16.11.2019
polkoweloveBoję się i drukuję – kolejny nakład „Polki przy garach”
Mówiłam „nie”, bo się bałam. Tego zamieszania, kolejnych obowiązków, jakbym ich za mało miała. Mówiłam „nie”, bo bałam się inwestycji, poczucie finansowego bezpieczeństwa towarzyszy mi od niedawna, i bardzo je polubiłam. Bo dobrze jest wreszcie nie liczyć kasy do pierwszego, to jasne. Bałam się wtopionych pieniędzy i bałam się porażki. Tej ostatniej to chyba najbardziej nawet. Bo co, jeśli się nie uda? Bo wychodzić do ludzi z czymś takim, czemu się poświęciło pół roku życia, i potem zostać jak ten debil z dziesiątkami kartonów, to jednak smutne dość. No i ja nie chciałam tego smutku, ani tej porażki.
Bezpieczniej było nie narażać się na rozczarowania i straty. Mieć poduszkę finansową i zamknięty rozdział pod tytułem „książka”. Zamknięty z uśmiechem, z sensownym zwrotem inwestycji. Bezpieczniej było zostawić to, tak jak było i iść dalej. Nie dokładać sobie obowiązków, nie robić zamieszania.
Bo spokój kusi. Często nas w życiu korci, żeby nie mącić, nie rozgrzebywać, nie wywracać do góry nogami. Często, nawet jeśli podskórnie czujemy, że mogłoby być lepiej, z lenistwa zostawiamy sprawy, takimi, jakie są. Bo lepsze życie nudne, ale przewidywalne. Bo nie wiadomo, czy rewolucja wyjdzie nam na dobre. A co, jeśli będziemy żałować? Znam ludzi, którzy nigdy w życiu nie zaryzykowali. Wybierali zawsze święty spokój od niepewności, bo bali się, bo im się nie chciało. Nigdy nie chciałam taka być, zawsze ciekawiło mnie, co by było gdyby. Zawsze korciło, żeby spróbować.
W tym tygodniu spróbowałam dwóch rzeczy, które można było spokojnie zostawić takimi, jakie były. Mieć dalej wystarczająco fajną kuchnię. To nic, że od dawna wie się, jak mogłoby się z niej wygodniej korzystać. Ale mieć spokój, porządek, mieć czysto i cicho, nie musieć organizować, zamawiać, koordynować. Piszę te słowa pośród kartonów, w osłoniętym foliami salonie, jak z miejsca zbrodni. Wokół mnie jest brudno, ostatnie trzy wieczory nie jedliśmy normalnej kolacji, wszędzie stosy pudeł i naczynia na podłodze. Dalekie to jest od tego, jak lubię spędzać soboty, ale nie mogę się doczekać, jak będzie za kilka dni. Wierzę, że lepiej, ładniej, bardziej funkcjonalnie. Zdecydowałam się znieść te niewygody, że się przekonać. Bałam się burzyć swój ład i rutynę, ale ciekawość wygrała. Tak jak z samochodem – wymiana wiekowego jeździdełka na większe auto to nie było dla mnie takie hop-siup. Bałam się, że zadrapię, przywalę, nie zaparkuję. Bałam się kompromitacji, że dawną swobodę za kółkiem zastąpi niezdarność, że sobie nie poradzę. No i pierwsze dwa dni serce waliło mi mocno, bałam się jak cholera, robiłam po trzy kółka po parkingu w poszukiwaniu najłatwiejszego miejsca. Bałam się i jechałam. Miałam takie przebłyski, że po co mi to było, że chcę z powrotem mojego staruszka, w którym wiem, co i jak. Aż po paru dniach zaczęłam czuć frajdę, jazda nabrała płynności, mięśnie przestały się tak spinać. Strach minął, zrobiło się fajnie. O wiele przyjemniej niż wcześniej.
Dlatego dziś boję się, i drukuję. Bo spokój to będę mieć na starość, a ostrożna będę na oblodzonej jezdni. Ale jeszcze nie dziś, jeszcze nie teraz. Dziś jeszcze spróbuję, zaryzykuję, narobię sobie zamieszania, dołożę obowiązków. Narażę się na rozczarowania i straty, po cichu licząc, że może nie będą zbyt duże. Zebrałam siły i spróbuję – dla wszystkich tych, którzy prosili. Dla tych, którzy nie zdążyli albo chcieli kupić komuś pod choinkę – dodrukuję jeszcze książek.
DODRUK „POLKI PRZY GARACH” – PRZEDSPRZEDAŻ
Tak jak przy pierwszym nakładzie, zaczynamy od przedsprzedaży – w ten sposób macie gwarancję otrzymania książki, a my możemy wstępnie oszacować zainteresowanie. Bez obaw – umowa z drukarnią już podpisana, wysyłki zaczynamy od 10.12. (zgodnie z kolejnością zamówień), więc z całą pewnością książki zdążą dotrzeć przed Świętami. Lepiej jednak nie zwlekać do ostatniej chwili 😉 Kupując w przedsprzedaży oszczędzacie, cena jest bowiem promocyjna, a do każdego egzemplarza otrzymacie dwa dodatki gratis 🙂
Aby zamówić książkę w przedsprzedaży kliknij tutaj.
„POLKA PRZY GARACH” – O KSIĄŻCE
Napisałam o niej już chyba wszystko, co chciałam, dlatego odsyłam do moich poprzednich wpisów o zawartości, zostawiając dziś tylko małą zajawkę przepisów, które są w środku.
Kulisy całego przedsięwzięcia i wstępny opis treści znajdziecie tutaj.
Bardziej dokładny opis rozdziałów i przepisów jest w tym tekście.
ORGANIZACJA PRZY GARACH – PLANERY I LISTA ZAKUPOWA
Aby pomóc Wam w stworzeniu pięknych zestawów pod choinkę, planer posiłków będzie od teraz dodawany gratis do każdego zamówionego egzemplarza. Dodatkowo, ceny wszystkich notesów i plakatów zostały obniżone o niemal połowę, więc to świetna okazja, by zaopatrzyć się w nie, jeśli już macie książkę.
Notesy znajdziecie w moim sklepie tutaj, a plakaty i kartki tu.
JESIENNY E-BOOK GRATIS DO KAŻDEGO ZAMÓWIONEGO EGZEMPLARZA
Do każdej kupionej książki dodaję gratis e-booka z czterdziestoma przepisami na jesień. Więcej o tej publikacji przeczytacie tutaj. E-book będzie wysyłany automatycznie na adres podany w sklepie, przyjdzie do Was w momencie, kiedy zamówienie będzie opłacone, a papierowa książka gotowa do wysyłki.
Zapraszam na zakupy 🙂
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Trzymam kciuki aby sie udalo🤗.
Mam szanse na wysylke do niemiec?
Zamówiłam szkoda że nie dla siebie ale dla mojej kochanej bratowej a co! Niech ma dziewczyna Polke przy grach i niech kuchci!
Kusi mnie ta Twoja cudowna książka – strasznie, strasznie – już od początku istnienia. Powstrzymuje mnie tylko reżim finansowy, jaki sobie ostatnio narzuciliśmy w związku z remontem naszego Starego Domu i pewną inwestycją, która ma nam w przyszłości dać możliwość komfortowej pracy. Kurczę, tylko tak kusi strasznie…muszę chyba szepnąć słówko Mikołajowi ;D
trzeba koniecznie przymusić Mikołaja, gorąco polecam jest to moja jedyna książka kucharska, do której systematycznie wracam. Jedne z najlepiej wydanych pieniędzy. Nie dość, że super przepisy, to Aga jeszcze daje praktyczne wskazówki, takie dot codziennego, szybkiego gotowania, jak nie stracić za dużo czasu. można spokojenie modyfikować. Dzięki Polce zaczełam eksperymentowac z róznymi smakami i kuchniami
Droga Polko,
nigdy nie przyjrzałam się bliżej Twojej książce, czytam Cię też z rzadka, choć lubię. Dzisiaj mając chwilę dla siebie, postanowiłam zajrzeć co u Ciebie nowego. I przeczytałam o książce. Przepisy zapowiadają się ciekawie, kocham książki kucharskie, nie zawsze z nich gotuję, ale czytanie sprawia mi przyjemność. Jednak przed chwilą postanowiłam opłacić mój egzemplarz książki w nagrodę dla Ciebie. Gratuluję i biję brawo, że jednak odważyłaś się i wznowiłaś nakład. Zawsze i wszędzie jeżeli będę mogła będę wspierać kobiety w ich odwadze, bo jestem jedną z nich. Każdego dnia, ze strachem, mniejszym lub większym, podejmując nie rzadko ryzyko spełniam swoje marzenia.
Obok książek z Lidla, Twoja jest jedyną, której faktycznie używam w gotowaniu. Cała poplamiona i pochlapana. Dokładnie widać, co już ugotowałam. A pochwalę się, bo wykorzystałam około połowę przepisów 😀 i wszystkie mega! Działaj dziewczyno, gratuluję decyzji i życzę powodzenia! 🙂
Ja bym bardzo chętnie kupiła, ale cena jest zaporowa. Prosto Ottolenghi kosztuje w Empiku 63 zł, a to jednak Ottolenghi 🙂
Iwona, doskonale Cię rozumiem, ale ja nie mam startu do dużych wydawnictw, moje koszty stworzenia tej książki i druku to dziesiątki tysięcy złotych, nie jestem w stanie zaoferować lepszej ceny przy self-publishingu. Nie mam takich cen w drukarniach, takiej dystrybucji ani promocji, jednak z wielu powodów zależało mi na tym, by było to wydawnictwo niezależne. Także biorę to na klatę, że to nie będzie dla każdego.
Fajny pomysl na prezent swiateczny! Podoba mi sie grafika!