Już za tydzień zasiądziemy do świątecznych stołów, wielu czeka na ten moment ze ślinotokiem. Ach, te wszystkie pasztety, szyneczki, pieczone schabiki! Ach, serniczki, baby i mazurki! Jaja na twardo może ciut mniej nas wzruszają, ale i dobre jajo nie jest złe, jak się je w akompaniamencie chrzanowego sosiku podjada, zagryzając kiełbaską. Słowem – wyżerka, uczta, orgia istna smaków i aromatów, z których wielu nie doświadcza się na co dzień.
Chciałoby się, żeby cała rodzina z podobnym entuzjazmem zasiadała do stołu, zwłaszcza, kiedy się spędziło dwa dni i dwie noce, żeby móc go tak suto zastawić. Parę stówek pękło na wędliny, mięsiwa i pozostałe frykasy, utyrał się człowiek, pod osłoną nocy wyrabiał ciasta, chleby i pieczyste. Że już o sprzątaniu po całej tej akcji nie wspomnę – kiedy reszta domowników przewraca się na drugi bok, niektórzy zmywają gary, szorują podłogi, prasują obrusy, sukienki, układają bazie z migdałów na wierzchach ciast. Kiedy się więc już do tego uroczystego śniadania zasiada w tych wyprasowanych sukienkach, jak już się wystawi bogaty asortyment sałatek, mięsnych jeży, jaj na siedem sposobów, chciałoby się widzieć głód oczach. Pragnie się wówczas mlasków i apetycznych pomruków, matczyne serca spragnione są obrazka dzieci pałaszujących ze smakiem i proszących o dokładkę.
A tu dupa. Plucie żurkiem, złowrogie łypanie w kierunku kiełbasy, odmowa spożycia pasztetu. Świąteczne żarcie ma w sobie magiczną moc odstraszania dzieci. Nawet te odżywiające się generalnie chętnie, od święta w pogardzie mają te nasze polukrowane baby na wyprasowanych obrusach. W Boże Narodzenie przegryzą w locie jakiegoś piernika, w Wielkanoc cały dzień potrafią spędzić o pajdzie z szynką. Dobrze, że chociaż chleb i wędlina są w asortymencie, inaczej żyłyby o jajku z niespodzianką, a tego już matczyne serca mogłyby nie udźwignąć.
Zamiast zaczynać coroczną litanię „no zjedz chociaż kawałeczek”, „spróbuj, jakie to dobre”, „wracaj do stołu, nic przecież nie zjadłaś!” oraz „skosztuj chociaż szyneczki”, biorę na luz. Jestem głęboko przekonana, że dwa dni to za mało, żeby umrzeć z głodu. Czuję także podskórnie, że parę czekoladowych zajęcy na podkład z pajdy z szynką jeszcze nikogo nie zabiło. Odpuszczam, olewam, pozbywam się z matczynego serca marzenia o dzieciach pałaszujących ze smakiem i proszących o dokładkę. Wkładam tę wizję między bajki, tuż obok kwiatów bez okazji i pustego kosza na pranie. Nie będę wciskać jarzynowych sałatek, jaj na twardo ani pasztetów. Przestanę się dziwić, że nawet ciasta specjalnie nie jedzą, mimo, że w zwyczajną niedzielę wylizywałyby po takim talerzyki. Nie zamierzam brać udziału w tym dorocznym katowaniu dzieci, nie będę zmuszać do doceniania własnych wysiłków oraz składania hołdu tradycji odświętnego nażarcia się. Zjedzą, czy nie zjedzą – Święta odbędą się, a wszyscy będą szczęśliwsi bez matczynego męczenia buły o dokładkę.
Wielkanocne mlaski i pomruki znacznie łatwiej będzie usłyszeć od dorosłych. Jeśli więc mam nad Świątecznym stołem nakarmić nie tylko brzuch, ale i ego, obstawiam, że łatwiej będzie mi to osiągnąć szykując coś z myślą o starszych biesiadnikach. A dzieciom kupię naprawdę pyszną szynkę.
Pijane jajo
czyli mazurek z kremem ajerkoniakowym (dla dorosłych)
Szukając pomysłu na jakąś odświeżającą nowość na wielkanocny stół, wpadłam na trop ajerkoniaku – likieru konsumowanego w Święta Wielkiej Nocy nader chętnie, jak wszystko co jajeczne zresztą. Eksperyment, którego się podjęłam, jest genialny w swej prostocie, a efekt wybitnie smakowity. Krem składa się z trzech składników – rzeczonego advocatu, który smakowo gra tu pierwsze skrzypce, w roli spoiwa – biała czekolada. Potrzebny był jeszcze jakiś neutralny w smaku wypełniacz, który zbalansowałby smak tych dwóch słodkich ulepków – śmietankowy serek śniadaniowy lub mascarpone pełni tę funkcję idealnie. Kiedy spróbowałam tego, co mi z połączenia tych ingrediencji wyszło, wymknęło mi się ciche „o, ja pierdolę”, co – ostrzegam – i Wam może się zdarzyć. Uważajcie więc jak będziecie przy Wielkim Piątku miesić 😉
Składniki:
kruchy kakaowy spód:
- 300 g mąki pszennej
- 200 g miękkiego masła
- 100 g cukru pudru
- 1 żółtko
- 1 czubata łyżka gorzkiego kakao
Krem:
- 100 ml likieru jajecznego
- 200 g białej czekolady
- 150 g śmietankowego serka kremowego (a la Philadephia) i/lub mascarpone (użyłam jednego i drugiego, mniej więcej po połowie, bo akurat miałam resztki w lodówce, ale można wybrać jeden)
Przygotowanie:
- z podanych składników zagnieść ciasto, uformować kulę i schłodzić ją w lodówce przez mniej więcej kwadrans
- blachę wyłożyć papierem do pieczenia i wylepić na niej z ciasta kształt jaja, formując dookoła brzeg, nieco wyższy od reszty ciasta
- ciasto ponakłuwać gdzieniegdzie widelcem i piec w 180 st przez ok. 20 minut
- upieczony spód ostudzić, przygotować krem
- białą czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, zdjąć z rondla z wodą, przestudzić
- do czekolady wlać likier, wymieszać
- serek śmietankowy/mascarpone umieścić w misce, lekko rozbić mikserem na małych obrotach i powoli wlewać do niego czekoladę z likierem, miksować do połączenia składników
- gdy krem będzie gotowy, wyłożyć go na kakaowy spód, rozsmarować równo, przybrać (u mnie czekoladowe jajeczka Milki i cukrowe motylki dr Oetkera) i schłodzić w lodówce
- przechowywać w chłodnym miejscu (jeśli w lodówce, najlepiej jakoś przykryty, po trzech dniach przechodzi szynką 😉 )
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Że tak powiem droga Polko…wyjebisty????na bank zrobię i będę guru tych Świąt dzięki Tobie…mam nadzieję????
Piątka za wpis.
A ciasto…. ufam temu co wymsknelo Ci się po sprobowaniu…
Nie może być inaczej jak przepyszne.
Ja pie… mnie też się wyrwalo na sam widok. Aż się boję co mi się wyrwie jak będę próbować. A żeby już tak elegancko się coś wypowiedzieć to powiem że wygląda super i pewnie smakuje bosko. Zrobię z 5 szt i nic więcej nie będę piec ani gotować. Pozdrawiam:)
swietny wpis i pomysl. dla leniwych moglaby byc opcja ze spodem z gotowych herbatnikow, bo przeciez o mase chodzi, o mase! /tak naprawde to nawet nie o nia, tylko o ten jejeczny magiczny plyn 😉 najlepszosci nie tylko swiateczne!
ja raz jeszcze, bo umknelo cos waznego mojej uwadze. trzy dni piszesz, trzy dni!!! to jest niemozliwe, nie wiem nawet czy dzien jeden wytrzyma! przeciez zostanie pochloniete OD RAZU, nawet gdyby byla jedna osoba w domu! toz to jak z wiadrem lodow na kanapie w samotnosci lub z butelka wina. nie da sie tylko odrobinki, po prostu sie nie da!
No myslalam ze tylko moje dzieci prawie nic nie chca jesc w swieta… Az sie dziwilam ze inne tez tak maja a szczegolnie Twoje Polko… Choc moje naleza do tych jedzacych,gdy patrza na zastawiony stol to kreca nosem. Tez nie zmuszam do jedzenia.
Co do mazurka to chyba zrobie, skoro mam z zachwytu sobie zaklac to tymbardziej…
Ile taki mazurek postoi? Nigdy nie robilam ale wydaje mi sie ze to chyba dlugoterminowe ciasto?
Wygląda zdecydowanie smacznie. Ja już mlaskam, nie wiem tylko czy słychać u Ciebie? 🙂 I nawet wydaje się całkiem łatwy… może dam radę? Jak nie to męża naślę 😀 Pozdrawiam
Kochana, strzał w 10!:-) Na pewno zrobię i będę sie oblizywać a jak moje młode będą podskakiwać to i im dam coby szybciej spac poszły:-)))) Ściskam
Matko!! Szczerze nigdy nie robiłam mazurka, a lubię piec ciasta. Raz jadłam, ale niestety mam złe wspomnienia, dlatego czas nadrobić zaległości i odrobić lekcje! W te święta będzie coś nowego, nie mogę się juz doczekać.
Powodzenia dla wszystkich.
A ja tak z technicznym pytaniem: jakiej mniej więcej średnicy jest uformowane jajo. Chciałabym trafić z ilością kremu.Ppozdrawiam serdecznie.
Jeśli przygotujesz spód z podanych proporcji i ugnieciesz go na grubość ok. 1 cm, to kremu będzie w sam raz. Ciężko mi teraz podać wymiary, bo mazurka już nie ma 😉 Na wysokość zajął mniej więcej 3/4 blachy – takiej dużej, na cały piekarnik.
Czy bez proszku do pieczenia ciasto nie jest za twarde?Ogólnie mega się uśmiałam z tych dzieci,u nas co roku to samo;)Dobrze,że są te czekoladowe zające;)
Jest kruche, jak sama nazwa wskazuje, zbite oczywiście z założenia, ale taka specyfika kruchego ciasta. Twarde nie jest 😉
Dzięki za odpowiedź. Zabieram sie do roboty.
Stary sprawdzony przepis na ciasto kruche ???? najlepsze ????
Masa … o mamo.. genialna . I pomysł tez. Wykorzystam i zrobię masę z czekolada gorzka i likierem kawowym 🙂 Wesołych Świąt ????
Zrobiłam, krem poezja. Naprawdę.
Czekam aż stężeje do jutra. A michę już wylizałam do czysta 😉
Jest jeszcze jeden ogromny plus tego przepisu. Do kremu potrzeba 100 ml likieru, a sprzedają w półlitrowych butlach..
No nie może się zmarnować 😉
W Auchan kupisz w butelce o pojemnosci 200 ml ????????
Przepis należy uzupełnić o dodatkową informację – nie wypijać pozostałej części likieru w trakcie przygotowywania mazurka ????
Polko,aż dwa razy wyrwało mi się „ja pier…”-raz po spróbowaniu kremu: aksamitny, podkręcony tym advocatem. Już widziałam te pochwały rodziny, gdy zaniosę , pytania…ja,ja, w końcu czymś się pochwalę- zabłysnę. I przyszedł czas na drugie magiczne słowo: nie stężał mi krem… Jak Ty to zrobiłas?? Naprawdę ,wszystko robiłam według przepisu, ważone na wadze… Tak mi szkoda…
Mnie niestety też krem nie stężał!
Witaj, mazurek zrobilam na jasnym ciescie i byl pyyycha 🙂 wszystkim smakowal i dzieciaki tez go wcinaly. Masa ajerkoniakowa super, mniam!
Mazurek meeeega;) dziękuję za inspirację, masa rakieta!!!!!! myślę że spokojnie maluchy mogą pałaszować bo likier już po zastygnięciu nie jest mocno wyczuwalny tak jak przy świeżej masie. dziękuję!!!!
Czy tylko mi co roku te podniesione boki sie rownaja z reszta ciasta w trakcie pieczenia? Whyyy?
Boże to jest nacudowniejszy mazurek jaki zrobiłam, a robiłam już wiele. Idealne ciasto kruche, masa również obłędna choć ja dałam tylko 1 czekoladę i było super . Polecam dla mnie ideał.
To bardzo miłe, dziękuję 🙂
Uwielbiam ten przepis, a najbardziej w wykonaniu mojej Siostry, czekam z utęsknieniem, jak dobrze, że zaraz święta! ❤️❤️❤️