Wybieranie ubrań dla moich dziewczyn jest dla mnie wewnętrzną walką. Walczy matka rozważna z romantyczną konkretnie. Bo z jednej strony, kiedy one rosną tak szybko, mam poczucie, że wciąż im czegoś brakuje. Co kupię kurtki, pora na nowe buty. Mają wiosenne trzewiki, a już pora na tenisówki. Dokupię lekkie kurtki, to okazuję się, że powyrastały z krótkich rękawów. Kiedy wyposażę je w zapas t-shirtów, już trzeba rozglądać się z sandałami, a jeszcze przydałyby się jakieś kalosze na wiosenne chlapanie w kałużach, Zośce brakuje legginsów na rolki, a Hanka nie ma ani jednej letniej sukienki. I tak w koło Macieju, non stop trzeba uzupełniać tę garderobę, a w zasadzie dwie. Kto ma dzieci, ten wie, ile to wszystko kosztuje, nawet w najtańszych sieciówkach. Wie także, jak krótko służy. Bo wyrastają błyskawicznie, bo niszczą gadziny w tempie zastraszającym: plamią, wycierają i dziurawią. Z tego powodu mam zazwyczaj opory przed kupowaniem drogich rzeczy dla dziewczyn. Zdarzają mi się jakieś pomniejsze szaleństwa, gdy jestem przy kasie – jakaś umiarkowanie potrzebna torebka, sukienka tylko dlatego, że była piękna, ale większość moich zakupów dla dziewczyn to raczej wybory praktyczne, próba znalezienia rzeczy ładnych wśród tych w rozsądnych cenach.
Z drugiej strony, jako miłośniczka wszystkiego, co piękne, wzdycham do wielu cudeniek, marząc, by moje córki wyglądały, jak dziewczynki z lookbooków fancuskich marek. Zwiewne, romantyczne i trochę boho, w kolorach i tkaninach, jakich nie uświadczy się w H&M, zdobione detalami, o jakie ciężko w ciuchach dla masowego odbiorcy. I choć rozumiem, że jakość i przemyślany, spójny styl muszą kosztować, to jakoś ciężko przychodzi mi puszczenie trzech stówek na jedną sukienkę, gdy wiem, że za tyle mogę kupić siatę zwyczajnych, codziennych spodni i bluzek, których nie będzie mi szkoda założyć dziewczynom na podwórko. Wiem też, że dobre gatunkowo ubrania to inwestycja, która się czasem opłaca, bo droższy ciuch dłużej posłuży, a kiedy staje się za mały, można z powodzeniem go sprzedać i zarobione pieniądze wymienić na nowe cacka. Uprawiam ostatnio coraz częściej taki recyckling i zauważyłam, że tych najtańszych ubrań mamy na sprzedaż najmniej, bo po kilku miesiącach często trafiają do śmieci. Znacznie prościej jest upłynnić rzeczy np. z Zary niż tańszych sieciówek, bo one po prostu po wielu praniach nadal nieźle wyglądają. Poza tym, zgodnie z regułą „łatwo przyszło, łatwo poszło” ręka nie drży mi niemal w ogóle, kiedy klikam „kupuję” przeznaczając na zakup pieniądze uzyskane ze sprzedaży starych ubrań, a nie kasę, którą zarobiłam.
Buszuję ostatnio sporo w internecie i zakochuję się. Zaplanowałam, że kupię dziewczynkom kilka letnich perełek, kiedy już wyposażę je w pragmatyczne minimum. Ciuchy z kolekcji „basic” już są, każda ma po zestawie zwyklaków do codziennego niszczenia („do biegania i latania”, jak się nabijamy). Przeglądam sklepy internetowe, dostając bzika na punkcie tych francuskich cudeniek, boskich sukienek z chwostami, falbaniastych kostiumów kąpielowych, gniecionej bawełny w pudrowych kolorach i nie jestem pewna, kim chcę być – sknerą czy rozrzutnikiem. W przededniu sezonu wyprzedażowego mam niestety więcej typów niż będę w stanie kupić nawet w promocyjnych cenach. Ale popatrzcie same, no, zwariować można! Przedstawiam Wam mój subiektywny wybór najcudowniejszych letnich smaczków, w tym takich z nieco mniej popularnych marek.
fot. Louise Misha
1 – strój kąpielowy Thelma & Louise, Buho Barcelona – Miss Lemonade
2 – balerinki – Zara
3 – sukienka Ingrid, Louise Misha – Montbebe
4 – haftowany worek Drops, Mimi’Lou – Montbebe
5 – kombinezon – Zara
6 -Bloomer Emi, Numero 74 – Mofflo
7 – sukienka Fonelle, jagodowa, Louise Misha – Montbebe
8 – rompers arbuzy, Rylee& Cru – Makoowka
9 – sandały w kolorze złoty łosoś – Mrugała
fot. Louise Misha, Louise Louise
1 – chusta w błyszczące gwiazdy – Zara
2 – błyszczący pasek – Zara
3 – sukienka Nina szara, Numero 74 – Miss Lemonade
4 – błyszczące balerinki – Zara
5 – top Kylie, Buho – Besmall.pl
6 – chusta muślinowa – Maylily
7 – sukienka Fanchon, Louise Misha – Besmall.pl
8 – Bloomer Emi zgaszony niebieski – Mofflo
9 – metalizowane sandały – Zara
10 – szara spódniczka w gwiazdki – Reserved
1 – torebka różowa z cekinami, Louise Misha – Happy Go Lucky
2 – musztardowa spódniczka, Louise Misha – Miss Lemonade
3 – kombinezon – Zara
4 – strój kąpielowy Louise Misha – Montbebe
5 – tenisówki Bensimon Tennis Elly – Sarenza
6 – musztardowy t-shirt Buho – Besmall.pl
7 – spinka Magic Forest – Kollale
8 – spinka do włosów pompon, Milapinou – Miss Lemonade
9 – Rompers Stef musztardowy, Numero 74 – Miss Lemonade
10 – skórzane sandały – H&M
1 – tenisówki Bensimon Tennis Lacets – Sarenza
2 – sukienka w kwiaty – Zara
3 – opaska do włosów z kwiatami – Zara
4 – kombinezon – Zara
5 – spódnica Paulette, Louise Misha – Miss Lemonade
6 – szal turkusowy, Numero 74 – Miss Lemonade
7 – koszyk z rafii z pomponami – Zara
8 – sandały z plecionki z chwostami – Zara
9 – plecak – Zara
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
być mamą dziewczynki,to blogosławieństwo. ale też przekleństwo dla naszego portfela (i portfela Osobistego:)) no ale jak tu się opanować,jak tyle cudowności jest do kupienia? Nie da się,ot co!;)
Trafione w dziesiątkę ! Przyznam, że uwielbiam takie dziewczęce klimaty, sama jestem dość drobna i czasem kupuje te same pastelowe rzeczy w różnych rozmiarach dla siebie i córki na dziecięcym dziale hihihi. Dzidzia piernik 😉
Kochana, mam dokładnie tak samo. łączę się w bólu i miłości do francuskich koronek:) spodobala mi się wizja dwóch walczących matek- a już bałam się, że może ze mną coś nie tak, że słabość do pięknych i bardzo drogich rzeczy dla córek mam. Nikomu się nie przyznałam, że 'zdarzyło’ mi się coś na wyprzedazach kupić z francuskiej kolekcji;) pozdr
faktycznie prześliczne prezentujesz ubrania
zawsze w sklepach rozczulają mnie działy dla dziewczynek, szkoda, że nie szyją takich w rozmiarze dla mam
sama mam syna 😉
Koszyk z rafii ….miłość od pierwszego wejrzenia. Sama bym go nosiła!
Ja czesto perełki ubraniowe znajduje dla śmietaneczki w lumpeksach,właśnie dobrych jakosciowo marek. Pięknie powybierałaś,mój gust!
cudne, ja jednak zakochałam się w sh ostatnio. Od bardzo dawna przekopuję wszystkie portale aukcyjne, grupy na fb i szukam używanych cudeniek. na dzień dzisiejszy poza bielizną i butami 90% ubrań dla moich dzieci kupuję używanych. Kombinezon z zary, który pokazałaś – rok temu za niemal identyczny zapłacilam 12zł+kw na allegro, chusty i szaliki kupuję lokalnie u dziewczyn, które szyją rózności dla maluchów. wówczas cena to nie 45zl za szt a około 20! spodenki i spódniczki + koszulki na prawdę piekne wychaczyłam w pobliskim lumpie za….3zl od sztuki! raz w tygodniu wieczorkiem siadam i przekopuję olx, allegro, i fb i na prawdę wiele perełek udało mi się już wychaczyć włącznie z płaszczami, skórzaną rtamoneską i zimowym kombinezonem w stanie idealnym za mniej niż 1/3 wartości. a nowe ubrania kupuję tak jak TY za pieniądze ze sprzedaży starych. Fetyszem sa buty. to jedyna rzecz na której nie oszczędzam i zawsze kupuje nowe i porządnej jakości. – eh cudowności znalazłaś 🙂
nie ma to jak napisać wyhaczyć przez ch. eh… analfabetyzm niestety dopada i mnie 😉
Ja rozwiązuję ten problem kupując w second handach- tam jest bardzo dużo ubranek w tej estetyce, często nawet tych nie-sieciówkowych marek. Zwłaszcza letnie sukienki i kombinezony występują w obfitości.
Ciucholandy to moje królestwo – mam sukienki i bluzki,nawet kombinezony (oczywiscie buty czy stroje to inna bajka) dla moich dwóch córeczek w identycznym stylu jaki prezentujesz, nic nie zniszczone po 8 – 15 zł. Wyszukiwanie tych perełek to moje hobby 🙂
Te ceny tutaj tych nowych rzeczy (np. letnia spodnica za 2 stówki – po przecenie z 270 ) to niestey nie dla zwykłych zjadaczy chleba ;/
Tak czy inaczej -poczułam kliamt lata, a za oknem taka lipa, brzydko, zimno i pada.
Chcemy ciepła!
Synowie moi zgłaszają pretensje, choć obkupieni na bieżąco, ze ciagle kupuje ich siostrze. Co wyjdę po konkret dla nich, wracam z dodatkowym ciuchem- dla niej. Trudno sie powstrzymać! Rozumiem to doskonale! A rzeczy piękne i cześć z nich to także moje wybory na to lato :).
Patrzę i mysle – dlaczego nie mam córki?!
Cudowne propozycje
aach cuuuda! Polko to teraz prosimy o zestawienie dla starszych dziewczynek 😀 plus 20:D
To są własnie chwile, w których cieszę się, że w domu sam babiniec. Ciężko ubrać trzy kobiety, ale ile w tym przyjemności 😉
Kocham dziewczyńskie ciuszki…jedynie zasobność portfela mnie ogranicza 🙁
Ja inwestuje jedynie w dobre buty.
Ciuszki niezmiennie kupuje w Pepco. jako mama przedszkolaka łatwiej mi „znieść” ufąflaną bluzeczke i legginsy za 10zł sztuka, niż usmarowany spaghetti sweterek z HM za 50zł…
Jedynie babci pozwalam na różne „fanaberię” ciuszkowe, sukienusie z falbankami, na wyjątkowe okazje 🙂
Sęk w tym że H&M to żadna fanaberia;) wypasem są niesieciówki ze sweterkami od 100zł.
Z tymi ciuszkami francuskimi jest tak, że jak skusisz się raz czy dwa, to potem już nie wrócisz tak łatwo do sieciówek i ani się obejrzysz, a cała szafa wypełniona cackami!
Proszę uważajcie na szal z Zary niebieski w gwiazdki z chwostami. Ja kupiłam 2 w różnych kolorach , bo śliczne, ale chwościki od razu odpadaja, rozplatają się. Sam szal ładny, ale trochę niedoróbka. Tak więc co do rzeczy z Zary to nie jest super jakość:) Pozdrawiam.
A więc nie tylko ja tak mam…..
Ja też nadrabiam na lumpach… ostatnio na przykład śliczne spodenki boho noa noa dla córki. Francja elegancja w wersji low budget 🙂
Coby nie wydać fortuny na pięknych ubrankach dla córek, polecam kilka kont wyprzedażowych na instagramie. Dużo dziewczyn sprzedaje w super cenie cudne, unikatowe ciuchy, w niemalże idealnym stanie. Sama tak robię, tzn. odkupuję ????
Super! Piękne. Skusze sie chyba na jakis super ciuch dla mojej Zoski. Ale jak tak obserwuję francuskie kolezanki mojego Adasia to raczej ubrane w sieciowkach, francuskich, ale sieciowkach Natalie, vertbaudet itd. Czy bedzie wpis z ubrankami dla chłopców?
Mnie się zdarza czasami coś w second handzie kupić, ale moja córcia sporo ubrań ma też z mojej ulubionej marki odzieżowej pepe y flor. Sama się tam ubieram już od jakiegoś czasu i małej też tam kupuję ciuchy. Już nie raz tak było, że inne mamy się pytały, gdzie jej kupuję ubrania, bo tak fajnie w nich wygląda
A ja polecam sklep Kaola Kid – w nowej kolekcji są boskie printy!