Zwykle mi się nie chce w pierogi. Zwykle szkoda mi życia na wałkowanie, lepienie, sprzątanie mąki z każdego zakamarka kuchni. Taki stan rzeczy utrzymuje się przez większość roku, kiedy to preferuję kuchnię nieskomplikowaną, by nie rzec – błyskawiczną. Ale kiedy przychodzi jesień w swojej szarej, deszczowej odmianie, że ani na spacer, ani nigdzie, to włącza mi się taki domator, któremu się chce. Siedzieć w dresie i lepić. Włączyć głośno muzykę, zaparzyć dużo kawy i spędzać czas na szykowaniu jedzenia, które choć zniknie błyskawicznie, to pozostawia po sobie uczucie cudownej błogości. Chce mi się jesienią w pierogi także dlatego, że to u nas zabawa rodzinna. Kolega małżonek nastawia rosół, ja robię farsz, on zagniata i wykrawa ciasto – ja lepię i gotuję. Czasem przypląta się jedna czy druga i coś tam polepi, najczęściej przez moment, bo to się dzieciom zwykle trochę nudzi. Ale nawet w wariancie małżeńskim, jest to jakaś taka ciepła, kojąca aktywność. Plumka sobie z głośników, a my pijemy te kawy, siedzimy przy kuchennym stole, za oknem ciemno i zimno, a u nas – ciepło, błogo. Dom. Gdy robię pierogi, czuję jak taka mamita, co pachnie mięsnym farszem i duszoną cebulką. I cieszę się, że mi się chce. Że moje dzieci, choć nieczęsto, to jednak doświadczają czasem smaku domowych pierogów. Mam nadzieję, że jest im wtedy równie przytulnie, co nam. Lubię to uczucie, że mam dom, w którym się lepi pierogi.
Choć jak mam być całkiem szczera – oprócz tych romantycznych odruchów, lubię też to uczucie, że mam po jednym takim przedpołudniu obiad na trzy dni 😉 Przeczytajcie koniecznie przepis – bo tu z jednej porcji mięsa można wyczarować pomidorową, pierogi i naleśniki z mięsem! A jeśli tak na to spojrzeć, to tu wcale nie ma tak dużo roboty 😉
Pierogi z mięsem, najlepsze!
Lecz tak naprawdę – trzy obiady z jednego garnka. Żeby przygotować farsz, należy bowiem najpierw ugotować bulion – mamy więc rosół albo bazę do dowolnej zupy. Z ugotowanej w nim wołowiny można łatwo przygotować przepyszny farsz, z podanych ilości – na około sześćdziesiąt pierogów, więc jakieś dwa obiady. Jeśli nie chcecie jeść pierogów przez dwa dni (choć polecam odsmażane na drugi dzień – poezja!) albo w ogóle nie macie ochoty na lepienie – farsz może posłużyć do nadziania naleśników. Najlepiej smakują z jogurtowo – majonezowym sosem czosnkowym – sztos!
Polecam Wam taki wariant – dzień pierwszy (idealnie – sobota):
- gotujecie rosół, robicie z niego pomidorową
- na drugie danie: naleśniki z serem, szpinakiem, czymkolwiek – usmażcie podwójnie, resztę nienadzianych naleśników schowajcie do lodówki
- szykujecie farsz na pierogi, chowacie go do lodówki
dzień drugi (np.niedziela):
- reszta pomidorowej z poprzedniego dnia
- pierogi z mięsem (z połowy porcji ciasta)
- wieczorem z reszty farszu i naleśników z soboty zawijamy krokiety, które będą jak znalazł do szybkiego odsmażenia w poniedziałek
Składniki:
- 1 kg wołowiny rosołowej (na czteroosobową rodzinę, jeśli chcecie mieć pewność, że farszu wystarczy na dwa obiady, można użyć 200 – 300 g więcej)
- 1 pęczek włoszczyzny
- 2 cebule
- przyprawy: kilka liści laurowych, ziele angielskie, lubczyk, sól, pieprz, sos sojowy
na ciasto pierogowe:
(na ok. 60 pierogów)
- 0,5 kg mąki
- 1 żółtko
- 1 łyżka oliwy
- gorąca woda (ok.200-250 ml)
- szczypta soli
na okrasę: 1 cebula, 2-3 łyżki masła
Przygotowanie:
- mięso opłukać, pokroić na plastry
- włoszczyznę umyć i obrać
- jedną cebulę obrać, opalić nad gazem lub na suchej patelni (w całości, ma się osmalić z zewnątrz)
- wszystkie wyżej wymienione składniki umieścić w dużym garnku wraz z przyprawami i zalać je wodą (do 3/4 głębokości) i ugotować z nich rosół
- uwaga – najlepiej bulion gotować długo (ok. 3-4 godzin), na małym ogniu, w pierwszej fazie gotowania zbierać co jakiś czas szumowiny, które mogą pojawiać się na powierzchni
- z bulionu wyjąć mięso i warzywa, można dodać przecier pomidorowy i lekko zabielić – będzie pomidorowa, albo przygotować z niego dowolną inną zupę (jeśli nie od razu – zamrozić i używać do zup czy sosów)
- plastry wołowiny wraz z warzywami z zupy (u mnie – dwie duże marchewki, pietruszka, por, cebula) zmielić w maszynce lub – jak u mnie, gdyż maszynki nie posiadam – posiekać drobniutko i rozdrobnić blenderem
- drugą cebulę posiekać drobno i poddusić na łyżce masła, dodać do zmielonego mięsa
- doprawić odrobiną sosu sojowego i pieprzu (ilość według uznania, u nas sporo), odstawić farsz
- z mąki, jajka i wody zagnieść ciasto na pierogi – początkowo wlać ok.150 ml wody i stopniowo dolewać tyle, ile weźmie ciasto – ma być elastyczne i nie kleić się do rąk
- na obsypanej mąką stolnicy rozwałkowywać kolejne porcje ciasta, najlepiej bardzo cienko – to ciasto jest elastyczne i daje się łatwo formować, następnie wycinać szklanką kółka ciasta
- do każdego kółka kłaść porcję (ok. małej łyżeczki) farszu i zlepiać palcami brzegi ciasta, formując falbankę
- surowe pierogi odkładać na oprószoną mąką deskę, a gdy wszystkie będą ulepione – ugotować je w osolonej wodzie (około minuty od wypłynięcia na powierzchnię)
- przed podaniem polać podsmażoną na maśle cebulką
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Wygląda i brzmi super, niestety ile pierogów nie ulepie tyle zjedzą, więc nigdy nie mam na drugi dzień 🙂
No to tak jak u mnie😂 zjemy ile jest!
A w sumie farsz robię podobnie, tak robiło sie u mnie w domu rodzinnym zawsze.
Ale i tak się zainspirowałam, bo dawno nie lepiłam… jutro wstawiam rosół!
Dzięki Polko!
Haha ale się uśmiałam 60 pierogów na dwa dni 😆 no nie przy moich chłopach, gdzie najmłodszy 6 lat ostatnio 12szt. wsunął. Też robię pierogi z 2 razy do roku, chociaż u mnie wszyscy uwielbiają ruskie. Nakleję się zawsze całą sobotę a oni to wymiotą w 5 minut, i pytają kiedy następne będą 😊 Ostatnio ich trochę przechytrzyłam i udało mi się zamrozić na zaś 😊
haha, znam i takie przeroby w rodzinie, ale dziewczyny raczej skromnie. U nas było chyba z 70, bo ciut więcej mięsa, to aż trzy dni jedliśmy 😉
I to jest pomysł ! 😉
Polecam przepis na ciasto na pierogi – bez jajka, za to na 0,5 kg mąki – pół kostki masła. To jest dopiero poezja:))
Tylko mąka i masło? Bez wody?
U Ciebie to nawet pierogi wyglądają jakoś tak inaczej (czytaj cudnie) 🙂
Wow od teraz biega za mną stado pierogów z miesem…. 😉
Polko,
będzie ta Twoja książka z przepisami?
Bo te druki z Twojej strony walają mi sie juz po całej kuchni 😉
To jak, czekać czy drukować?
Ja również czekam na książkę..
hahha mam to samo ba! Nawet mój małżonek jak nie wie co ugotować żonce na obiadek to wchodzi na bloga 😀
♥♥♥
Dobre! Chociaż następnym razem chyba zrobię pierogi z szarpaniną 😄