Smak urodzin. Co roku czwartego czerwca lub w najbliższą tej dacie sobotę jedliśmy z okazji rocznicy mojego przyjścia na świat „ciasto z pianką i truskawkami”, jak się je u nas w rodzinie nazywa. To jeden z najcudowniejszych aromatów mojego dzieciństwa, prosty i dobry, słodki, czerwcowy, urodzinowy. Kojarzy mi się ze słońcem wpadającym przez okna, obrusem na stole, przedimprezową krzątaniną, czekaniem na gości w wyprasowanej sukience, z zapachem frezji, które zazwyczaj przynosiły mi babcia i ciocia. Nie pytajcie czemu, tak było, po prostu, białe, różowe i fioletowe, z łodygami zawiniętymi w pazłotko w kratkę, jak kiedyś na butelkach z mlekiem, do tego „przybranie”: zielone gałązki, które przypominały mi koper i wstążka, skręcona fikuśnie przy pomocy nożyczek. Do dziś uwielbiam ich słodki zapach. Były rozmowy i śmiechy przy stole (nie mam pojęcia, co jeszcze na nim stało, nie pamiętam ani jednego tortu, tylko to ciasto, no i może jeszcze kruche babeczki z kremem budyniowym), potem wygłupy z bratem i kuzynami, jakieś ganianie samopas po okolicznym parku i podwórkach. Lubiłam mieć urodziny, nosić wyprasowane sukienki, wkładać frezje do wazonu, rozpakowywać prezenty, odkładać koperty na półkę i planować, co za nie kupię. Byłam wtedy małą dziewczynką, miałam dobre dzieciństwo wśród bliskich, dużo nas wtedy było: miałam oprócz rodziców i brata także babcie i dziadków, ciocie i wujków, kuzynki i kuzynów, wszyscy przychodzili do mnie z bukietami i prezentami, było wesoło i gwarno, byłam bardzo szczęśliwa. Czułam się ważna.
I choć nigdy nie byłam jakoś specjalnie rozpieszczana, to chyba jednak zepsuła mnie mama tymi przyjęciami. Dziecko chowane w raczej skromnych, lecz w sumie dość cieplarnianych warunkach, otoczone zgraną, zżytą rodziną, kiedy mu przyszło pierwszy raz być w urodziny na obczyźnie, struchlało. Zdało sobie sprawę (to dziecko, które już nie dzieckiem, a studentką było), że to koniec jest dzieciństwa, koniec szykowanych przez mamę imprez, koniec stołów z frezjami, że już nie będzie rechotu ciotek i wygłupów z kuzynkami. Że już nikt nie upiecze dla mnie ciasta z pianką i truskawkami. Smutna to była konsekwencja mojej wymarzonej niezależności, wyśnionego stypendium zagranicą, wytęsknionego mieszkania z chłopakiem.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy czwartego dnia czerwca, bardzo wcześnie rano, obudził mnie niezwykły zapach. Mieszkanie w kopenhaskiej kamienicy wyraźnie pachniało domem i urodzinami. Aromat powiódł mnie do kuchni, gdzie na blacie stało ono – ciasto z pianką i truskawkami, obok bukiet kwiatów i bilecik. Byłam sama, mój obecny mąż, wówczas chłopak, miał na szóstą do pracy – więc o co chodzi i jak to możliwe w ogóle?
Otóż zadzwonił do mojej mamy odpowiednio wcześniej, zaopatrzył się w ingrediencje, wstał przed piątą i upiekł. Simple as that. A ja stałam w piżamie w tej kopenhaskiej kuchni i ryczałam. Tęskniłam za domem, za frezjami, ciotkami i kuzynkami. Tęsknotę osłodziło śniadanie w postaci mojego ulubionego ciasta, i kwiaty, a także prezent – bilet kolejowy na wycieczkę do Szwecji, na którą mieliśmy wybrać się kolejnego dnia. Byłam kilkaset kilometrów od domu, sama w tym wynajmowanym mieszkaniu, ale czułam się ważna, tak jak kiedyś w tych wyprasowanych sukienkach. A może nawet ważniejsza?
To były fajne urodziny.
Ciasto z pianką i truskawkami
Składniki:
spód:
- 30 dkg mąki pszennej
- 20 dkg masła (miękkiego)
- 10 dkg cukru pudru
- 2 żółtka
na wierzch:
- 3 białka
- pół szklanki cukru (użyłam brązowego)
- 30 dkg truskawek
Przygotowanie:
- z mąki, cukru pudru, masła i żółtek zagnieść ciasto, uformować z niego kulę i schłodzić je w lodówce (ok. 15 min.)
- prostokątną foremkę (standardową, o długim boku ok. 35 cm, jeśli chcecie okrągłe, z ciasta wyjdzie więcej niż jedna tortownica – u mnie jeszcze dodatkowo dwie spore kokilki) wysmarować masłem, rozlepić na niej ciasto, ponakłuwać je widelcem i podpiec w 180 st. przez ok. 15 minut (ma nie być surowe, ale niezbyt rumiane)
- w tym czasie z białek (pozostałe po spodzie + jedno dodatkowe) i cukru ubić sztywną, lśniącą pianę
- truskawki umyć, pozbawić szypułek, pokroić na mniejsze kawałki i wymieszać z pianą
- pianę z owocami rozłożyć na cieście i piec kolejne 10-15 minut (do czasu, aż piana będzie złocista, karmelowe kropelki pojawią się na niej później, po wyjęciu z pieca)
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
🙂 dziękuję za ten wpis 🙂 🙂 🙂 za piękne wspomnienia 🙂
… moje urodzinowe kojarzą mi się z galaretką w pucharkach koniecznie ozdobionych kryształkami cukru… Czy ktoś jeszcze to pamięta 😉
a przepis na ciasto wykorzystam na pewno 🙂 wyobrażam sobie ten zapach 🙂
pozdrawiam serdecznie
Ania
a przepisem przed chwilka podzieliłam się z Przyjaciółką <3
Wspaniałe ciacho i wspomnienia, nie mam nic lepszego jak potrawy przywołujące emocje 🙂
Przeczytałam akurat jak miałam robić ciasto z truskawkami, więc stwierdziłąm, że zrobię to, zwłaszcza, że się wzruszyłam trochę czytając. Ciacho właśnie wyszło z piekarnika i wygląda pysznie! 🙂
Wszystkiego najlepszego!
Jutro robimy.. ale cii bo z Nas słabi kucharze
Ahh Polko, niedawno urodziłam synka , hormony jeszcze szaleją, a ostatnio każdy Twój wpis wywołuje potok łez. Ze wzruszenia…takich pozytywnych 🙂
P.S. Może popełnisz wpis, w którym podzielisz się linkami/pomysłami gdzie szukasz inspiracji do wystroju nowego mieszkania?
P.S.2: Wiosenna jubilatko, życzę Ci wiecznej wiosny: i w głowie i w sercu 🙂
Sto lat, sto lat … Wszystkiego najlepszego. Powodzenia w blogowaniu, mniej marud w komentarzach 😉 i mnóstwa energi do realizacji nowych pomysłów.
Hip hop hurra żyj nam sto lat! Tyleż samo pisz, fotografuj i zabawiaj nas w tym tu miejscu!
Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin! Ja mam pojutrze i właśnie szukałam przepisu na szybkie ciasto z truskawkami. Wypróbuję sobie 🙂
Piękny wpis, dziękuje bardzo promyczku :* i wszystkiego najlepszego co tylko jest na tej Ziemi dla Ciebie :*
Właśnie wyjęłam z piekarnika ???? Ten zapach!!!!
Wszystkiego dobrego! Musi być cudnie obchodzić urodziny w czerwcu.
To prawda to ciasto… to prawdziwa pyszność sezonu truskawkowego… mama piekła i zaraz nic nie było teraz ja to serwuje swoim dziewczynom….???? ja do piany dodaję łyżkę mąki ziemniaczanej…. wtedy piana jest tak sztywna, ze wygląda jak…. bezowe góry i doliny…. ???? Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Agnieszko! Spełnienia marzeń! Pozdrawiam.
Troche spoznione ale szczere zyczenia z okazji urodzin… Aby dalej tak wspaniale szlo Ci pisanie … A meza to masz cudownego, z tego co piszesz to potrafi Cie docenic, zaskoczyc itp. Nic tylko pozazdroscic…
Mam pytanko, czy mozna zamiast truskawek uzyc jabłek? Mialam piec ciasto by wykorzystac nadstan jablek, a tu taki cudny przepis 🙂 🙂 ps. Wszystkiego najpiekniejszego z okazji urodzin 🙂 🙂
Wszystkiego najlepszego Polko! Rzadko się odzywam, ale czytam regularnie. Z okazji twoich urodzin postanowiłam się jednak odezwać i życzyć Ci samych sukcesów i w dziedzinie blogowania, ale przede wszystkim w twoim prywatnym życiu. Spełnienia marzeń!
To wszystkiego najlepszego i 100 lat w zdrowiu, szczęściu,pomyślności,spełnienia wszystkich marzeń,szczególnie tych mieszkaniowych.Miałaś szczęśliwe dzieciństwo,ja też,chociaż sporo wcześniej,z moją ukochaną Babcią,która też urodziła się 4 czerwca.Ja dostawałam od Babci na urodziny 20 czerwca cudownie pachnącą koralową różę z Jej ogrodu.Dzisiaj nie ma takich róż…
Polko,ileż wspaniałych wspomnień przywołałaś…Dziękuję
Ten wpis wzruszył mnie dwa razy.
Za pierwszym razem, gdy przeczytałam: „miałam wtedy babcie” – ja nadal mam moje Kochane, które dzwonią do mnie raz w tygodniu. I chyba muszę bardziej to doceniać.
No i drugi raz to jasna sprawa, pan Polkowski i jego niespodzianka. Znowu utwierdzasz nas w przekonaniu, że to fajny facet jest.
Spóźnione życzenia dla mojej o dekadę starszej Inspiracji 🙂
Jak on ta pianę ubil i nie o obudził kamienicy ale serio pytam bo ja pięke jak dzieci spia i zawsze mam ten problem..
Moje ciasto z tego przepisu, robione wczoraj z prawie 3-latkiem, może nie wygląda aż tak okazale, wręcz mizernie, ale zdecydowanie jest przepyszne!
P.S. Zazdraszczam tak romantycznego lubego, mojemu ciut brakuje odwagi w romantyzmie, więc na takie akcje nie mam co liczyć, niestety.
cudowny wpis, bardzo rozczulający, a ciacho prezentuje się wspaniale. 🙂
jeszcze miałam zapytać jakie Prosecco kupujesz?
Kochana ty ta piana ma byc taka zupełnie sztywna? Bo jak ubijam razem z cukrem to mam bardziej wodniste. Co robie nie tak?
Ma być sztywna, zdecydowanie. Może spróbuj najpierw ubić bez cukru, dodaj go pod koniec. Podobno szczypta soli do jajek też pomaga w dobrym ubiciu.
Wzruszająca historia. Ten „koper” to pewnie asparagus – szparag pierzasty. Znam go z bukiecików od cioci i babci 😉 Dziękuję, że obudziłaś moje wspomnienia. Ciut spóźnione „sto lat”, Polko!
Ja zrobiłam to szybkie ciacho dzisiaj, pochwaliłam się fotką na ”fejsie” i muszę teraz rozsyłać znajomym linki do przepisu 😉