Mamy takie zdjęcie dziesięciomiesięcznej Zosi – i jest to jedno z najzabawniejszych i najbardziej wzruszających jej fotek – jak pędzi przez kuchnię w samym bodziaku, w jednej ręce dzierżąc niekapek, w drugiej – flipsa. Zaczęła chodzić niesłychanie szybko, a że dotychczas Hanka rozwijała się w niemal identycznym tempie, co siostra, byliśmy przekonani, że się nam dziewczę spionizuje grubo przed pierwszymi urodzinami. No i tak wypatrywaliśmy tych jej kroków przez miesiąc ponad, a ta nic, raczkowała jak szalona (najszybciej tuż po tym, jak kradła srajkę z drążka, zrywała kawał i długa!), stawała pewnie i chętnie (najpewniej i najchętniej w krzesełku do karmienia, podczas obiadu), ale kroczki chybotliwe i koślawe stawiała tylko z rzadka. Później nastąpił taki tydzień czy ze dwa nawet, że jakby kto wtedy pytał, to bym za darmo oddała – rozmarudzone to to było, spać w dzień nie chciało, z rąk by nie schodziło, pobudki w nocy uskuteczniało – masakra! Bywały takie dni, że wieczorem byłam wrakiem człowieka, nie mając w ciągu dnia ani chwili dla siebie, najprostsze czynności wykonując z trudem z marudą na rękach lub wyjącą u moich stóp, jakby kto ją ze skóry obdzierał. Akurat nikt nie pytał, więc została z nami, i całe szczęście, bo gdy ten skok rozwojowy się skończył, z dnia na dzień, jak za dotknięciem cudownej różdżki dostałam z powrotem moją Haneczkę wesołą, tylko jakby bardziej kumatą, wydającą z siebie nowe dźwięki i chodzącą praktycznie. Nie jest to bowiem egzemplarz, który pewnego dnia postanawia, że zacznie chodzić, więc wstaje i idzie, Hanna raczej powoli dochodziła do dzisiejszego stanu. Fascynująca jest obserwacja tych indywidualnych ścieżek, jak każde dziecko to sobie po swojemu wszystko jakoś ogarnia, piękne no!
Dziś, półtora tygodnia przed pierwszymi urodzinami, mamy więc już Hankę chodzącą, zombie walk uprawia niestrudzenie, siejąc strach i zniszczenie, nabijając sobie guzy, taranując wszystko, co na jej drodze. Zrobić jej zdjęcie graniczy z cudem – na wszystkich wychodzi tylko rozmazana plama. Zająć czymś na dłużej niż pięć minut – nie zdarza się. Gania po chałupie, rojber mały, i tylko po szafkach grzebie. Dorwać but, komórkę mamy albo kartofla – to jest największa atrakcja, a potem spieprzać z trofeum. W zasadzie chyba wywlekanie wszystkiego zewsząd jest dla niej aktualnie najciekawsze, bez żadnego celu, fun sam w sobie – przegląd sukienek siostry, kosmetyków z łazienkowej szafki, pluszaków z kosza, rozpierniczy i porzuca zgliszcza, żeby znaleźć sobie kolejny kąt do demolki. To dla mnie, skrajnej pedantki, najgorsza tortura, to jak zamknięcie wirtuoza na koncercie disco polo, to jak kazać Wojciechowi Amaro jeść w McDonaldzie. Cierpię katusze, biegam i sprzątam przez dzień cały, kiedy tylko jesteśmy we dwie, szukając sposobu, żeby to dziecko jednak czymś innym niż destrukcja zainteresować. Pokazuję, edukuję, zaciekawiam – klocki, układanki, autka, misie, cuda na kiju. Największe sukcesy mam na polu czytelnictwa – Hanula się sama domaga, wyciąga rączki do półki i woła „tać!” (czy-tać), uwielbia przeglądać, sama i z naszą pomocą, wyciszona, przed drzemką czy nocnym snem – słucha grzecznie i są to jedne z nielicznych chwil prawdziwego wytchnienia i takiego spokojnego z nią obcowania. Liczę, że nam się dziecko ogarnie z wiekiem i nauczy się bawić bez narażania się na utratę zdrowia i przyprawiania mnie o palpitację serca. Nie zamierzam jednak czekać z założonymi rękami, o nie, pracuję nad tym wytrwale, a nadchodzące urodziny będą okazją do dostarczenia jej rekwizytów. Może się na zabawki wreszcie przerzuci ta kobieta – demolka.
https://mrspolka-dot.com/wp-admin/post.php?post=5982&action=edit
We wpisie wystąpiły:
ręcznie dziergane pufy, które Hanula upodobała sobie niezwykle jako pchacze i jeździ z nimi jak taran po całej chałupie, wykonane przez – nie uwierzycie – Matkę Polka Dot (sic!). Kasia to zdolna mama, która dzierga pufy, stołki i inne cuda, zobaczcie koniecznie!
drewniane klocki – piramida Djeco
i ulubione książki Hańci:
„Pierwsze Urodziny Prosiaczka” – wyd. Dwie Siostry
„Od 1 do 10” – wyd. Dwie Siostry
„Cyferki” – wyd. Czerwony Konik
…
Nasze inspiracje urodzinowe to pomysły na upominki dla drugiego dziecka, które wielu rzeczy nie potrzebuje, bo przyszło na świat w domu pełnym zabawek, a jednocześnie – ponieważ przyszło na świat w domu pełnym zabawek siostry – powinno mieć wreszcie coś swojego. I tak na tapecie są u nas stosowne to wieku pchacze, jeździki, wszystko, co można ciągnąć, z czym (w czym) można się ruszać. Bo jednak mam świadomość, że mimo moich najszczerszych chęci nie da się jej jeszcze posadzić przy szachach. Kolejna kategoria to drewniane zabawki logiczne – bo udaje się ją utrzymać w bezruchu najczęściej przy czymś, co się składa i co można rozłożyć na części pierwsze. Książki – wiadomo, nareszcie mogę uzupełnić biblioteczkę o wszystkie fajne pozycje dla maluchów, które ukazywały się w ostatnich latach, kiedy Zosia była spragniona już poważnej fabuły. Zostały jeszcze lalki, misie i inne maskotki, bo skłonności do przytulania ma Hanula ogromne, i swe pokłady czułości zaczęła też powoli w zabawkach lokować. Żadna z nich nie jest jej, osobista, i mam taką potrzebę, żeby dostało dziecko wreszcie swoją własną szmaciankę czy innego zwierzaka, takiego, wiecie – od serca, którego ze łzami w oczach wyrzuci dopiero za piętnaście lat, bo będzie już tylko strzępkiem brudnej szmaty. Prezenty na roczek będziemy wybierać spośród tych propozycji:
1 – lampka – projektor z kołysanką – Bubulinka
2 – lalka Modemoiselle Collette Moulin Roty – Bokado
3 – kurka do ciągnięcia Djeco – Bubulinka
4 – „Przedmioty” wyd. Tashka – Planeta Dziecka
5 – „Drugie urodziny prosiaczka” wyd. Dwie Siostry – Planeta Dziecka
6 – smoczki Suavinex – Bokado
7 – króliczek Jellycat – Bokado
1 – zwierzęta wyd.Tasha – Planeta Dziecka
2 – układanka drewniana Jeż Janod – Bubulinka
3 – nakładanka alfabet Skip Hop – Planeta Dziecka
4 – jeździk kotek Moulin Roty – Mamissima
5 – mobil z pozytywką muchomor OYOY – Amazing Decor
6 – „Co wypanda, a co nie wypanda?” wyd. Dwie Siostry – Planeta Dziecka
7 – łódź podwodna magnetyczna Janod – Amazing Decor
1 – huśtawka Done by Deer – Planeta Dziecka
2 – poduszka – kot Zorro – OYOY – Scandikids
3 – jeździk Vilac – Kalaluszek
4 – pies – Kalaluszek
5 – przytulanka pingwin Mamas & Papas – Bokado
6 – lalka bobas Afrykanka – Kalaluszek
7 – sarenka do ciągnięcia Sebra – Scandikids
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Strasznie Was lubie!a inspiracje super,przydadza sie na Swieta Bozego Narodzenia dla mej mlodszej corki.Bo tez mam na stanie dwie sztuki plci pieknej.
super. Tak mnie nakręciłaś, ze byłam w TK Maxx i powybierałam fajne rzeczy dla dzieci na Mikołaja :-)Bez księżniczek, frozenów, disnejów i spajdermenów 🙂
Uroczy ten „łobuz” bez dwóch zdań ! Pufy by Polka Dot? fiu fiu szacun wielki – są po prostu boskie ! 🙂
Dodałam zdanie sprostowania – Matka Polka Dot to nie ja, a niejaka Kasia, nie sądziłam, że to tak zabrzmi, jakbym to ja wydziergała 😉
A ja kiedyś pomyślałam, ktoś się podszywa pod Polkę 😉
haha:) sorrki :/:/ generalnie czytam ze zrozumieniem, nie wiem chyba nick mnie zmylił 🙂 tak czy inaczej pufy super!
Masz szczescie! Zasiadlam do sniadania i post byl! 😉 Bo jak nie ma, to ja rozczarowana jestem i scrolluje facebooka zupełnie bezrefleksyjnie. Hanuta cudna, az mnie ciarki przechodza ze nas czeka to samo za miesiac-dwa, tzn poscig za godzilla mala 😉 A impreza urodzinowa juz zaplanowana?
Chyba Polka ich nie robiła ??!
oczywiście, że nie!
Ha, nareszcie i ja zostawię tutaj jakiegoś posta 🙂 Twój blog to mistrz, wielokrotnie robił mi dzień, jak to Hamerykanie mawiają. Rozkoszuję się wręcz każdym nowym postem, jak podjadaną w ukryciu czekoladą ( co de facto uskuteczniam równie często). Mam w domu podobne dwa egzemplarze, ten młodszy płci męskiej, urodzony 03.11.2014. (sic!) więc podejmowane przez Ciebie tematy są mi bardzo bliskie, bardzo bardzo bliskie 😉
A dzisiaj to właściwie chciałam się wypowiedzieć na temat jednej z propozycji, lampki Duux. Otóż takową posiadamy, kupiliśmy przed narodzinami młodego. To fajna sprawa, ale warto ją sobie wcześniej przetestować, bo melodyjki jakie wydaje są dosyć hmmm… toporne. I tyle.
Pozdrawiam cieplutko z małej mazowieckiej wiochy.
Boże, to niewiarygodne, co wy mówicie czasami o tych moich wypocinach, aż mi się wierzyć nie chce! Dzięki za info o lampce!
Polka to może pomyślisz o sprzedaży takich puf? Z chęcią bylibyśmy pierwszymi klientami ;):*
ludziska czytajcie z jako takim zrozumieniem pufy robiła kobieta o podobnym nicku co Mrs Polka Dot ale nie ona sama a tu juz klientela ustawia sie do zakupu , matko z córka !
Po zakup zapraszam do Kasi – Matki Polki Dot 🙂
Ale szramę na czole ma cudną 🙂 Też codziennie zachwycam się moim brojem – jak to się dzieje, że tak po prostu, z dnia na dzień, zdobywa nowe umiejętności 🙂 Mój, 9 – miesięczny „tylko” raczkuje, a już sieje zniszczenie. Ostatnio stłukł mi przywiezioną z wakacji we Fr, buteleczkę orzechowego vinegretu (przepysznego). No myślałam, że uduszę! 😉
pozdrawiam!
Moja dziecina już prawie dorosła, niemniej z dużym wzruszeniem czytałam Twojego posta. U nas najlepszą zabawką były takie pudełeczka jak u Ciebie na zdjęciu, wkładane jedno w drugie, oj, mogła prawie godzinami wyciągać, przekładać!
Zabawki znalazłaś cudne i znów żal, że moja już wyrosła 😉 Przynajmniej ucieszę oczy patrząc na zdjęcia
🙂
Pozdrawiam!
Haha też mam 13 miesięczną demolantkę w domu ale jest taka przesłodka, że po prostu aż miło na te rozboje się patrzy. Starszy syn ma cztery lata i nie był takim żywiołowym dzieckiem różni ich w zakresie motoryki i usposobienia chyba wszystko więc choć trochę to szokująca to miła odmiana :D. I nasza córka jak miała 10 miesięcy pierwszy raz zobaczyła lalkę i biedna nie wiedziała co to w ogóle za twór skoro nie jeździ bo w domu męski samochodowy świat ją otaczał tylko a matka wyrodne babsko jakoś nie pomyślała, że trzeba by pokazać dziecku dziewczyńską jego stronę ;). Pozdrawiam 🙂
Haneczka jest tak słodka, że tylko do schrupania się nadaje 🙂 mój 14-miesięczny synek jeszcze za chodzenie się nie bierze, ale wstaje przy czym popadnie i raczkuje jak szalony, przez co ma niesamowitą umiejętność do nabijania wszelkich guzów :p aż trochę zazdroszczę tego chodzenia, bo spodziewam się kolejnego maleństwa i coś czuję, że jak w końcu mój pierworodny ruszy po nóżkach to będę musiała biegać za nim z brzuchem jak piłka :p
Śliczna dziewczynka. Wszystko to przechodziłam i ja. Ale był jeden dzień, kiedy byłam okrutnie przeziębiona i cieszyłam się przeogromnie, kiedy znalazła sobie zajęcie, usiadła przy komodzie i wszyściutko powyciągała oglądając każdą rzecz z zaciekawieniem. Ja mogłam godzinkę poleżeć w łóżku, prawie drzemać a ona robiła swoje. To był jedyny moment kiedy cieszyłam się z demolki. Pozdrawiam.
Przekochana Hania 🙂 Mój łobuz ma tak samo, interesują go garnki, łopatki, wszelkie kwiatki, włażenie na parapet, włażenie na stół, a hitem jest zakładanie brudnych majtek na głowę….muszę wymyślić gdzie schować kosz na brudne pranie hehe. I tak Cię podziwiam, bo ja tez pedantka pochowałam 3/4 rzeczy…w domu panuje istny minimalizm 😀 Mojego właśnie też ciężko zainteresować zabawkami. Pozdrawiam ! :):)
A kota? Kota tarmosi??;) moja corka w tym wieku, wiecznie wchodzila psu do kojca 😉
Ten koteł mi wygląda na typ samotnika. Rzadko do zdjęć pozuje, chyba chadza własnymi drogami 😉
Rozszyfrowałaś ją bezbłędnie, dokładnie tak jest 😉
już nie, już wie, że to niebezpieczne 🙁
☺ zaglądam do Was od jakiegoś czasu, tzn. od roku z ogonem, bywało sporadycznie, ostatnio regularnie, bo niemal nic tak doskonale jak Twoje posty nie wycisza-stawia do pionu-bawi-motywuje-pozwala złapać oddach i zachować spójność umysłu jednocześnie, DZIĘKUJĘ ☺
Jako mama dwóch chłopców szerokim łukiem omijam lale, sukienki, kokardy, brokaty, niemniej jak tylko mam okazję sprawić prezent małej księżniczce-psotnicy ( najczęściej na roczek właśnie lub gdy dziewczę ledwie świat zaczyna dostrzegać) kupuję naszą polską Lalankę ☺ może mieć nawet imię dziewczynki i datę urodzin wyszyte na ubranku. I można i lalę i córcię w takie same sukienki ubrać, a ostatnio nawet kolegi Polka się doczekała☺
No i ośmielę się twierdzić, że owo szmaciane towarzystwo mogłoby trafić w gust estetyczny wszystkich trzech pań Polek.
Uwielbiam Twój blog!!!! Czytam dużo czy to książek czy blogów i muszę Ci napisać, że piszesz genialnie. Świetnie się Ciebie czyta!
Mamy taki sam jezdzik Vilac, który wybrałaś i rzeczywiście wygląda świetnie ale synkowi stópki blokują się czasem w tylnych kółkach :-/
Jejku! a ja pamiętam Hanulkę jeszcze taką świeżo co narodzoną (jakoś mniej więcej w tym okresie trafiłam na Twojego bloga), a tu już tak Panienka urosła, i się rozszalała 🙂
Zombie walk mnie rozwalił! Najlepsze określenie na chodziarstwo początkowe 😀
Agnieszka…Ja normalnie przepadam za twoimi zdjęciami wnętrz. masz niesamowity smak i gust.
normalnie wszystko bym „anektowała” :))
Polko, bardzo bardzo dziękuję! I strasznie się cieszę, że pufki przydają się Haneczce. Jako tarany są nie-za-stą-pio-ne! I zapraszam wszystkich spragnionych podobnych krągłości: facebook.com/matkapolkadot
Piękne te pufy. Brawo dla Pani Kasi vs. Matki Polki Dot :)! Zachęcona obejrzałam inne Jej cuda.
A Hania przeurocza!
Kochana rozwalasz mnie Swoimi wpisami….jakbyś wyjmowała mi z głowy myśli! Jakie mam szczęście, że trafiłam na Ciebie. Buziam mocno ???? (ps. Skąd jest chłodniczek w kuchni?właśnie poszukuję takiego)