Sporo w moim życiu rytuałów, różnych powtarzalnych sytuacji, które są źródłem małych radości i poczucia bezpieczeństwa. Choć nigdy tego nie planowałam, tak się złożyło, że moim naturalnym środowiskiem jest dom. A jak się w jednym miejscu i mieszka, i pracuje, to wiadomo – tempo życia nie jest szczególnie zawrotne. Jestem zwierzę domowe, co lubi swoje zwyczajne życie. Lubi pobudki u boku dziecka, pierwsze poranne łyki kawy, lubi siadać do komputera co rano, w ciszy i półmroku. Naciągnąć sweter na piżamę, i budzić się niespiesznie, łyk po łyku. Lubię te swoje godziny w pustym domu, przy muzyce, gdy tak siedzę i piszę, piję te moje kawy i herbaty, jedna za drugą (nie znoszę, gdy kubek jest pusty). Lubię nasze popołudnia, gdy zwozimy dzieciarnię do domu, kiedy robi się głośno i gwarno. Wtedy jest czas na obiady, kolacje, zabawy, odrabianie lekcji – normalne życie. Lubię te dni i nasze wieczory, kiedy Polkowski odpala swoje ulubione płyty, rozkładamy się na sofach i gadamy albo czytamy, coś tam sobie zwykle popijając ciepłego czy inne winko. Zwykle nie przeszkadza mi, że większość dni i wieczorów wygląda podobnie, to daje mi poczucie bezpieczeństwa.
To daje mi bezpieczeństwo, a rozliczne rytuały – masę przyjemności. To chyba w tych drobnych rzeczach tkwi sekret mojego dobrego samopoczucia. Ramy mam bowiem stałe, a ten ustalony rytm życia to solidna podpora. Dodaję do niej wciąż małe zmiany, żeby nie umrzeć z nudów, zasoby kreatywności drzemią we mnie bowiem spore. Wiecie, że ciężko mi usiedzieć w miejscu. I może właśnie dlatego wciąż coś w swoim otoczeniu zmieniam. Siłą rzeczy swoje pokłady energii lokuję w naszych czterech ścianach, w naszych wnętrzach i na rodzinnych talerzach. No więc tak sobie tu mieszkam, pracuję i wciąż wymyślam – a to przemeblowanie, a to malowanie, sezonowe dekoracje czy kulinarne eksperymenty. Nie narzekam na brak pomysłów, mam ich wciąż całą masę.
Tak, mogę to chyba nazwać niespokojnych duchów sposobem na dorosłość – uczepić się szczegółów, w nich szukać źródła małych radości i odświeżającej dawki odmiany. Dostarczać sobie codziennych wrażeń i wzruszeń, nie dać się wessać rutynie, przełamywać ją drobiazgami, nawet jeśli szaleństwem dnia ma być tylko zupa z innego przepisu albo nowy sposób na kawę. Urozmaicać sobie tę codzienność na różne sposoby, poruszając się w bezpiecznych ramach stałego rytmu. Dodawać do niej nowe kolory, smaki i wrażenia, tworzyć rytuały – swoje własne i te rodzinne. Kiedyś myślałam, że takie dorosłe życie musi być strasznie nudne. Dziś wiem, że będzie takie, jak je sobie urządzimy. Urządzam je więc każdego dnia na nowo drobnymi radościami i kompletnie się przy tym nie nudzę.
JAKIEJ KAWY SIĘ DZIŚ NAPIJESZ?
Jedną z takich zmian ostatniego czasu, która dostarcza mi nowych wrażeń w ramach starych, dobrych, kojących rytuałów jest pojawienie się w repertuarze domowych smaków kawy zbożowej Inka. Pijemy bardzo dużo ciepłych napojów – kawy, herbaty, zimą dziewczynki często proszą o kakao. Część z tych rytualnych kubeczków wypełniamy dziś smakiem, który odkrywam na nowo. Nie ma on bowiem nic wspólnego z wodnistym, słodkawym płynem, jakim nas niegdyś dręczono w przedszkolach. Smak Inki jest bardzo zbliżony do tradycyjnej kawy, łagodny i przyjemny, a jednocześnie napój ten pozbawiony jest kofeiny. Co więcej – pełen dobroczynnych składników.
Kawa zbożowa Inka powstaje z prażonych ziaren zbóż: jęczmienia i żyta z dodatkiem cykorii, jak również, w zależności od rodzaju, także z domieszką innych składników, jak choćby: błonnik, składniki mineralne i witaminy. Nie zawiera konserwantów i barwników ani żadnych dodatków do żywności „E”, a listę składników można wyliczyć na palcach jednej ręki. Czego pewnie większość nie wie – kawa zbożowa to źródło witamin z grupy B, związków niezbędnych do przebiegu procesów energetycznych oraz funkcjonowania układu nerwowego (chronią przed depresją, ułatwiają zapamiętywanie). Ich odpowiedni poziom w diecie może pomóc w problemach takich jak: zmęczenie, zły nastrój, przetłuszczające się włosy, wypadanie włosów, łuszcząca się skóra. To więc fajny element uzupełniający zdrowej diety, chroniący przed niedoborami witamin i minerałów.
Kolejna zaleta – Inka to kawa, która polecana jest dla każdego, zarówno dla dorosłych, jak i dzieci, jest doskonała dla kobiet w ciąży i zawsze wtedy, gdy unikamy kofeiny, na przykład wieczorem.
MOJE POMYSŁY NA ZIMOWE SMAKI KAWY ZBOŻOWEJ INKA
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie wymyśliła, co oprócz zwykłej Inki – czarnej lub mlecznej – można jeszcze wyczarować. Okres przedświąteczny z wszystkimi swoimi smakami i zapachami, zainspirował mnie do stworzenia własnych receptur. Stworzyłam trzy słodkie, deserowe wręcz, lekko rozpustne i bardzo świąteczne smaki Inki – kokosowy, fistaszkowy i piernikowy. Zachęcam Was do spróbowania, zaserwowania rodzinie przy choince, a jeśli jesteście spragnieni kolejnych inspiracji – więcej przepisów znajdziecie w specjalnej zakładce na stronie Inka. No i wtedy to już naprawdę można każdego dnia inną, nie groźna nikomu rutyna 😉
INKA KOKOSOWA
Aksamitna, gęsta, dyskretnie kokosowa, u mnie – lekko tylko słodkawa.
Składniki:
(na dwie kawy)
- 1 puszka (400 ml) mleka kokosowego
- 3 – 4 łyżeczki Inki
- 3 łyżeczki cukru kokosowego (można zastąpić dowolnym innym słodzidłem)
- opcjonalnie: czapeczka spienionego mleka lub bitej śmietany
- do podania: wiórki kokosowe
Przygotowanie:
Mleko kokosowe lekko podgrzać, dodać cukier kokosowy. Kawę można dodać zarówno do garnuszka z mlekiem i mieszać do rozpuszczenia albo nasypać do każdego kubka po 1-2 łyżeczki, zalać mlekiem i wymieszać. Na wierzch nałożyć spienione mleko lub śmietanę, ozdobić wiórkami kokosowymi.
INKA FISTASZKOWA
Moja ulubiona! Absolutnie olśniewająca orzechowym smakiem i konsystencją – gęstą, kremową, zjawiskową po prostu.
Składniki:
(na dwie kawy)
- 400 ml dowolnego mleka (krowiego lub roślinnego)
- 1,5 łyżki masła orzechowego (niesolonego, gładkiego, bez orzeszków)
- 3-4 łyżeczki Inki
- 2-3 łyżeczki brązowego cukru lub syropu klonowego
Przygotowanie:
Mleko wlać do rondelka i podgrzać razem z cukrem/syropem i masłem orzechowym – to rozpuści się, ale nie dokładnie. Drobne kawałeczki masła potraktować blenderem ręcznym, po chwili napój stanie się gładki i aksamitny, a dodatkowo nabierze powietrza i dostanie apetycznej pianki. Kawę można dodać do całości albo wsypać po 1-2 łyżeczki do kubków, zalać fistaszkowym mlekiem i dokładnie wymieszać. Można podać ze spienionym mlekiem lub bitą śmietaną, udekorować posiekanymi orzeszkami ziemnymi.
INKA PIERNIKOWA
Cudownie świąteczna, rozgrzewa i otula aromatem piernika. To coś więcej niż kawa – to gęsty, kawowo – korzenny koktajl, idealny zarówno dla dorosłych, jak i dzieci.
Składniki:
(na dwie kawy)
- 400 ml dowolnego mleka (krowiego lub roślinnego)
- 3-4 łyżeczki Inki
- 4 spore pierniczki (bez czekolady, najlepiej także bez lukru, ale jeśli macie tylko lukrowane, nie dodawajcie już cukru)
- po pół łyżeczki cynamonu i przyprawy do piernika
- opcjonalnie: miód (w ilości według uznania)
- do podania: spienione mleko lub bita śmietana, szczypta cynamonu
Przygotowanie:
Mleko wlać do rondelka, włożyć do niego pierniki, wsypać przyprawy, podgrzewać, aż ciasteczka się rozpadną. Zdjąć z ognia i zmiksować całość na gładki napój, skosztować i ewentualnie dosłodzić miodem do smaku. Dodać kawę – do całości płynu lub już w kubeczkach, po ok. 2 łyżeczki na porcję. Udekorować spienionym mlekiem lub bitą śmietaną, oprószyć cynamonem.
Mam nadzieję, że zainspirowałam Was do stworzenia tych kawowych pyszności, jeśli jednak szukacie prostszych rozwiązań, podpowiadam, że Inka ma w swojej ofercie także smakowe kawy zbożowe: waniliową, czekoladową i karmelową.
A jakiej Inki Ty się napijesz? 😉
…
Wpis powstał we współpracy z marką Inka.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
teraz co blog to inka
Może i tak,
ale z takim tekstem to tylko u Polki!
Polka rulez!
„Urozmaicać sobie tę codzienność na różne sposoby,poruszając się w bezpiecznych ramach stałego rytmu”-myśl,która przyświeca mi w życiu. Mądry,ciepły tekst i wspaniałe zdjęcia.
Proszę powiedz gdzie kupiłaś ten sweter?
Świąteczny, ciepły i refleksyjny wpis🤗
Rzeczywiście mignęło mi w ostatnim czasie kilka wpisów z Inką w roli głównej, ale nikt nie robi tego tak, jak Polka! Mądry, refleksyjny tekst, przepiękne świąteczne zdjęcia i jeszcze przepisy, których naprawdę chcę spróbować! Dla mnie idealne połączenie. Dzięki Polko, że stworzyłaś sobie zawód, bo dobrą robotę robisz 🙂
Piekny tekst i dzieki ze przypomnialas o ince ktora uwielbiam ale na chwile o niej zapomnialam;)
Ja dziś piję inkę z cynamonem i słonym karmelem, który został mi po wczorajszym popcornie. Jest pyszna!
Takie reklamy lubię, aż mi się zamarzyla inka, dobrze wydane pieniądze na promocję 😉 kupuje Inke na swieta i poeksperymemtuje 🙂 widac malo blogow czytam bo nigdzie inki nie widzialam..
Jak nie lubię inki, tak po tych zdjęciach chyba dam jej drugą szansę… 🙂 wymiatasz – pięknie się to czyta, nie jest nachalne i po prostu… zachęcasz 🙂
Polko zlituj się! Ile składników na masę orzechową do ślimaczków? Robię listę zakupową i tylko tego mi brakuje 🙁
Hej, poprawiona strona jest na Instagramie w wyróżnionych relacjach – w pierwszym kółeczku.
Wyglądają obłędnie! A ja uwielbiam kawę w pracy ; )