masz prawo się bać

Dużo można ostatnio wyczytać porad w internecie. Dużo pomysłów na nudę, na stres, na zabawy z dziećmi, na to, co oglądać i jak spędzać czas, który nam dano. Pojawiają się głosy, że fajnie, że opamiętanie, błogosławieństwo, że oto wszyscy wreszcie możemy bezkarnie uprawiać slow life i mindfullness, zacieśniać rodzinne więzi, wsłuchać się w siebie i przestać już gnać. Żeby to docenić, dostrzec jasne strony, przytulić dzieci i celebrować to nowe życie, niczym jakiś dar, prezent od losu. A ja czuję, że ten bullshit wpędza mnie w wyrzuty sumienia, których ja teraz nie chcę. Nie mam na nie siły aktualnie, bo włączyłam moduł: survivor. Chcę tylko przeżyć to w zdrowiu, i żeby nikomu z moich bliskich nic się stało. Nie potrzebuję teraz czuć się jak debil ze swoim strachem, i nie uwierzę, że jako jedyna nie medytuję przy wschodzie słońca. Nie dam sobie wkręcić, że to jest fajne, że dookoła umierają ludzie, padają biznesy, a miliony boją się o własne rodziny. Wiem, że to nie ja mam ze sobą problem, tylko ten świat, który każe nam każdą katastrofę przerabiać na sukces. To nie ze mną jest coś nie tak, to ta utopia ciągłego samorozwoju rzuciła się niektórym na banię. To wypieranie negatywnych emocji, wbrew wszelkim faktom, niezależnie od okoliczności, to ten pieprzony obowiązek bycia pozytywnym, choćby świat się walił.

A ja mówię dziś: masz prawo się bać. Nie, nie jesteś histeryczką. Panikarą też nie. Nie jesteś słaba, dziwna ani inna. To świat stanął na krawędzi i życie, jakie znamy, zawaliło się.

Dlatego masz prawo do kołatania serca, do ucisku w klatce piersiowej, do płytkiego oddechu i bólu brzucha. Masz prawo wykonywać codzienne czynności bardziej nerwowo, masz prawo czuć niepokój, mimo że przecież dzieci się śmieją, przez okno wpada słońce i salon wygląda zupełnie normalnie. Mimo że jesteś zdrowa i siedzisz bezpiecznie w mieszkaniu urządzonym w stylu skandynawskim. Masz prawo do strachu i do czarnych myśli, nawet na tej swojej popielatej, minimalistycznej sofie. Nawet, jeśli inni mają gorzej.

Masz prawo bać się wyjść na zewnątrz, dotykać klamek i sklepowych wózków. Masz prawo bać się oddychać. Masz prawo czuć, jakby cały świat był skażony, ze stresu zapomnieć połowy listy zakupów i chcieć uciekać z kolejki do kasy. Możesz czuć się w tym wszystkim pokracznie, możesz nie umieć jeszcze wykonywać najprostszych czynności, przecież właśnie uczysz się ich wszystkich od nowa. Jesteś jak małe dziecko, robiące pierwsze kroki, to oczywiste, że nogi się jeszcze plączą.

Nie, nie musisz sobie radzić. To jest taki czas, że naprawdę – ten raz możesz spokojnie zaakceptować to, że sobie nie radzisz. Że nie wiesz, co będzie dalej, nikt nie wie. Że nie ogarniasz tego nowego życia i dzieci Cię już wnerwiają. Nikt nie ogarnia i każdego wnerwiają. Że nie możesz zasnąć albo płaczesz w ubikacji, kiedy Cię młode zapyta, czy babcia i dziadek umrą na wirusa. Nie musisz w ciągu kilku dni nauczyć się efektywnie pracować z własnej kuchni, mimo, że całe dorosłe życie spędziłaś w tętniącym życiem biurze. Nie musisz umieć jednocześnie pracować, pomagać w lekcjach, zabawiać przedszkolaka i mieszać nogą w garnku. Nie musisz z dnia na dzień zostać specem od edukacji domowej, rozwijających zabaw i odżywczych potraw z makaronu. Możesz tęsknić za wszystkim, co lubisz, mieć dość tych, których kochasz i czuć się jak zwierzę w klatce.

I nie, nie musisz teraz stawać się lepszą wersją siebie. To wcale nie jest najlepszy czas na wyrzeźbienie pośladków ani naukę hiszpańskiego. Nie musisz go wykorzystywać na nic pożytecznego, serio. Nic się nie stanie, jeśli nie odwiedzisz Luwru online, nie przeczytasz dziesięciu książek i nie weźmiesz udziału w wieczornej jodze na lajwie. Uwierz mi – kwarantanna to nie żaden dar, żadna unikalna szansa dla Ciebie, żebyś wreszcie mogła stać się chuda, oczytana czy zajebista.

To niepewność, chaos i brutalne wyrwanie nas z przewidywalnych ram. To trzęsienie ziemi dla poczucia bezpieczeństwa. Zagrożenie, jakiego dotąd nie znaliśmy, niewidzialne, a przez to jeszcze bardziej niepokojące. Ono odbiera nam rytuały, przyzwyczajenia, głęboki oddech i spokojny sen. I nie, że tylko latte na wynos, ploteczki z fumfelami z tyry, wakacyjne plany i shopping w galerii. To trzęsienie ziemi, które odbiera nam rzeczy elementarne – bliskość, zaufanie, więzi społeczne, wolność osobistą.

Dlatego nie daj sobie wmówić, że to tylko takie wakacje, więc można ćwiczyć, czytać, nadrabiać seriale. Nie, nie jesteś histeryczką. Panikarą też nie. Masz prawo się bać. Nie musisz sobie radzić ani stawać się lepszą wersją siebie. To świat stanął na krawędzi, a życie, jakie znamy, zawaliło się.

Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz

  • Reply Ju ju 25 marca 2020 at 20:55

    W samo sedno…

  • Reply Kamila 25 marca 2020 at 21:06

    Nic dodać nic ująć…

    • Reply mamazuzankowa 25 marca 2020 at 21:25

      W punkt 👍 boję się jak cholera, ba codziennie umieram ze strachu, gdy mój mąż wychodzi do pracy, niestety nie ma możliwości home office 😢
      Myślę, że jeśli kiedyś to wszystko się skończy to gabinety psychologiczne, nawet psychiatryczne będą miały oblężenie jak nigdy dotąd.! Nie bójmy się bać! ❤️ Trzymaj się! ❤️

      • Reply Magda 25 marca 2020 at 22:13

        Nie podzielam tych apokaliptycznych nastrojów i uważam że my jako społeczeństwo po prostu odzwyczailismy się od myśli że na świecie są zagrożenia i świat nie jest niestety bezpiecznym miejscem. A w sumie zawsze tak bylo. Były wojny, epidemie, zawieruchy, konflikty i ludzie walczyli o przetrwanie. Mi też jest przykro, że musimy się z tego snu obudzić i też boję się o przyszłość pokolenia moich dzieci. Niestety musimy się z tym pogodzic, że nie żyjemy w bańce. Zachowajmy też proporcje nasze problemy to pikuś w porównaniu z problemami naszych dziadków i pradziadkow (druga wojna światowa, obozy, łagry). Ile ludzi wtedy zginęło ? Świat się bardzo zmienił od tego czasu przyzwyczailiśmy się do wygodnego życia i swoich oczekiwań względem niego to tylko pokazuje jak wielkimi farciarzami bylismy przez ten czas. I bliżej mi chyba jednak do myślenia, że warto jednak ten czas wykorzystać konstruktywnie i dać dzieciom dobry przykład by się nie bały tylko doceniły i cieszyły się, że są zdrowe.

        • Reply Julia 25 marca 2020 at 22:39

          Magda zgadzam się z Tobą zdecydowanie.

          • Joanna 25 marca 2020 at 23:48

            Każdy ma prawo do własnych emocji i refleksji to pewne, ale #zostańwdomu, to nie to samo, co walcz na wojnie. Nie tylko taka epidemia zachwieje naszym życiem, każdy z nas przeżył, bądź przeżyje śmierć kogoś bliskiego, poważną, wykluczającą nas z życia chorobę swoją lub kogoś z rodziny. Również wówczas wakacyjne plany nikną, nie każdy szef zaakceptuje naszą mniejszą wydajność, przychody się kurczą. W tym momencie przeżywamy kryzys wszyscy, ale co dzień ktoś przeżywa swoje indywidualne tragedie i wykluczenia. Mali jesteśmy i to w pierwszej kolejności musimy nauczyć się akceptować..Odnajdujmy siłę, pochylając się nad ludźmi przewlekle chorymi, przebywającymi w szpitalach, których świat już dawno się zachwiał, a obecnie nie mogą ich nawet wesprzeć bliscy, choć krótkimi odwiedzinami. Odeszłam od meritum być może, ale tak dajmy sobie przyzwolenie na lęk, przeróbmy to doświadczenie, każdy na swój sposób i na miarę własnych doświadczeń i doceńmy, co mieliśmy w oczekiwaniu na to, co przyjdzie..

        • Reply Mocha 26 marca 2020 at 09:20

          👍😘

        • Reply Ilona 26 marca 2020 at 12:03

          Dokładnie Magda! W punkt !!! Moze warto poczytać Trochę wojennej literatury czy coś, żeby zrozumieć, ze to ze nie można teraz zrobić grilla to naprawdę nic.

        • Reply Aga 26 marca 2020 at 19:06

          Magda, brawo!

      • Reply Ania Gołda 25 marca 2020 at 23:19

        To miał być cudny rok… ta data tak bardzo mi się podobała, była motywacja do tworzenia właśnie lepszej wersji siebie, rozwój osobisty, poradniki i ćwiczenia… I wszystko pierdyknęło… Mam w domu starszych rodziców, trzy sztuki dzieci (dwie w wieku szkolnym i jedno niespełna roczne) więc ja jakby szczęśliwie w domu siedzę, ale mąż chodzi do pracy, nie ma możliwości homeoffisować… Ja mam wrócić do pracy niebawem… Nie wiem jak to ogarnąć… dzieciakom trzeba stworzyć spokojną przystań, staram się, ale wewnątrz mam ochotę wyć z przerażeniem… Dziś pomyślałam, że jesteśmy w takim.momencie, że nie wiemy co będzie później, za miesiąc, za rok…i tak serio nie.wiemy…Jak bardzo dotknie nas ta sytuacja, bo dotknie na pewno. (Tutaj niestety moje postapokaliptyczne wizje biorą górę) Też nie potrafię rozwijać się jakoś w tym czasie, nic nie ciszy tak jak powinno i nie widzę w tym wszystkim błogosławieństwa… e-lerningi, e-booki, on-lajny, a co jeśli i to pierdyknie? To jest czas na lęk, bo już nic nie będzie takie samo… dziękuję za ten tekst… zdaje się, że to jedyny taki w tych trudnych czasach… Dziękuję

    • Reply Anna 25 marca 2020 at 22:02

      Jak zawsze w punkt. Uwielbiam Cię, potrafisz ubrać w słowa całe moje myśli 😘

    • Reply Ewa 26 marca 2020 at 09:28

      Dzięki. Bo już myślałam że ze mną jest coś nie tak że nie umiem zaadaptować tej nowej zajebistej szansy jaką daje nam życie. Skurczenie całego życia do 60 m nie jest fajne i mimo że moje życie nie było może jakieś mega towarzyskie to nagle okazuje się że szkoła, praca, zajęcia dodatkowe,wizyty u lekarza, wszystko ma sie odbywać w moim salonie i to jest dar od losu i nagle mam wiele czasu na rozwój i bycie razem. No nie no nic z tych rzeczy no jakoś nie działa…

  • Reply Karolina 25 marca 2020 at 21:23

    W punkt. Czuje się tak, jakbyś ubrała moje myśli w słowa. Ja też włączyłam tryb „przetrwanie”. Nie wymagam od siebie. Staram się po prostu zapewnić bezpieczeństwo sobie i najbliższym i nie zwariować. Tylko tyle i aż tyle. Może po czasie, kiedy sytuacja się uspokoi zobaczę, że wniosła w życie nowe jakości i zmiany, że to była jakaś lekcja. Na razie po porostu się boję i próbuję odnaleźć w nowej rzeczywistości.

  • Reply Weronika 25 marca 2020 at 21:24

    W samo sedno

  • Reply Aga 25 marca 2020 at 21:27

    Tego właśnie potrzebowałam.

  • Reply Kasia 25 marca 2020 at 21:28

    Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja miewam takie dni czy chwile…

    • Reply Maja 25 marca 2020 at 22:13

      Bo odebranie człowiekowi poczucia bezpieczenstwa jest stanem paraliżującym. Utrata kontroli i poczucie ciągłego zagrożenia włącza w nas tryb „przetrwanie”. Pierwsze dni byly okropne z drżącymi rękoma i koszmarami włącznie ale jestem tak tym stanem zmęczona ze z nadzieją zaczynam patrzeć w przyszłość.

  • Reply Córka Romana 25 marca 2020 at 21:40

    Ułożyłaś mi to wszystko w głowie.
    Bo mi się miesza koniecznośc dalszego pracowania, narażania rodziców ktorzy nadal pracują na opieke nad moimi dziećmi które całe szczescie od 4 marca sa w domu (mam nadzieje ze nie rozsiewają wirusa). Miesza mi sie to z odwołanymi zleceniami na torty i o tych wszystkich ludziach ktorzy planowali komunie, chrzty itp na których ja mialam błysnąć smacznymi wypiekami.
    Miesza mi sie to z wizja slubnych obraczek znajomych, na których widnieje nieaktualna data slubu.
    Chyba sie dzis wypłacze, wymartwie, wyzloszcze, a jutro jakoś zaplanuje dzien zeby byl mily i nie bede myslec o tych memach z prezydentem przy urnach. Ja Ci dziekuje za ten tekst.

  • Reply Ania 25 marca 2020 at 21:44

    Dzięki

  • Reply Judka 25 marca 2020 at 21:55

    O matko! Ja mam tak samo! Jak oglądam śniadaniówkę rano to na wymioty się zbiera z tym pozytywnym wykorzystaniem tych „koronaferii”, bo w głębi serca jest lęk, czy mąż nie straci pracy i czy ja będę miała do czego wracać, bo za miesiąc kończę urlop macierzyński…..

  • Reply Marta 25 marca 2020 at 22:02

    Aż nie wiem co napisać, czuje dokładnie to samo.. i przytłacza mnie to,że ludzie „wyciskają”z tej kwarantanny ile się da,a ja codziennie walczę o to, żeby się po prostu jakos trzymać.

  • Reply Herrings 25 marca 2020 at 22:11

    W punkt 👍👍👍 brawo, nie jesteś sama!!!

  • Reply Paulina 25 marca 2020 at 22:12

    Hej Agnieszko slucham cie codziennie i czulam i czuje to samo co ty…martwie sie o moich rodzicow…bo nadal ppracuja z klientem… Martwie sie wyjsc z dzieckiem do sklepu, na spacer , przed blok….bo czuje strach …codziennie rano jak wstaje o 07.00 wlaczam tv – ile kolejnycb ofiar smiertelnych 😭😭😭😭😢😢😢😢- mam mega fiksa na punkcie tego wirusa…dzwonie po znajomych rodzinie do wspolpracownikow czy wszystko wporzadku….narazie tak…ale… i wkurza mnie fakt ze moze to trwac dlugo dlugo i dlugo…konca nie widac…i co chwile tylko informacje ze to sie przedluzy ze tamto sie przedluzy…niepewnosc goni niepewnosc….

  • Reply Marta 25 marca 2020 at 22:21

    Dziękuję za ten wpis

  • Reply Karola M. 25 marca 2020 at 22:24

    Dokładnie tak się czuję…Ale niestety daję wpędzić się w poczucie winy, że nie ogarniam tej nowej rzeczywistości…A nie ogarniam. Niczego. Nie potrafię pracować z domu z dwójką małych i bardzo absorbujących dzieci u boku, jednocześnie gotując, zaopatrując dom w zapasy i pełniąc rolę nauczycielki … Nie potrafię. Nie mam aktualnie siły na nic. Jestem przerażona kazdym wyjsciem z domu, a aktualne przeziębienie przysparza mi zawału serca bo nie wiem czy już się martwić bo to TEN wirus czy jeszcze nie… do tego czas zniesienia kwarantanny przeraża mnie jeszcze bardziej, bo nie będę czuła się bezpiecznie puszczając mojego synka chorego na astmę do przedszkola;(… przeraża mnie, że normalność już nigdy nie wróci …

    • Reply Julia 26 marca 2020 at 03:53

      Dokładnie Magda.
      Odzwyczailiśmy się od niewygodnych wizji, historii i wiadomości, bardzo chcielibyśmy zmienić kanał, a to jednak nie serwis informacyjny, tkwimy w tym naszym życiu.
      Niestety, nie jesteśmy w stanie wyreżyserować kolejnego klapsa nadchodzących dni ani zaplanować posta o nowej kolorystyce w przedpokoju, ale możemy za to nie wpadać w panikę i pokazać naszym dzieciom, że tak też da się żyć.

  • Reply mallenka 25 marca 2020 at 22:24

    nareszcie!!! tak czekałam na taki wpis.

  • Reply LUCY 25 marca 2020 at 22:54

    Ja już popadam w lekką psychozę. Czuję że ze mną coś nie tak. Internet sra tęczą, wszyscy się cieszą ze wspólnego czasu, uprawiają samorealizcję w różnych dziedzinach.Na
    skrzynkę mailową napływa konsumpcjonizm z mega promocjami, które w rzeczywistości jest krzykiem przedsiębiorców o przetrwanie. Izolacja źle na mnie wpływa, jestem przygnębiona i sfrustrowana. Zasypiam w połowie nocy, rano wstaję razem ze słońcem. Nie prosiłam by być nauczycielem własnych dzieci. Paraliż panujący w gospodarce uniemożliwia funkcjonowanie i załatwienie prostych spraw. Wychodząc do sklepu mam stres jakbym szła na wojnę. Wykupiłam Netfix bo wszyscy to teraz oglądają, ale nie mam na niego czasu. Mam ochotę schować się w szafie i wyjść jak już pozwolą. I z tamtąd pójdę prosto do psychologa. Nie żartuję.

  • Reply Joanna 25 marca 2020 at 23:03

    Wspaniale napisane. W punkt. Szacun.

  • Reply Natalia 25 marca 2020 at 23:20

    Dziekuje za te słowa !

  • Reply Kama 25 marca 2020 at 23:33

    DOK-ŁAD-NIE!
    Dzięki!

  • Reply Kasia 26 marca 2020 at 00:10

    Wczoraj byłam pierwszy raz od 2 tygodni w sklepie po dosłownie 3 rzeczy. Wtalam w kolejce w wielkich odstępie od innych. Prawie płakałam, bo czułam się jak przed końcem świata. Patrzę na ludzi jak na potencjalnego nosiciela choroby i się po prostu boję. Mam 2 dość jeszcze małe córeczki i oboje z mężem próbujemy pracować z domu. Nie mam siły i czasu na te wszystkie super rzeczy które powinnam teraz zrobić wg wszystkich. Boję się, że za chwilę nie będziemy mieli pracy, pieniędzy i jak żyć bo to co się teraz dzieje na pewno będzie miało na nasze dalsze życie wpływ. Boję się, że któreż z nas zachoruje i co dalej. Nie popadam w panikę tylko po prostu myślę o tym. Jak żyć… Uśmiechać się do dzieci i mówić im że wszystko będzie dobrze.?

  • Reply joannajanota 26 marca 2020 at 01:34

    Mam prawo się bać ale nie pozwolę żeby strach przejął kontrolę nad moim życiem. Chyba jestem z drugiej opcji bo właśnie uważam, że to bardzo dobry czas na to aby zatrzymać się i zastanowić nad wieloma aspektami dotyczącego naszego istnienia. To dobry moment na tu i teraz. To dobry moment na spróbowanie medytacji. Ona może pomóc ukoić nerwy, wyciszyć lęki. Nie dajmy się strachowi. Myślę, ze dopóki ja i moja rodzina jesteśmy zdrowi. Dopóki woda w kranie leci, kaloryfer jest ciepły a półki sklepowe pełne jedzenia nic się nie zawaliło. Nie takie kataklizmy ludzkość wytrzymała. Wytrzyma i ten. Uważajmy na siebie. Przestrzegajmy zasad a wszystko będzie dobrze. Nie panikujmy tylko żyjmy i szukajmy radości w drobnych rzeczach. Wszystko wróci do normy tylko potrzeba rozwagi i cierpliwości. Pozdrawiam serdecznie

  • Reply Eliza 26 marca 2020 at 01:45

    Dziękuję za te wszystkie słowa.

  • Reply Ewa 26 marca 2020 at 08:36

    Uwielbiam Cię. Dzięki. Czuję tak samo !

  • Reply Ola 26 marca 2020 at 08:55

    Ja tez myślałam, że ze mną coś nie tak skoro nie uważam virusa za błogosławieństwo, okazje do zbliżenia sie do dzieci, męża, samej siebie. Paw mi podchodził do gardła gdy czytałam te wszystkie przejmujące wierszyki, ze teraz w końcu doceniamy! Co mam doceniać, jak mam sie rozwijać, uprawiać sport z trenerami online skoro życie mi sie wali? Skoro zagrożona jest moja egzystencja finansowa?! Mam zacząć sie cieszyć? Ze stanęła budowa mojego wymarzonego domu? Ze moja firma prawdopodobnie padnie? Ze moje dzieci tęsknią za świetami w Polsce a ja juz wiem, ze tam nie pojadą? Ze nie widziałam sie z przyjaciółmi, Tesciową, nie chodzę do pracy… ze ludzie padają jak muchy z powodu virusa i strachu przed biedą a gospodarka sie wali… faktycznie Super czas na celebracje życia i samorozwój …
    Pozdrowienia z Frankfurtu dla ukochanego Gdańska ❤️

  • Reply tarapatka 26 marca 2020 at 08:57

    Nie wiem jak to będzie. I co będzie. Kiedy to się skończy i czy w ogóle? I jak wtedy będzie…boję się, nie wstydzę się tego, bo nie wstydzę się swoich uczuć, emocji. ZA dużo już straciłam w życiu, nie chcę kolejnych strat i bardziej niż o siebie martwię się o bliskich mi ludzi. Denerwują mnie wręcz te wszechobecne „chelendże”, które masz rację! sprawiają, że zapędzam się w kozi róg…że kolejny dzień nie poćwiczyłam…nie zrobiłam NIC oprócz zabawy z dzieckiem, prania, obiadu, rozmowy z mężem i przeczytania kilku rozdziałów ciekawej książki (po jakie sięgam nie dlatego, że jest epidemia). Dzięki Ci za ten wpis! Już myślałam, że tylko ja jestem „taka do tyłu” 😉

  • Reply Marta 26 marca 2020 at 13:55

    Ajlowju po prostu:)

  • Reply Megi 26 marca 2020 at 15:29

    Jak zwykle w punkt – swietnie to ubralas w slowa. Jeszcze raz zobacze jakies live’y i workout’y na Instagramie i bede rzygac tecza… Dziekuje za ta normalnosc, ktora prezentujesz na swoim blogu.

  • Reply irkz 26 marca 2020 at 17:30

    myślałam że jestem sama

  • Reply Justyna 26 marca 2020 at 18:35

    Ja jestem nauczycielką i matką. Dziś miałam ochotę płakać. Muszę prowadzić swoje lekcje, a wcale to tak łatwo nie idzie. Muszę też ogarniać to, co ma moja piątoklasistka. A jest tego dużo. Jako nauczyciel mam świadomość, że będę rozliczana z tego czy przypadkiem nie urządziłam sobie wakacji w tym czasie. Jako człowiek, wiem, że nie jest to sytuacja, która sprzyja przyswajaniu nowych treści programowych. I tak! Boję się!

  • Reply Alka 26 marca 2020 at 22:01

    Dziękuję Ci Polko za ten wpis😍 tego mi było trzeba. Takiej prawdy prosto w oczy bez rzygania tęczą, mindfullness i cudownego życia rodzinego w czterech ścianach. Nie jest pięknie, nie jest dobrze i cieszę się że nie tylko ja tak myślę.

  • Reply Viola z My British Journey 27 marca 2020 at 08:46

    Nareszcie szczerze bez owijania w bawełnę, zgadzam się z Tobą. Świat faktycznie stanął na głowie i czasem w dołku ściska jak widzę to tęczowe pianie w czasie gdy w jakimś kraju kościoły aż puchną od trumien.

  • Reply Kasia 27 marca 2020 at 10:50

    Ja chodzę po domu i nie jestem w stanie nadrabiać jakichś zaległości, o których się mówi. Czuję się jak w poczekalni…

  • Reply dzierzba 27 marca 2020 at 17:03

    Epidemia to stały towarzysz ludzkości, tylko akurat w Europie nie gościliśmy jej od jakiegoś czasu. W Afryce była ebola, w Azji SARS. Poradzili sobie. Więc my też sobie poradzimy. Ja wiem że media podbijają bębenek liczbą zakażonych i zmarłych, ale ludzie chorują i umierają cały czas, tylko nikt nie wali statystykami codziennie na czerwonym pasku z powodu grypy, nowotworów, liczby zawałów, więc nas to nie przeraża i nie wzrusza za mocno…

  • Reply Agnieszka 27 marca 2020 at 18:37

    Oczywiście, że się boję. Czasem nawet bardzo. To chyba bardziej normalne, niż udawanie, że wszytko jest w porządku. Boję się nawet nie o siebie, tylko o swoich bliskich, o przyjaciół, o znajomych.

    Ale z tym akapitem się nie zgadzam:
    „To trzęsienie ziemi, które odbiera nam rzeczy elementarne – bliskość, zaufanie, więzi społeczne, wolność osobistą”.
    Moim zdaniem, teraz te wymienione przez Ciebie pojęcia dla wielu zaczynają nabierać znaczenia i mocy.
    Trzymaj się lub puszczaj, 🙂

  • Reply Anja 29 marca 2020 at 18:50

    Ekstremalne sytuacje weryfikują nasze charaktery. Ty mnie nie zawiodłaś. Szanujesz swoje czytelniczki i nie wciskasz nam kitu. Dzięki !

  • Reply Kama 29 marca 2020 at 21:10

    Takich wlasnie glosow powinno byc teraz wiecej! Dziekuje Ci za tem tekst xx

  • Reply ola 30 marca 2020 at 15:58

    Przeczytajcie Chrobot Michniewicza, trochę zmienia światopogląd. Nie chodzi mi o snucie czarnych wizji tylko o realny obraz sytuacji na świecie.

  • Reply Kasia 24 maja 2020 at 21:29

    A ja mam zgoła odmiennie. I wiem, że to nie jest efekt pozytywnego bullshitu. Te wszystkie emocje, które opisałaś powyżej, właśnie wtedy, kiedy jest jak to wszyscy mówią „normalnie”. Czyli w mojej interpretacji, za szybko, za dużo i za bardzo. To ja już powoli traciłam dech, w tym pędzącym bez opamiętania świecie. To ja się dusiłam pod presją robienia, robienia i jeszcze raz robienia. To ja miałam lęki i nie potrafiłam spać. I to ja w duchu chciałam wysiąść jak w piosence Anny Marii Jopek. I wiem, że to jest moje subiektywne odczucie, wiem, że jestem odpowiedzialna za swoje życie i mogę po prostu przestać pędzić i olać tę całą presję, żyć po swojemu, ale chciałam pokazać, że każdy może to przeżywać inaczej i wcale nie musi bagatelizować zagrożenia albo udawać, że przecież nic się nie dzieje.

  • Leave a Reply

    Serwus!

    Mrs Polka Dot

    JESTEM AGNIESZKA

    Jestem niepoprawną estetką ze słabością do pięknych przedmiotów i niestrudzoną kuchenną eksperymentatorką. Celebruję codzienność, cieszę się z małych rzeczy, dużo gadam, często się wzruszam. Uwielbiam fotografować, pisać i wymądrzać się, od ośmiu lat zajmuję się tym zawodowo.

    mój sklep

    Najnowsze posty

    przepisy