Gdy jestem na wsi, wchodzę w rolę, zmieniam konwencję estetyczną, jak i gastronomiczną. Nie wożę ze sobą pastelowej melaminy, ani skandynawskich dodatków. Tam pasują mi mamine gliniane dzbany, talerze w kwiatki, suszone zioła w koszach. Sama czasem dokupuję jej naczynia, obrazki, czy poduszki do tej sielskiej kolekcji. Jak ostatnio te szare dzbanki z duńskiej ceramiki, pasują jak ulał, jakby tu stały od zawsze. Jak one tak stoją na tarasie, na drewnianym stole, gdy tak siadam przy nim na poduszkach w kratkę i patrzę na sad, to jakże bym śmiała podać do tego stołu sushi czy inne spaghetti? No jak koło tych dzbanków wypełnionych rumiankiem i bławatkami postawić woka z nudlami, hę? Gdy wchodzę w tryb wiejski, gotuję jak baba ze wsi, korzystam z płodów rolnych, z jaj od sąsiadki, z zieleniny z ogródka, z owoców z sadu. Gotuję zupy proste i przaśne, jak zagraj z kiełbasą, ziemniakami i lanymi kluskami, z toną kopru z maminego warzywnika. Smażę placki, lepię pierogi, do jajecznicy z wiejskich jaj jemy pajdy żytniego chleba. Gdy już nudzą nam się jedzone z drzew i krzaków wiśnie, porzeczki, maliny, gruszki, czy jak teraz – truskawki, gotujemy z mamą kompoty, smażymy dżemy, robimy słodkie obiady. Łatwiejsze od pierogów są serowe knedle, szybciej się je zagniata i lepi, mniej trzeba zrobić, żeby się najedli – są syte. I pyszne – letnie i wiejskie, totalnie w konwencji.
Knedle serowe z truskawkami
(20-25 sztuk)
Składniki:
- 0,5 kg twarogu
- 1 jajko
- cukier waniliowy
- mąka pszenna (zawsze dodaję na oko, przeczytaj sposób przygotowania)
- truskawki (po sztuce na knedla)
- śmietana z cukrem (najlepiej waniliowym) do polania
Przygotowanie:
- twaróg zagnieść z jajkiem i cukrem waniliowym, wsypywać powoli mąkę, zagniatając ciasto do czasu, aż nie będzie się kleić do rąk, lecz będzie jeszcze miękkie i wilgotne (wówczas knedle będą delikatne, za dużo mąki=twardziochy)
- truskawki umyć, pozbawić szypułek
- nabierać porcje ciasta wielkości piłeczki pingpongowej (można moczyć ręce w mące od czasu do czasu, jeśli się klei), rozpłaszczać, na środku układać truskawkę i zamykać ciasto wokół niej, leciutko rozciągając – ciasto ładnie się poddaje i nie sprawia problemów
- domknięty knedel pokulać chwilę w obmączonych dłoniach, by miał ładny kształt i by domknąć ewentualne dziurki w cieście, odkładać na obsypaną mąką tacę
- w dużym garnku zagotować wodę, posolić, delikatnie wkładać knedle i gotować dopóki nie wypłyną
- wyławiać łyżką cedzakową na talerz, podawać ze słodką śmietaną
Najlepiej spożywać na wsi, w otoczeniu przyrody, w obecności polnych kwiatów i przy dźwięku ptactwa.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
O dzięki Kochana za ten przepis 🙂 smacznego Tobie i sobie życzę!
Ale u ciebie BOSKO! mam sporo do nadrobienia. Będę tutaj codziennie 🙂 U nas tak samo wiejsko – sielsko. Pozdrawiam z malinowego chruśniaka!
Dziękuję, pozdrawiam Cię i pędzę eksplorować chruśniak:)
myślałam dziś o Tobie bo wpadłam na pomysł byś zrobiła posta co najlepiej zabrać do jedzenia dla dzieci na plażę podejmiesz temat:-) przepis postaram się wypróbować na dniach:-) buźka
mhmm, jest to jakaś koncepcja, jak tylko wybiorę się z Zośką na plażę:) będę to miała na myśli planując taki wypad!
no to cierpliwie czekam;-)
Atrakcyjna ta Twoja wieśniacza konwencja! 🙂 Twoje wpisy są zawsze tak plastyczne, że oczami wyobraźni widzę Cię boso w wiejskiej kuchni, może i bez wianka we włosach, ale ubabraną mąką, dziarsko zagniatającą ciasto. Może i ja się skuszę na ten przepis? Dzięki za inspirację! Miłego dnia 🙂
haha, tak było, bez wianka, rzeczywiście, ale w długiej sukni, na boso:) skuś się, pozdrawiam!
No i wszystko jest tak jak być powinno 🙂
A knedle wyglądają przepysznie!
takie są, spróbuj! dzięki:)
łejeryyyy, ja lubię takie knedle strasznieeee…
Prawdziwie sielskie wakacje na wsi, na łonie przyrody. I te knedle wyglądają rzeczywiście apetycznie.
Knedle zrobiłam, nie lubię przepisów na oko bo ja mam zezowate to oko. Mąż podsumował,smakuje jak gniot ciasta który jadłem w dzieciństwie jak tata zabierał mnie na ryby. Spróbowałam, fakt gębę zaklejały totalnie że o problemach z przeżuwaniem nie wspomnę. Polko to mój pierwszy przepis, który mi nie wyszedł, nie da się jakoś określić tych proporcji mąki. Reszta dań z twojego bloga powaliła mężusia na kolana, o placki bananowe na śniadanie to błaga co niedziele tak mu zasmakowały
łojezu, przykro mi, że Wam takie gnioty wyszły! Postaram się powtórzyć przepis w tym tygodniu, tym razem odważając mąkę.
Smak dzieciństwa 😀 coś pysznego 😀
Uwielbiam czytać Twoje wpisy. Masz lekkie pióro i człowiek faktycznie przenosi się na chwilę na wieś 🙂 Za każdym razem przepadam. I dzięki za przepis. Knedle zawsze robiłam ziemniaczane, ale te są szybsze (nie trzeba gotować kartofli i czekać aż urosną ;)).
Zrobiłam ???? wyszły pyszne ???? dzieciaki i mąż zachwyceni ????
Bardzo się cieszę 🙂
Polko, a czy próbowałaś je może zamrozić?? 🙂