, która jest tak śliczna i solidna jednocześnie, że stała się moim podręcznym schowkiem na kosmetyki do codziennego makijażu.
kosmetyki Benefit dostaniecie w Sephora
PIĘKNE PLANY NA PRZYSZŁY ROK – KALENDARZ RIFFLE PAPER
Takie plany, jakie mam na przyszły rok, wymagają specjalnej oprawy. Pięknego narzędzia do wcielania w życie marzeń kreatywnych i śmiałych. Wierzę, że planer, który jest przemyślany i ładny, autentycznie pomaga w codziennej organizacji i sprawia, że chce się jakoś bardziej. Mam nadzieję, że mój kalendarz książkowy utrzyma w ryzach przedsięwzięcie, które mam na myśli – przynajmniej kolejną książkę, a może i jeszcze więcej. Już drugi rok z rzędu strażnikiem moich terminów i dealine’ów, powiernikiem moich myśli i pomysłów będzie kalendarz z Riffle Paper. Uwielbiam estetykę tej marki, ich wszystkie kwiatowe organizery i notesy, a kalendarze książkowe szczególnie. Są wykonane ze szlachetnego papieru, z dbałością o szczegóły, wewnątrz jest sporo miejsca na zapiski i cudne naklejki, które umożliwiają prowadzenie go w stylu bullet journal. Rewelacyjny kalendarz dla pracusiów i estetek, prawdziwe papiernicze cacko!
swój planer mam ze sklepu Cocoshki
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Też mam Nivone;) i póki co to strzał w 10! tfu tfu oby nie zapeszyc;)…tylko pamiętaj, ładuj tam dobrą kawe, tylko z palarni;)
Twój ebook jest również moim ulubieńcem, na Sylwestra znów ukulam sobie pralinki pierniczkowe i z masła orzechowego. Havsta odkąd ją zobaczyłam u Ciebie siedzi mi w głowie i mam nadzieję, że przyda mi się w nowo urządzanym domu. My od kilku lat posiadamy ekspres Phillips Saeco Incanto i zgadzam się: +100 do jakosci życia w dniu powszednim i weekendy. Pozdrawiam! Życzę udanej zabawy Sylwestrowej!
A co to za długopisy dla dzieci?
Nivona to rewelacyjne ekspresy! Ja mam już kolejny. Pierwszy bardzo mocno się wysluzyl. Trzeba było wymienić na nowszy. Zero awarii. Rewelacja
Super, to bardzo dobra wiadomość 🙂
Czekam z niecierpliwością na post o ekspresie. Pojawi się prawda?
Zestaw do brwi wygląda raczej jak narzędzia do piercingu brrr…
Pozdrawiam świątecznie.
Agnieszko widz, że lubisz piękne notesy i plannery. Ostatnio kupowałam dziewczynom z mojej rodziny pod choinkę w TkMaxx. Piekne
Oj tak, zawsze znajdują tam papiernicze cudeńka! Raczej jednak z tego powodu staram się ten sklep omijać 😉
Droga Polko!
Pierwszy raz komentuję, ale odkąd trafiłam do Ciebie za sprawą szarpanej wieprzowiny, to non stop wracam i nadrabiam zaległości 🙂 Dziękuję za wspaniały blog, a szczególnie za piękny ebook. Zrobiłam na święta Twój sernik (po prostu rewelacja! Wszyscy pytali o ten cudowny przepis) i Twoje pralinki z masła orzechowego (weszły do repertuaru moich ulubionych słodyczy, mniam…).
Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci wspaniałego nowego roku 🙂
No, to prawda. A ja zrobiłam z córcią 300 ciastek, 5 rodzajów, wszystkie z twoich przepisów 🙂 I sernik of kors też. Musiałam wydzielać, a i tak w 2 dzień świąt już nic nie było, chociaż ciast napiekłam 5 no i te 300 ciastek 🙂 A ekspres też kupiłam SOBIE w prezencie. A co, należy się 😉
Pozdrawiam cieplutko.
Cześć,
Popieram wspólne małżeńskie zakupy. W tym roku tak nabyliśmy elektryczne szczoteczki (taka prosta rzecz a ciągle nie mogę się nadziwić jakie mam czyste zęby!) oraz oczyszczacz powietrza (w końcu mój mąż nie kaszle przez alergię). A ekspres był naszym pierwszym zakupem i do tej pory go używamy z uśmiechem na ustach, mimo że ma już ponad 4 lata 🙂
Pozdrawiam,
Kasia
Witaj Kochana😊
Podazam za Toba od czasow mieszkanka i malej Zosi a potem Hanulki. Widze jak sie zmieniasz i zmieniasz to co wokol. Wiem dobrze, ze tylko Ty doradzisz najlepiej… A moze zapytaj doradcy😉 jaka lale /pewnie szmacianke/ kupic malej, rocznej Dziewczynce corci Przyjaciol?
Wasza witryna z zabawkami w pokoju Hani kryje tyyyle cudow, moze macie jakis pomysl i cos podrzucicie😁 ps. a z takim glosem to ja nie kumam dlaczego w radio nie pracujesz🤔