Od ponad tygodnia planuję napisać coś mądrego o tym dziwnym, nowym życiu, które aktualnie wiedziemy. Bardzo chciałabym nazwać uczucia, które mu towarzyszą. Ostatnimi czasy jednak ciężko mi w domu usłyszeć nawet własne myśli, ale nie, to nie to. To nie wina dzieci, to nie przez Hankę dudniącą w przedpokoju jak stado słoni, nie przez jej tańce i śpiewy, ani też przez mężowskie telekonferencje. To nie dlatego, że odrywam się wciąż, by coś ugotować czy sprzątnąć, by komuś coś podać, w czymś pomóc, kogoś przytulić. Nie udaje mi się napisać nic mądrego, ani głupiego nawet, z zupełnie innego powodu. Bo te uczucia po prostu zmieniają się jak w kalejdoskopie. Przechodzę kolejne fazy, przeskakuję z jednego stanu emocjonalnego na drugi znacznie szybciej niż pojawia się okienko, by przysiąść i przelać je klawiaturę.
Czuję, że w mojej głowie pęcznieje elaborat, że słowa powoli łączą się w zdania, a te w akapity i że z tego powstanie ostatecznie jakiś spójny przynajmniej wywód, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu. Za dużo jest wątków, za dużo pytań. Zbyt wiele konsekwencji tego, co się dzieje, i ja serio nie wiem już, czy psioczyć na nasz los, czy doceniać plusy własnego położenia w tej masie gorszych możliwości. Naprawdę niewiele wiem ostatnio i czuję, że jeszcze nie umiem nikomu pomóc, w każdym razie nie inaczej niż podsuwając kolejne przepisy.
Podsuwam więc, od razu dwa, żeby nikomu czasem do głowy nie przyszło latać do sklepu po tofu czy inny sezam. U nas akurat wala się tego zawsze dużo, ale jeśli u Was nie, to jest i bardziej swojska propozycja. I nie, nie planowałam tego, samo tak wyszło – że jedno danie jest azjatyckie, a drugie włoskie. Może to podświadomość podsuwa takie smaki z tęsknoty za normalnością. Za otwartym, bezpiecznym światem, który można było smakować do woli.
Makaron soba z grzybami i chrupiącym słodko – pikantnym tofu
Zaczęłam eksperymentować z tofu, mimo, że sądziłam, że go nie lubię. To po prostu świetny wege-wypełniacz, który idealnie sprawdza się w daniach jednogarnkowych takich jak curry, tikka masala czy chili sin carne. Dotychczas udawało mi się je oswajać jedynie w takich intensywnych sosach, kiedy nasiąkało ich orientalnym smakiem, sprawiając, że danie stawało się bardziej sycące i bogatsze o porcję białka. Ostatnio udało mi się także przygotować idealne, chrupiące, słodko-słone, ostre, czosnkowo-sezamowe kostki tego sojowego sera. Coś pysznego dla każdego amatora kuchni chińskiej, będzie pasowało jako dodatek do większości makaronów czy zasmażanych dań z ryżu jako alternatywa dla mięsa.
Składniki (na 3-4 porcje):
- 1 opakowanie gryczanego makaronu soba (zwykle są pakowane po 300g)
- 1 opakowanie tofu (180-200 g)
- 4-5 pieczarek
- 4-5 boczniaków
- 1/2 pora
- 2 garście mrożonego groszku
- do makaronu: 2 ząbki czosnku, 3-4 łyżki sosu sojowego, 2 łyżki sosu ostrygowego, olej sezamowy, 1 łyżka pasty grzybowej (opcjonalnie)
- do tofu: 1 łyżka mąki ziemniaczanej, 2 łyżeczki miodu, 2 łyżeczki sosu sojowego, 1 łyżeczka sosu sriracha, 1 łyżka ziaren sezamu, 1 ząbek czosnku
Przygotowanie:
- umyć i pokroić składniki makaronu: pieczarki i pora w cienkie plasterki, boczniaki w paseczki
- w woku lub głębokiej patelni rozgrzać 2-3 łyżki oleju sezamowego i usmażyć grzyby z porem
- tofu odsączyć (w ręczniku papierowym lub po prostu odstawić na kwadrans do podeschnięcia), pokroić w kostkę, obtoczyć w mące ziemniaczanej
- przygotować sos do tofu – w miseczce wymieszać miód, sos sojowy, srirachę i czosnek
- do uduszonych grzybów i pora dodać groszek, poddusić chwilę, by się rozmroził
- ugotować makaron al dente (odrobinę krócej niż zaleca się na opakowaniu)
- do woka dodać sos sojowy, sos ostrygowy, czosnek i ewentualnie pastę z grzybów
- na drugiej patelni rozgrzać mocno odrobinę oleju sezamowego i smażyć tofu na złoty kolor z conajmniej dwóch stron (kosteczki nie powinny stykać się na patelni, zanim staną się chrupiące, mąka ziemniaczana może je posklejać)
- do woka z warzywami dodać ugotowany makaron i dusić wszystko razem na małym ogniu, lekko potrząsając wokiem, by składniki dobrze się połączyły
- gdy tofu będzie rumiane, zalać je miodowym sosem, potrząsać patelnią, by kosteczki tofu równomiernie się nim pokryły, a gdy sos zacznie oblepiać tofu i redukować się, posypać je sezamem i zdjąć z patelni
- makaron nakładać do misek, na wierzch kłaść kostki tofu, można dodatkowo posypać danie po wierzchu świeżą dymką
Arancini – chrupiące kulki ryżowo – serowe
To bardzo prosty i przepyszny sposób na wykorzystanie zapasów ryżu. Przygotowałam je w sposób odbiegający nieco od oryginalnego przepisu, by maksymalnie ułatwić przygotowanie i ograniczyć stanie przy garach – zwyczajowo szykuje się najpierw klasyczne risotto na patelni, dolewając stopniowo bulion. Ja zrobiłam swoje kulki z ugotowanego ryżu i też były wspaniałe. Możecie modyfikować ten przepis i wzbogacać go o inne warzywa np. szpinak, por, drobno siekane pieczarki, paprykę, suszone pomidory – cokolwiek macie i lubicie. W wersji foodporn można w środek każdej kulki wkładać jeszcze kawałek sera żółtego lub mozzarelli, by rozkosznie rozpłynął się po nakrojeniu, ale ja uznałam, że wystarczy tej rozpusty i pominęłam ten krok 😉
Składniki (na ok.20-25 kulek):
- 300 g ryżu
- 150 g mrożonego groszku
- 100 g tartego sera
- 1 cebula
- 50 g masła
- 1 duży ząbek czosnku
- sól, pieprz
- do panierowania: 2 jajka, mąka, bułka tarta
- olej do smażenia
Przygotowanie:
- ugotować ryż w osolonej wodzie
- posiekać cebulę i zeszklić ją na maśle wraz z przeciśniętym przez praskę czosnkiem (w głębokiej patelni lub garnku)
- na patelnię dołożyć groszek, dusić przez ok.10 minut
- z gotującego się ryżu odebrać sporą chochlę wody i wlać na patelnię
- dodać ugotowany ryż, ser, doprawić solą i pieprzem, podusić kilka minut, aż ser się rozpuści i całość stanie się kleista i kremowa, jak risotto
- odstawić ryż do ostygnięcia
- przygotować trzy miseczki: jedną z mąką, w drugiej rozkłócić dwa jajka, do trzeciej wsypać bułkę tartą
- nabierać czubatą łyżkę ryżu, lepić z niej kulę, obtaczać kolejno w mące, jajkach i bułce
- na głębokiej patelni mocno rozgrzać olej i smażyć kulki na złoto ze wszystkich stron
- podawać z sałatkami, surówkami lub gotowanymi warzywami
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Spróbuję tego przepisu.
Dzięki Ci za nowe wspaniałe przepisy:). A z uczuciami mam podobnie, raz dziękuję Bogu, że jesteśmy razem, wszyscy zdrowi a czasem mam serdecznie dość.. Ja, pracujący mąż i jęcząca trzylatka bez drzemek, wszystko w kawalerce 27 m bez balkonu.. mąż siedzi w przedpokoju i tam pracuje.. już sami nie wiemy czy śmiać się czy płakać;).
ale to było pyszne :))