Zawsze, kiedy krótkotrwałe zjawiska przyrodnicze i sezonowe pokarmy z gatunku tych ulubionych zaczynają uderzać mi do głowy, sprawiając, że czuję się głupkowato szczęśliwa, marzę, by móc się ich nachapać na zapas. Żeby móc zawsze łykać te moje pigułki szczęścia, albo raczej – zjeść ich od razu tyle, żeby stan głupkowatego uszczęśliwienia utrzymywał się wiecznie. Nażreć się truskawek w miesiąc tyle, żeby przez resztę roku ich słodkie soki krążyły w moich żyłach. Tak bardzo przydałyby się pod koniec listopada, kiedy radości życia człowiek musi szukać w sobie, tak ciężko o nią wtedy wśród nagich drzew, błotnistych dróg i obrazków szarych smutną kartoflaną szarością, jak na ilustracji z pozytywistycznej nowelki.
Żeby, skoro już nie mogą kwitnąć cały rok, nawdychać się chociaż tych róż i piwonii. I tego jaśminu koło domu moich rodziców. Bzu, który zrywam w maju koło parkingu pod szkołą, a który potem tak doskonale perfumuje nasz dom. Napatrzeć się na zapas na wszystkie polne kwiatki i przydrożne ździebełka, które tak zdobią świat, że ten staje się przez chwilę znośny.
Czasem, kiedy różne małe szczęścia zaczynają mi uderzać do głowy, sprawiając, że świat staje się znośny, mam ochotę się ich nachapać na zapas. Tych wszystkich świeżo skoszonych łąk i rozgrzanych słońcem lasów, tych wszystkich ciepłych nocy ze świerszczami, bukietów, zachodów słońca i malin prosto z krzaka.
Czasem mam ochotę nachapać się na zapas moich dzieci, póki są małe. Napatrzeć się na nie, jak biegną uśmiechnięte z rozwianymi włosami. Nasłuchać ich chichotów i głupot. Nagłaskać się tych aksamitów i nawdychać ich rozgrzanych ciał, kiedy wskakują mi rano pod kołdrę. Chcę nażreć się na zapas słonecznych, dobrych dni, kiedy jesteśmy razem i wszystko jest w porządku.
Żeby tych chwil starczyło na resztę życia, na wszystkie momenty, które będą mroczne jak na ilustracji z pozytywistycznej nowelki.
Bo człowiek się boi, że już wszystko, co przyjdzie potem, będzie tylko gorsze. Że już nic piękniejszego niż taki czerwiec mu się w życiu nie zdarzy.
Kruche pierożki z serkiem i truskawkami
Delikatne serowe ciasto z nadzieniem o smaku strawberries & cream – truskawek w śmietankowym serku z wanilią. Pyszna przekąska na czerwcowy podwieczorek, świetna do zabrania ze sobą na piknik czy grilla do znajomych.
Składniki (na 30 sztuk):
ciasto:
- 200 g mąki pszennej
- 200 g serka śmietankowego (u mnie Philadelphia dla ubogich, czyli Delicate z Biedry)
- 200 g miękkiego masła
- 50 g cukru pudru
nadzienie:
- 200 g serka śmietankowego (takiego jak do ciasta)
- 200 g truskawek
- 2 opakowania cukru waniliowego (po 16 g każde)
- 1 roztrzepane jajko do smarowania
Przygotowanie:
- z mąki, masła, serka i cukru pudru zagnieść ciasto, uformować kulę i schłodzić ją w lodówce przez 20-30 minut
- przygotować nadzienie: truskawki umyć, pozbawić szypułek i pokroić w drobną kostkę, dodać je do serka razem z cukrem waniliowym (połowę jednej torebki zostawić na później)
- schłodzone ciasto podzielić na dwie części, ułożyć na oprószonej mąką stolnicy i rozwałkować cienko (ok.3 mm), wykrawać szklanką krążki ciasta
- do każdego okrągłego kawałka nakładać łyżeczkę nadzienia (raczej płaską, żeby się nie wylewało), zamykać jak pierogi, starając się, by falbanka nie była za duża (ja dociskałam ją z wierzchu, żeby się uklepała)
- gotowe pierożki układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, smarować rozkłóconym jajkiem (zwłaszcza krawędzie, żeby się dobrze skleiły), oprószyć pozostawioną resztą cukru waniliowego i ostatni gest – można jeszcze dodatkowo podociskać krawędzie widelcem (skleja ciasto, ma też walor ozdobny)
- piec 25-30 minut, aż będą rumiane
- ze zdejmowaniem z blaszki odczekać do czasu, aż ostygną
- nażreć się na zapas
Inspirowałam się tym przepisem.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Hej, na ile stopni ustawilas piekarnik ????
Tak dobrze napisane, że aż malują mi się przed oczami te obrazy z pozytywistycznej nowelki. Też patrzę za okno, patrzę na dzieci i chłonę. I boję się tego przemijania.
Powiększa mi się lista przepisów do wprowadzenia w życie… ten chlebek, te pierożki… I powtórzę chyba mazurek z promilami, tylko w innym kształcie, bo likier mi został. 😛 (teraz na pewno pół Polski go nie robi i bede oryginalna).
Dziękuję!
I love You! A pierogasy jutro zrobię!
Polko jesteś boska!! Nażreć się na zapas ;-))
Cudowny przepis! Trzeba zapomnieć o diecie i upiec na niedziele????
The best is yet to come ????????????
Mam z tymi truskawkami dokładnie tak samo, najeść się w miesiąc, żeby wystarczyło na rok 🙂 Przepis z pewnością wypróbuję i z pewnością użyję serka z Biedronki. Jest on o wiele bardziej naturalny niż oryginalna Philadelphia, której wysoka cena nie idzie w parze z jakością.
Uwielbiam wszystko co jest z truskawkami 🙂 Jutro robię te pierożki bo wyglądają nieziemsko 🙂
Uwielbiam Twoje przepisy i zdjęcia !! Teraz oszaleje póki nie zjem pierogów z truskawkami :))))
Mrspolka-dot, a czy znasz już ksiażkę „Zatrzymać dzień” ?
Dużo tam właśnie o zdrowym jedzeniu dla całej rodziny.
Pozdrawiam 🙂
„Czasem mam ochotę nachapać się na zapas moich dzieci, póki są małe (…) Chcę nażreć się na zapas słonecznych, dobrych dni, kiedy jesteśmy razem i wszystko jest w porządku.”
Wzruszyłaś mnie bardzo tym… Bardzo… Patrzę codziennie na moje dwa łobuzy i też chcę się ich nażreć… Tak bardzo Cię rozumiem 🙂
Pozdrowienia