Przepis na wakacyjny hit jest stosunkowo nieskomplikowany: musi być prosty i mocno zapadać w pamięć. Wakacyjny hit jest wtedy, kiedy pragniesz go powtarzać raz po raz do czasu aż pod koniec sierpnia jest ci od niego niedobrze. Szanse na letni przebój rosną, kiedy pojawiają się: cycki („Baśka miała fajny biust”), palmy („Coco Jambo”) wyrazy w języku hiszpańskim („Livin’ La Vida Loca”), żywe kolory oraz gdy generalnie zjawisko ma charakter ludyczny i demokratyczny zarazem. Uciecha dla każdego, jakieś opium dla ludu. Niekoniecznie od razu fluo róż i wirujący seks, ale jakaś taka kwintesencja lata: intensywność przeżyć z gatunku tych, na które czeka się cały rok.
I taki właśnie jest ten bób zmiksowany z przyprawami do postaci aksamitnej, wyrazistej, zieloniutkiej pasty. Wszak „boob” to nic innego jak cycek, każdy przedszkolak to wie. A to już solidna podstawa do stworzenia letniego przeboju. Dostępny latem nad Wisłą na każdym rogu, a barwą i aromatem świeżej mięty kojarzy się egzotycznie, bo z mojito.
Niestety ciężko będzie przy jego pomocy rwać szmule w plażowym barze (w zasadzie to łatwiej będzie je po spożyciu odstraszyć). Pewnie nie będzie to hit porównywalny z „Despacito”, ani nie zapada w pamięć aż tak mocno jak „Macarena”, ale już dzięki temu, że swojski, zdecydowanie łatwiej go strawić niż (tak zwane) „aj seciu pego”. Szanse, że stanie się obiektem zbiorowej histerii niczym czarne lody czy „bubble waffle” są niewielkie, przyznaję.
Osobiście wywyższam go jednak nad latynoskie kawałki, teledyski z cyckami oraz inne wakacyjne trendy, co nie trafiają w mój gust zanadto (jak dekolt hiszpański, rozkloszowane rękawy, gorsety czy blorange na włosach). No, może nie jest to mojito, ale serio – doskonała rzecz. Planuję ją powtarzać, bo gwarantuje intensywność przeżyć typu wakacyjnego, a – serwowana na przyjęciach, spotkaniach i grillach – kojarzy się z beztroską i letnim luzem. Dla mnie to jest hit nad hity!
Pasta z bobu
Do kanapek, grzanek domowych (z tostera, piekarnika) czy takich z grilla. Na kolację albo letni poczęstunek pod chmurką. Pasta jest idealnie kremowa, z nutami czosnku i mięty (która to, wbrew pozorom, do bobu naprawdę genialnie pasuje).
Składniki:
(na niedużą miseczkę, jak na zdjęciach)
- 0,5 kg bobu
- 1 łyżka masła
- 1 ząbek czosnku
- 10-15 listków mięty
- ok. 1/3 łyżeczki soli
- ok. 1/4 łyżeczki pieprzu
Przygotowanie:
- bób przepłukać i ugotować (wrzucić do gotującej się wody i gotować ok. 15 minut – ma być miękki, lecz nie rozgotowany, z żywozielonym miąższem)
- ugotowany bób odlać i odstawić na kilka minut, po czym jeszcze ciepły obrać z łupin
- dodać do niego masło, czosnek, listki mięty, sól i pieprz i zmiksować wszystko blenderem na gładką masę
- podawać do grzanek z podpieczonego chleba albo jeść jak hummus – maczać w paście warzywa czy kawałki bagietki
- powtarzać do znudzenia, aż pod koniec sierpnia będzie ci na jego widok słabo
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
u miete tez dorzucic w czasie blendowania?
tak, tak, zapomniałam o niej w przepisie 😉
Z pewnością, ja tak zrobiłam , wyszło pysznie, odświeżająco!
A mięte zblendować razem?
Tak, już poprawiłam przepis 🙂
Aj seciu pego :D:D Hmmm lecę po boob i robię!!!
Zrobiłam z pomidorami suszonymi i olejem z nich (zalewą ze słoiczka) zamiast z masłem, już się zajadam, pycha – dzięki za niezawodną inspirację! 🙂
Super! Teść przywiózł dzisiaj własny bób ze wsi – będziemy wcinać! 😀
Zrobiłam, moje smaki!! Przepyszne!
Następnym razem zrobię jak M. Z suszonymi pomidorami. Dziękuję za inspirację. Zawsze mogę na Ciebie liczyć 🙂
Acha zrobiłam oczywiście z łupiną, bo to w niej jest najwięcej witamin, a jak zblendujecie to nic nie poczujecie i jeszcze szybciej ja zrobicie. Ciaoo dziewczyny !
Dobry pomysł z tymi łupinami, tylko czy kolor nie był przez to taki, za przeproszeniem, sraczkowaty?
Tu na zdjęciach jest bez łupiny – czy tak?
tak 🙂
Dziękuje i biorę się za ta pastę!
I ślę pozdrowienia południa Polski!