Życie to sztuka łączenia różnych, często wykluczających się potrzeb. Jak potrzeba posiadania nowych, wystrzałowych butów i potrzeba posiadania oszczędności. Jak potrzeba zjedzenia wielkiej porcji lodów i potrzeba schudnięcia. Jak potrzeba bycia mamą i te, które się z nią często wykluczają, potrzeby: snu, zawodowych sukcesów, bogatego życia towarzyskiego, odpoczynku.
Wciąż musimy wybierać spośród opcji, z których żadna nie jest do końca dobra. Nie można zjeść ciastka i mieć ciastka. Bo nie ma cudów – albo buty, albo oszczędzanie, albo lody, albo chudnięcie. A ja tego strasznie nie lubię i wciąż szukam sposobów, jak by tę logikę obejść. Nie ustaję w wysiłkach i produkuję lody bez cukru, poluję na przeceny, lawiruję między dziećmi, a chęcią wyspania czy rozerwania się.
Bo czasem okazuje się, że te potrzeby to wykluczają się tylko pozornie. A jak dobrze poszukać, jeśli się mocno postarać, to można być mamą i mieć zawodowe sukcesy. I choć nie znalazłam jeszcze sposobu, by jednocześnie kupować i mieć oszczędności, to udaje mi się połączyć sporo rzeczy takich, co to myślałam, że się nie uda.
Jak mieszkać blisko centrum i móc wypoczywać pod chmurką. Mieć dzieci i jednocześnie czas dla siebie. Walnąć sobie białe podłogi i nie przyrosnąć do odkurzacza. Mieszkanie mieć czyste i jednocześnie w nim odpoczywać. Jadać zdrowo i domowo, ale nie tracić połowy dnia w kuchni. Kwestia determinacji i sprytnych narzędzi.
To pierwsze wypracowałam w sobie przez lata niezgody na zgniłe kompromisy. W posiadaniu narzędzi, które umożliwiają mi praktykowanie mojego bezkompromisowego podejścia, jestem od niedawna i dziś chcę Wam o nich opowiedzieć.
iRobot Roomba 886
Marzyło mi się to cacko od jakiegoś czasu, pokładałam w nim nadzieję na połączenie pozornie wykluczających się potrzeb: czystego mieszkania i odpoczynku oraz pozornie niepasujących do siebie spraw: małych dzieci i białych podłóg. To właśnie jedno z takich narzędzi, które przynosi nam nowoczesność, które pracują za nas, pozwalając osiągnąć lepszą jakość życia. Dzięki którym można mieć popołudniową kawę i relaks z gazetą zamiast walki z brudem.
Testujemy Roombę już od kilku tygodni i mam na jej temat już sporo obserwacji. Pierwsza jest taka, że nie wiem, jak bym bez niej dała radę przez dwa tygodnie bez męża 😉 Ogarnianie podłóg to bowiem u nas głównie jego obowiązek, ja częściej gotuję, piorę i robię inne porządki. Kiedy więc zniknął pan Polkowski ze swoim solidnym odkurzaniem co drugi dzień, mogłam zarosnąć brudem albo odciąć czas dla dzieci, żeby wyrobić się z wszystkimi obowiązkami sama. Na szczęście nie musiałam wybierać żadnej z tych nędznych opcji, bo Roomba uratowała mi tyłek.
Najważniejsze cechy iRobot Roomba 886:
- Roomba sama znajduje kurz i brud: używając technologii Dirt Detect, przy pomocy optycznych i akustycznych czujników odnajduje miejsca bardziej zabrudzone i koncentruje pracę na ich dokładnym wysprzątaniu. Nie oznacza to jednak, że znajdzie zawsze i wszystko.
- Sprząta wzdłuż ścian mimo, że jest okrągła. Roomba dobrze radzi sobie ze stykiem podłogi i ścian czy krawędziami mebli – rzeczywiście od kiedy go mamy zniknął problem włosów i kotów kurzu, które szczególnie widoczne były w przedpokoju.
- Roomba potrafi się poruszać w gęsto umeblowanych pomieszczeniach – generalnie dobrze manewruje między stolikami, fotelami czy pozostawionymi na podłodze przedmiotami. Trzeba jednak pamiętać, żeby nie wpuszczać go np. do pokoju dzieci, kiedy są w nim rozsypane małe klocki czy inne drobiażdżki (bo zjada), a także usuwać wszystko, co może się wkręcić w kółka i szczotki. Zdarzyło się to u nas kilkukrotnie – frędzelki z dywanu, zabawki do ciągnięcia (na sznurku), tkaniny czy kable mogą zatrzymać pracę robota. Generalnie nic wielkiego się nie dzieje – Roomba po prostu wyłączy się, trzeba wyplątać sznurek czy tasiemkę ze szczotek i włączyć go ponownie.
- Czyści podłogę pod sofą i krzesłami: niski profil pozwala Roombie czyścić pod większością mebli, gdzie ciężko sięgnąć tradycyjnym odkurzaczem.
- Wykrywa niewidoczny gołym okiem brud: Roomba 886 używa optycznych i akustycznych czujników do wykrywania szczególnie brudnych miejsc, na których skupia swoją pracę. Faktycznie okazuje się, że w domu jest brudniej, niż się spodziewaliśmy. Zdarzało się, że Roomba włączała się automatycznie dzień po odkurzaniu manualnym i myciu podłóg (które wyglądały czysto) i kończyła operację ze zbiornikiem po brzegi wypełnionym kurzem!
- Nie spadnie ze schodów: czujniki wysokości pozwalają Roombie uniknąć schodów i innych niebezpiecznych uskoków. Tego nie sprawdzałam osobiście, jako że schodów u nas brak.
- Wysokowydajny filtr AeroForce: Przechwytuje 99% alergenów, pyłków i cząstek o wielkości do 10 mikronów. To zatem świetny wybór dla alergików.
Super jest to, że wiele czynności odbywa się automatycznie, zwalniając nas z myślenia o nich:
- Roomba czyści zgodnie z harmonogramem: można ją zaprogramować żeby odkurzała każdego dnia w tygodniu. U nas włącza się sama każdego przedpołudnia, choć czasami wyłączamy ją, żeby raz w tygodniu odkurzyć tradycyjnie i umyć podłogi mopem.
- Nie wjeżdża tam gdzie nie chcę: Wirtualna Ściana (takie dodatkowe, małe akcesorium, które ustawia się w wybranym miejscu) emituje wiązkę promieni podczerwonych, których iRobot Roomba nie przekroczy. Dzięki temu możesz ograniczyć robotowi dostęp do miejsc, w których nie chcesz żeby sprzątał (jak na przykład wspomniane pokoje dziecięce z rozsypanymi klockami albo przestrzeń, gdzie znajduje się miska z psim czy kocim jedzeniem).
- Automatyczne dokowanie i ładowanie: Roomba po zakończonym sprzątaniu automatycznie powraca do stacji dokującej i tam ładuje się. Jedyne, co trzeba zrobić, żeby była w pełni gotowa do pracy to opróżnić pojemnik, ale i o tym nie trzeba pamiętać, ponieważ Roomba
- Informuje o zapełnieniu pojemnika na brud: w przypadku zapełnienia pojemnika na brud, Roomba wyświetli stosowny komunikat i będzie cierpliwie czekać na opróżnienie zbiornika.
Podsumowując, iRobot Roomba 886 to urządzenie o wielu zaletach, jednak ma też w moim odczuciu swoje wady:
- Roomba wyraźnie ogranicza częstotliwość tradycyjnego odkurzania, przez co oszczędza nasz czas i siły, jednak nie wydaje mi się, aby mogła funkcjonować jako jedyny odkurzacz w domu, ponieważ nie wszędzie wejdzie (nie przeskoczy łóżka, nie dostanie się między kosze z zabawkami itp.). Dzięki niej odkurzamy „ręcznie” raz, a nie jak wcześniej – trzy razy w tygodniu, a główne trakty komunikacyjne i najbardziej widoczne miejsca są w międzyczasie czyste.
- Od kiedy ją mamy, spędzamy popołudnia na odpoczynku, a weekendowe wyjścia odbywają się bez wyrzutów, że nie posprzątaliśmy – podnosimy krzesła, zbieramy zabawki i wychodzimy, a po powrocie w mieszkaniu jest czysto. iRobot zatem bez dwóch zdań ułatwia życie i pozwala na ograniczenie czasu, jaki poświęca się na porządki.
- Roomba świetnie czyści grube dywany – są idealnie „wyczesane”, pozbawione paprochów i wyglądają bardzo świeżo, jednak zaplątuje się w cieńsze, lekkie chodniczki, nie tylko takie z frędzlami – one po prostu marszczą się od kółek. Najlepiej więc strzepać z nich brud na podłogę i odwiesić na krzesło na czas odkurzania.
- Roomba wchodzi do wszystkich pomieszczeń w mieszkaniu – wjeżdża do przedpokoju, a z niego do sypialni i pokoi dziewczyn (czasami nawet zostawiam otwarte drzwi do łazienki, żeby zebrała kurz z kafli). I to jest super, lecz zdarza się, że sama zaklinowuje się w środku – wjeżdża za drzwi, a te zamykają się, uniemożliwiając jej wyjazd na zewnątrz. Jeśli jestem w domu, pomagam jej, gdyby to jednak stało się podczas naszej nieobecności, mogłaby spędzić cały czas, krążąc po dwumetrowej wolnej przestrzeni sypialni. Choć to pewnie nie jest reguła, a kwestia tego, z jaką lekkością zamykają się u nas drzwi.
- Choć nie trzeba przestawiać mebli przed odkurzaniem, to w praktyce warto przygotować przestrzeń – podnieść krzesła, chodniczki, sprawdzić, czy jakieś drobne rzeczy nie leżą na podłodze.
Wolnowar Crock-Pot DuraCeramic
Kolejne urządzenie, które ułatwia mi sprytne i bezbolesne ogarnianie codzienności. Nie tylko sprzątam, ale teraz także gotuję w stylu smart 😉 Przyznaję, że przed otrzymaniem go do testów byłam sceptyczna. Nie cieszyłam się z niego, jak z Roomby, bo początkowo myślałam, że to jakiś zbędny gadżet, który tylko zajmie mi miejsce na kuchennym blacie. Już po kilku obiadach ugotowanych w wolnowarze Crock-Pot wiem, że bardzo się myliłam. Moja przygoda z wolnym gotowaniem dopiero się zaczyna, wypróbowałam jego możliwości póki co na eintopfach, ale na stronie crockpot.pl i na Pintereście znalazłam już tonę inspiracji na inne potrawy. Do głowy mi nie przyszło, że w wolnowarze można przygotować nawet ciasta (podobno wychodzą mega wilgotne, tak jak lubię najbardziej)!
O co w tym w ogóle chodzi?
Crock-Pot to wolnowar, czy urządzenie do – jak sama nazwa wskazuje – wolnego gotowania. Idea slow cooking nie jest mi oczywiście obca, wielokrotnie szykowałam wolno duszone mięsa czy dania jednogarnkowe, ale…nie aż tak wolno! Idealnie krucha pieczeń czy gulasz dusi się bowiem w tym urządzeniu nawet 8 godzin!
Zapytacie, co w tym fajnego w czasach, kiedy wszyscy jesteśmy zabiegani? Faktycznie, dziś raczej w cenie jest wszystko, co fast i instant niż to, na co trzeba długo czekać. Ale wolne gotowanie ma mnóstwo zalet, poza tym, wbrew pozorom, korzystanie w wolnowara bardzo ułatwia życie.
Dokładną specyfikację techniczną możecie sobie przeczytać TUTAJ, ja skupię się na subiektywnych odczuciach z korzystania z Crock-Pota.
Wiele z Was pewnie kojarzy, że jestem wielką fanką dań jednogarnkowych. Uważam, że nie ma lepszego sposobu na sprytne gotowanie w tygodniu niż gulasze, curry, gęste zupy i wszelkie inne mięsno- warzywne eintopfy. Crock ]-Pot to właśnie idealny sprzęt do takiego gotowania – wystarczy pokroić warzywa, podsmażyć mięso, zalać wodą, bulionem czy przecierem pomidorowym, doprawić, ustawić timer i gotowe. Jego wyższość nad zwykłym garnkiem polega dla mnie przede wszystkim na dwóch rzeczach:
Gotowanie bez nadzoru z timerem
Co w praktyce oznacza, że można wszystkie składniki umieścić w wolnowarze np. przed wyjściem do pracy czy na spacer, a po powrocie cieszyć się ciepłym obiadem. Mimo że pracuję w domu, obiady jemy dość późno. Zazwyczaj mam w ciągu dnia jakieś 6-7 godzin na pracę, więc gotujemy z mężem dopiero kiedy wracamy do domu po odebraniu dzieci i pracy. W tej chwili nastawienie obiadu to dla mnie kwadrans w południe, koło 15 zazwyczaj wychodzę po dzieci, i kiedy wracamy wszyscy do domu, koło 17, gotowe, ciepłe jedzenie czeka na nas w garnku. Jemy i mamy czas dla siebie, nie tracimy już godziny na szykowanie obiadu, tylko możemy zająć się dziewczynami (które zwykle wcześniej o tej porze jęczały, znosiły klocki, zabawki i domagały się uwagi).
Także to, co czasami stwarzało kłopot w weekendy, już nie jest dla nas problemem – chodzi o przedpołudniowe wyjścia. Często po śniadaniu i jakimś drobnym ogarnięciu domu fajnie jest wyjść na spacer czy rolki i nie zawsze można zjeść coś na mieście (zarówno z przyczyn organizacyjnych typu lokalizacja czy drzemka, jak i finansowych). Mając Crock-Pota muszę tylko mieć pomysł i jakieś składniki, przed wyjściem nastawić danie, a po powrocie mam dla wygłodniałej bandy gorącą zupę czy jakieś danie z ryżu albo makaronową zapiekankę. Nawet jeśli wrócimy później, niż planowaliśmy, Crock-Pot utrzyma odpowiednią temperaturę dania, nie trzeba go będzie już podgrzewać.
Już wiem, że w najbliższy weekend przed wyjściem na hulajnogi nastawię w Crock-Pocie ryż z mlekiem, cukrem i odrobiną masła, a po powrocie ze spaceru będzie na nas czekał – ciepły i kremowy, zjemy go z truskawkami 😉
Walory smakowe i zdrowotne
Duże znaczenie ma dla mnie fakt, że podczas wolnego gotowania zachowuje się więcej substancji odżywczych z warzyw, takie dania są po prostu zdrowsze od ugotowanych tradycyjnie. Totalną rewelacją jest też to, co dzieje się z mięsem – wolno duszone mięsa są niesamowicie delikatne, rozpływają się w ustach – jeszcze nigdy nie udało mi się ugotować tak cudownej wołowiny w normalnym garnku! Przyznaję, że ustawiając Crock-Pota wypełnionego mięsem i warzywami bałam się, co zastanę w środku po 6 godzinach. Myślałam, że ziemniaki zamienią się w jakąś breję, a tu nic podobnego: wołowina i kurczak rozpadają się pod widelcem, a marchewka, papryka czy ziemniak są miękkie, lecz jędrne. To dlatego, że wolnowar gotuje warzywa wolniej niż mięso, dzięki czemu wszystkie składniki mogą osiągnąć idealną dla nich miękkość. I to jest jak dla mnie czad.
Dodatkowy bonus jest taki, że cały obiad można przyrządzić brudząc tylko jedno naczynie, co jest dla mnie jakimś totalnym hitem 😉 Ten „garnek” z powłoką ceramiczną myje się bajecznie prosto, nic nie przywiera, a resztki dania znikają momentalnie z jego gładkiej powierzchni.
Dziewczyny, jakem Polka i lubię mieć wszystko pod kontrolą, ale tak, żeby nie zwariować i mieć jeszcze czas dla siebie – naprawdę z czystym sumieniem polecam Wam taki wolnowar. Jestem pewna, że może ułatwić życie i organizację posiłków w niejednej zabieganej rodzinie.
(Nie bez znaczenia jest dla mnie też estetyka, a ta jest bardzo spoko – biały Crock-Pot ładnie wpasował się w naszą kuchnię i nie razi, gdy stoi na blacie, tak jak to czasem bywa z kuchennym AGD typu „brzydkie, ale przydatne”.)
Zobaczcie, co do tej pory zmajstrowałam w wolnowarze:
Śródziemnomorska potrawka z kurczaka z bakłażanem
czyli danie jednogarnkowe z warzywami i piersią kurczaka w pomidorowym sosie
Składniki:
- 0,5 kg filetu z kurczaka
- 1 bakłażan
- 1 czerwona papryka
- 4 pałeczki selera naciowego
- 1 cebula
- 3 ząbki czosnku
- 0,5 litra przecieru pomidorowego lub passaty
- 1 łyżka pesto
- po pół łyżeczki: soli, cukru, pieprzu, rozmarynu, ostrej papryki
- olej do smażenia
- opcjonalnie: parmezan do posypania po wierzchu, do podania: ryż, kasza lub drobny makaron (fusili, farfalle)
Przygotowanie:
- bakłażana pokroić w kostkę, oprószyć solą i odstawić na bok
- w tym czasie pokroić paprykę i cebulę w kostkę, a seler naciowy w plasterki
- pierś z kurczaka pokroić na mniejsze kawałki, oprószyć solą, pieprzem i ostrą papryką, podsmażyć na oleju na złoto wraz z cebulą
- bakłażana, paprykę, cebulę i seler umieścić na dnie garnka, dodać wyciśnięty przez praskę czosnek, sól, pieprz i rozmaryn
- na wierzchu ułożyć kurczaka z cebulą
- zalać passatą pomidorową (można uzupełnić odrobiną wody, żeby wszystkie składniki były przykryte płynem)
- gotować 3-4 godziny w trybie HIGH
Wolno duszona wołowina
Prawie jak Beef Bourguignon, lecz tym razem bez pieczarek. Trochę jak gulasz od razu z ziemniakami w garnku. Wciąż nie jestem pewna, jak to możliwe, ale mięso rozpada się i rozpływa w ustach, a ziemniaki i marchewka pozostają jędrne. Dodatek czosnku, cebuli i tymianku nadaje temu daniu charakteru, sprawiając, że sos jest wyjątkowo aromatyczny.
Składniki:
- 700 g wołowiny (użyłam ładnej karkówki, z której wycięłam podczas krojenia tłuszcz i błonki)
- ok. 10 małych ziemniaków
- 3 marchewki
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- kilka gałązek świeżego tymianku
- po pół łyżeczki soli i pieprzu
- olej i mąka do smażenia
- 0,5 l wody lub bulionu
- pietruszka lub świeże zioła do przybrania
- opcjonalnie: 300 g pieczarek
Przygotowanie:
- mięso pokroić w kostkę (3-4 cm), wyciąć ewentualny tłuszcz i błonki, oprószyć solą i pieprzem, obtoczyć w mące
- na patelni rozgrzać olej i obsmażyć wołowinę z wszystkich stron na złoto
- ziemniaki, marchewkę i cebulę umyć i obrać
- ziemniaki, jeśli są małe, ułożyć na dnie naczynia w całości, marchew i cebulę pokroić na mniejsze kawałki
- dodać obrane i pokrojone ząbki czosnku, na wierzchu ułożyć posmażone mięso
- wszystkie składniki zalać wodą/bulionem, dodać sól, pieprz i tymianek
- dusić danie w wolnowarze przez 6-8 godzin na „dwójce” (poziom HIGH)
Wpis powstał we współpracy z dystrybutorem urządzeń: iRobot Roomba i Crock-Pot.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Ja na chwilę obecną zachwycam się parowarem z trzema komorami, gdzie każdej ustawiasz inny potrzebny czas (np. mięso, warzywa, ryż) – wszystkie kończą równocześnie, a w razie potrzeby podtrzymują temperaturę przez ustawiony okres. Rewelacja. Jedno urządzenie, pełny obiad. Potem do zmywarki.
Jak się nacieszę to muszę obczaić ten wolnowar 🙂
Z jakiej firmy ma Pani parowar? Poszukuje. Zastanawiam się czy kupić garnek do gotowania na parze czy urządzenie ?
Ja chce IRobota!!!! Krzyknę głośniej, może ktoś usłyszy 😉
Dostałam wolnowar ale jeszcze nie używałam. ..trzeba go odkurzyć i wypróbować:) Będzie wiecej przepisów na dania tego typu?
IRobot Roomba to moje marzenie od jakiegoś czasu – oj, miałby co robić u nas 🙂
Wolnowar mnie zainteresował, aczkolwiek miałam cichą nadzieję, ze mięso można do niego wrzucić bez obsmażania 😉 Strasznie nie lubię tego etapu przygotowania mięsa.
Karolina, w tym konkretnie wolnowarze podsmażasz mięso w tej samej misie, więc nie trzeba mięsa przekładać i to jest plus. Jeśli nie chcesz to nie obsmażasz i też będzie dobre. Obsmażanie „zamyka” tkanki mięsa, żeby się w czasie pieczenia nie wysuszyło, ale w przypadku Crock-Pota i tak będzie miękkie.
Kasiu, wiem, wiem, ale wiem tez, ze podsmażenie poprawia smak potrawy 🙂 To nie kwestia lenistwa, czy niechęci do zmywania dodatkowego gara, tylko nie przepadam za zapachem smażenia i pryskającym tłuszczem. Wolnowar w każdym razie pozostawiam do rozważenia. IRobota biorę w ciemno 😉
To obsmażanie to chyba nie jest absolutnie konieczne. Tak mi się wydaje. Robię gulasz wołowy w piekarniku w żeliwnym garnku. Kroję wszystko i wrzucam do gara. Wychodzi idealny, bez obsmażania. Prawda jest jedna – podsmażanie mięsa to syf totalny.
Pamiętam na zdjęciach ze starego mieszkania, że mieliście kota. Nie wiem czy go jeszcze macie, a jeśli tak, to czy nie przeszkadza mu robot? Nie atakuje go podczas jazdy? Widziałam różnie reagujące koty na ten odkurzacz.
Polko, czytam Cię od 2 lat i wydaje mi się, że od jakiegoś czasu na blogu czy insta jest po prostu nudno. Nie da się ukryć, że najfajniejsze wpisy powstawały, kiedy Hania była malutka i w ogóle chyba z tamtego mieszkania. Takie są moje odczucia, mimo, że wciąż Twoje wpisy są jak zawsze na wysokim poziomie 🙂
Bzdura, ludzie zawsze znajdą powód do narzekania
Ja moge Tobie odpowiedziec, pewnie zalezy od kota- moj nie zwraca uwagi. Na poczatku chyba sie nawet bał. teraz przechodzi obok i idzie spac 😉
Zgadzam się z Iloną, teraz wieje nudą, kiedyś na każdego posta czekałam z utęsknieniem, teraz czytam z przyzwyczajenia…
Chociaż muszę przyznać wpisy na wysokim poziomie!
Mogę zapytać skąd ta papierowa doniczka obok telewizora?
Z Ikei
Ja się zastanawiam nad szybkowarem. Danie w 15 minut. Zastanawiam się czy masz w tym doświadczenie? U mnie często są przepięcia w prądzie więc wolnowaru raczej bym nie zostawiła na 8 h bez nadzoru.
Mam szybkowar jest cudowny nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nic się nie przypala nie wysycha jedzonko jest przepyszne. Np. taką wołowinę gotowałabym ok 50 min i byłaby idealnie miękka. Wszystkie składniki wkładam do szybkowaru, nic nie podsmażam, przyprawiam, dolewam płyn, zamykam gar. Za godzinę nakładam na talerze. W garze wytwarza się ciśnienie, które robi całą robotę. I koszt duży dobry szybkowar kosztuje ok 150 zł.
Jakiej firmy ma Pani szybkowar?
Mam odkurzacz viledy. Kupilam bez przekonania, ale stwierdzilam, ze za te cene warto sprobowac ulatwic sobie zycie. I od taktej pory polecam go kazdemu!
JA roomby uzywam tylko na pierwszym pietrze, gdzie mamy sypialnie. W salonie mnie wkurzała bo mam duzy stół i 8 krzeseł a nie mam ochoty za kazdym razem podnosic. Wlaczam tez ja tylko, gdy nie ma mnie w domu bo hałas mnie denerwuje. Urzadzenie jednal ma chyba wiecej plusow niz minusow 😉
Myslalam tez o tym wolnowarze hmmm ale mam w domu kuchenke indukcyjna plus np garnki zeliwne, czy jak ustawie na 1 to uzyskam podobny efekt wolnego gotowania? Nie mam miejsca na taki giga garnek :/
Dzień dobry Polko! A skąd to piękne drewniane krzesełko dla dzięcia przy stole?
Neatorobotics duuużo lepszy niż IRobot roomba