Niestety nie wiem, zasadniczo nie umiem w powroty. Głową jeszcze całkiem nie wróciłam, ona wciąż goni ciało, obstawiam, że jeszcze wlecze się gdzieś po Słowenii. Dopóki tu nie dotrze, przecieram rano oczy ze zdziwienia, bo mi się widok za oknem nie zgadza i tylko się cieszę, że resztki przytomności powstrzymały mnie przed skokiem na bombę do osiedlowego stawu. Jeszcze nie wiem, co ze sobą zrobić, dopiero przypominam sobie własną codzienność. Jeszcze jestem chaotyczną mieszanką ekscytacji i tęsknoty, miotającą się bez planu po chacie, prokrastynującą chorobliwie, zajmującą się reanimacją roślin doniczkowych i skóry na nosie bardziej niż wypadałoby po ponad dwóch tygodniach bez pracy.
Po dwóch tygodniach bez pracy wypadałoby zakasać rękawy i do niej wrócić, choć jednocześnie – gdy nie wiadomo, w co ręce włożyć, to bezpieczniej włożyć je w pranie i kompletowanie szkolnych wyprawek niż w robotę, do której nikt mnie nie może zagonić, poza mną samą. W robotę, którą kocham i nie chciałabym przecież zamienić, wbrew sugestiom mojej młodszej córki, Hanny, która pytała ostatnio, czy od blogowania nie wolałabym zajmować się – uwaga – dojeniem wielbłądów. Nie pytajcie, nie mam pojęcia, jakim cudem w jej umyśle kiełkują pomysły tak abstrakcyjne, zrzućmy winę na chorwackie słońce i wróćmy do pracy. Bo jak zasadniczo uwielbiam to, co robię, to jednak okresowo pewnie wybrałabym dojenie wielbłądów od tego, co przychodzi w pakiecie z publikowaniem treści w internecie. I jak zasadniczo lubię internet, oraz tworzenie doń treści, to jednak za dużo mam w sobie pourlopowego luzu, by na dzień dobry rozprawiać się z tekstami, czemu koniecznie muszę dupę w chorwackim basenie zamoczyć. Czytać, żebym lepiej nie wracała, bo przywlokę covida. Na dzień dobry nie mam ochoty tłumaczyć zgorzkniałej pani, że na wpisie wyprawkowym nie zarobiłam ani grosza, żeby się lepiej poczuła ta pani, bo gdybym zarobiła, to ona zapewne poczułaby się niedobrze. Ani że jeśli w lipcu nie poleciłam żadnej dobrej książki czy serialu, tylko w większości produkty, to oznacza to nic więcej, jak to, że w lipcu nie przeczytałam żadnej dobrej książki, nie widziałam też ciekawego serialu, natomiast kupiłam interesujące produkty. A nie, że jestem sprzedajną ździrą i się skończyłam.
Czasem mi się zwyczajnie nie chce tłumaczyć pod przepisami na dressingi z musztardą, którą kupuję pół życia i mogłabym wyjadać łyżkami, że to mój pierwszy wpis sponsorowany od dwóch miesięcy. Bo mimo że kryzys i lekka posucha w ofertach, to nie podjęłam się reklamowania serków, słodyczy, płatków ani suplementów diety. Ani że cały ten zarobek zainwestowałam, bo za kilka dni wydaję ebooka, którego w pocie czoła przygotowywałam właśnie wtedy, kiedy nie czytałam ciekawych książek.
Czasem mi się nie chce i wtedy prokrastynuję, miotam się po chacie bez planu, próbując sobie przypomnieć o wszystkich tych ludziach, dla których moja praca ma wartość. I że może ktoś czeka na moje słowa i obrazki. Wtedy zajmuję się reanimacją i przestawianiem roślin doniczkowych, pourlopową naprawą skóry na nosie i piętach, kupowaniem zeszytów kratkę, obuwia zmiennego i ciepłych legginsów. Wtedy moszczę sobie przytulne gniazdko na jesień, swój kolorowy grajdołek, w którym będę mogła okresowo chować się przed tym, co idzie w pakiecie z publikowaniem treści w internecie, a co sprawia, że czasami naprawdę wolałabym doić wielbłądy. Jestem pewna, że nawet one nie plują tak zjadliwie.
Jak więc wrócić do rzeczywistości po wakacjach? Zasadniczo nie umiem w powroty, ale obstawiam, że powoli, łagodnie, że z czułością dla samego siebie. Pozwolić sobie być chaotyczną mieszanką ekscytacji i tęsknoty, dać sobie czas na miotanie się po chacie bez celu, zatracenie się w praniu i moszczenie gniazdka na jesień. Dać sobie chwilę, żeby przypomnieć sobie o wszystkich dobrych rzeczach, jakie czekają na nas w pracy, o wszystkich fajnych ludziach, którzy ją docenią. Poczekać, aż ekscytacji będzie więcej niż tęsknoty i potem wejść w tę tyrę jak dzik w żołędzie. Na bombę w nią wskoczyć.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Pani Agnieszko. Pani blog jest dla mnie codzienną dawką pomysłów, dobrego smaku i humoru. Lubię tu wracać, rozumiem pourlopowy slow motion , mam tak samo….. Nie rozumiem jadu wylewanego na Pani ciężką pracę, przebijającego gdzieś pomysłu, że za to nie należą się pieniądze, dopatrywania się, włażenia w buciorach w czyjeś finanse. Proszę dalej robić to samo i z taką samą energią, życzliwością i ciekawością dla świata i ludzi. I dostawać za to godziwe wynagrodzenie:) Całuję:)
Czuję się pokrzepiająco ucałowana 🙂 Dziękuję! ♥
Aguś są tacy co czekają, każdego dnia! I na pewno nie tylko ja 😜👍 Wierzyć się nie chce, że ludzie tak komentują. Pozdrowienia dla całej Waszej cudnej rodzinki 😊
Dzięki wielkie ♥♥♥
Agnieszko, my gdzieś blisko mieszkamy. Czasem się mijamy i jakoś nie wychodzi mi zagajenie, bo sobie myślę, że może to być nagabywanie czy jakoś tak. W sumie łatwo przez bezmyślność kogoś urazić. Jednak zawsze mam w głowie pewną myśl, że człowieka, który zna swoją wartość, trudno obrazić. Łatwo obrażają się ci, którzy są pełni niepewności. Zatem nie przejmować się i robić swoje! 💖
Aby złapać wiatr w żagle w tym powrocie do pracy, trzeba czasem poczekać na wysoką falę. To ona nas poniesie i pozwoli płynnie włączyć się do ruchu. Warto dać sobie trochę czasu 🙂
dzień dobry, czytam Pani blog od wielu lat,
bardzo dziękuję za inspiracje ( wnętrza, przepisy) i za to, że dobrze się bawię czytając Pani teksty pozdrawiam z Gdyni
Dziękuję! ♥
Nie przejmuj się , ja akurat lubię wpisy kulinarne , lifestylowe ale również te sponsorowane , nie mam z tym problemu , choć nie publikuje w internecie i nie prowadzę profilu na insta .
Powiem tylko : tak dalej, to jedyny blog jaki czytam od około 8 lat już pewnie
Łoo rety, jak długo, jak miło! Dzięki wielkie 🙂
To mnie chyba nigdy nie przestanie zadziwiać, jak ludzie potrafią być dla siebie podli i niemili zupełnie bez powodu! Bo ktoś napisal o musztardzie zamiast o książce?! Nie podobają się takie treści? To idź stąd, internety da ogromne! A dzięki temu przepisowi z musztardą zostałam ostatnio królową łososia z grila!
Rzadko się odzywam, ale chyba będę częściej, żeby okazać wsparcie.
Na książkę czekam z niecierpliwością, przebieram nóżkami!
Trzymaj się!
Hej. Ja zawsze czekam na Twoje wpisy, zdjęcia, teksty i nieważne, czy sponsorowane, czy nie. To Twoja praca, a każdy tekst jest tak samo wartościowy i dopracowany. Całuję🥰
Bardzo Ci dziękuję 🙂
Zawsze mnie dziwi po co ludzie obserwują/czytają blogi, które wywołują w nich takie zgorszenie, złość itp… mnie jak coś drażni to po prostu przestaję zaglądać i tyle. Z Tobą też miałam przerwę jak mnie zaczęłaś drażnić, ale jakoś nie ogłaszałam swojego odejścia, nie rozpisywałam się co mnie denerwuje. Twój blog, Twoje treści. Wróciłam, czytam nawet to co nie do końca mnie interesuje czy nawet jak wiem, że nie skorzystam. Ot z ciekawości, bo lubię. Natomiast zaglądania do portfela i wyliczania skąd kto ma pieniądze i ile ich ma wkurza mnie niesamowicie. Siły więc życzę, nie bierz do głowy 🙂
Bardzo Ci dziękuję, mam identyczne podejście – przestaję obserwować ludzi, którzy mnie nudzą czy drażnią i tyle. Nigdy nie zrozumiem motywacji do zostawiania takich komentarzy.
Jak zawsze świetny tekst! Mogłabyś oprócz ebooków kulinarnych pisać jakieś poradniki a nawet powieści czy opowiadania. Czytalabym 😏
Haha, dzięki! I powiem Ci w sekrecie, że taki jest plan – może nie poradnik czy powieść, ale generalnie pisane dzieło we mnie kiełkuje pomału 😉
Jeszcze jedną mam myśl co do tego tekstu. Często twórcy internetowi piszą o tym hejcie i nagonce. Ale ja jako odbiorca widzę też sprawę z drugiej strony. Często (właściwie za każdym razem) kiedy piszę komentarz komukolwiek to dobieram słowa, zastanawiam się dwa razy, żeby czasem nie odebrano źle moje intencję. Np mój poprzedni komentarz – pierwotnie pisałam „powinnaś” zmieniłam na ” mogłabyś” bo mam jedynie na myśli pochwałę Twojego stylu. A ktoś mógłby odebrać takie „powinnaś” jak bym mówiła Ci co masz w życiu robić. Tym długim wywiadem chciałam zaznaczyć że nie każdy hejt to hejt, czasem źle dobrane słowa. Pozdrawiam
Rozumiem, że tak to może działać, ale czasem naprawdę nie ma wątpliwości co do intencji komentującego 😉
Dokładnie! To druga strona medalu. Ja na przykład jeszcze często widzę, że zwyczajnie odmienne zdanie od autora jest od razu wrzucane do wora „hejt”. Tak jakby każdy musiał bezwarunkowo zgadzać się z autorem, bo inaczej hejtuje, jest zły i niedobry. Niestety na każdym blogu to widać, w mniejszym lub większym stopniu, ale każdy autor ma dziwne przeświadczenie o swojej nieomylności i jeden słusznej „prawdzie”.
Aga nie przejmuj się!! Masz całą rzeszę fanów, kobiet które Cię uwielbiają i chętnie spotkałyby się z Tobą na zwykłe babskie pogaduchy. Przychodzą tu bo lubią Twoje poczucie humoru i inspirujesz 🙂 a żyć z czegoś trzeba, wiec nie daj sobie wmowic, ze cos jest nie tak. Jak się nie podoba to do widzenia !
Wielkie, wielkie dzięki, potrzebowałam takiego wirtualnego przytulenia chyba 😉
Niestety, swiat jest pelen sfrustrowanych i nieszczesliwych ludzi, dla ktorych napisanie komus w internecie czegos niemilego daje jakas chora radosc i poprawia humor…
Chcialam tylko napisac, ze bardzo lubie czytac Twoje teksty, czytam nawet te – nieliczne -, ktore w sumie mnie nie dotycza 😉
A Twoje teksty sponsorowane to zawsze jest sztos – widac wlozona prace i profesjonalizm w podejsciu i do marki i do czytelnikow. Gdyby chociaz 10% influencerow chcialo sie tak podchodzic do wspolprac to internet bylby o wiele fajniejszym miejscem 😉
Takze duzo sily i do przodu, pozdrawiam!
O rety, ale teraz to urosłam, serio. Bardzo Ci dziękuję, bo zawsze się staram trzymać poziom przy współpracach, nie tylko je selekcjonuję bardzo rygorystycznie, ale też żeby oprócz lokowania miały ciekawą, czy użyteczną treść 🙂
Droga Polko! Jesteś absolutnie fantastyczna i przejawia się to we wpisach z każdej kategorii.. Odkryłam Cię dopiero w zeszłym roku i od tamtego momentu czytam na bieżąco, aktualnie sięgając również do wpisów okołociążowych, trzymając dłoń na moim falującym i podskakującym brzuchu 🙂
Pięknie piszesz o macierzyństwie i o dipach musztardowych także.. Toż to samo życie! 😉
Dziewczyny, wspierajmy się nawzajem! 🙂
Bardzo bym sobie życzyła, żeby się dziewczyny częściej wspierały i przez te lata blogowania generalnie dostałam więcej dobrej, kobiecej energii niż jadu, ale ten drugi niestety wciąż się pojawia. Pozdrawiam brzuch, powodzenia! 😉
Przyłaczam sie do wirtualnych głasków:* Bo wiele blogów tzw parentingowych porzuciłam jak tylko starsza wyrosła z pieluch a do Twojego wracam pomimo że młodszy z nich wyrośnie niedługo. Bo Twoja polszczyzna cieszy a nie sprawia, że oczy mi krwawia jak to często w Internetach bywa. Bo sponsoringi są nienachalne a pomysły w punkt. Z poglądami też zasadniczo się zgadzam. Tak więc nie tylko hejterzy tu zaglądają choć pewnie ich słychać najgłośniej. Pracując w innych branżach masz ten komfort, że obrabiają Ci 4litery za plecami – Ty widzisz to na ekranie swojego monitora, gdzie chwilę wcześniej prosto z serca, pisałaś post. Ale pisz pisz, pomimo wrednych komentarzy, tak długo jak Cię to uskrzydla, dopóki jest w zgodzie z Twoimi wartościami. Pozdrawia psycholożka z sąsiedniego Chełmu oraz wierna czytelniczka!
Ja czekam na Twoje słowa i obrazki:) Chyba nawet bardziej nawet na słowa, bo choć zdjęcia robisz swietne, to jednak Twoje słowa zapadają głęboko w serce. Świetnie potrafisz uchwycić dylematy rodzicielskie i nie raz po Twoim poście czułam głęboką ulgę. Więc wiesz, haters gonna hate, ale tym się nie przejmuj, bo armia świetnych babek stoi za Tobą, co z resztą widać po powyższych komentarzach:))
Czytam, czekam, później znowu czytam, inspiruję się i doceniam ❤ a tamci co czytają, po to aby wylać swoje żale, nerwy i frustrację, to daleko nie zajadą, bo zaleje ich wlasny smutek i żółć. Nie warto na nich tracić nerwów 😉
Jeżeli istnieje więź dusz to wierzę w nią bezgranicznie….też mam identyczne odczucia…schyłek lata i masz wrażenie,że rozpada się niebo,które było po brzegi szczęściem wypełnione….
Agnieszko, rzadko komentuję na blogu, ale dzisiaj poczułam potrzebę, żeby coś napisać. Nie ma sensu przejmować się takimi ludźmi, bo oni tylko wysysają energię z człowieka i mam wrażenie, że tym się żywią, bo gdyby stracili możliwość dogryzienia i dokopania komuś ( najczęściej z czystej zazdrości ) to stracili by także cały sens życia. Nie zrozumiem nigdy mentalności takich osób, trzeba żyć i dać żyć innym , tak jak chcą, a jak się nie podoba reklamowanie musztardy, to zawsze można opuścić bloga, nie wchodzić tu, nie czytać, nie komentować złośliwie i nie zazdrościć.
Życzę dużo siły, pomysłów i chęci do robienia tego co robisz !
Blanka
P.S. Z niecierpliwością czekam na Twojego e-booka !
Co by tu dużo pisać, jesteś czaderska i tyle! Nie mam dzieci, dopiero w zasadzie próbuję jakoś ogarnąć co i jak z tym dorastaniem, a jak do Ciebie zaglądam to zawsze sprawia mi to frajdę i tak sobie myślę, że jak będę duża to chcę być jak Aga!
Właściwie nigdy nie komentuję, bo nie czuję potrzeby. Ale czytam od lat. Jest u Ciebie normalnie, smacznie, estetycznie, przyjemnie, lekko się czyta to, co piszesz, choć tematy i lżejsze, i cięższe. To Twoja praca i Twoje miejsce w sieci. Kształtuj je nadal po swojemu, będą Cię nadal czytać ludzie, którzy lubią i chcą Cię czytać. A że ktoś się czasem do czegoś przyczepi? Trudno, nie wszyscy muszą nas lubić 😉 Dla czepialskich droga wolna, przecież nie zmuszasz, żeby tu byli.
Spokoju, cierpliwości i łagodnego powrotu!
Droga Polko, ja mam pytanko troszkę z innej beczki. Powiedz proszę (jak juz tak wspominasz o stertach prania, jakich proszków lub zeli uzywasz? 😉☺️…. moze cos polecisz fajnego.. (oprocz persilu i areielu) rzecz jasna😁
Zawsze czekam na „słowa i obrazki” 😘 każdego dnia! Uwielbiam bloga i Ciebie❤️ I nie ma dla mnie znaczenia czy jest sponsorowany czy nie – jest zawsze dobrze napisany i dobrze się to czyta 🙂 trzymam kciuki i życzę dużo sukcesów ❤️
Pani Agnieszko! Czytam Pani bloga regularnie prawie od 5 lat. Każdy tekst jest tu dopracowany, przemyślany. Pisany z pasją i polotem. Językiem, który budzi we mnie podziw i uznanie dla Autorki 🙂 Znajduję tu świetne pióro, dozę humoru, dystans do rzeczywistości i siebie, piękne zdjęcia, mądrych i kochających się ludzi. Pani spojrzenie na świat, poglądy są bliskie mnie i z niecierpliwością oczekuję kolejnych postów, zaglądając codziennie.
Proszę nie zamartwiać się nieuzasadnianą krytyką ona niestety wybrzmiewa bardziej! Tych zainspirowanych i podziwiających jest znacznie więcej! Ściskam