Mogłoby się zdawać – paradoks. Że oto udaru dostała Polka na tym swoim tarasie, odbiło babie od wylegiwania się na leżaku. Że pod czaszką zawrzało, czy inne nieszczęście. Słowo „salsa” wywołuje bowiem skojarzenia od świeżości jak najdalsze. Utożsamiana bywa – zarówno w kuchni, jak i w tańcu, z doznaniami z gatunku tych najgorętszych. Te płynne ruchy biodrami, falujące biusty, spocone włosy, odrzucane do tyłu gestem, od którego serce na moment staje. Pikanteria międzyludzka. Kulinarnie – ognista, rozgrzewająca czerwień pomidorów z chili.
Kto by się chciał dodatkowo rozgrzewać, spytacie. Przecież w kraju nad Wisłą parność i spiekota. Inna sprawa, że znów nie to, co żeśmy zamawiali, bo przecież nie o to chodziło, kiedy w maju wyrażał człowiek nadzieję na ładne lato. Miało być dwadzieścia i pięć, lekki wietrzyk i żadnych sinic. Skaranie boskie! Co, jak nie klątwa nad tym krajem nieszczęsnym wisi? Jak nie Niemce, to Ruskie, jak nie stonka, to inne komuchy, a teraz jeszcze to – kanikuła.
A ja kocham ten żar, co się z nieba leje. Który czyni saunę z samochodu nawet po krótkim postoju na lody. Który piecze w skórę, odbiera apetyt i rozum trochę też. Ten, po którym przychodzą zjawiska w przyrodzie najpiękniejsze – złowieszcze chmury, niepokojące wiatry i następujące po nich spektakularne burze oraz noce gorące z miliardem gwiazd i koncertami na tysiąc świerszczy. A niech się leje, ja żyję wtedy szczęśliwa o wodzie lekko gazowanej i zimnych brzoskwiniach, a gdy żołądek dopomina się strawy konkretniejszej, serwuję mu smaki tropików. Z pikanterią międzyludzką miało to danie tyle wspólnego, że mi się włosy spociły od piekarnika. No i jeszcze ta szczypta chili. Poza tym – cudowne orzeźwienie, cytrusowość i egzotyka. Viva la kanikuła!
Pieczony łosoś z kokosowym ryżem i salsą mango
Cudowne danie na letni obiad – lekki, odświeżający, tropikalny i jednocześnie sycący. Pieczony w ten sposób łosoś zachowuje wilgoć i ma świetny, cytrusowy posmak, gotowany w mleku kokosowym ryż świetnie komponuje się zarówno z tak przyprawioną rybą, jak i salsą – pół sałatką, pół sosem. Takim warzywno-owocowym dodatkiem, który spina całe danie w jedną, pyszną, wakacyjną całość i nadaje mu wyjątkowego charakteru. Pycha!
Składniki (na cztery porcje):
- 4 kawałki łososia
- 250 g suchego ryżu
- 1 puszka (400g) mleka kokosowego
- dwa średnie pomidory
- dwa dojrzałe mango
- 1 szt. awokado
- 1 limonka (cytryna też da radę)
- pęczek kolendry
- sól, pieprz, płatki chili (lub ostra papryka)
- 1 łyżka oliwy
Przygotowanie:
- w szklance wymieszać oliwę, sok z połowy limonki/cytryny, szczyptę soli, pieprzu i chili, posmarować nią umyte kawałki łososia, odstawić
- mleko kokosowe wlać do garnka, napełnić puszkę po mleku wodą, dodać ją do garnka, lekko posolić, wsypać i ryż i gotować go na średnim ogniu do czasu, aż wchłonie większość płynu (ryż ma być prawie miękki), zdjąć garnek z ognia, przykryć go i odstawić, by wchłonął resztę mleka
- nagrzać piekarnik do 180 st., ułożyć łososia na blasze skórą do góry i piec ok. 20 minut
- w tym czasie umyć i pokroić w drobną kostkę pomidory (nie obieram ich ze skóry), mango i awokado, umieścić w misce, skropić sokiem z drugiej połowy limonki/cytryny
- posiekać kolendrę, dodać do salsy, posypać szczyptą soli i chili, wymieszać
- po 20 minutach wyjąć blachę z piekarnika, ustawić funkcję grill (lub jakikolwiek inny tryb zapiekania od góry), przełożyć łososia łopatką na drugą stronę (skórą na dół) i piec na górnej półce piekarnika jeszcze pięć minut, by zezłocił się z góry
- ryż wzruszyć widelcem, nałożyć na talerze porcje ryżu, salsę i dołożyć łososia, gdy tylko ten ładnie się zrumieni
- można podawać z dodatkowym kawałkiem cytryny lub limonki i skropić sobie jeszcze rybę przed jedzeniem
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Polko, ślinka cieknie już podczas samego czytania przepisu; na pewno wkrótce wypróbuję- i to nawet na pierwszy raz na moich sobotnich gościach- tego chyba nie da się zepsuć 😉 Serdecznie pozdrawiam i dziękuję!
A niech się leje! Ten żar! Jak najdłużej! W Krakowie sinic nie ma, ale za to jest szczęśliwa solenizantka co ma Twoją książkę, i to z dedykacją! Dziękuję 🙂
Wygląda smakowicie!Już wiem co podam gościom w najbliższą sobotę 😁.
Moje smaki! cudownie <3 jutro będę się zajadać na obiad 🙂
Wreszcie ktoś kto nie narzeka na upały…upały to byłyby przy 40 stopniach- teraz wreszcie to jest normalne lato!
Kocham taka pogodę i najchętniej przeprowadziłabym się gdzieś w tropiki bo u nas mi ciągle za mało słońca 🙁
Pozdrawiam
Wydaje się idealne na tę porę. Delikatna potrawa i przede wszystkim zdrowa.