Różne miewam świetne pomysły. Różne i często je miewam zasadniczo. Jedyny problem, jaki mam z własną kreatywnością, to jej nadmiar. Mogłoby się to wydawać zaletą, gdyby nie fakt, że towarzyszy jej także pewna spora wada – większość z nich wprowadzam w życie, zanim zdążę pomyśleć. Brak pogłębionej refleksji sprawia, że rzucam się, napędzana samozachwytem, nakręcona dziecięcym entuzjazmem, nie analizując zawczasu konsekwencji. Jak to się kończy, widać gołym okiem – wszak nieprzypadkowo mam dziś męża i dwoje dzieci. Ale żarty na bok, szkoda, że nie możecie zobaczyć moich włosów, jak je sobie kiedyś na żółto i rudo farbowałam. Błędy młodości, mogłoby się zdawać. Ale tendencja do wpadania na głupie pomysły niestety nie minęła u mnie wraz z wiekiem.
Nasila się, gdy w pobliżu są moje córki, a ja szczególnie chcę zapunktować jako mama. Wyrzuty sumienia to kiepski doradca, zaprawdę. Dochodzi do głosu, kiedy – w swoim mniemaniu – dam ciała, zaniedbam, niewystarczająco się staram. Wtedy walczę o order super mamy ze zdwojoną siłą. Wtedy zdarza mi się iść do kina na najgorszy na świecie animowany gniot i żałować już w pierwszej minucie projekcji. Wtedy rozdaję słodycze, kupuję zabawki, daję się wciągnąć w najgłupsze zabawy, robię zeza, daję sobie bandażować kończyny i robić zastrzyki w tyłek. Pozwalam wygrzebać z zamrażarki paczkę jagód i zgadzam się upiec muffinki. Mama i córki, niedziela, wspólne pieczenie – wiecie, że ja jestem podatna na takie scenariusze. Udziela mi się ich ekscytacja i tylko z trudem odmawiam poprzedzenia operacji wykonaniem trzech czapek kucharskich z papieru. Gdzieś w tle kołacze się myśl, że właśnie skończyłam szorować kuchnię, ale nie poświęcam jej dużo uwagi. Spontanicznie wchodzę w ten plan, widząc jak na horyzoncie majaczy mój order. Ten dla super mamy rzecz jasna.
Kto kiedykolwiek wpuścił dziecko do kuchni, ten wie, co nastąpiło dalej. Gotowanie z nieletnimi tak rozkosznie wygląda tylko na okładkach książek kucharskich dla dzieci (kto wpadł na pomysł, żeby takie wydawać? tylko się pchają do garów później, chcą piec ciasta, każą starym zjadać swoje „regaty na liściach sałaty”). Otóż Armagedon nastąpił. Kotłowały się wokół blatu jak dzika zwierzyna, przepychały i kłóciły. Na kafelkach krwawe rozbryzgi, mąka w powietrzu, olej we włosach, surowe jajko na podłodze. I te jagody, wszędzie jagody. Rozmazane na blacie, wtarte w ręce, rozsmarowane na twarzy, wmasowane w ubrania. Po chwili zastanawiam się, jak mogłam dać się w to wmanewrować. Bo jeśli to kara za to, że pracowałam w sobotę, to ja dziękuję, niesprawiedliwość jawna. Mogłam chociaż zarządzić wypiek bezy albo babki piaskowej, ale jagody? Opcja dla szalonych – przestrzegam. Czuję się też w obowiązku nadmienić, że orderów nie rozdają – ani za wspólne pieczenie, ani za późniejsze sprzątanie. Zasadniczo wolę wszystkie najgorsze animowane gnioty tego świata, przynajmniej się człowiek zdrzemnie w tym kinie.
No dobra, przyznam szczerze, jakkolwiek cały ten bajzel nie był mi do szczęścia potrzebny, tak w duchu ucieszyłam się trochę z jagodowych plam. Nie, nie jestem wariatką, która lubi wyrzucać ubrania. Po prostu kilka dni wcześniej dostałam przesyłkę od Vanish, któremu obiecałam przetestowanie odplamiacza Vanish Gold i tylko czekałam na dobrą okazję. Kiedy przystępowałam do akcji, byłam przekonana, że nigdy nie napiszę tych słów. Serio – nie dawałam mu szans. Plamy były tak ciemne, niemal czarne, że autentycznie nie sądziłam, że ich usunięcie będzie możliwe. W głowie już układałam słowa przeprosin i odmowę wzięcia udziału w kampanii. Nie byłabym w stanie polecić czegoś, co nie zadziałało. Nie pokładając w nim wielkich nadziei, zaaplikowałam odplamiacz na ubrania dziewczyn, a potem wyprałam je jak zwykle, z proszkiem do prania.
W trakcie, gdy pralka chodziła, wyjęłyśmy nasze babeczki z piekarnika i zaczęła się radosna konsumpcja oraz dekorowanie polewą. No, może nie jakaś ultraradosna, bo przerywana pytaniami, czy pranie już się skończyło. Serio – Zośka martwiła się o swój ulubiony fartuszek. Udzieliła się jej też moja eksperymentalna ciekawość, przez co najprzyjemniejszy etap pieczenia spędziła odliczając czas do wyjęcia ubrań z pralki 😉
Jaka była nasza radość, kiedy pokazałam jej ulubiony fartuszek bez śladu wielkiej, czarnej, jagodowej plamy 😉 Szok i niedowierzanie! Nie wiedziałam, czy bardziej cieszę się, że odplamiacz zadziałał, czy, że nie musiałam wyrzucać ubrań. Na pewno ogromnie śmieszyła mnie ekscytacja Zośki, która stwierdziła, że w takim razie to ona chce zareklamować Vanish i że mam powiedzieć wszystkim, jak nas uratował 😉
No więc, dziewczyny – nie wierzyłam, ale to działa. Nie tylko na jagody – Vanish Gold usuwa ponad 100 plam! Najsilniejsza formuła Vanish została przetestowana na ponad 100 plamach i udowodniono, że wszystkie zostały skutecznie usunięte, niektóre nawet po 7 dniach.
Skoro mam już skuteczny środek do usuwania plam z ubrań, czekam jeszcze na wprowadzenie Vanisha do dzieci. Jagody zeszły u nas tylko z koszulki i fartuszka, na skórze niestety trzymały się świetnie do kolejnego dnia 😉
Wpis powstał we współpracy z marką Vanish, producentem linii odplamiaczy Vanish Gold, którą Wam serdecznie polecam. Przetestowane na Poleczkach 😉
…
Muffinki z jagodami i białą czekoladą
10-12 sztuk
Składniki:
- 250 g jagód
- 100 g roztopionego oleju kokosowego lub masła
- 125 ml mleka
- 2 jajka
- 250 g mąki pszennej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 170 g cukru
Przygotowanie:
- piekarnik nagrzać do 180 stopni C. Formę na muffiny wyłożyć 12 papilotkami (użyłam sztywnych foremek, które można ustawić na zwykłej, płaskiej blasze)
- jagody rozmrozić ( świeże – opłukać i osuszyć)
- do miski wlać roztopiony olej kokosowy lub masło, wlać mleko, zamieszać, następnie dodać jajka, znowu wymieszać
- do drugiej miski przesiać mąkę razem z proszkiem do pieczenia, dodać cukier i dokładnie wymieszać
- delikatnie połączyć składniki z dwóch misek, dodać jagody (jeśli używasz mrożonych – uwaga na sok! należy go dokładnie odcedzić), delikatnie wymieszać
- nałożyć równe porcje ciasta do papilotek i wstawić do nagrzanego piekarnika
- piec przez 25 minut, po przestudzeniu polać rozpuszczoną w kąpieli wodnej białą czekoladą (my mieliśmy dodatkowo taką z kawałkami suszonych jagód!)
Zaleca się wypiek przez osoby dorosłe, bez udziału nieletnich. Przed konsumpcją radzę kupić Vanish Gold – żeby nie było, że nie uprzedzałam 😉
przepis pochodzi z Kwestii Smaku
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Polko! Świetnie pogodziłaś cudowne pióro z marką firmy V., gratulacje! Baaardzo mi się spodobało!!! Ale niestety nie mam jagód z zamrażalniku ani nieletnich w pobliżu 😉 Serdeczności!
Myślę, że z innymi jagodowymi owocami też będzie super. Dziękuję! 🙂
Kocham jagody, kocham czekoladę i muffinki, kocham tez swoja córkę, ale chyba na razie sama zrobię ten deser;)
Tak też będzie dobrze 🙂
hahahahaha no takie reklamy to ja rozumiem. szczere, napisane fantastycznie, zero sztuczności. Super!!! muszę w sobote kupić ten Vanish bop ja też mam w kuchni dwie małe pomocnice 🙂
Koniecznie, daje radę no! 😉
Nie wyobrażam sobie swojego macierzyństwa bez Vanisha 😀 Muffinki przetestuje w nowej kuchni 😉 Buziaki Polki Krejzolki <3
Bez Vanisha faktycznie trudne i beznadziejne byłoby życie matki praczki, ale dlaczego u licha nie wymyslili jeszcze jakiegoś fajnego dozowniczka?!!! Takiego, który pozwoliłby nie brudzićsobie dłoni piekącą cieczą, która zostawia białe nieestetyczne plamy na skórze. Fakt – zaraz znikają, ale jednak!
Niech jakieś mądre głowy z ekipy udogodnień wymyślą jakiś bajer w nakrętce, który ułatwi życie i aplikację żelu! Tylko tyle i aż tyle! 🙂
Wymyślili – na jednym zdjęciu Zosia trzyma Vanish w żelu w niedużej butelce z takim fajnym, kulkowym dozownikiem – ten jest mój ulubiony 😉
! 🙂
Zakładaj rękawiczki ????
W sumie…mama Dextera nosiła! 😉
Ooo a ostatnio dokopałam się do 2 torebek jagód i zastanawiałam się co z nich zrobić 😀
W Vanisha nie uwierzę póki nie spróbuję :p Do tej pory nic nie dawało rady, więc zobaczymy 🙂
Ja też byłam sceptyczna, uwierz mi. Nie, żebym wcześniej nie stosowała, ale może tak spektakularnego efektu jeszcze nie widziałam.
Trudno nie być sceptyczną po tylu porażkach na froncie „praniowym” :/ Dam znać czy u Nas zdał test czy Nasze plamy okażą się tymi 101, 102, 103… :p
naprawde ladnie wkomponowana reklama, wsrod wszystkich blogow jakie czytam, u Ciebie reklamy sa najladniej 'zblendowane’ z tekstem, jestem pod wrazeniem, Monika
To jest dla mnie wspaniały komplement – dziękuję!
Nie mogę się napatrzeć na Zosię, najbardziej urokliwa dziewczynka jaką „znam”. Fajny post.
wow, to strasznie miłe. Zwłaszcza, że ja też jestem wielką fanką jej uroku i czasem mi nawet jakoś tak jakby przykro, że Hanka kradnie cały show, bo jest jeszcze tak dziecięco słodka.
Ja zaczęłam przygodę z Twoim blogiem lata temu 😉 właśnie od zachwytu nad urodą Zosi. Potem przeczytałam parę postów i wpadłam na amen. Dziś Twój blog jest obowiązkową częścią mojego dnia 🙂 Podziwiam tempo w jakim się rozwijasz i pasję z jaką żyjesz Polko. Pisz książkę, na pewno kupię!
A żeby nie było za słodko… za mało mi postów o wnętrzach!
Kochana a te wielki papilotki jakie sa na zdjęciu można piec w piekarniku ?? Czy t tylko ozdobne kartoniki po wyjęciu juz mufinek ? Aha mogę spytać skąd sa ?
Tak, można, piekłam w nich na zwykłej blasze, bo są sztywne. Kupiłam je w Duce jakiś czas temu.
Co robisz ze twoje mufinki sa takie wysokie ?moje zawsze klapna w pewnym momencie ? Nawet te zrobiłam tylko z malinami i tez klapły piekłam na góra-dół nie na termoobiegieu niewiem co moze być przyczyna
Naprawdę nic specjalnego, postępowałam zgodnie z przepisem, piekłam góra-dół. I choć ja je wyciągałam od razu, może spróbuj sposobu, który pomaga mi przy serniku – gdy będą już dobre, wyłącz piekarnik i uchyl drzwiczki, daj im lekko ostygnąć zanim wyjdą na zewnątrz?
Mistrzowsko zawarta reklama w tekście!
Dziewczynki tak się ufajdały i te płyny na prawdę dały radę????
Szkoda że nie mam jagód… mój narzeczony uwielbia te… jak on to mówi „Polkowe przepisy” ???? mam nadzieję że nigdy nie usuniesz bloga bo ja ich nigdzie nie zapisuje… tylko zawsze wyszukujemy i pichcimy z Twoich przepisów!
Czas dwupaku dobija końca tak więc coś byśmy mogli przygotować! Po ostatnich cynamonowych bułeczkach apetyt wzrósł????
Później już nie będzie łatwo mówić że w ciąży to czasem ciężko się słodkościom oprzeć! A zanim mały bóbr urośnie i zacznie się dopominać o wspólne pieczenie to pewnie trochę minie????
Dzięki, cieszę się, że to widzicie. A jeszcze bardziej, że Vanish dał radę, mimo, że w niego zwątpiłam 😉
Czemu Wasze muffinki takie ciemne? Kakao? Tylko nie widzę w składnikach..
Ciemne od jagód oczywiście 🙂
Właśnie nie,sprawdzałam na kwestii tam są jasne z widocznymi jagodami.. chyba że jagody rozciśnięte..☺
Nie rozgniatałam ich, po prostu nie zdążyły odcieknąć z soku. Żeby były jasne, trzeba je porządnie odcedzić albo wręcz dodać do ciasta lekko zmrożone.
No ja o Vanishu mam zdanie jak za naszą zachodnią granicą – Vanishit. Bo ileż można tłumaczyć sobie, że „po prostu” znowu trafiło się na tę 101 plamę, której już producenci nie przewidzieli… natomiast proste metody działają niezawodnie (soda, perhydrol, ocet – zależy od rodzaju i miejsca zabrudzenia).
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Ciemne ładniej się komponują z tą jasną polewą☺ pozdrawiam
U mnie Vanish w łazience to podstawa no i tatuaże na rączkach też 🙂
reklama reklama ,pranie mózgu juz od rana jejejejej
Uwielbiam Twój styl pisania, powinnaś zastanowić się nad większą formą pisarską 🙂
Choć nie jestem Twoim targetem( mam syna 20 lat ) lubię zaglądać do Ciebie ,przeurocze córy,piękne mieszkanie no i Gdańsk moje ulubione miasto (byłam we wrześniu na tydzień na wyspie Sobieszewskiej hotel Orle) pogoda trafiła mi się bajeczna ,plażowałam na prawie pustej plaży,opłacało się jechać 550 km jedne z najlepszych wakacji .Pozdrawiam i czekam na więcej.
ANia z Rybnika