Wiele razy zdarzało mi się psioczyć na zimę, przyznaję – nie raz utyskiwałam na te krótkie, ciemne dni, na deficyty energii, przeróżne pluchy i inne zimowe brzydactwa. Ostatnio jednak – być może po trosze w związku ze zwiększoną pandemicznie dawką domowości – myślę o zimie trochę życzliwiej. I choć tęsknię za słońcem, to jednak znajduję w tym mroku jakby więcej przyjemności. Umościłam nam bowiem zimowe gniazdko, przytulne do bólu, rozświetliłam je masą lampek i świec, z jakąś większą w tym roku frajdą dekoruję świątecznie mieszkanie, parzę herbatki z goździkami, serwuję kakałka z piankami. I myślę sobie ostatnio, oglądając z dziećmi filmy pod kocem, wśród tych świeczek i światełek – że zima to przecież najczulsza pora roku.
Najwięcej w niej bliskości, ciepła, przytulania. Jakby w kontrze do zimna za oknem – takiego bycia razem blisko, porannego kokoszenia się w rozgrzanych łóżkach, wieczornego głaskania, grzania się po powrocie do domu gorącą zupą, wspólnego czytania pod kocem. To zimą najwięcej mam dla innych troskliwego dotyku – tego, który poprawia szalik na mrozie, naciąga mocniej czapkę na uszy, ale też – masuje, smaruje i kremuje.
Bo zima to też czerwone od mrozu policzki, które szczypią po powrocie do ciepłego mieszkania. Dłonie, na które nie nałożyło się rękawiczek, albo którymi lepiło się kulki ze śniegu. To powietrze w domu, suche od kaloryferów, kłujące gałęzie świerku i wszystkie inne, domowe lub podwórkowe – małe wypadki i katastrofy, obite kolana i zadrapane ręce. I choć te ostatnie zdarzają się przez okrągły rok, to ja zimą jakby częściej ratuję popękaną i podrażnioną skórę – zarówno dziecięcą, mężowską, jak i swoją własną. I jak przygotowuję rodzinną apteczkę na sezon przeziębień infekcji, tak samo dbam, by mieć coś na ratunek skórze – nasz niezbędnik na wszelkie te awaryjne sytuacje to genialny krem ochronny od Avène – Cicalfate+.
AVÈNE CICALFATE+ NA RATUNEK PODRAŻNIONEJ SKÓRZE
Kto z Was ma wrażliwą czy atopową skórę, na pewno zna markę Avène, która od 30 lat produkuje dermokosmetyki dla wymagających na bazie wody termalnej z miejscowości Avène. Choć nasza rodzina rzadko boryka się z problemami skórnymi, to znam i lubię jej produkty – dla mnie to taki fajny miks innowacyjnych, nowoczesnych technologii z tradycją uzdrowiskową, któremu po prostu ufam.
Dziś już nie wyobrażam sobie życia bez kremu Cicalfate+, który określany jest jako ratunek dla podrażnionej skóry. Stosujemy go od kilku tygodni i od tego czasu nawet nie schowaliśmy tej tubki do apteczki – ona leży wciąż pod ręką, zwykle na stoliku przy sofie. Bo też i często właśnie w tym miejscu, podczas wspólnego polegiwania i przytulanek, okazuje się, jak popękane dłonie ma mój mąż, jakie suche są Zosine kolana albo Hanulowe policzki. A Cicalfate+ jest jak plaster na ranę – koi i goi, regeneruje, pomaga naprawić podrażnioną skórę.
Dzięki innowacyjnemu składnikowi aktywnemu [C+Restore]™ , Cicalfate+ skraca proces gojenia rany i regeneracji naskórka, przyspieszając naturalne mechanizmy odpornościowe organizmu. To pierwszy taki składnik aktywny – biotechnologiczny (wyizolowany z wody termalnej Avène) i post biotyczny (wyizolowany z żywej bakterii!).
ZASTOSOWANIA KREMU AVÈNE CICALFATE+
Jest ich naprawdę mnóstwo – to dlatego to prawdziwy skarb w rodzinnej apteczce. Może być stosowany na skórę dzieci, niemowląt i dorosłych, na wszystkie części ciała. Ten dermokosmetyk w szczególności przydaje się jako ratunek dla skóry:
- po stłuczeniach i otarciach skóry, nawet u najmłodszych
- do odbudowania skóry po oparzeniach słonecznych
- do ochrony delikatnej skóry niemowląt przed pieluszkowymi zapaleniami skóry
- na podrażnienia powstałe podczas depilacji i golenia – zarówno u mężczyzn, jak i kobiet, na twarzy i ciele
- do regeneracji skóry po zabiegach np. krioterapii
- po skaleczeniu – przyspiesza regenerację i ogranicza ryzyko namnażania się bakterii w miejscu skaleczenia – dzięki zawartości siarczanu miedzi i siarczanu cynku ma także działanie oczyszczające
- do skóry wrażliwej – koi ją i uspokaja dzięki zawartości wody termalnej Avène
WODA TERMALNA Z AVÈNE
To aktywna woda termalna, konfekcjonowana w sterylnych warunkach u samego źródła – w małym miasteczku na południu Francji. Jej dobroczynne właściwości odkryto już ponad dwieście lat temu i od tej pory jest wykorzystywana w lecznictwie, w tym w leczeniu chorób skóry. Woda termalna z Avène jest pełna mikroelementów i składników aktywnych o działaniu kojącym podrażnienia. Od trzydziestu lat badana przez laboratorium dermatologiczne, ma udowodnione właściwości dla skóry – koi ją, zmiękcza, zmniejsza zaczerwieniania, świąd, pomaga łagodzić stany zapalne.
Woda termalna z Avène jest zawarta we wszystkich kosmetykach tej marki, jednak dla wzmocnienia ich działania można ją dodatkowo stosować w najczystszej formie – w postaci aerozolu. Oprócz łagodzenia podrażnień, taka mgiełka też świetnie odświeża skórę – to świetna rzecz w samolocie czy podczas upałów.
Avène Cicalfate+ to w naszym domu pierwszy tak uniwersalny i tak skuteczny krem, że momentalnie przeniknął do naszej codzienności. Po spacerze, po pieczeniu pierników, po kąpieli, cokolwiek zaswędzi, zaszczypie – wjeżdża Cicalfate+. To jedyny (dermo) kosmetyk, z którego korzystamy wszyscy, niemal codziennie, u kogokolwiek wymacam suche dłonie, kolana, łokcie – wyciągam ratunek w białej tubce. Kiedy przesadzę z peelingami czy kwasami i zanadto podrażnię buzię, smaruję się nim na noc. Już nawet mąż, umiarkowany fan kremowania się, zauważył, jak mu pomaga na popękaną skórę na rękach i nie mówi, żebym dała „jakiś krem”, tylko pyta, gdzie ten „sikalfat” 😉
Nie wiem, gdzie był, kiedy go nie było, ale żałuję, że nie w naszej apteczce – domowej, podróżnej, każdej. Ta mała tubka kryje w środku prawdziwy skarb i wiem, że zostanie z nami na dobre, niezależnie od pory roku. Bo to jest czyste złoto i ja już nie ruszę się bez niego na żadne wakacje 😉
Polecam zatem niniejszym to małe cudo serdecznie i życzę Wam dużo zimowej czułości ♥
…
Wpis powstał we współpracy z marką Avène.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Zachęciłaś mnie Agnieszko, u nas zimą też sucha i podrażniona skóra, zwłaszcza teraz przy codziennej, kilkukrotnej dezynfekcji…