Jak nam było tego trzeba! Tej zieleni, tej ciszy, tych żurawii! Tego leżenia w trawie, obijania się, bycia razem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam tak zmęczona, jak przed tym długim weekendem, oboje byliśmy jak zjawy, ledwo powłóczące nogami z wycieńczenia. Maj dał nam w kość – pan Polka Dot cały miesiąc w stresujących rozjazdach, ja sama z dziewczynami, próbująca jeszcze w międzyczasie pracować. Przy życiu trzymała nas tylko ta wizja, że na początku czerwca wyjedziemy, zmienimy planszę i przez te cztery dni oprócz zajmowania się dziećmi nie będziemy musieli już nic więcej. Na zdjęciach wyglądał obiecująco – Pensjonat Lecą Żurawie w Czarnkowiu, koło Połczyna Zdroju. Miało być ładne to pojezierze drawskie, zapowiadano pogodę. Ale że aż tak cudnie tam będzie, to przyznam, że nie podejrzewałam.
Skręciliśmy w boczną drogę i utonęliśmy w zieleni, z leśnej drogi wyjechaliśmy na polanę, a na niej zastaliśmy urokliwe, pięknie odnowione siedlisko. Oprócz XIX – wiecznego domu, w którym mieszkają gospodarze, są tam budynki gospodarcze, z których jeden – piętrowy dom z czerwonej cegły, został zaadaptowany na pensjonat. Mieści się w nim pięć komfortowych, ciekawie zaprojektowanych pokoi oraz jadalnia. Wspaniałe połączenie sielskości i wygody, tradycji z nowoczesnością, którego szukam w takich miejscach – lubię, gdy są nie tylko malownicze z zewnątrz, ale i piękne w środku, Gdy chcę odpocząć od miejskiego zgiełku, to musi być zielono i wiejsko, ale potrzebne jest też miękkie łóżko, wygodna łazienka i pyszne śniadanie. Nie mogliśmy trafić lepiej – nasz czteroosobowy pokój o wdzięcznej nazwie Konik Garbusek był jasny, przestronny, z fajnymi designerskimi smaczkami w postaci nowoczesnych lamp i folkowych tkanin na zagłówkach łóżek. Dwie części sypialniane, przedzielone łazienką, pozwalały na swobodne funkcjonowanie, kiedy dzieci już spały. Smaczne śniadania do syta, w dzień relaks wokół domu, prasóweczki, drzemki, spacery, wycieczki, a wczesnym wieczorem trzydaniowe obiadokolacje z domowym ciastem (jaki placek rabarbarowy, klękajcie narody!) i znowu – relaks, prasóweczki, drzemki, spacery. No żyć, nie umierać!
Każdy, kto lubi spokój i przyrodę, będzie miał tam frajdę, docenią Żurawie sympatycy ładnych wnętrz oraz ci, którzy lubią dobrze podjeść. Ale jest jeden powód, dla którego starzy stracą głowę – stodoła. Tak, dokładnie, ale nie taka z sianem – budynek, który kiedyś był stodołą został zamieniony przez gospodarzy w totalnie odlotową świetlicę z salą zabaw dla dzieci i kącikiem wypoczynkowym dla dorosłych. Strzał w dziesiątkę! My trafiliśmy na wspaniałą pogodę, więc nawet bez świetlicy pewnie prawie nie widzielibyśmy Zośki poza placem zabaw z huśtawkami i trampoliną. Dzieci miały jednak w nosie słońce i nie wyłaziły ze stodoły – zabawa w statek z nowopoznanym kolegą przysłoniła Zosi wszystkie inne atrakcje. Domek z antresolą, zjeżdżalnia, ścianka do wspinaczki, huśtawka, piłkarzyki, straganik, tona zabawek i dzieci nie ma. Wyobrażam sobie, ilu rodzicom ta świetlica uratuje deszczowe wakacje! Nam dała odpocząć od starszej córki, która gdy znudzona, potrafi być naprawdę męcząca. Wybawiła nam się Zofka za wszystkie czasy, tylko wróciła jakaś taka blada dziewczyna 🙂
Kaszuby, Warmia czy Mazury – każdy wie, że ładne są, że piękne lasy i jeziora, ale pojezierze Drawskie? Gdzie to w ogóle jest? Przyznam, że musiałam spojrzeć na mapę. Wydaje mi się, że za brak sławy tego regionu odpowiadają uwarunkowania historyczne, bo na pewno nie deficyt uroku tych terenów. W niedalekim Drawsku Pomorskim był poligon wojskowy, a w Bornym Sulinowie stacjonowali żołnierze radzieccy – dziś to tylko ciekawostki, które dodatkowo uatrakcyjniają pobyt w Zachodniopomorskim. Okolice Żurawi są przepiękne! Park Krajobrazowy Doliny Pięciu Jezior czy jezioro Drawsko w niczym nie ustępują Mazurom, za to turystów tu niewielu. Wokół pensjonatu jest siedlisko żurawi, ptactwo wszelkiej maści urządza koncerty od świtu do nocy, mnóstwo jest tam pięknych tras spacerowych i rowerowych – to naprawdę piękny, nieodkryty region.
Fajnie, że była świetlica, dobrze, że śpiewały ptaki, że trampolina, że las, że świetna pomidorowa i jeszcze lepsze jagodzianki. Bardzo ładne pokoje i bardzo wygodne leżaki, pięknie pachniało zielenią – mieliśmy doskonałe tło dla siebie. Idealne okoliczności, żeby wreszcie spokojnie pogadać i nareszcie ze sobą pomilczeć. Żeby dzieci zobaczyły tatę bez komputera i wypoczętą mamę. Żeby nigdzie się nie spieszyć, nikogo nie popędzać i nie zakazywać nic przez chwilę. Idealne to miejsce, żeby ganiać po dworze do dwudziestej drugiej, gilgać bose stópki dziecka źdźbłem trawy i ucinać sobie popołudniowe drzemki. Zmęczeni ludzie nie potrafią być sobą i przestają siebie dostrzegać, tracą spontaniczność, gubią gdzieś łagodność. Jak dobrze, że jest takie miejsce i że tam lecą te żurawie. Człowiek się tak nasłucha przez weekend, poskacze na trampie, na zachód słońca popatrzy, pogapi się z dzieckiem na biedronkę i od razu ma lepszą optykę.
„Lecą Żurawie” to zdecydowanie jedno z takich miejsc, w których przypominasz sobie, jakie życie jest piękne. Dziękujemy serdecznie Marcie i jej rodzicom – gospodarzom pensjonatu, że w ich malowniczych progach mogliśmy to sobie przypomnieć. Tworzycie cudowne miejsce, trzymamy za Was kciuki! 🙂
Siedlisko „Lecą Żurawie”
Czarnkowie 49
78-320 Połczyn Zdrój
woj. zachodniopomorskie, Pojezierze Drawskie
Rezerwacja telefoniczna lub mailowa
t: + 48 518 444 060 (Marta) | t: + 48 504 744 105 (Bożena)
e: pensjonat@lecazurawie.pl
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
aaaaaaaaa zazdroszczę…:)
Cieszę się że tak cudownie udał Wam się ten wypad, i mieliście okazję odpocząć w tak pięknym otoczeniu.
Dziewczyny widać że szczęśliwe! Hanula, ciekawska szperała pewnie tylko w zielonej trawce! tylko patrzeć aż będzie stawiać pierwsze kroczki:) Rodzice też zadowoleni:) Od Twojego pierwszego zdjęcia na insta z niecierpliwością czekałam na post o tym miejscu! Pozdrawiam Was cieplutko Kate z cooking-and-living
Ooo… Fajnie tam się mieliście 🙂 Dobre tło 😉 Pozdrawiam i życzę więcej takich wspólnych, powolnych chwil na co dzień 🙂
Jak sobie radzisz na takich wyjazdach z jedzeniem dla mlodszej córki? Bierzesz sloiki tylko i wylacznie? Podpowiedz cos, bo mnie stresuje logistyka takiego wyjazdu…
wzięłam rezerwowo słoik i pomimo doprawienia go i wymieszania z kaszą jaglaną nie chciała tego jeść 🙁 Mieliśmy dostęp do czajnika i lodówki całą dobę, więc z kaszkami nie było problemu, a resztę na życzenie podgrzewały/gotowały mi gospodynie (np. kaszę jaglaną). Hanka już teraz sporo zjada z naszych talerzy np. warzywa z zupy, pieczonego łososia z ziemniaczkami itp. posiłki były domowe, zdrowe, więc dzieliliśmy się z Hanią tym, co już mogła jeść.
Polko, a może masz namiar na fajną miejscówkę w okolicy Trójmiasta na nadmorski wypoczynek z dzieckiem? Będę jechała ze stolicy więc tam mi najbliżej, na dokładkę sama z roczną córką więc nie chcę nadużywać jej cierpliwości którą traci z każdym nieprzespanym kilometrem. Marzy mi się ciepły piasek i szum morza przed powrotem do pracy… A Wasz wyjazd piękny, cud miód:)
Kurczę, ale ja nie znam tutaj miejscówek za bardzo, bo ja tutejsza, więc nie potrzebowałam nigdy.
piękne miejsce, idealne do wypoczynku
a Hania miała dla siebie łóżeczko tam ?
tak, są łóżeczka turystyczne na życzenie 🙂
Klimat jak koło mojego wiejskiego domu. I chociaż mieszkam zaledwie 10 km od miasta (ZG), to atmosferę mam taką jak na Twoich zdjęciach 🙂 Cisza, spokój, zamiast żurawi bociany i kilometr do rzeki i lasu.
I też mam spory urokliwy budynek gospodarczy na działce, który spokojnie mógłby się sprawdzić jako agroturystyka. Chętnie podjęłabym temat, tylko skąd forsa na jego remont? Dopiero co udało nam się doprowadzić dom do stanu użyteczności, a tu jeszcze tyle do zrobienia …
Chyba zacznę grać w totka, bo innej opcji na zdobycie takiej kasy póki co nie widzę 🙂
A miejsce, które pokazujesz bardzo przyjemne.
wydaje mi się, że na takie inwestycje trzeba po prostu brać kredyt – dobry biznesplan i do dzieła! no, ewentualnie jakieś dotacje, jeśli wpisuje się to w odpowiednie priorytety regionu (rozwój turystyki, tworzenie miejsc pracy itp.)
Kredyt już mam 🙂 Na dom. I to co wokół. Obawiam się, że kolejny kredyt mógłby okazać się ryzykowny … Prędzej jakaś dotacja, najlepiej bezzwrotna 🙂 W poprzednim unijnym rozdaniu była taka opcja dla osób fizycznych, właśnie na rozwój agroturystyki. W tym rozdaniu jeszcze się nie doszperałam niczego na ten temat. Ale tak czy inaczej zaadaptowanie takiego budynku to kuuupa forsy, nawet dotacja nie jest w stanie tego pokryć. Ale cóż, poszperam, poszukam, może kiedyś się uda 🙂
Szperaj, szperaj, pomysł warty zachodu, zwłaszcza jeśli okolica atrakcyjna. Nam też się czasem z mężem marzy takie życie, ale u nas to już w ogóle byłoby przedsięwzięcie – ty już przynajmniej masz ten dom i stodołę 🙂 Powodzenia!
Super wygląda! Jestem zachęcona i wpisuję na listę miejsc do odwiedzenia! 🙂
ale piękne miejsce
świetny ten domek zabaw dla dzieci, a pies na ślizgawce – bezcenny widok 🙂
Super 🙂 Dzieki za fajna miejscowke!
Pięknie, sielsko! Zapisuję na mojej liście miejsc wartych odwiedzenia 😉
Na Pojezierze Drawskie jeszcze nie zajechałam, bo ciągnie mnie i tęsknie za moimi Mazurami. Bo mi tam najlepiej, najcudowniej… Chociaż żurawiowe siedlisko wygląda bajecznie. Dobrze mieć taki adres gdzieś w nieznanym. Chociaż najważniejsze nie gdzie, lecz z kim. Pozdrawiam.
Świetne miejsce! Od razu sprawdziłam ich stronę! I cena dobra… Pozdrawiam i dzięki za namiar 🙂
Droga Polko!!!
Tak oczarowałaś nas tym wpisem, zdjęciami i w ogóle…, że zmieniliśmy plany wakacyjne i na tydzień jedziemy właśnie tam!!! Tak tak, udało nam się zarezerwować pokój „Dama z pieskiem” z początkiem lipca. Jestem przeszczęśliwa. Od dawna szukałam takiej agroturystyki. Dziękuję w imieniu całej naszej rodzinki 🙂
Droga Polko, w polowie sierpnia wybieramy sie do Pensjonatu Leca Zurawie razem z nasza 1,5 roczna coreczka. Nie ukrywam ze niestety musimy pilnowac budzetu i zastanawiamy sie czy warto wykupic sniadania, czy sa one w formie szwedzkiego stolu i jak roznorodne sa posilki? Obiadokolacje oczywiscie bierzemy. Pozdrawiam Cie serdecznie- Twoj blog jest moim ulubionym ????
Witaj, śniadania są w formie szwedzkiego stołu, wybór jest spory – są dania na ciepło (jajka, kiełbaski), różne dodatki do pieczywa, w tym lokalne przysmaki (miody, sery, domowe dżemy). Na takim śniadaniu można spokojnie dojechać do obiadokolacji (nie mówię oczywiście do małej :)), chyba że planujecie częste wycieczki i wczesne obiady gdzieś w okolicy. Śniadania były bardzo smaczne, więc polecam, a poza tym w pokojach ciężko byłoby sobie coś przygotować na kolanie. Może weźcie 1-2 na próbę i zobaczycie, co dalej? Zazdroszczę „Żurawii”, pozdrówcie je od nas! 🙂
Pozdrowimy na pewno, to miejsce wydaje mi sie idealne dla mojego nadaktywnego dziecka???? Dzieki za informacje ☺