co sobie myślałam (o macierzyństwie)

Myślałam – to nie może być trudne. Ludzie robią to od zarania dziejów i jakoś rzadko słyszy się, żeby to była szczególnie wielka filozofia. Ostatecznie to żadna kosmiczna technologia takie dziecko. Instynkt, intuicja – natura sama podpowie mi, co i jak.

A jednak. Instynkt milczał na temat tego, jak karmić piersią dziecko, które tą piersią nie chciało być karmione. Milczał, kiedy wyłam z bezsilności czwarty tydzień, ociekając mlekiem i łzami. Nic nie podpowiadał mi, kiedy wraz z pierwszym paznokciem odcięłam niemowlęciu pół palca. Ani jak sobie radzić z tą samotnością, która się czasem pojawia w tych bezradnych początkach. Nie odzywał się przy rozszerzaniu diety, ani przy szczepieniu czy wyborze pierwszych butów. Nie mówił – najpierw warzywa, kaszki bez cukru, szczepionki nieskojarzone, a buciki ze sztywnym zapiętkiem. Intuicja spała przy nocnych płaczach, atakach histerii, nie miała nic do powiedzenia, kiedy każde mycie głowy to był wrzask. Nie potrafiła poradzić sobie z dźwiękiem, który wiercił dziurę w mózgu, ze złością, która kłębiła się pod czaszką. Natura nie pomogła mi zrozumieć, czemu dwulatek drze się jak zarzynany prosiak, ani czemu nie umiem mu ulżyć. Nie pomogła przestać wciąż myśleć, że robię coś źle, że wyrządzam krzywdę temu człowiekowi małemu, co to go w swojej lekkomyślności na świat powołałam. Instynkt nie podpowiada mi, jak zachować spokój, kiedy mnie dzieciak olewa, jak znosić sprzeciwy, bunty, rebelie, fochy i fanaberie. Nie wypowiada się w kwestii – sprawdzać zeszyty czy uczyć odpowiedzialności? Ani – czy wolno wypisać się z zabaw lalkami? Czy można własnych dzieci czasem nie lubić oraz dlaczego nie? Czy to możliwe, żeby osobiste córki wkurzały mnie momentami bardziej niż posłanka Pawłowicz? Jak ograniczać słodycze, żeby nie myślały, że to za karę? Oraz – co to za wysypka, jaka maść na to, co podać na brzuch, jak wyjąć kleszcza?

Jedna wielka ściema z tym instynktem. Natura tylko zalewa falą miłości, a ta sprawia jedynie, że każda porażka pali sumienie jak najgorsza zbrodnia. Myliłam się – to jest bardzo trudne, to jest wielka filozofia i kosmiczna technologia.

Myślałam – ile to roboty z takim dzieckiem? Będę mieć czas na książki i jogę, być może nawet doktorat zacznę na macierzyńskim. Toż to się samo chowa, do piersi się przystawi, potem odpali coś z garnka. Jest przecież rodzina kochająca i chętna, cały świat przecież sprzyja.

A jednak. Skąd miałam wiedzieć, że dzieci to czasem i co godzinę się w nocy budzą do karmienia? Że czasem jest się tak śpiącym, że jak w malignie się żyje? Że walą w te pieluchy tak często i tylko zmienia się je, jedną za drugą? Nikt nie mówił mi, że potrafią zafajdać się po samą szyję siedem razy dziennie i ja w związku z tym będę wciąż prać i rozwieszać, ściągać, prasować i prać, i rozwieszać…nikt nie mówił, że jak zacznie raczkować, a potem chodzić, to ja przez kilka miesięcy we własnym domu na moment nie usiądę, tylko będę pilnować, żeby się nie zabiło. Nie mówił nikt, ile się trzeba nastać przy huśtawkach, naganiać po osiedlu, ile się trzeba nagotować, naszykować, nawozić, nakupować, o ilu rzeczach pamiętać. Ani że nie będzie przerwy na gorszy dzień, że przecież trzeba zrobić kolację, nawet przy gorączce 38,9, nawet w czasie doła potężnego trzeba obcinać paznokcie, kremować na mróz, nawet w żałobie trzeba kroić jabłka w ósemki. Być oazą spokoju, nawet gdy się go w sobie nie znajduje. Ostoją bezpieczeństwa, nawet gdy bezpiecznie nie jest. Nikt nie powiedział mi, że nawet jeśli rodzina kochająca, to i tak znajdzie się ktoś, kto powie matce w połogu, że dziwnie jej z tym dzieckiem na rękach, że jakoś nie bardzo, że nie pasuje. Nikt nie mówił o dziadach, które straszą, że ci dziecko zabiorą. Ani o babach, które przewracają oczami w autobusie, kiedy zacznie ci płakać. O wszystkich życzliwych, którym ma się ochotę pokazać trzeci palec, ale się tego nie robi, tylko się człowiek gotuje wewnętrznie. I że taki wszechświat to niestety, ale wcale nie sprzyja, tylko wkurwia niemiłosiernie. Odbiera wątłe resztki pewności siebie.

No więc myliłam się – otóż w pizdu jest roboty z takim dzieckiem. I co najbardziej fascynujące – urobić się można po pachy, nawet nie do końca wiedząc, co się robiło. Dni przelatują jak szalone, czas przecieka przez palce, a kobieta – ta sama, która jeszcze przed chwilą doktorat planowała – spędza kilkadziesiąt miesięcy życia na obsłudze w stylu full-service, nierzadko z tych brzydkich i brudnych. All inclusive odstawia, takie w wariancie z wycieraniem tyłka i podłogi, takie od którego czasem rzuca się nieme bluzgi pod stołem, zaciska wargi, przełyka łzy.

Dużo różnych rzeczy sobie o macierzyństwie myślałam, z których niewielka część tylko okazała się prawdą. Zasadniczo – tylko ta o kochaniu. Tu nie myliłam się. Myślałam – zaleje mnie fala miłości. I zalała. Czułam, że zaczadzi mnie do reszty. I zaczadziła. Że ich zapach będzie tym najdoskonalszym z wszystkich zapachów świata. No i jest. Myślałam – fajnie będzie mieć takich małych ludzi wokół siebie i objaśniać im świat. I jest fajnie. Że jak już będą, to nie będę mogła bez nich żyć. I nie mogę. Wystrzelić w kosmos bym czasem chciała, albo chociaż w piwnicy na godzinkę zamknąć, ale zasadniczo żyć bez nich nie mogę. Myślałam – będę się dużo śmiać z nimi, no i śmieję się. Będę lubiła trzymać je za ręce, jeść z nimi śniadanie, gadać w drodze do szkoły, patrzeć, jak się chichrają, oglądać je, kiedy śpią. I lubię. Nie miałam pojęcia tylko, że te chwile ulotne będą tyle kosztować. Że za tę miłość to się płaci taką cenę wysoką.

Dziś w sumie cieszę się, że nikt mi tego nie powiedział. Wtedy to pewnie bym ich nie miała, a przecież lubię je mieć. Czasem myślę, że to jest wielki, globalny spisek ludzkości, bez którego rasa ludzka by wyginęła. Że nikt nie mówi nam tych wszystkich rzeczy, które przychodzą w pakiecie z różowym bobaskiem, i my się potem dziwimy. Płaczemy po kątach i cierpimy w samotności. Bo każdej z nas się wydaje, że tylko ona tak nie ogarnia, że to z nią coś nie tak. Że tylko ona myślała, że będzie inaczej. A przecież, gdyby mówić o tym głośno, dzieci i tak wciąż by się rodziły. Może trochę mniej nawet, ale co z tego, jeśliby dzięki temu było też mniej zdziwionych kobiet.

Cierpiących w samotności.

Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz

  • Reply Weronika 26 maja 2019 at 21:37

    Nikt mi nie powiedział że ciąża może być prosta i łatwa. I że nie trzeba rodzić tak jak Ci każą, że można spokojnie i bezpiecznie w domu. Nikt nie powiedział że będę płakać przy każdej wysypce, braku kupy czy kaszlu w trosce o moje dziecko. Nikt nie powiedział że karmienie piersią boli, że można mieć zapalenie po zapaleniu, że trzeba zagryzać pieluchę i karmić dalej. Że można mieć ropień piersi, że można mieć nacietą pierś i karmić jedna. Że niemowle się potrafi budzić co 15 min. Że można nie myć się 3 dni. Wielu rzeczy nikt nie powiedział…Ale nie powiedzieli też że po nieprzespanej nocy można się do tego bobka małego nadal uśmiechać, śmiać się gdy wyrzuca szósty raz kanapkę, że można kochać nad życie.. Że można bać się dnia i życia bez niej. Nigdy się tyle nie bałam ale też nigdy tyle nie kochałam. Odkąd mam ja! Za 5 dni będziemy już 12 miesięcy razem!

    • Reply Polka 29 maja 2019 at 11:20

      Piękne to, co napisałaś! ♥

  • Reply asiek z kijanka w brzuszku 26 maja 2019 at 21:57

    Jak zawsze świetny tekst, no ta i puenta <3
    Ja czekam na fale miłość i ostry zapiedol:)

    • Reply Polka 29 maja 2019 at 11:20

      Będzie i straszno, i śmieszno 😉 Fajna przygoda przed Tobą! ♥

  • Reply Agnieszka 26 maja 2019 at 22:11

    W punkt! Ujęłaś dokładnie to, co myślę. Jeszcze mnie wkurzał zawsze taki słodki obrazek macierzyństwa w necie. Nikt nie śmiał mówić, że czasem chce się wyć, a czasem masz ochotę wyjść i nie wrócić.

    • Reply Polka 29 maja 2019 at 11:21

      też tego nigdy niestety nie słyszałam

  • Reply Karolina 26 maja 2019 at 22:33

    „Urobić się można po pachy, nawet nie do końca wiedząc co się robiło” Otóż to! dokładnie tak często miewam, ale ty to nazwalas w 100 %. cały tekst w punkt. Zazdroszczę tak lekkiego pióra. Pozdrawiam i liczę na więcej takich tekstów do czytania:)

    • Reply Polka 29 maja 2019 at 11:21

      Dziękuję 🙂 ♥

  • Reply Magdalena 26 maja 2019 at 22:43

    Wszystko to prawda najprawdziwsza!!! Do tej pory nie wiem czemu nikt mi nie powiedział że przez trzy miesiące niemowlak jest przyklejony do piersi i nie da się nawet wysikać bo on już wyje, a ja płakałam czasem z bezsilności i z głodu czekając aż mąż wróci z pracy i z zakupami o zrobi coś do jedzenia…szkoda że tego nie mówią na szkołę rodzenia albo chociaż żeby moja matka tego nie ukrywała że ja też byłam nie odkladalnym dzieckiem śpiącym tylko w jeżdżącym wózku którym co noc jeździła po mieszkaniu. Macierzyństwo trudne jest i piękne zarazem ale im więcej wiesz tym łatwiej przeżyć te gorsze okresy, fajnie że o tym napisałaś, super tekst!

    • Reply Polka 29 maja 2019 at 11:22

      Dzięki wielkie! To ten spisek 😉

  • Reply M 26 maja 2019 at 22:44

    Aga ❤ i najlepszego w Dniu Matki😉🥂

    • Reply Polka 29 maja 2019 at 11:22

      Dziękuję ♥

  • Reply AGA 26 maja 2019 at 23:02

    Dokładnie tak!!!

  • Reply Jo 27 maja 2019 at 10:00

    Brawo za wpis 💪

  • Reply szminka_malowane 27 maja 2019 at 13:15

    Kiedy urodzila sie moja starsza corka bylam swiecie przekonana ze moje zycie wlasnie sie skonczylo, ze absolutnie nic dobrego mnie juz w zyciu nie spotka. Nie potrafilam jej wtedy jesCze kochac , nie zalala mnie ta fala, byla obca, sprawiala mi bol, zajmowala czas. Mialam
    Zal do wszystkich kobiet na calym swiecie ze
    Nikt mi nie powiedzial ze to
    Tak wyglada. I tylko jedna mysl ciagle powtarzalam w glowie, jak
    Mantre: to nie moze byc takie straszne skoro ludzie decyduja sie na 2 dziecko. Po pieciu latach i z drugim na pokladzie wiem ze ta milosc
    I radosc jest tego wszystkiego
    Warta. I chociaz czesto mam ochote wystrzelic
    W kosmos ich albo siebie to kocham najmocniej na swiecie, na
    Przedstawieniach w przedszkolu lzy ciekna mi po brodzie i nigdy z niczego nie bylam tak
    Dumna jak z moich dzieci.

    • Reply Polka 29 maja 2019 at 11:23

      Oj, tak, to zdecydowanie słodko-gorzka przygoda. Domyślam się, jakie to musi być trudne, kiedy nie włącza się ta miłość od razu, ja tego nie doświadczyłam, ale już przekonania, że życie się skończyło, owszem. Jakie to szczęście, że się myliłyśmy 😉

  • Reply Natalia 27 maja 2019 at 14:45

    Nie inaczej Droga Pani, nie inaczej!;-)

  • Reply Sylwia 27 maja 2019 at 16:17

    Jak to czytam, to mam wrażenie, że macierzyństwo widziałaś tylko na reklamach w telewizji. Naprawdę byłaś zdziwiona, że to robota na cały etat? Zaskoczyły Cię pieluchy, bałgan, poświęcenie, wkurw?
    Przykro mi, że oprócz „fali miłości” postrzegasz bycie mamą w tak czarnych barwach, a pozytywne strony to „chwile ulotne”.

    • Reply Polka 29 maja 2019 at 11:24

      Zupełnie niepotrzebnie, jest mi z tym okej. I schowaj pazury, nie ruszają mnie takie zaczepki.

    • Reply Mama Zadowolona 17 czerwca 2019 at 10:17

      Zgadzam sie z Sylwia. I chyba to jest wlasnie ten problem, ze macierzynstwo oglada sie na reklamach (teraz tez blogach i instagramach) zmiast w realu u ciotki, kuzynki, kolezanki… Jak sie jest uwaznym i obserwuje sie co sie dzieje u ludzi, ktorzy maja male dzieci, to mozna zauwazyc jakie sytuacje maja do ogarniecia. Mozna ich spytac o rade, jak cos nie idzie. Chyba, ze sie nie widzi tych ludzi, tylko czubek wlasnego nosa (lub telefonu), tak jak teraz ma spora czesc mlodych ludzi. Ma byc latwo i przyjemnie.
      BTW, instynkt jest, tylko trzeba mu dac dojsc do glosu. Trzeba byc uwaznym. Robienie fotek na bloga i jego pisanie na pewno tutaj nie pomaga.
      Sadzac po odpowiedziach autorki na niektore komentarze, to na pewno nie znosi ona slow krytyki. Tworzy nowy wzorzec matki, ktora ma przejebane. Ale ma tak na wlasne zyczenie. Matka, ktora siedzi w necie lub wisi na telefonie zamiast po prostu BYĆ ze swoja rodzina zawsze bedzie miala przejebane.
      Ciesze sie, ze nie znam osobiscie ani jednej mamy, ktora mialaby takie problemu, jak tutaj opisane, ale mamy, ktore znam nie siedza na fejsie i innych portalach.

      • Reply Polka 21 czerwca 2019 at 09:44

        „Matka, która siedzi w necie”?! Dziewczyno, ty się serio z choinki urwałaś – to jest moja praca. Równie dobrze możesz napisać „matka, która pracuje, zamiast BYĆ ze swoją rodziną, ma przejebane”. Rzeczywiście pracowanie trochę utrudnia uważność, fakt, pracowanie tutaj nie pomaga. WTF? A żeby podpatrywać rodzicielstwo u innych, trzeba ich wokół siebie mieć – kiedy zaszłam w pierwszą ciążę, znałam może ze dwie rodziny z niemowlętami, reszta znajomych i rodziny miała dzieci później niż ja. I jeszcze – skoro internet to takie zło, które jest źródłem problemów współczesnych matek, to jak tu trafiłaś? Jak zamieściłaś swój komentarz – wysłałaś gołębiem pocztowym?

  • Reply Magda B. 27 maja 2019 at 18:14

    W punkt 👌. Cudowny tekst.

  • Reply Ewa 27 maja 2019 at 20:36

    A do tego z wielu rzeczy można się w życiu wypisać-z małżeństwa,z pracy,a zestresowaną Matką jest się do samiutkiego końca…

  • Reply Ania Hrycyna 27 maja 2019 at 23:57

    o to to! Dokładnie to samo powtarzam wszystkim dookoła, że te obraz macierzyństwa który miałam, budowany na hamerykańskich filmach, polskich matkach i filtrach własnych wyobrażeń to kampania marketingowa Matki Natury celem rozmnożenia gatunku!
    Cofając się o krok – kobieta w ciąży rozkwita? Na pewno! Z tymi kostkami opuchniętymi, gabarytami słonia i tempem żółwia. Genetycy by na taką hybrydę nie wpadli!
    Dałyśmy się wszystkie nabrać, ot co.
    A za komentarze typu „ten słodki uśmiech wynagradza każdy trud” wywalam ze znajomych.
    Lubię być mamą, mam pierdolca na punkcie swojego syna, ale cena za to wszystko wysoka, oj wysoka.

    • Reply Polka 29 maja 2019 at 11:26

      I mam wrażenie, że tylko o to tak naprawdę nam chodzi – żeby to uznać, przyznać, zaakceptować. Większość z nas lepiej sobie radzi z tymi złymi doświadczeniami niż z otoczeniem, kulturą wciskającymi nam polukrowane obrazy.

  • Reply Maga 28 maja 2019 at 07:45

    Ja nie pojmuję, kolejny wpis z serii „jakie to macierzyństwo jest straszne, ile zabiera, jak ogranicza, jaki to znój, krew, pot i łzy”, nic, tylko się wieszać.

    • Reply Polka 29 maja 2019 at 11:29

      A Ty wiesz, czego ja nie pojmuję? Dlaczego od czterech lat tu wchodzisz, skoro tak Ci nie odpowiada to, o czym i jak piszę? Dlaczego zostawiłaś po sobie niemal dwieście komentarzy, z których znaczna większość to wbijanie szpilek, krytyka albo wytykanie mi, że nie mam racji. Od wieszania jestem znacznie dalsza niż od uniemożliwienia Ci dalszego zostawiania po sobie smrodu w mojej przestrzeni.

      • Reply Maga 29 maja 2019 at 11:46

        Już nie będę, obiecuję. Ostatecznie odechciało mi się uczestniczyć w tym TWA. A Wy, czytelniczki pławcie się dalej w zachwycie nad geniuszem autorki.

        • Reply Polka 29 maja 2019 at 22:32

          Moje córki walą lepsze fochy! 😉

  • Reply Szminka _malowane 28 maja 2019 at 07:52

    A przeczytalas go do konca ? Czy tak piszesz wedle zasady nie wiem wiec sie wypowiem?

    • Reply Maga 28 maja 2019 at 14:45

      Tak, przeczytałam. I co teraz?

      • Reply Szminka_malowane 28 maja 2019 at 17:59

        A nic. Pozostaje ubolewac ze pomimo usilnych staram czytanie ze
        Zrozumieniem w tym kraju to nadal pozostawia wiele do zyczenia.

        • Reply Maga 28 maja 2019 at 22:33

          Można też rozumieć i nie podzielać. Taką ewentualność przewidujesz, czy jedynie bezkrytyczne przyjmowanie wszystkiego, co napisze Polka mieści się w Twojej głowie?

          • . 28 maja 2019 at 22:35

            Można. Niestety z Twojego komentarza wynikalo ze to nie ten przypadek.

  • Reply Agnieszka 28 maja 2019 at 07:54

    W punkt napisane!!

    • Reply Maga 28 maja 2019 at 22:32

      Można też rozumieć i nie podzielać. Taką ewentualność przewidujesz, czy jedynie bezkrytyczne przyjmowanie wszystkiego, co napisze Polka mieści się w Twojej głowie?

  • Reply Agnieszka 28 maja 2019 at 07:55

    nic ująć nic dodać 😉 świetny tekst

  • Reply Agnieszka 28 maja 2019 at 07:57

    nic ująć nic dodać 😉 Macierzyństwo to nie bajka , ale ta miłość…..wszystko dl aniej

  • Reply Monika 28 maja 2019 at 22:31

    Zajebista jesteś- serio😀😄 sama mialam dokladnie te same rozkminy jakis czas temu. Jesli wszyscy wiedza jaki to ogromny wysilek i koszt to wogole jak to mozliwe ze jeszcze sie dzieci rodza. Bo przeciez ktos juz to opowiedzial.
    I to chyba instynkt albo ego ktore podpowiada ze chcemy miec kogos kto bedzie wygladal tak jak my i wezmie z nas oczywiscie to co najlepsze.

  • Reply Bastrzel 29 maja 2019 at 17:45

    Po raz kolejny muszę się z Tobą zgodzić Polko:) Gratuluję tego, że tak w słowach potrafisz opisać co czuje większość kobiet, tych zwykłych, niezwykłych każdego dnia:) Powodzenia i Trzymaj tak dalej:)

  • Reply Ana 5 czerwca 2019 at 23:59

    Właśnie tak wyobrażam sobie macierzyństwo. I pewnie dlatego znajduję kolejne preteksty, by odkładać staranie o dziecko na później… Ciąża, poród i macierzyństwo mnie przerażają. Chciałabym pragnąć dziecka tak, jak większość kobiet, ale panicznie boję się bycia rodzicem.

  • Reply Kategat 2 września 2019 at 00:11

    Polka, dziekuję Ci

  • Reply Aniutka 14 grudnia 2019 at 17:12

    Bez przesady z tą krytyką, takie blogi bywają wybawieniem w trudnych chwilach. A jeśli chodzi o zaskoczenie w macierzyństwie to co mam powiedzieć ja mająca siostrę 15 lat młodszą przeżyłam wszystko z dzieckiem od pieluch do kłopotów z dojrzewaniem a jednak. A jednak macierzyństwo zaskoczyło mnie ogromnie. co z tego że ktoś Ci opowie jak to jest mieć dziecko, co z tego? jak sama nie prześpisz 6-7 nocy pod rząd dopiero wtedy rozumiesz. doświadczasz. wnioskujesz i masz prawo pisać o tym po swojemu. bo dopiero wtedy jest to Twoje doświadczenie.

  • Leave a Reply

    Serwus!

    Mrs Polka Dot

    JESTEM AGNIESZKA

    Jestem niepoprawną estetką ze słabością do pięknych przedmiotów i niestrudzoną kuchenną eksperymentatorką. Celebruję codzienność, cieszę się z małych rzeczy, dużo gadam, często się wzruszam. Uwielbiam fotografować, pisać i wymądrzać się, od ośmiu lat zajmuję się tym zawodowo.

    mój sklep

    Najnowsze posty

    przepisy

    POLKA PRZY GARACH. SŁODKIE ŚWIĘTA