Kiedyś miałam ją w pogardzie. Że smutna i wieści rychły koniec tej lepszej części roku. Ale umówmy się – w naszej strefie klimatycznej hejtowanie jesieni to strategia cokolwiek nierozsądna. Sprowadzanie ośmiu miesięcy w roku do czekania na pozostałe cztery – ciepłe i zielone, to jakiś akt destrukcyjny jest. Nie wiem, czy to przyszło wraz z dorosłością, kiedy człowiek zaczyna akceptować coraz więcej spraw, na które nie ma wpływu. Czy może wraz z pracą mojego męża, która sprawia, że jesień to dla nas prawdziwe family reunion, kiedy to życie wraca na spokojne, dobre tory. Ale przyszło.
Zaczęłam ją uwielbiać. Parę lat temu na dobre zakochałam się w żółto-rdzawych krajobrazach, kasztanach i dyniach, wielkich szalach, w ciemnych wieczorach pod kocem, w herbacie z miodem. Pokochałam botki i szuranie nimi w liściach. Uwielbiam jesień za płaszcze, które można nosić jeszcze rozpięte i chusty, których nie trzeba motać ciasno, bo mróz. Za wielkie swetry. Wyspecjalizowałam się w jesiennym gotowaniu, to kulinarnie jeszcze lepsze niż lato. Cieszę się, że wracają najlepsze odmiany jabłek, chrupiące i soczyste. Ubóstwiam gruszki i późne maliny, które u rodziców na wsi można zbierać aż do listopada, jeszcze słodsze od tych sierpniowych. Moja jesień ma smak gęstych, rozgrzewających zup, orzechów, grzybów, dyni i owoców. I jeszcze jeden, to moje zboczenie – o tej porze roku jakoś wszystko lepiej smakuje z cynamonem.
Tegoroczne lato przeciekło nam jakoś przez palce. Wakacje bez urlopu nie pozwalają na prawdziwe docenienie tego czasu, nie dają szansy, by celebrować je właściwie. Zabrakło prawdziwej, rodzinnej sielanki gdzieś w pięknych okolicznościach przyrody, truskawkowy sezon skończył się jakoś znienacka. Kąpiele w jeziorze można policzyć na palcach, tak jak dni wolne od pracy. Dziś, na tydzień przed przeprowadzką już czuję smak lenistwa – korzennej herbaty na kanapie, rodzinnych śniadań, dyniowego latte, pitego na tarasie w październikowym słońcu. Czuję zapach tych lasów i parków, w których będziemy szurać liśćmi. Już widzę nas razem. Nie pozwolę tej jesieni przeciec nam przez palce.
Śliwkowe crumble z pekanami i lodami cynamonowymi
Składniki:
- 700 g śliwek
- łyżka brązowego cukru
- łyżka mąki ziemniaczanej
- pół łyżeczki cynamonu
- dwie garście pekanów (ew. orzechów włoskich)
kruszonka:
- 150 g miękkiego masła
- 150 g brązowego cukru
- 100 g mąki pszennej
- 100 g mąki razowej/owsianej lub drobnych płatków owsianych
lody cynamonowe:
- 150 g śmietanki kremówki
- 250 g mascarpone
- 3 łyżki brązowego cukru
- pół łyżeczki cynamonu
Przygotowanie:
- najpierw przygotować lody: śmietankę ubić z cukrem (nie musi być sztywna, wystarczy, że cukier się rozpuści, a śmietana nabierze powietrza i podwoi objętość), dodać cynamon i delikatnie miksując, dodawać po łyżce mascarpone, przełożyć do pojemnika, zamrozić
- śliwki umyć, wypestkować, przekroić na pół, obsypać cukrem, mąką ziemniaczaną i cynamonem, wymieszać
- wyłożyć je ciasno w wysmarowanej masłem foremce, na wierzch dodać trochę orzechów
- przygotować kruszonkę: cukier, masło i mąkę (ew.płatki) zagniatać palcami aż wytworzą się grudki, jeśli masa jest zbyt jednorodna – dosypać troszkę mąki i rozcierać palcami do uzyskania kruszonki
- posypać nią równomiernie owoce, wierzch oprószyć szczyptą cynamonu
- piec ok. 35 – 40 minut w 190 st. do czasu aż kruszonka się zezłoci, a śliwki będą pod nią apetycznie bulgotać (pod koniec pieczenia można jeszcze dorzucić na wierzch garść pekanów)
- podawać lekko ciepłe z kulką lodów cynamonowych (a jeśli bardzo Ci się nie chce na nie czekać, może być po prostu mascarpone z odrobiną cukru lub miodu i cynamonem)
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Oj, siedząc teraz przy korpobiurku (plany na own business okazały się jednak mało dochodowe ;)) strasznie Ci zazdroszczę. Tego, że jesteście już na finiszu, że decyzja o wyborze Waszego miejsca na świecie podjęta (nawet wracając w niedzielę z półwyspu obwodnicą, zastanawiałam się czy do Was daleko ;)) i kończycie już przygotowania, że takie fajne to Wasze mieszkanie (choć muszę przyznać, że mi bliżej do pasteli niż black&white). Wiem, że padasz ze zmęczenia na twarz, dość masz pudeł i życia na kartonach, ale ja bardzo bym chciała być na tym etapie.
My jutro jedziemy oglądać działki (bo okazuje się, że przy warszawskich cenach mieszkań taniej jest pobudować dom 170m2 niż kupić mieszkanie 80m2…) zastanawiając się, czy wyrobimy potem z codziennymi dojazdami 20km x2…
Potem jeszcze tylko, 3-4 lata odkładania na budowę, sama budowa 1-2 lata i lekko licząc za 6 lat będę na tym etapie co Ty teraz 😉
Życzę wytrwałości na najbliższe dni, mnóstwo energii na rozpakowywanie i upiększanie, oraz najważniejsze, żebyście byli tam BARDZO szczęśliwi!
Buziole! A.
Dacie radę z dojazdami☺. Dojeżdżamy codziennie do Wrocławia 20 km. Czasami się nie chce. Wszystko jednak rekompensuje weekend. Spokój , cisza. I to chodzenie po trawie na bosaka… Najbardziej zadowolona jest nasza najstarsza Córka.
Polko – gratuluję finiszu w pięknym stylu☺
dacie rade, my tak wlasnie zrobilimy…. zamiast 3 pokojowego mieszkania w wawie ,kupilimy dom 180m na 6 arach (poł blixniaka) pod wawa… najlepsza decyzja w zyciu.. za chiny bym juz do bloku nie wrocila. kawalek wlasnej trawy, a do miasta rzut beretem.. nawet sie nie zastanawiajcie
Wiesz, chyba coś w tym jest… ja też polubiłam jesień z wiekiem. Aż się rozmarzyłam na myśl o herbacie z cytryną i miodem, o kocyku i długich rodzinnych wieczorach. 🙂
już skrzętnie notuję przepis!
coś w tym jest co piszesz o jesieni. ja mam w tym roku jeszcze trudniejsze postanowienie-czerpać radość z ZIMY 🙂 bo to taki kawał życia i nie chcę go marnować czekając na wiosnę.
dyniowe latte?
a tak! https://mrspolka-dot.com/rachmistrzynie/ 😉
Ja od zawsze lubiłam jesień, ale teraz mam tak, że pokochałam ją jeszcze bardziej. Jesienna aura sprzyja modowym szaleństwom. Też kocham szale, płaszcze, jesienne botki i ciepłe swetry. (nawet zerkałam ostatnio na twój insta i fotki z zeszłego roku i podziwiałam ten szal w kratę piękny taki, że och i ach!)Zakochana jestem w rodzinnych spacerach po parku. Mój organizm źle się czuje w temperaturach powyżej 23-25 stopni. Nawet ostatnio mówiłam do znajomych, że jestem chyba jedyną osobą na świecie, która czeka w końcu na jesienną pogodę. U nas lato niestety też bez prawdziwych wakacji, bez czasu wolnego i jakoś tak własnie , jak napisałaś, przeciekło przez palce. Ja zakupiłam już dodatkową partię świeczek, nowy lampion i zamówiłam nowy kocyk na kanapę, tak, żeby wszystkim nam umilić jesienne wieczory 🙂 (liczę też trochę że te dłuuugie jesienne wieczory spędzimy z mężem dość…. efektywnie :p) i nasza rodzinką będzie miała szansę się powiększyć o trzeciego dzidziusia 🙂 I kuchnia…uwielbiam jesienne szaleństwo. Crumble śliwkowe gościły już u nas 3 razy, zawsze z nimi kombinuję, a to śliwki gotuję w soku pomarańczowym z goździkami, a to robię kruszonkę z płatków owsianych i migdałów, a teraz czas przyjdzie na crumble z orzechami. I te lody cynamonowe..mmm kocham cynamon 🙂 i sernik z musem dyniowo-śmietanowym to hit u mnie w kuchni 🙂
Też mi się tak zrobiło z jesienią????Zwłaszcza,ze w tamtym roku była cudowna i teraz tez mam nadzieję na taką złotą i jak najdłużej ciepłą tym bardziej ze na początku października wrócę do domu z małym zawiniątkiem i nasza rodzina zacznie nowy etap????I jeszcze lepiej bedzie mi się kojarzyła.Dla mnie Sylwester mógłby być we wrześniu,nigdy nie robię żadnych noworocznych postanowień a wlasnie o tej porze snuję plany,wprowadzam zmiany i ożywiam sie kulturalnie,nabieram ochoty na teatr,dobre kino itp.I tez doszłam do wniosku,ze trzeba sie cieszyć z każdej pory roku a nie marnować czas na”byle do lata”Powinnismy sie tego uczyć od Skandynawów,których pogoda nie rozpieszcza a mimo to cały rok spędzają mnóstwo czasu na świeżym powietrzu(wiem coś o tym bo moja siostra mieszka w Oslo????)A więc-niech żyje jesień!A crumble wygląda pysznie????
Przepis tak mnie zachecil ze lody sie juz mroza i zaraz ptzygotowuje śliwki! Bedzie wyzerka jak dzieci zasna????uwielbiam takie jesienne przepisy!proszę o wiecej????
Będę piec! 🙂
O matko polko! Te śliwki zapiekane boskie a lody poezja 🙂 zmieniłam tylko orzechy na włoskie bo takie jeszcze z zeszłego roku mi zostały. Błysnęłam u teścia 😛 bo u męża i dzieci to błyszczę od dawna 😉
jesien kocham od zawsze… lato jest fajne ..ale to jesienią czlowiek sie wycisza i jest taki bardziej domowy..zimą probuje tylko przetrwac do wiosny..a jesien to wlasnie sie delektowanie.. odpoczynek po pędzącym lecie, obfitosc natury.. my jesieniomaniacy mamy takie powiedzenie: sa dwie pory roku: jesień i oczekiwanie na jesień:)
Przepis GENIALNY – stał się naszym hitem 🙂 Pekany robią tutaj niezłą robotę 🙂